Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PDX z miasta Gorzów Wielkopolski. Mam przejechane 12294.62 kilometrów. Jeżdżę z prędkością średnią 20.24 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie. Opencaching PL - Statystyka dla PDX
symbole na metkachStatystyki zbiorcze na stronę


baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PDX.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

80-100km (długo)

Dystans całkowity:2115.79 km (w terenie 307.00 km; 14.51%)
Czas w ruchu:98:12
Średnia prędkość:21.55 km/h
Maksymalna prędkość:52.22 km/h
Liczba aktywności:25
Średnio na aktywność:84.63 km i 3h 55m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
90.42 km 5.00 km teren
04:04 h 22.23 km/h:
Maks. pr.:36.50 km/h
Temperatura:21.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Autocross Radachów

Sobota, 20 września 2014 · dodano: 20.09.2014 | Komentarze 2

Na ten weekend długo czekałem, bo odbywają się ciekawe imprezy, które warto odwiedzić rowerem. Niestety wyszło tak, że 2 są tego samego dnia, więc niestety trzeba wybierać. Początkowo nastawiłem się na zlot cyklistów w Sulęcinie. Popisałem trochę o tym z Adrianem, który był na zlocie rok temu i stwierdził, że jak się nie startuje w jakichś zawodach to nudno jest. Więc tym roku na zlot się nie wybierał. Trochę więc się zastanowiłem, czy warto jechać na ten zlot. Druga impreza to Autocross w Radachowie koło Ośna Lubuskiego. Są to wyścigi charakterystycznych samochodów po specjalnym torze. Ciekawie to wygląda. Myślałem, co wybrać i padło na Autocross. Chciałem się umówić na to z Adrianem, ale zbyt późno podjąłem decyzję i już nie było czasu na komunikację.
Pogoda bez większych zmian, również ciepło, lekki wiatr, tylko od czasu do czasu na niebie pojawiło się trochę chmur. Ale słońca i tak było pod dostatkiem.
Impreza rozpoczyna się o godzinie 13, więc wyjechałem o 11, by być tam tak mniej więcej o 13.
Droga dojazdowa taka sama, jak ta, którą jechałem  w sierpniu do Ośna. Póki co jeszcze jest ciepło, ale drzewa już powoli zaczynają zmieniać barwę...
Motylewo - początki jesieni
  • Motylewo - początki jesieni © PDX
Wjeżdżając do Krzeszyc zauważam plakat dotyczący Autocrossa na tablicy ogłoszeń.
Plakat reklamujący Autocross
  • Plakat reklamujący Autocross © PDX
Radachów coraz bliżej, a ja nie mam pojęcia, w którym miejscu skręcić. W końcu z daleka widzę, że samochody odbijają w bok w polną drogę. Po dojechanie do skrzyżowania z tą drogą trafiam na tablicę związaną z Autocrossem. Więc to ta droga powinna mnie tam doprowadzić.
Autocross - tablica w Radachowie
  • Autocross - tablica w Radachowie © PDX
Droga dojazdowa prosta jak drut, prowadzi przez pola, jednak niestety jest sporo piachu. Ruch na polnej dróżce dość spory ze względu na imprezę.
Po niedługim czasie trafiam na miejsce. Znajduję parking i z daleka widzę tor. Kilka minut się spóźniłem, ale i tak nic się jeszcze nie działo.
Autocross - linia mety
  • Autocross - linia mety © PDX
Czas sprawdzić, co się znajduje dookoła toru. Widać sprzęt nagłaśniający i DJ-a oraz jedno stanowisko żywnościowe, gdzie można było kupić kiełbasę i piwo. Ludzi trochę się zebrało, ale tłumów nie było.
Idę kawałek prowadząc rower i trafiam na pojazdy biorące udział w zawodach. Trzeba się im dokładnie przyjrzeć zanim zobaczy się je w akcji.
Chudy 210
  • Chudy 210 © PDX
Kolejne ciekawe auto
  • Kolejne ciekawe auto © PDX
Jeden z samochodów biorących udział w Autocrossie
  • Jeden z samochodów biorących udział w Autocrossie © PDX
Niebieski byk
  • Niebieski byk © PDX
Auto z ciekawym wejściem
  • Auto z ciekawym wejściem © PDX

  • "Żółty" rusza © PDX
Trochę moro
  • Trochę moro © PDX
Mazurek 36
  • Mazurek 36 © PDX
Auta biorące udział w Autocrossie
  • Auta biorące udział w Autocrossie © PDX
Wszystkie auta robią wrażenie, ale najbardziej spodobał mi się czerwony pojazd, z naklejonymi logami wielu marek motoryzacyjnych.
Obdarzony logami wielu marek
  • Obdarzony logami wielu marek © PDX
Chwilę później można go było zobaczyć jak driftował.
Autocross - Radachów
  • Autocross - Radachów © PDX
Niektóre auta trochę brudne, trochę powyginane, można powiedzieć, że "złomy". Sporo przyciąga uwagę ciekawymi dekoracjami. Ciekawe maszyny.
Tuż za samochodami z daleka widzę Adriana siedzącego sobie przy pompie. Jakoś miałem przeczucie, że skoro odpuścił sobie Sulęcin, to spotkam go tutaj. Przywitanie i trochę pogaduszek. Jest już trzeci raz na tutejszej imprezie. Akurat nie bez powodu wybrał to miejsce, tuż przy pompie jest doskonały widok na zakręt i można sporo zobaczyć.
Miejscówka tuż przy uprawach rolniczych
  • Miejscówka tuż przy uprawach rolniczych © PDX
Czekamy na start. Wszystko się opóźniało. Po pierwsze ze względu na bardzo dużą liczebność zawodników. Po drugie był problem z komunikacją między organizatorami, a zawodnikami.
Spiker coś tam gada, gada, czekamy kilkanaście minut. Bryki przygotowane do startu i po chwili  zaczęły ostrą jazdę. Szykujemy aparaty.
Pierwsze drifty
  • Pierwsze drifty © PDX
Trochę się zakurzyło
  • Trochę się zakurzyło © PDX
Sporo kurzu. Pojazdy pędziły niesamowicie.
Wyścig autocrossowy
  • Wyścig autocrossowy © PDX
Zawodnik ze Słońska
  • Zawodnik ze Słońska © PDX

  • "Rolnik" zalicza niezły zakręt © PDX
Niestety już na trzecim okrążeniu jednemu z zawodników padł silnik i przyjechał traktor, by go odholować.
Awaria i odholowanie
  • Awaria i odholowanie © PDX
Nasza miejscówka była umiejscowiona tuż przy zjeździe z toru, więc można było zobaczyć przejazdy pojazdów po poszczególnychwyścigach.

