Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PDX z miasta Gorzów Wielkopolski. Mam przejechane 12294.62 kilometrów. Jeżdżę z prędkością średnią 20.24 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie. Opencaching PL - Statystyka dla PDX
symbole na metkachStatystyki zbiorcze na stronę


baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PDX.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

powyżej 100km (b. długo)

Dystans całkowity:719.57 km (w terenie 33.00 km; 4.59%)
Czas w ruchu:33:08
Średnia prędkość:21.72 km/h
Maksymalna prędkość:50.16 km/h
Liczba aktywności:7
Średnio na aktywność:102.80 km i 4h 44m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
100.25 km 1.00 km teren
05:09 h 19.47 km/h:
Maks. pr.:50.16 km/h
Temperatura:16.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Na obcej ziemi

Niedziela, 20 września 2015 · dodano: 20.09.2015 | Komentarze 2

W końcu nadszedł czas na wycieczkę roku, setkę. Ten rok rowerowo dla mnie trochę lipny, więc warto go podrasować jakimś porządnym i ciekawym wyjazdem. Od dłuższego czasu myślałem sobie, czy by nie przekroczyć granicy i nie zwiedzić najbliższych niemieckich terenów. Tak blisko granicy mieszkam, a rowerem jeszcze tego nigdy nie zrobiłem. Najbardziej zainteresowała mnie miejscowość Seelow, znana z pewnej bitwy mającej znaczenie w II wojnie światowej. Do Seelow i z powrotem zrobiłbym jednak ze 140 km, więc postanowiłem ułatwić sobie powrót z Kostrzyna, kupując wcześniej bilet PKP na rower (7zł) + opłata za siebie. Przy okazji taki eksperyment transportowy, zobaczyłbym jak to jest przewozić rower w pociągu.
Niezbyt ciepło, około 16 stopni, pogoda bardzo zmienna, przelotne deszcze i przebłyski słońca od czasu do czasu.
Niestety cała droga aż do Seelow pod dość silny wiatr, więc droga była męcząca i trochę się dłużyła.
W Łupowie zobaczyłem ciekawą rzecz, która przedstawia jeden ze skutków jazdy po alkoholu. Wiedziałem o tym w sumie od dawna, ale dopiero dziś się przyjrzałem temu z bliska.
Łupowo - ostrzeżenie
  • Łupowo - ostrzeżenie © PDX
Dalej nudną, bardzo dobrze przeze mnie już znaną trasą jadę pod wiatr. Po drodze początkowo jakichś nowości nie zauważam. Dopiero przyciągnął mnie Dąbroszyn i wyremontowany tutejszy kościół. Zrobiłem sobie tutaj postój regeneracyjny.
Kościół w Dąbroszynie
  • Kościół w Dąbroszynie © PDX
Dąbroszyn - poniemieckie krzyże
  • Dąbroszyn - poniemieckie krzyże © PDX
Drzwi były otwarte, więc zajrzałem do środka. Niestety wejść i tak się nie dało ze względu na kraty. Jednak nie przeszkodziło mi to w zrobieniu zdjęcia.
Wnętrze kościoła w Dąbroszynie
  • Wnętrze kościoła w Dąbroszynie © PDX
Chwila za Dąbroszynem Kostrzyn nad Odrą. Jadę w kierunku granicy, przy okazji trafiam na byłe przejście graniczne.
Zamknięte przejście graniczne w Kostrzynie nad Odrą
  • Zamknięte przejście graniczne w Kostrzynie nad Odrą © PDX
Już powoli opuszczam kraj...
Granica polsko-niemiecka - Kostrzyn nad Odrą
  • Granica polsko-niemiecka - Kostrzyn nad Odrą © PDX