Zjeżdżający z toru
  • Zjeżdżający z toru © PDX
Zjeżdżający z toru
  • Zjeżdżający z toru © PDX
Kolejny z pędzących
  • Kolejny z pędzących © PDX

  • "Czerwony" szaleje © PDX
Ostra rywalizacja
  • Ostra rywalizacja © PDX
Piach się sypał i trzeba było od czasu do czasu się trochę oddalać.
Trochę ziemi się posypało
  • Trochę ziemi się posypało © PDX
Fan Stali Gorzów wyjeżdża z toru
  • Fan Stali Gorzów wyjeżdża z toru © PDX
Szaleństwa trają
  • Szaleństwa trają © PDX
Następny wyjazd z toru
  • Następny wyjazd z toru © PDX
Blisko siebie
  • Blisko siebie © PDX
Podjazd na zakręcie
  • Podjazd na zakręcie © PDX
Piach się sypie
  • Piach się sypie © PDX
Samotny
  • Samotny "Żółty" © PDX
Rywalizacja toczy się dalej
  • Rywalizacja toczy się dalej © PDX
Ostro skręcający
  • Ostro skręcający © PDX
Jednak przyszło do nas dwóch strażaków i kazali nam się przenieść. W sumie racja, bo to nie jest zbyt bezpieczne miejsce. Niestety akurat dla widoków to było jedno z najlepszych miejsc i trochę szkoda, że musieliśmy się stąd wynieść. Zbliżamy się więc do startu.
Widok na tor z innego miejsca
  • Widok na tor z innego miejsca © PDX
Rozpędzający się
  • Rozpędzający się © PDX
Jeden z zawodników poleciał ostro w górę i wykonał w powietrzu niezły obrót. Wywołało tu u mnie wielkie "ŁO!". Szkoda, że nie udało mi się tego momentu uwiecznić na zdjęciu. Jednak mimo wszystko zawodnik wylądował na czterech kołach.
Ten zaliczył niezłą akrobację w powietrzu
  • Ten zaliczył niezłą akrobację w powietrzu © PDX
Przepychanka
  • Przepychanka © PDX
Widownia obserwuje wyścig
  • Widownia obserwuje wyścig © PDX
Linia startu
  • Linia startu © PDX
Całe zawody były oczywiście zabezpieczone przez straż pożarną i ratowników medycznych.
Start i ratownicy medyczni
  • Start i ratownicy medyczni © PDX
Nakręciłem też kilka filmików. W sumie wyszły nawet spoko. Akurat Autocross to idealna okazja na nakręcenie video. Pozłączałem wszystko w kupę i dodałem muzykę w tle. Zapraszam do oglądania.
 
Potem chwila przerwy na nawodnienie toru. Widok z tego miejsca słaby niestety. Zaczęło nam się już powoli nudzić. Poczekaliśmy na start, pooglądaliśmy i zaczęliśmy się zbierać. Trochę kropiło. Impreza całkiem spoko, podobała mi się. Możliwe, że jeszcze pojawię się na następnych edycjach. Droga powrotna taka sama jak dojazd. Po szosach jazda dość szybka, a na ścieżkach rowerowych troszkę spokojniej. Adrian narzekał na muchy, które od czasu do czasu  przeszkadzały mu w jeździe. Rozstajemy się w Jeninie i spokojnym tempem wracam do Gorzowa. 90 kilometrów wpadło jakoś lekko, bez przemęczenia.


Dane wyjazdu:
85.36 km 0.50 km teren
03:52 h 22.08 km/h:
Maks. pr.:41.11 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Niezbyt owocne keszowanie myśliborskie

Środa, 27 sierpnia 2014 · dodano: 27.08.2014 | Komentarze 0

Dziś wybrałem się do Myśliborza. Jakiś czas temu pojawiły się tu 3 skrzynki geocaching, które postanowiłem znaleźć. Poza tym to nawet lubię kręcić po tych terenach.
Gdy sprawdzałem pogodę, to cały dzień miało być słonecznie, jednak to się niestety nie sprawdziło. Tuż po wyjeździe nieźle się zachmurzyło. Silniejszy deszcz złapał mnie w tym samym miejscu, co w niedzielę... Jednak zamiast chować się na przystanku to skorzystałem z zadaszenia na stacji benzynowej.
Gdy deszcz osłabł, ruszyłem dalej. Dość szybko przestało padać. Co jakiś czas były jakieś słabe mżawki, ale niestety zero słońca.
Wbijam na starą trójkę. Jazda pod dość silny wiatr. Ponuro na dworze, pełno chmur, wiatru i sporo rozjechanych zwierząt na szosie. Coś trochę straciłem chęć do jazdy. Ale po zjedzeniu batona przestałem narzekać i skupiłem się na jeździe.
Jadę starą trójką, po czym odbijam w lewo w kierunku Myśliborza.
Pagórek
  • Pagórek © PDX
Mijam Ławy, Klicko i dojeżdżam w końcu do Miasteczka. 3 kesze blisko siebie, więc nie powinno mi to zająć zbyt dużo czasu.
Pierwszy kesz ukryty był przy Kaplicy św. Gertrudy. Doskonale skojarzyłem to miejsce, zero problemów z dotarciem, znajduje się tuż obok dobrze mi znanego pomnika lotników litewskich.
Kaplica św. Gertrudy w Myśliborzu
  • Kaplica św. Gertrudy w Myśliborzu © PDX
Wskazówka nie była zbyt dokładna i sugerowała, by szukać w ścianie od strony ulicy. Przeszukałem tyle ile mogłem, ale nic nie udało się wypatrzeć. Szkoda na to czasu, trzeba jeszcze zabrać się za kolejne kesze.
Druga skrzynka znajduje się całkiem niedaleko. Znalezienie obwarowań miejskich nie było jednak dla mnie oczywiste, ale dość szybko udało mi się znaleźć obiekt.
Niestety w pobliżu były jakieś remonty i dwóch budowlańców akurat siedziało sobie na ławeczce. Skrzynka powinna być ukryta w pobliżu ogrodzenia pokrytego bluszczem, jednak to miejsce było zbyt blisko dwóch mężczyzn siedzących na ławeczce. Musiałem niestety odpuścić.
Bardzo ciekawe umieszczenie drzwi w baszcie.
Baszta Prochowa w Myśliborzu
  • Baszta Prochowa w Myśliborzu © PDX
2 keszy nie udało się zaliczyć, ale został jeszcze jeden. Ukryty został w pobliżu Klasztora Dominikanów. No to jadę tam. Przebijam się przez centrum Myśliborzu i docieram do zabytku.
Robi wrażenie. Mieści się w nim Myśliborski Ośrodek Kultury.
Klasztor Dominikanów w Myśliborzu
  • Klasztor Dominikanów w Myśliborzu © PDX
Tuż obok dostrzegam dość ciekawą ilustrację.
Myśliwood
  • Myśliwood © PDX
Klasztor Dominikanów w Myśliborzu
  • Klasztor Dominikanów w Myśliborzu © PDX
Wskazówki dotyczą tablicy ogłoszeń, jednak żadnej w pobliżu nie widzę. Okrążam obiekt. Z drugiej strony robione są jakieś remonty zabytku. Tam też żadnej tablicy. No to wracam tam gdzie wcześniej. Tablicę w końcu znajduję. Nie zauważyłem jej wcześniej. Nie wyróżnia się kolorystycznie na tle kościoła, więc trudno mi było ją wypatrzeć. Udaję się na drugą stronę tablicy i wyciągam pojemniczek. Taki mały duperelek. Notesik owinięty dookoła wykałaczki, trudno jest takie coś wyciągnąć z kapsułki. Wpisałem się i schowałem skrzynkę z powrotem.
Geocache
  • Geocache "Klasztor podominikański" © PDX
Geocaching niezbyt owocny, no ale chociaż jedną skrzynkę udało się znaleźć.
Ruszam w drogę powrotną. Akurat wyszło w końcu słońce. Od razu poprawa nastroju. 
Droga powrotna z wiatrem, inna niż dojazd. Powrót przez Myśliborzyce, dalej Staw, Smoliny, Ściechów. W Wysokiej robię postój. Jedno z moich ulubionych miejsc na odpoczynek. Pod wiatą leży nawet jakiś materac.
Postój w Wysokiej
  • Postój w Wysokiej © PDX
Dalszy powrót standardowy.


Dane wyjazdu:
83.31 km 5.00 km teren
03:57 h 21.09 km/h:
Maks. pr.:49.71 km/h
Temperatura:26.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Giżyn

Piątek, 8 sierpnia 2014 · dodano: 08.08.2014 | Komentarze 3

Celem dzisiejszej wycieczki była wieś Giżyn położona blisko Renic. Jakiś czas temu przeczytałem ciekawy artykuł o tej miejscowości. Znajdują się tu dwa kościoły, grobowiec (to mnie najbardziej zaciekawiło), jakiś głaz i kilka starych nagrobków. Niestety nie wyszło tak ciekawie jak się spodziewałem, bo niestety grobowca nie znalazłem. Ale o tym później.
Pogoda bardzo przyjemna, słonecznie, bardzo ciepło, bez upału, wiatr raczej słaby.
Początkowo znów miałem problemy z licznikiem, ale udało mi się z tym uporać. Wystarczyło raz wyciągnąć licznik z uchwytu i włożyć go z powrotem no i wszystko gra.
Jazda starą trójką. W Trzcinnej zatrzymuję się przy głazie. Zauważyłem go tu całkiem niedawno, choć wiedziałem o nim już dłużej. Przez to miejsce przechodzi 15. południk, kiedyś podobno była tu nawet tablica, ale już jej nie ma i miejsce zostało trochę zaniedbane.
Trzcinna - głaz na 15. południku
  • Trzcinna - głaz na 15. południku © PDX
Jadę dalej. Przed Renicami skręcam w drogę polną. Jadę wiaduktem nad S3 i pojawiam się na skrzyżowaniu z drogą asfaltową. Po prawo widzę tablicę "Giżyn". Więc w tym kierunku jadę.
Większość domostw po jednej stronie drogi. O dziwo nic tu nie znalazłem. Kilka domków i wieś kończy się i zaczyna się las. Miały być 2 kościoły, a jest zero. Coś tu jest nie tak. Wchodzę na neta by sprawdzić artykuł, czy może znajdę jakieś wskazówki. Niestety nic nie znalazłem. Cofam się więc. Trochę wcześniej widziałem jakieś zabudowania, więc może to jest centrum Giżyna.
Cofnąłem się i trafiłem na drogowskaz. Już wiem, którędy jechać.
Drogowskaz do Giżyna
  • Drogowskaz do Giżyna © PDX
Na początku wiedziałem, że coś jest nie tak, bo Giżyn na mojej mapie pokazany jest w trochę innym miejscu niż tam gdzie byłem.
Zgodnie z drogowskazem w końcu trafiłem do właściwej części Giżyna. Tu dużo domostw, sklepy, plac zabaw, OSP. I znajduję pierwszy kościół.
Trochę zarośnięty, stary, widać że powoli popada w ruinę.
Stary zarośnięty kościół w Giżynie
  • Stary zarośnięty kościół w Giżynie © PDX
Następnie szukam grobowca. Podczas jazdy skręcam i dostrzegam ciekawy wjazd do posesji.
Giżyn - wjazd do parku Bogusławskich
  • Giżyn - wjazd do parku Bogusławskich © PDX
Możliwe, że to teren prywatny, ale brama otwarta na oścież, więc sprawdziłem, co tam jest, bo ciekawie to wygląda. Poza tym żadnego zakazu nie zauważyłem, więc sprawdziłem ten teren. Nie spodziewałem się znaleźć czegoś takiego. Zauważyłem mury i wieżę na tym terenie. Naprawdę robi to wrażenie.
Giżyn - mury i wieża
  • Giżyn - mury i wieża © PDX
Kawałek dalej drogowskazy w języku włoskim. Ciekawe miejsce... 
Zabytkowy Park Bogusławskich w Giżynie - włoski drogowskaz
  • Zabytkowy Park Bogusławskich w Giżynie - włoski drogowskaz © PDX
W końcu znajduję informację, że jest to Zabytkowy Park Bogusławskich.
Park Zabytkowy Bogusławskich w Giżynie
  • Park Zabytkowy Bogusławskich w Giżynie © PDX
Nie jest to jakiś duży park, ale naprawdę robi wrażenie.
Zabytkowy Park Bogusławskich w Giżynie - aleja
  • Zabytkowy Park Bogusławskich w Giżynie - aleja © PDX
Park Zabytkowy Bogusławskich w Giżynie
  • Park Zabytkowy Bogusławskich w Giżynie © PDX
Park Zabytkowy Bogusławskich w Giżynie
  • Park Zabytkowy Bogusławskich w Giżynie © PDX
Poza bujną roślinnością i nietypowymi drogowskazami można również dostrzec ciekawe rzeźby.

Park Zabytkowy Bogusławskich w Giżynie - figurka
  • Park Zabytkowy Bogusławskich w Giżynie - figurka © PDX
Park Zabytkowy Bogusławskich w Giżynie
  • Park Zabytkowy Bogusławskich w Giżynie © PDX
Ciekawy park. Nieźle mnie zachwycił. Opuściłem teren i odwiedziłem drugi kościół. Jest w lepszym stanie od poprzedniego kościoła.
Kościół w Giżynie
  • Kościół w Giżynie © PDX
Pojechałem dalej. Grobowca nigdzie nie mogłem dostrzec. Pewnie jest gdzieś schowany w lesie przy wsi. Nie zawracałem sobie tym już głowy i ruszyłem w drogę powrotną.
Polami dojeżdżam do Karlina, dalej Sumiak i trafiam do Karska. Tam remont drogi. Niestety musiałem skorzystać z objazdu.
Objazd drogowy w Karsku
  • Objazd drogowy w Karsku © PDX
Objazd nie był zbyt komfortowy. Brukowana droga. Objechałem remont i ruszyłem w kierunku Łubianki.
Trafiłem na szosę Gorzów-Barlinek i ruszyłem w kierunku Gorzowa. Po drodze odpoczynek na moim ulubionym postoju leśnym. Dalej Kłodawa, Gorzów i bezpieczny powrót do domu.
Niestety nie ma śladu GPS, coś były problemy z jego wgraniem.