Trafiam też na Odrę. Podczas moich wycieczek największą rzeką, jakiej robiłem zdjęcia, była Warta, w końcu jednak trafiłem na większą.
Odra - rzeka graniczna
  • Odra - rzeka graniczna © PDX
W końcu docieram do Niemiec.
Niemcy witają
  • Niemcy witają © PDX
Drogowskaz niedaleko Küstrin-Kietz
  • Drogowskaz niedaleko Küstrin-Kietz © PDX
Trafiam na tabelę z ograniczeniami prędkości. Poza obszarem zabudowanym można jeździć szybciej niż w Polsce, natomiast na autostradzie - wolniej.
Niemieckie ograniczenia prędkości
  • Niemieckie ograniczenia prędkości © PDX
Odległości do niemieckich miast
  • Odległości do niemieckich miast © PDX
Zgodnie z drogowskazem chciałem jechać prosto, jednak jest to droga ekspresowa, więc rowery raczej nie są tu widziane. Zjeżdżam więc do wsi Küstrin-Kietz.
Küstrin-Kietz
  • Küstrin-Kietz © PDX
Dużo tu ciekawych rzeczy na początek. Tablice informacyjne, jako iż znajdują się blisko granicy, są też po polsku.
Pro Europa Viadrina
  • Pro Europa Viadrina © PDX
Historia Küstrin-Kietz
  • Historia Küstrin-Kietz © PDX
W końcu trafiam na niemiecki ciąg pieszo-rowerowy. Myślałem, że mają tutaj same asfaltowe ścieżki, a tu polbruk...
Ciąg pieszo rowerowy w Küstrin-Kietz
  • Ciąg pieszo rowerowy w Küstrin-Kietz © PDX
Schody na stację kolejową Küstrin-Kietz
  • Schody na stację kolejową Küstrin-Kietz © PDX
W międzyczasie łapie mnie ulewa, chowam się więc na tutejszym przystanku autobusowym. Gdy deszcz ustał, obok przystanku zauważyłem ciekawy pomnik.
Pomnik żołnierza radzieckiego w Küstrin-Kietz
  • Pomnik żołnierza radzieckiego w Küstrin-Kietz © PDX
Dość ładna wioska. Jednak szybko się kończy i zaczyna się kolejna miejscowość - Manschnow.
Wjazd do Manschnow
  • Wjazd do Manschnow © PDX
Znajduję tu drogowskaz do Fortu Gorgast, o którym również wcześniej wiedziałem. Zjeżdżam więc w bok, by sprawdzić to.
Po drodze napotykam OSP.
OSP w Manschnow
  • OSP w Manschnow © PDX
Fort Gorgast zaprasza
  • Fort Gorgast zaprasza © PDX
Fort Gorgast - godziny otwarcia
  • Fort Gorgast - godziny otwarcia © PDX
Głaz przy Forcie Gorgast
  • Głaz przy Forcie Gorgast © PDX
Wejście do Fortu Gorgast
  • Wejście do Fortu Gorgast © PDX
Fort udostępniony jest do zwiedzania, jednak niestety trzeba płacić, nie miałem wtedy przy sobie euro. Poza tym i tak woliłem się skupić na Seelow. Być może wrócę tu jeszcze kiedyś.
Budynek gospodarczy z motywem Fortu Gorgast
  • Budynek gospodarczy z motywem Fortu Gorgast © PDX
Można sobie wziąć ulotkę o forcie, co też zrobiłem. Wziąłem polskojęzyczną wersję, która była w osobnym podajniku.
Wracam do drogi, którą tu przyjechałem i ruszam dalej na zachód.
Ścieżka rowerowa się kończy i zaczyna się szosa. Bardzo przypomina mi tą z Baczyny do Wysokiej, prowadzi przez pola i otoczona jest z każdej strony rządem drzew.
Droga dość długa, męcząca ze względu na ciągły wiatr. Po drodze przejeżdżam przez malutką osadę Neu Tucheband.
Rowerzystów bardzo mało, natomiast co do samochodów dość sporo polskich rejestracji, więc nie czułem się tu zbyt obco.
W końcu trafiam na zjadz do Seelow. Za horyzontem widzę ogromny podjazd i czuję strach przed tym, że będę musiał go pokonać pod ten wmordęwiatr.