Dane wyjazdu:
85.47 km 7.00 km teren
04:15 h 20.11 km/h:
Maks. pr.:41.47 km/h
Temperatura:32.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Strzelce, Licheń i Długie

Niedziela, 27 lipca 2014 · dodano: 27.07.2014 | Komentarze 2

Kolejny konkretny wypad. Upał niestety po króciutkiej przerwie znów zaczął doskwierać. Ja jednak i tak postanowiłem zrobić wycieczkę rowerową.

Dziś padło na jazdę drogą krajową nr 22 do Strzelec Krajeńskich i kawałek dalej. Nie lubię zbytnio jeździć tą trasą ze względu na dość duży ruch samochodowy, ale przynajmniej jest to najbliższa droga do Strzelec. Główny cel to miejscowość Długie, gdzie znajduje się jezioro Lipie. Byłem tam kilka razy, ale samochodem bądź autokarem. Mam miłe wspomnienia związane z tym miejscem. Poza tym postanowiłem znaleźć 3 kesze - jeden w Strzelcach, a 2 w pobliżu miejscowości Długie.
Upał doskwierał, choć początkowo nie był aż tak odczuwalny. Wiatr słaby, więc na chłodzenie nie można było liczyć. Umiarkowane zachmurzenie.
No to ruszam. Wyjechałem o 12:30. Podjazd ul. Głowackiego, jazda ścieżką rowerową przy ul. Walczaka, którą dawno nie jechałem, rondo i wyjeżdżam z Gorzowa.
Dalej kawałek ścieżki rowerowej. Dojeżdżam do Różanek. Dalej Zdroisko, po drodze znów mały kawałek ścieżki rowerowej królewskiego szlaku rowerowego. Kolejne miejscowości to Wełmin, Przyłęg. Dojeżdżam do Strzelec.
Bardzo łatwo namierzyłem budynek sądu, gdzie znajduje się kesz. Z keszem poszło mi bardzo łatwo, niemalże od razu znalazłem mikrusa. Szybko wpisałem się i odłożyłem magnetyczny pojemnik na miejsce.
Strzelce Krajeńskie - budynek sądu
  • Strzelce Krajeńskie - budynek sądu © PDX
Moją uwagę zwrócił znajdujący się w pobliżu zegar słoneczny. Czas na nim był dość dokładny. Dochodziła 14, a na zegarze zacienione było "II".
Zegar słoneczny w Strzelcach Krajeńskich
  • Zegar słoneczny w Strzelcach Krajeńskich © PDX
W Strzelcach znajdują się również dwa jeziora - Górne i Dolne. Nigdy wcześniej ich nie sprawdzałem, więc dziś po drodze pojechałem odwiedzić jezioro Górne.
Jezioro Górne
  • Jezioro Górne © PDX
Znalazłem też tablicę informującą o ścieżce pieszo-rowerowej dookoła jeziora. Niestety tablica zdewastowana przez młodzież, pełno na niej bazgrołów.
Ścieżka pieszo-rowerowa przy jeziorze Górnym - tablica informacyjna
  • Ścieżka pieszo-rowerowa przy jeziorze Górnym - tablica informacyjna © PDX
Znalazłem pomost przecinający jezioro i udałem się nim na drugi brzeg. Ładne widoki.
Pomost na jeziorze Górnym
  • Pomost na jeziorze Górnym © PDX
Jezioro Górne
  • Jezioro Górne © PDX
Wróciłem na szosę nr 22. Nie chciało mi się jakoś jechać w kierunku jeziora Dolnego, więc je odwiedzę kiedy indziej,
Między Strzelcami, a Długiem znajduje się jeszcze Licheń. Z tego co pamiętam, to gdy przejeżdżałem samochodem przez tą miejscowość, to zauważyłem pewną miejscówkę, gdzie widoczne były głazy. Nigdy nie miałem okazji tam zajechać i sprawdzić, co to dokładnie jest, więc teraz jest idealny moment na to.
Dojeżdżam do Lichenia. Przy kościele głaz ku twórcom powojennej historii Lichenia. Postawiono go około rok temu, więc całkiem niedawno.
Głaz w Licheniu
  • Głaz w Licheniu © PDX
Kościół świeżo malowany. Pozostały jeszcze konstrukcje budowlane. Pewnie był tu jakiś remont.
Kościół w Licheniu
  • Kościół w Licheniu © PDX
Kawałek dalej krzyż, na który również zwróciłem uwagę.
Krzyż w Licheniu
  • Krzyż w Licheniu © PDX
W końcu docieram do opisywanej wcześniej miejscówki. Znajduje się tam tablica, z której można dowiedzieć się, że w okresie drugiej wojny w Licheniu istniał obóz pracy przymusowej i szpital polowy dla rannych polskich żołnierzy z armii "Pomorze". Opisana jest również historia braci Kutznerów. Takie tam ciekawostki historyczne.
Licheń podczas II wojny światowej - tablica informacyjna
  • Licheń podczas II wojny światowej - tablica informacyjna © PDX
Koło tablicy krótkie schody prowadzące do dwóch głazów poświęconych braciom Kutznerom oraz żołnierzom zmarłym w polowym szpitalu jenieckim.
Głazy w Licheniu
  • Głazy w Licheniu © PDX
Ciekawe miejsce, ale trzeba ruszać dalej. Do celu już niedaleko.
Dojeżdżam do miejscowości Długie. Coś trudno się odmienia tę nazwę :v
Jednak zanim trafię do zatłoczonej plaży, skręcam w kierunku zapomnianego ośrodka.
Zapomniany ośrodek w Długiem - brama wejściowa
  • Zapomniany ośrodek w Długiem - brama wejściowa © PDX
Współrzędne pokazują tylko lokalizację starego ośrodka, a nie miejsce ukrycia, więc łatwo nie jest.
Szukam więc miejsca ukrycia, podziwiając ruiny zapomnianego ośrodka.
Zapomniany ośrodek w Długiem
  • Zapomniany ośrodek w Długiem © PDX
Zapomniany ośrodek w Długiem
  • Zapomniany ośrodek w Długiem © PDX
Oczywiście na początku poszedłem trochę źle i musiałem się cofnąć i pójść inaczej. Chaszcze do szyi, bardzo kłujące. W końcu trafiam do właściwego miejsca. Jednak nic nie znalazłem w najbardziej oczywistym miejscu, więc szukam dalej. Po chwili znajduję małą skrzyneczkę.
Długie - Zapomniany Ośrodek - geocache
  • Długie - Zapomniany Ośrodek - geocache © PDX
Wpisałem się i schowałem kesza. Teraz trzeba wrócić do roweru. Nie zamierzam przedzierać się przez chaszcze, więc przeszedłem przez wnętrza ruin ośrodka.
Zapomniany ośrodek w Długiem
  • Zapomniany ośrodek w Długiem © PDX
Zapomniany ośrodek w Długiem
  • Zapomniany ośrodek w Długiem © PDX
Zapomniany ośrodek w Długiem
  • Zapomniany ośrodek w Długiem © PDX
To opuszczone miejsce robi wrażenie. Wróciłem do roweru, napoiłem się i ruszyłem dalej.
Dojeżdżam do centrum wsi. Tłok jak cholera. By dostać się na plażę, trzeba przejść tunelem pod krajówką. Ciekawy pomysł, piesi nie przeszkadzają samochodom i samochody nie przeszkadzają pieszym.
Docieram na plażę.
Długie - zatłoczona plaża
  • Długie - zatłoczona plaża © PDX
Tak sobie jadę obok plaży. Początkowo miałem zamiar odpuścić już sobie szukanie trzeciego kesza, bo trochę czasu mi zeszło przez penetrację ośrodka. Jednak za plażą zauważyłem niebieski szlak prowadzący do lasu, więc naszła mnie ochota zobaczyć, gdzie dokładnie prowadzi. Poza tym do kesza nie jest bardzo daleko - tylko 2 kilometry stąd
Początkowo sporo piachu, dalej mniej. Szlak bardzo kręty, pełno zjazdów, prowadzi przez lasy i pola. Na chwilę zboczyłem i pojawiłem się przy brzegu jeziora Lipie. Bardzo blisko płynęli kajakarze i jakaś mała łódka. Skorzystałem z okazji i schłodziłem twarz i włosy.
Jezioro Lipie
  • Jezioro Lipie © PDX
Jezioro Lipie
  • Jezioro Lipie © PDX
Wróciłem na szlak. Miałem wątpliwości co do tego, czy jechałem dobrze, ale w środku lasu wypatrzyłem drogowskaz.
Drogowskaz do grodziska
  • Drogowskaz do grodziska © PDX
Jadę zgodnie z oznaczeniem, ale okazuje się że oddalam się od miejsca ukrycia skrzynki. Cofam się więc i zdaję sobie sprawę ze swojej głupoty. Pojechałem źle, bo na drogowskaz patrzałem pod złym kątem. Tak naprawdę to musiałem jechać prosto, a nie skręcać.
W końcu docieram do grodziska, gdzie powinien być ukryty geocache.
Grodzisko w Długiem
  • Grodzisko w Długiem © PDX
Zostawiam rower i idę szukać skrzynki. Znajduję spróchniałe pnie, ale kesza ani widu, ani słychu. Zwróciłem uwagę na dość sporą plastikową pokrywkę, która należała do skrzynki. Jakoś nie mogłem wypatrzeć pudełka do pokrywki, tak więc ktoś uprowadził skrzyneczkę. Szkoda. Sporo czasu zajęło mi dotarcie tutaj.
Grodzisko w Długiem - pozostałości po geocache
  • Grodzisko w Długiem - pozostałości po geocache © PDX
Teraz trzeba jakoś wyjechać z tego gorącego lasu. Wybiła 16. Trochę byłem w szoku. Naprawdę sporo czasu mi zajęło keszowanie w Długiem. Droga polna doprowadza mnie do drogi nr 22.
Po powrocie na szosę czuję, że braknie mi sił. Więc w Licheniu zrobiłem sobie postój na wymianę napoju w bidonie i pożywienie się. Upał sporo sił mi odebrał, ale jakoś trzeba dotrzeć do Gorzowa.
Droga powrotna taka sama. W Strzelcach widzę urządzenie oblewające trawnik. Oczywiście zamaczam się, jednak chłodzący efekt zniknął po 5 minutach.
Coraz mniej sił, ale nie odpuszczam sobie. Dla odmiany za Rózankami odbijam na Wawrów i wracam do Gorzowa trochę inną drogą. Lubię korzystać ze ścieżki rowerowej przy ul. Podmiejskiej, więc niemal zawsze, gdy kręcę po tych terenach to o nią zahaczam.
Dalej bezpieczny powrót do domu. Wycieczka nawet ciekawa, choć mam już szczerze dosyć tych upałów.




Dane wyjazdu:
90.22 km 30.00 km teren
04:38 h 19.47 km/h:
Maks. pr.:30.14 km/h
Temperatura:23.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Słońsk i cmentarz poniemiecki w Świętojańsku

Niedziela, 25 sierpnia 2013 · dodano: 25.08.2013 | Komentarze 0

Cel dzisiejszej wycieczki to Słońsk. Byłem tu już rowerem 2 lata temu, przed założeniem bloga na bikestats i odkryłem tutejszy kościół i ruiny zamku. Ostatnio sprawdziłem Słońsk i okazało się, że jest tu jeszcze kilka innych atrakcji turystycznych, które przegapiłem będąc tu ostatnio. Jest to lapidarium z pomnikiem oraz cmentarz jeńców. Postanowiłem więc tu pojechać.
Pchał mnie dość silny wiatr, więc dojazd był dość łatwy. Poza tym ciepło i dużo słońca.
Tuż przy wjeździe do Łupowa, dowiedziałem się, że dziś w Bogdańcu odbywa się XVIII Lubuskie Święto Chleba. Po drodze widziałem liczne ozdoby związane z tym świętem, zbudowane głównie z siana, owoców i warzyw.
W Bogdańcu przy drodze w kierunku Gostkowic zauważyłem już zbieraninę ludzi, niektórzy byli ubrani w jakieś stroje, obecny był też jeden radiowóz policyjny. Z tablicy informacyjnej znalezionej kawałek dalej opisującej przebieg imprezy dowiedziałem się, że w tym miejscu zbierał się korowód dożynkowy.
Dalej luźna jazda z wiatrem. Odbijam w lewo, jadę przez Nowiny Wielkie i Świerkocin, za mostem skręcam w prawo i dojeżdżam do Kłopotowa, gdzie znajduje się prom rzeczny.
Tam wbijam na drogę polną prosto do Słońska. Droga jest poprowadzona tuż obok granicy z parkiem narodowym ''Ujście Warty''.
Park Narodowy ''Ujście Warty'' © PDX

Po dość długiej jeździe drogą polną w końcu dojeżdżam do Słońska. Docieram do kościoła, którego wieża jest dobrze widoczna z drogi polnej, którą tu dotarłem.
Kościół w Słońsku © PDX

Lapidarium niestety nie udało mi się znaleźć. W centrum Słońska znajduje się pomnik z niewidoczną na zdjęciu czerwoną gwiazdą na górze.
Pomnik w Słońsku © PDX