Początek Seelow i spory podjazd
  • Początek Seelow i spory podjazd © PDX
W połowie podjazdu zauważam parking i wzgórze, a na nim pomnik. To pewnie ten pomnik upamiętniający bitwę o Seelow. Nie sądziłem, że to miejsce będzie tak blisko.
Dojeżdżając na miejsce trafiam na 2 pomniki podpisane po rosyjsku.
1941 - jesteś zaszczytem dla swojej ojczyzny
  • 1941 - jesteś zaszczytem dla swojej ojczyzny © PDX
1945 - twoja ojczyzna nie zapomni o tobie
  • 1945 - twoja ojczyzna nie zapomni o tobie © PDX
Dojeżdżam na ten teren i trafiam na ciekawe pojazdy i sprzęt militarny.
Działka
  • Działka © PDX
Jest też oczywiście czołg.
Panzer T-34/85
  • Panzer T-34/85 © PDX
Pojazd z wyrzutnią rakiet
  • Pojazd z wyrzutnią rakiet © PDX
Na wejściu na wzgórze znajduje się muzeum. Jednak muzeum to nie tylko budynek, tylko cały ten obszar. Znajdują się tu tablice w językach niemieckim, angielskim i rosyjskim. Angielski z tych rozumiem najlepiej, więc nie miałem problemu z odczytaniem.
Muzeum w Seelow
  • Muzeum w Seelow © PDX
Wchodzę coraz wyżej. Kręci się tu kilku turystów. Trafiam na cmentarz radziecki.
Cmentarz radziecki w Seelow
  • Cmentarz radziecki w Seelow © PDX
Tuż obok kolejny ciekawy sprzęt, z którego korzystali Sowieci podczas wojny - reflektor.
Reflektor
  • Reflektor © PDX
Dalej trafiam na pomnik z nazwiskami poległych Rosjan.
Nazwiska poległych żołnierzy radzieckich - Seelow
  • Nazwiska poległych żołnierzy radzieckich - Seelow © PDX
Cmentarz radziecki w Seelow
  • Cmentarz radziecki w Seelow © PDX
Dolna część pomnika podpisana jest po niemiecku.
"Nigdy nie zostaniecie zapomnieni, sowieccy żołnierze! Wasze imiona wyryte w skale przetrwają. Wasze czyny wytłoczone w pamięci dalej żyją. Oddaliście swoje życia by uwolnić nas od faszyzmu i wojny. To co zapłonęło, powinno być naszą pochodnią."
Dolna część pomnika upamiętniającego bitwę o wzgórza Seelow
  • Dolna część pomnika upamiętniającego bitwę o wzgórza Seelow © PDX
Wspinam się coraz wyżej, by znaleźć się jak najbliżej górnej części pomnika z rzeźbą żołnierza. Po drodze spotykam krzyż prawosławny.
Krzyż prawosławny
  • Krzyż prawosławny © PDX
Początkowo myślałem, że będę musiał się wspinać po schodach, jednak można spokojnie podjechać okrężną drogą do góry.
Widok na cmentarz radziecki ze szczytu wzgórza
  • Widok na cmentarz radziecki ze szczytu wzgórza © PDX
Pomnik robi wrażenie. Żołnierz jedną ręką trzyma broń, a drugą opiera się o wieżyczkę czołgu. Można stwierdzić, że jest on dumny. Pomnik podpisany jest:
"1941 - 1945 wieczna chwała dla bohaterów, którzy zginęli w wojnie z faszystowskim najeźdźcą o wolność i niepodległość Związku Radzieckiego"
Pomnik upamiętniający bitwę o wzgórza Seelow
  • Pomnik upamiętniający bitwę o wzgórza Seelow © PDX
Moją uwagę przyciąga wieniec, w końcu trafiam na coś napisanego po polsku.
Wieniec
  • Wieniec © PDX
Następnie zjeżdżam kawałek na dół i trafiam na ciekawy punkt widokowy i kolejne ciekawostki.
Okolice Seelow
  • Okolice Seelow © PDX
Okolice Seelow przedstawione na pomniku
  • Okolice Seelow przedstawione na pomniku © PDX
Dowiedziałem się, że Niemcy mieli pewną przewagę podczas bitwy ze względu na położenie na wzgórzach.
Pole bitwy Oderbruch
  • Pole bitwy Oderbruch © PDX
I to wszystko odnośnie muzeum w Seelow. Bardzo ciekawe miejsce, początkowo myślałem, że poza pomnikiem to tu dużo nie ma.
Trochę czasu jeszcze zostało, więc kończę stromy podjazd i wyruszam na zwiedzanie współczesnego miasteczka Seelow.
Seelow
  • Seelow © PDX
Urocze miasto.
Fontanna w Seelow
  • Fontanna w Seelow © PDX
Kościół w Seelow
  • Kościół w Seelow © PDX
Informacje o Seelow
  • Informacje o Seelow © PDX
Architektura Seelow
  • Architektura Seelow © PDX
Tymczasem odpoczywam w tutejszym parku i powoli zabieram się w drogę powrotną, bo trzeba zdążyć na pociąg.
Ratusz w Seelow
  • Ratusz w Seelow © PDX
Rondo w Seelow
  • Rondo w Seelow © PDX
Pomnik w Seelow
  • Pomnik w Seelow © PDX
Na zjeździe rozpędzam się do ponad 50 km/h, w końcu jazda z wiatrem, prędkość zdecydowanie wyższa.
Neu Tucheband
  • Neu Tucheband © PDX
Czasu trochę jest, więc pomyślałem sobie, by skorzystać z okrężnej drogi i zwiedzić kolejne miejscowości - Golzow i Gorgast.
Zjechałem w boczną drogę, trafiłem jednak na nieczynny przejazd kolejowy, bariery mimo wszystko w dół i jakieś gruzy, dziwne... Przedarłem się jakoś przez to i docieram do Golzowa (kojarzy mi się oczywiście z GW).
Golzow wita
  • Golzow wita © PDX
W sumie to nic ciekawego. Ale chociaż mniejszy ruch w porównaniu do tamtej drogi.
Wieś Gorgast
  • Wieś Gorgast © PDX
W centrum Gorgastu znajduję kościół i pomnik.
Centrum Gorgast
  • Centrum Gorgast © PDX
Po pokonaniu okrężnej drogi pojawiam się znowu w Manschnow. Szybko zdaję sobie sprawę, że do odjazdu pociągu coraz mniej czasu. 
Trochę się spieszyłem, jazda z wiatrem, więc płynna.
Pociąg niedługo odjedzie, więc się spieszę i nie zatrzymuję się ani na chwilę. Docieram do Kostrzyna, a tu już 10 minut do odjazdu.
Drogę krzyżują mi zapory kolejowe, musiałem jednak złamać przepisy i przedrzeć się obok zapór.
Czasu coraz mniej, ulga gdy widzę stację PKP. Na peron docieram skrótem, który poznałem podczas tegorocznego Przystanku Woodstock. Szynobus już stoi, zdążyłem prawie w ostatniej chwili. Konduktor poradził, że z rowerem powinienem wejść do drugich drzwi. Tak też zrobiłem. Rower oparłem obok toalety, miejsce siedzące miałem bardzo blisko. Na liczniku 95 km.
Ostatni etap podróży
  • Ostatni etap podróży © PDX
Konduktor początkowo myślał, że nie zapłaciłem za rower, a ja po prostu miałem wszystko na jednym bilecie, więc żadnego nieporozumienia nie było.
Dużo luzu dla pasażerów jednak nie było przez mój rower. Był on często zahaczany przypadkowo przez innych. Zapewne z przewozem większej ilości rowerów pojawiłby się spory problem.
40 minut jazdy pociągiem, ostrożnie przeprowadzam rower obok innych pasażerów i wysiadam w Gorzowie. Miałem chwilę na odpoczynek.
Do domu już tylko kawałek, ja jednak nie chciałem wrócić z niepełną setką, więc brakujące metry dorobiłem jeżdżąc okrężnie po Zawarciu.
Bardzo ciekawa wycieczka, setka zaliczona, wypad udany.