Dalej zaczynam szukać cmentarza jenieckiego. Wiem, że znajduje się przy ulicy Kolejowej. Jakoś udało mi się znaleźć właściwą ulicę, gdzie znalazłem drogowskaz, dzięki któremu dowiedziałem się, że jadę w dobrym kierunku.
Słońsk - drogowskaz do cmentarza jenieckiego © PDX

Docieram do cmentarza. Jest on ogrodzony bramą i drutem kolczastym. Bardzo przypomina cmentarz radziecki w Międzyrzeczu, ale jest bardziej ubogi.
Cmentarz Jeniecki w Słońsku © PDX

Znajduje się pomnik w kształcie krzyża, z napisami w języku polskim, niemieckim i francuskim. Można się dowiedzieć, że spoczywają tu ofiary obozu koncentracyjnego funkcjonującego w Słońsku w czasie wojny.
Cmentarz Jeniecki w Słońsku - pomnik © PDX

Wracam na główną drogę i już zaczynam jechać w kierunku Gorzowa. Po drodze odbijam w bok według drogowskazu do muzeum i znajduję ciekawy pomnik.
Słońsk - pomnik poświęcony ofiarom hitlerowskiego faszyzmu © PDX

Obok pomnika znajduje się muzeum martyrologii więźniów. Sam budynek brzydki, ale na ścianie umieszczona jest informacja związana z obiektem.
Muzeum martyrologii więźniów w Słońsku - informacja © PDX

Dalej postój na przystanku autobusowym koło stadionu. Trzeba się przygotować na walkę z silnym wiatrem.
Stadion w Słońsku © PDX

No i zaczyna się jazda pod wiatr drogą nr 22. Bardzo ciężko się jechało, brak mocy i sporo podjazdów. Jakoś dojeżdżam do Krzeszyc. Po minięciu ze wsi myślę nad zmianą trasy i pojechaniem przez wioski. Tak też zrobiłem. Odbiłem na Świętojańsko. W krzakach znajduję jakiś stary betonowy mur. Przypomniałem sobie, że byłem tu rok temu i bezskutecznie szukałem tu cmentarza. Minąłem mur i wszedłem w gęste krzaki. A tu niespodzianka - poniemiecki cmentarz! Jest dość spory, więc robi wrażenie.
Cmentarz poniemiecki w Świętojańsku - ogrodzenie © PDX

Cmentarz poniemiecki w Świętojańsku - ogrodzenie © PDX

Oprócz Niemców pochowany tu też został jeden Polak.
Cmentarz poniemiecki w Świętojańsku - polski nagrobek © PDX

Robiłem foty starego cmentarza, choć nie było to zbyt przyjemne ze względu na ilość krzaków.
Cmentarz poniemiecki w Świętojańsku - nagrobek © PDX

Cmentarz poniemiecki w Świętojańsku - ogrodzenie © PDX

Cmentarz poniemiecki w Świętojańsku - ogrodzenie © PDX

Cmentarz poniemiecki w Świętojańsku © PDX

Cmentarz poniemiecki w Świętojańsku - nagrobek © PDX

Cmentarz poniemiecki w Świętojańsku © PDX

Cmentarz poniemiecki w Świętojańsku © PDX

Po zwiedzeniu cmentarza wróciłem na drogę i udałem się w kierunku Kołczyna. Dojechałem tam przez Krasnołęg, Łukomin i Krzemów. W Kołczynie wbiłem na wał i prosto do Gorzowa. Wiatr dalej był silny i przeszkadzał jak cholera.
W pewnym momencie spostrzegłem jakieś budowy przy stacji pomp w Niwicy. Myślałem, że będę musiał się cofnąć, ale roboty nie były rozległe i udało mi się je jakoś ominąć.
Końcówka trasy już w Gorzowie, przy Kanale Ulgi, bardzo trudna ze względu na wspomniany wcześniej wiatr i drogę polną w dość złym stanie, po której jechało się do dupy. Chwila męki, i dotarłem do bazy.


Dane wyjazdu:
82.54 km 12.00 km teren
04:14 h 19.50 km/h:
Maks. pr.:40.40 km/h
Temperatura:21.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Goruńsko - mauzoleum rodziny Büttnerów

Piątek, 9 sierpnia 2013 · dodano: 09.08.2013 | Komentarze 0

Cel dzisiejszej wycieczki to to samo, co podczas wycieczki zrobionej w październiku zeszłego roku. Nie znalazłem wtedy grobowca w Goruńsku, a dziś zdecydowałem się pojechać tam jeszcze raz, by znaleźć obiekt. Znalazłem trochę informacji w internecie o mauzoleum i udało się wyłapać współrzędne geograficzne, co bardzo pomogło w poszukiwaniach.
Pogoda nareszcie zmieniła się i to zdecydowanie. Temperatura poszła w dół o jakieś 10 stopni i zamiast okolic 30 stopni, są okolice 20 stopni. Pochmurno, na początku trochę przejaśnień, a potem trochę przelotnych deszczy. Deszcze jednak nie przeszkadzały podczas wycieczki, bo były bardzo słabe i przeważnie krótkie.
Jadę w kierunku Starego Dworku przez Deszczno, Brzozowiec i Trzebiszewo. Korzystam z drogi leśnej, gdzie z niewiadomo jakiego powodu usunięto miejsce postojowe tuż przy wjeździe na szosę.
Dojeżdżam do Starego Dworku. Zauważyłem nowy asfalt przy moście nad Obrą. Był tu jakiś remont.
Stary Dworek - most © PDX

Wjeżdżam do lasu i zgodnie z oznaczeniami wjeżdżam na szlak rowerowy prowadzący do Bledzewa. Dużo kamieni na początku, więc nie jechało się zbyt dobrze.
Szlak dobrze oznaczony, tablice pokazują odległości do najbliższych miejscowości, co jest bardzo przydatne.
Krzyżówka szlaków rowerowych - gmina Bledzew © PDX

Tuż przed Bledzewem czekał na mnie zupełnie nieprzejezdny leśny podjazd. Nie dało się go normalnie pokonać ze względu na ogromne ilości piachu.
Dojeżdżam do Bledzewa i czeka mnie zjazd. Przy drodze kościół, ale nie chciało mi się zatrzymywać i go focić, bo osiągnąłem dość dobrą prędkość.
Z Bledzewa prostą drogą do Goruńska. Gdy już tam jestem, szukam drogi dojazdowej do współrzędnych pobranych ze strony wymienionej wyżej.
Początkowo chciałem odbić w bok, w krzaki, ale nie było to możliwe ze względu na domy.
Trochę szukam odpowiedniej drogi, której nie udało mi się znaleźć. Wbijam więc na jedną z dróg i przebijam się przez pola do widocznej z daleka gęstwiny leśnej.
Po przeprowadzeniu roweru przez pole znajduję ścieżkę. Jadę wzdłuż niej i przed moimi oczyma nareszcie ukazuje się mauzoleum rodziny Büttnerów. Robi wrażenie. Choć na zdjęciach grobowiec wyglądał na większy od tego w rzeczywistości.
Szczególnie ładnie prezentują się kolumny.
Mauzoleum w Goruńsku © PDX