Dane wyjazdu:
109.10 km 1.50 km teren
04:43 h 23.13 km/h:
Maks. pr.:38.67 km/h
Temperatura:17.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

XXIV Piknik Lotniczy w Trzebiczu Nowym

Sobota, 23 sierpnia 2014 · dodano: 23.08.2014 | Komentarze 3

W Trzebiczu Nowym byłem miesiąc temu na zawodach strongmanów, a dzisiejszego dnia odbyła się kolejna edycja pikniku lotniczego. Pomyślałem więc, by wybrać się tam i sprawdzić, co się tam dzieje.
Umówiłem się z Adrianem na wspólną jazdę. Miejsce spotkania to 8:30 na Statoilu przy Moście Lubuskim. Tak wcześnie, ponieważ Adrian chciał zdążyć na pokazy modeli zdalnie sterowanych o 11.
Niestety chłodno. Gdy ruszyłem to poczułem przenikliwy chłód. Jednak dość szybko się rozgrzałem.
Docieram na stację, czekam kilka minut i pojawia się Adi. No to jedziemy. Tempo raczej spokojne, zdecydowanie spokojniejsze od tego miesiąc temu.
Trasa taka sama jak wcześniej. W Goszczanowie zatrzymujemy się przy pomniku Jana Marii Vianney, by Adrian znalazł kesza. Tego kesza znalazłem dokładnie 5 miesięcy temu.
Geocaching w Goszczanowie
  • Geocaching w Goszczanowie © PDX
Trochę tam kropiło od czasu do czasu. Jechaliśmy z wiatrem, więc podróż bezproblemowa.
W Trzebiczu zatrzymujemy się, bo Adrian wyczytał na necie o jakiejś starej willi. Powstała w latach 20. XX wieku na zlecenie właściciela tamtejszego tartaku - Meiera. Obiekt popada w ruinę, ale wyróżnia się spośród innych budowli, głównie ze względu na swój kształt.
Willa fabrykancka w Trzebiczu
  • Willa fabrykancka w Trzebiczu © PDX
Willa fabrykancka w Trzebiczu
  • Willa fabrykancka w Trzebiczu © PDX
Wejście do budynku ciekawie ozdobione.
Willa fabrykancka w Trzebiczu
  • Willa fabrykancka w Trzebiczu © PDX
Willa fabrykancka w Trzebiczu
  • Willa fabrykancka w Trzebiczu © PDX
Willa fabrykancka w Trzebiczu
  • Willa fabrykancka w Trzebiczu © PDX
Willa fabrykancka w Trzebiczu
  • Willa fabrykancka w Trzebiczu © PDX
Po zwiedzeniu willi jedziemy dalej. W Osowie odbijamy w kierunku Trzebicza Nowego.
Reklama pikniku lotniczego przy wjeździe do Trzebicza Nowego
  • Reklama pikniku lotniczego przy wjeździe do Trzebicza Nowego © PDX
Niestety pierwsze wrażenie związane z imprezą mierne. Jedziemy se, a tu młodzież w odblaskowych kamizelkach pilnuje wejścia. Samochody kierują na parking, a nas nie chcieli wpuścić z rowerami. Nie wiem, w czym im rowery na terenie imprezy przeszkadzają. Kierowali nas na stojak, ale my nie będziemy naszych rowerków zostawiać. Skorzystaliśmy z wejścia obok krzaków i wbiliśmy na teren imprezy z rowerami.