Mauzoleum w Goruńsku © PDX

W grobowcu znajdują się okna, a za wejściem zgaszona świeczka.
Mauzoleum w Goruńsku © PDX

Widać nawet pozostałości po żółto-czarnej podłodze.
Mauzoleum w Goruńsku © PDX

Niestety wyczerpała mi się bateria w aparacie. Jednak już nic ciekawego do focenia nie było. Grobowiec z boku i z tyłu nie wygląda aż tak niesamowicie, jak z przodu.
Wracam się ścieżką przez las. Okazało się, że doprowadziła mnie ona prosto do Goruńska. Nie korzystałem z niej wcześniej, bo wyglądała na drogę prowadzącą prosto do gospodarstwa. Ale przekonałem się, że jest inaczej i to po prostu zwykła droga.
Brukiem dojeżdżam do Sokolej Dąbrowy. Dalej asfaltem przez Osiecko dojeżdżam do Lubniewic. Przed skrzyżowaniem z drogą krajową krótki postój. Dalszy powrót standardowy.


Dane wyjazdu:
83.01 km 0.50 km teren
03:54 h 21.28 km/h:
Maks. pr.:31.44 km/h
Temperatura:27.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Krześniczka

Czwartek, 18 lipca 2013 · dodano: 19.07.2013 | Komentarze 1

Celem wycieczki było zrobienie dość długiej trasy i znalezienie magazynu amunicji wybudowanego w 1914 r. w Krześniczce - jest to Ostróg Forteczny Twierdzy Kostrzyn. Dowiedziałem się o tym na tej stronie.
Słonecznie, ale gorąco i duszno. Pogoda bardzo męcząca i nie jechało się zbyt przyjemnie. Mało miałem mocy.
Droga standardowa, ścieżkami rowerowymi obok szosy. W Witnicy znajduję browar, którego ściana została ciekawie odnowiona. Widoczny jest rysunek beczki oraz piwny kolor wokół.
Browar w Witnicy © PDX

Dalej przez Mościczki i Kamień Mały. Dojechałem do Krześniczki i skierowałem się w kierunku współrzędnych ze strony. Minąłem gospodarstwo pełne krzaków i pojawiłem się w lesie pełnym krzaków i komarów. Współrzędne jednak nie były dokładne, tylko orientacyjne. Szukałem, szukałem, zostałem mocno pogryziony przez komary. Niestety po dość długim przejrzeniu okolicy poszukiwania nie udały się. Spędziłem tu sporo czasu, po czym wróciłem do domu tą samą drogą.
Ścieżka rowerowa Mościczki-Witnica © PDX


Było gorąco i duszno, przez co jazda była dość męcząca. Jeszcze postój w Mościczkach, po czym standardowy powrót do domu.
Dystans może i dobry, ale ogólnie wycieczka nieciekawa.

Dane wyjazdu:
85.01 km 16.00 km teren
04:14 h 20.08 km/h:
Maks. pr.:41.51 km/h
Temperatura:17.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Goruńsko - poszukiwanie grobowca i Chycina

Sobota, 20 października 2012 · dodano: 20.10.2012 | Komentarze 2

Ładna pogoda, wyraźne ocieplenie mocno poprawiły moją chęć do jazdy. Dzisiejszym celem było mauzoleum w Goruńsku koło Bledzewa. W internecie widziałem zdjęcia tego obiektu - grobowiec wygląda znakomicie. Kolumny, nagłówek z nazwiskiem pochowanej rodziny... musiałem to sprawdzić.
Na początku było chłodno, ale z biegiem dnia mocno się ociepliło - z 14 do 20 stopni. Czyste niebo i żółte liście na drzewach - piękna złota jesień.
Zaczynam od tradycyjnego dojazdu do Bledzewa przez Deszczno, Stary Dworek i Zemsko.
Stąd prosto asfaltem do Goruńska. Szukałem wiele zarośli w poszukiwaniu mauzoleum. Trafiłem nawet na kolczaste gałęzie. Widząc fundamenty jakiegoś starego domu i porozrzucane kilka cegieł, myślałem, że jestem blisko. Szukałem głównie w południowo-zachodnich okolicach wsi, ale nic nie udało mi się niestety znaleźć. Nie mogłem nigdzie znaleźć w necie współrzędnych obiektu lub chociaż jego lokalizacji na mapie. No trudno... Spędziłem trochę czasu na szukaniu grobowca, przy okazji trafiłem na park otoczony starym ogrodzeniem i jakiś brzydki kościół. Ale jeszcze tu wrócę... może uda się innym razem.
Zajechałem też do Chyciny. W tej wiosce jest jezioro Chycina, byłem tu na wakacjach kilka razy. Przy wjeździe stromy zjazd, a już w głębi wsi ładny kościółek na wzgórzu.
Kościół w Chycinie © PDX

Oczywiście zajrzałem też nad jezioro.
Jezioro Chycina © PDX

Jezioro Chycina © PDX

Przy jeziorze znalazłem też mały bunkier. Nic specjalnego, wnętrze bardzo ciasne.
Bunkier koło jeziora Chycina © PDX

No to zacząłem się wracać. W Bledzewie wjechałem w las i wracałem trochę inną drogą. Jechałem ładnie oznaczonym szlakiem rowerowym aż do Starego Dworka. Na drodze leśnej postój. Dalsza droga powrotna już taka sama jak dojazd.
Czytałem też o grobowcu w Gliśnie, może go odwiedzę niedługo.


Dane wyjazdu:
90.46 km 10.00 km teren
04:30 h 20.10 km/h:
Maks. pr.:48.42 km/h
Temperatura:12.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

''Leżący słoń'', czyli największy głaz narzutowy w woj. lubuskim

Niedziela, 7 października 2012 · dodano: 07.10.2012 | Komentarze 1

Celem dzisiejszej wycieczki był głaz narzutowy koło Bobrówka - ''Leżący słoń'', który jest największym głazem w Lubuskiem. Ma w obwodzie ok. 22m. W dodatku ukryty jest koło niego geocache.
Ostatnie dni nie sprzyjały wycieczkom rowerowym, było bardzo dużo deszczu. Dziś jednak wyszło słońce. Niestety dużo chłodniej niż ostatnio - 12 stopni i do tego dość silny wiatr.
Zaczynam od Kłodawy, Łośna, Lip... i docieram do Dankowa. Wyjeżdżam z wioski, jadę kawałek drogą wojewódzką i skręcam w leśną drogę. Po drodze mijam osadę Śródlesie. Słonko świeci, na niebie niegroźne chmury, a tu nagle... deszcz. Nie było żadnych ciemnych, czy szarych chmur, a pół nieba było czyste, więc trochę mnie ten deszcz zaskoczył.
Docieram do szukanego miejsca. Niedaleko głazu umieszczony jest nawet drogowskaz.
Głaz ''Leżący słoń'' - drogowskaz © PDX