Akurat planowaliśmy po chwili posiedzenia tu pojechać na Drezdenko, trochę pokeszować i wrócić. Ale ze względu na osoby pilnujące parking, plany legły w gruzach. Drugi raz to już na pewno by nas nie wpuścili w żaden sposób.
Modeli początkowo nie mogliśmy znaleźć, ludzi mało, ale samoloty już zaczęły swoje pokazy. Żółty samolot prowadzony przez Uwe Zimmermana szalał najbardziej.
Żółty samolocik pilotowany przez Uwe Zimmermanna
  • Żółty samolocik pilotowany przez Uwe Zimmermanna © PDX
Akrobacje powietrzne
  • Akrobacje powietrzne "Żółtego" © PDX
Pokazała się też paralotnia.
Start paralotni
  • Start paralotni © PDX
No i helikopter, który przyjmował chętnych do lotów widowiskowych.
Lądowanie helikoptera w Trzebiczu Nowym
  • Lądowanie helikoptera w Trzebiczu Nowym © PDX
Lądowanie helikoptera w Trzebiczu Nowym
  • Lądowanie helikoptera w Trzebiczu Nowym © PDX
Lotnisko w Trzebiczu Nowym - lądowanie paralotni
  • Lotnisko w Trzebiczu Nowym - lądowanie paralotni © PDX
XXIV Piknik Lotniczy w Trzebiczu Nowym
  • XXIV Piknik Lotniczy w Trzebiczu Nowym © PDX
XXIV Piknik Lotniczy w Trzebiczu Nowym
  • XXIV Piknik Lotniczy w Trzebiczu Nowym © PDX
Na miejscu było zimno. Podczas jazdy ciepło, bo praca mięśni grzała, a podczas długiego postoju to już nie. Byłem ubrany jak na lato, mimo niezbyt wysokiej temperatury.
Adrian w końcu znajduje miejsce, gdzie znajdują się modele samolotów. Również się tam udaję.
Zdalnie sterowane modele samolotów i helikopterów
  • Zdalnie sterowane modele samolotów i helikopterów © PDX
Zdalnie sterowany samolocik
  • Zdalnie sterowany samolocik "Thunderbolt" © PDX
Można było zobaczyć nie tylko modele samolotów. Były również samochody, czołgi i łódki.
Zdalnie sterowane modele pojazdów lądowych
  • Zdalnie sterowane modele pojazdów lądowych © PDX
Zdalnie sterowane modele łódek
  • Zdalnie sterowane modele łódek © PDX
Siedzimy tak i robimy od czasu do czasu fotki, gdy pod sceną zaczyna się coś dziać. Przyszła orkiestra dęta z Drezdenka. Oprócz klasycznych melodii dla instrumentów dętych, grali również takie hity jak "U M C A".
XXIV Piknik Lotniczy w Trzebiczu Nowym - występ orkiestry dętej
  • XXIV Piknik Lotniczy w Trzebiczu Nowym - występ orkiestry dętej © PDX
XXIV Piknik Lotniczy w Trzebiczu Nowym - występ orkiestry dętej
  • XXIV Piknik Lotniczy w Trzebiczu Nowym - występ orkiestry dętej © PDX
Wracam na lotnisko, by dalej oglądać loty samolotowe.