Rower opieram przy drzewie i idę obejrzeć głaz. Tylko niewielka jego część znajduje się nad ziemią, więc nie wydaje się wcale wielki. Ale i tak robi trochę wrażenie.
Głaz ''Leżący słoń'' - okolice Bobrówka © PDX

Głaz ''Leżący słoń'' - okolice Bobrówka © PDX

Geocache ukryty był pod drzewem, przy którym oparłem rower. Wcześniej czytałem podpowiedź, że kesz związany jest z Pepsi. Wskazówka ta wydawała mi się bezsensem... Patrzę pod drzewem, i widzę nakrętkę od Pepsi. Pomyślałem więc, że butelka po Pepsi to maskowanie skrzynki. A tu wyciągam, i... nakrętka od Pepsi jest nakrętką od kesza, a żadnej butelki nie było. Ciekawy pomysł. W środku tylko ołówek i logbook, więc wpisałem się i ruszyłem w drogę powrotną.
Przez Bobrówko i Buszów wróciłem do Dankowa. Po drodze jeszcze kilka przelotnych deszczy, bardzo zmienna pogoda. W Zdroisku dopadła mnie porządna ulewa. Jechałem akurat szosą. Tak mocna ulewa, że ledwo co było widać. Chwilę później deszcz zanikł i wyszło słońce, które raziło prosto w twarz. Promienie słoneczne jeszcze się odbijały od świeżych, wielkich kałuż, więc widoczność też okropna.
To był na szczęście ostatni deszcz. Dalszy powrót przez Różanki i Wawrów. Tak jakoś mało dziś miałem mocy w nogach. Mało czasu teraz mam na długie wycieczki, w wakacje było całkiem inaczej :(


Dane wyjazdu:
96.49 km 20.00 km teren
04:20 h 22.27 km/h:
Maks. pr.:40.77 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Zamek w Międzyrzeczu

Niedziela, 16 września 2012 · dodano: 16.09.2012 | Komentarze 1

Celem dzisiejszego wyjazdu był Międzyrzecz. Najbardziej zainteresował mnie tutejszy zamek, który został wzniesiony w 1350 r. Do tego ukryta jest tutaj skrzynka geocache.
Pogoda super, widać, że lato wróciło. Temperatura ok. 20 stopni i dużo słońca. Z biegiem dnia coraz mniej chmur.
Najpierw tradycyjnie do Skwierzyny. Omijam centrum bocznymi drogami, obok dworca i torów. Później wbijam na drogę krajową nr 3. Ruch dość duży, ale nie było źle, myślałem, że będzie gorzej.
Ze względu na budowę S3 niektóre odcinki drogi zostały rozkopane i wyznaczono drogi objazdowe. Drogi zrobione z asfaltu, w bardzo dobrym stanie.
Po jakimś czasie kręcenia wzdłuż szosy wjeżdżam do gminy Międzyrzecz.
Gmina Międzyrzecz - tablica informacyjna © PDX

Po jakimś czasie z daleka widzę Jezioro Głębokie. Pomyślałem, że zrobię sobie postój przy jeziorze w drodze powrotnej.
W miejscowości Głębokie zaczyna się asfaltowa ścieżka rowerowa. Super. Od razu przyjemniej się jedzie.
Dalej kolejna droga objazdowa związana z budową S3. Myślałem, że niestety będę musiał na chwilę opuścić ścieżkę. A tu niespodzianka. Ścieżkę zrobili też obok drogi objazdowej. Nie spodziewałem się tego.
Droga dla rowerów ciągnie się dość długo. Przejechałem przez tunel pod szosą i zobaczyłem pierwsze zabudowania Międzyrzecza. Ścieżka też jest tu poprowadzona.
Wjeżdżając do miasta były jakieś remonty drogowe, trzeba było jakoś objechać drogę. Na szczęście roboty drogowe nie były rozległe i szybko wyjechałem z tego obszaru.
Skręcam w ulicę Ogrodową i dostrzegam kościół.
Kościół w Międzyrzeczu © PDX

W końcu znajduję zamek. Robi wrażenie. Zamek postawiony na małej wysepce, otoczonej ze wszystkich stron wodą. Na wprost mostek na wyspę, ale brama wejściowa do zamku była niestety zamknięta.
Kieruję się według wskazówek niezbędnych do znalezienia skrzynki. Wszystko opisane w formie wiersza, przyjemnie się szukało. Kesz ukryty pod mostkiem, bardzo szybko znaleziony - już po pierwszym sięgnięciu ręką. Szybki wpis i wymiana fantów.
Zamek w Międzyrzeczu © PDX

Zamek w Międzyrzeczu © PDX

Zamek w Międzyrzeczu © PDX

Zamek w Międzyrzeczu © PDX

Niedaleko zamku zauważyłem kilka drewnianych figur męczenników polskich.
Figury pierwszych męczenników polskich - Międzyrzecz © PDX

Wyjeżdżając z okolic zamku wpadłem na pomnik pamięci weteranów II Wojny Światowej.
Pomnik pamięci weteranów - Międzyrzecz © PDX

Pomnik weteranów w Międzyrzeczu - opis © PDX

Po zwiedzeniu zamka i okolic, ruszyłem w drogę powrotną. Na jednym z drogowskazów zauważyłem informację o wojennym cmentarzu radzieckim, który położony jest przy drodze, którą przyjechałem.
No i go znalazłem. Podczas dojazdu w ogóle nie zwróciłem na niego uwagi, myślałem, że to jakiś zwykły park.
Cmentarz radziecki w Międzyrzeczu © PDX

W centrum cmentarza charakterystyczny pomnik.
Pomnik radziecki w Międzyrzeczu © PDX

Informacja na pomniku w Międzyrzeczu © PDX

Cmentarz wojenny składał się z wielu płyt na ziemi z symbolem gwiazdy. Bardzo podobny cmentarz do tego w Myśliborzu. Przy niektórych płytach można było znaleźć informacje o zmarłych żołnierzach.
Cmentarz wojenny w Międzyrzeczu © PDX

Cmentarz wojenny w Międzyrzeczu © PDX

Po wyjechaniu z cmentarza zacząłem drogę powrotną. Taka sama jak dojazd, tylko zahaczyłem o miejscowość Głębokie. Byłem już tam samochodem kilka razy, więc znajomy widok. Usiałem na ławce przy brzegu jeziora i spożyłem batona musli.
Jezioro Głębokie - plaża © PDX

Jezioro Głębokie © PDX

Po odpoczynku dalszy ciąg drogi powrotnej. Bez problemów wróciłem do domu.