  • "Żółty" dymi © PDX
Dym na lotnisku w Trzebiczu Nowym
  • Dym na lotnisku w Trzebiczu Nowym © PDX

  • "Żółty" szaleje © PDX
Po 14 na miejsce przyjeżdża ekipa z Witnicy, czyli TomekMichał. Wszyscy lecimy oglądać samoloty. Szkoda, że przelot kosztuje aż stówę, bo chętnie bym sobie polatał. Niestety bateria w aparacie wyczerpała się, więc trzeba było korzystać z telefonu.
Przelot białego samolotu
  • Przelot białego samolotu © PDX
Lotnisko w Trzebiczu Nowym
  • Lotnisko w Trzebiczu Nowym © PDX
Kolejny lot
  • Kolejny lot © PDX
Ciekawe widoki na niebie
  • Ciekawe widoki na niebie © PDX
Pokazy Zimmermana na lądzie
  • Pokazy Zimmermana na lądzie © PDX
Ekipa rowerzystów w Trzebiczu Nowym
  • Ekipa rowerzystów w Trzebiczu Nowym © PDX
Pojawił się też Dromader, który był obecny na zawodach Strongmanów miesiąc temu. Lał wodę jak zwykle.
Dromader leje wodę
  • Dromader leje wodę © PDX
Pokazy lotnicze w Trzebiczu Nowym
  • Pokazy lotnicze w Trzebiczu Nowym © PDX
Dromader i helikopter
  • Dromader i helikopter © PDX
Pokazy lotnicze w Trzebiczu Nowym
  • Pokazy lotnicze w Trzebiczu Nowym © PDX
Pokazy lotnicze w Trzebiczu Nowym
  • Pokazy lotnicze w Trzebiczu Nowym © PDX
Pokazy lotnicze w Trzebiczu Nowym
  • Pokazy lotnicze w Trzebiczu Nowym © PDX
Pokazy lotnicze w Trzebiczu Nowym
  • Pokazy lotnicze w Trzebiczu Nowym © PDX
Poszedłem też sprawdzić różne stoiska handlowe. Obecne było stoisko nadleśnictwa, to samo co miesiąc temu, oraz punkt gastronomiczny. Kupiłem to co ostatnio, czyli drogą, ale długą kiełbasę.
Nic ciekawego się nie dzieje, więc o 16 zmywamy się. Powrót w czwórkę, ale niestety pod wiatr. Dodatkowo zmieniliśmy trasę i w Trzebiczu odbiliśmy w kierunku Starego Kurowa. Odwiedziliśmy wsie takie jak Przynotecko i Pławin. Niestety coś nie miałem zbytnio mocy. Wiatr nieźle dawał się we znaki. Michał narzucił ostre tempo i nie mogłem jakoś się do niego dopasować. Większą część czasu byłem daleko w tyle, jechałem swoim tempem. Czasem do mnie zajechał Tomek albo Adrian. 
Jedziemy przez Stare Kurowo, Zwierzyn i Strzelce Krajeńskie. Wydłużyliśmy więc trochę trasę.
Przy krajówce zrobiliśmy sobie krótki postój.
Postój przy krajowej 22
  • Postój przy krajowej 22 © PDX
Ja cały czas w tyle. Korzystaliśmy też ze ścieżek rowerowych w pobliżu Różanek.
Na krajówce cały czas jakieś podjazdy i zjazdy. Nie było więc nudno.
Gdy dojechaliśmy do Gorzowa, to nieźle pędzili. Ni cholery nie mogłem ich dogonić, a akurat trochę sił mi wróciło. Na rondzie Piłsudskiego w końcu się do nich zbliżyłem. Akurat ten moment wykorzystałem na pożegnanie. Oni pojechali Aleją Odrodzenia, a ja ruszyłem w przeciwnym kierunku.
Dalszy powrót bez pośpiechu przez Most Lubuski. No i zupełnie niespodziewanie padł kolejny rekord dystansu - 109,10 km. Nieźle...




Dane wyjazdu:
107.58 km 18.00 km teren
05:16 h 20.43 km/h:
Maks. pr.:41.11 km/h
Temperatura:22.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Ośno Lubuskie

Środa, 13 sierpnia 2014 · dodano: 13.08.2014 | Komentarze 2

Co roku w sierpniu walę jakąś setkę na rowerze. Tym razem mam łatwiej, bo w lipcu setka padła podczas dwóch wycieczek. Jednak jak dotąd nie pobiłem mojego rekordu dystansu ustanowionego w 2011 roku (105,11 km). Trzeba to zmienić.
Jako cel wycieczki ustaliłem sobie Ośno Lubuskie. Od dawna planowałem tą wycieczkę, ale jakoś nie miałem ochoty. Wypatrzyłem sobie tam 2 kesze. Poza tym wytyczyłem trasę przez Sulęcin i tam też planowałem znaleźć kolejne 2 kesze. Pobicie rekordu powinno się udać.
Co do pogody, to temperatura około 22 stopni. Początkowo słonecznie, ale nagromadziło się trochę chmur, które przykryły całe niebo. Nie były jednak jakieś groźne. Wiatr z południa utrudniał dojazd, ale pomagał w drodze powrotnej.
Początkowo jazda przez Łupowo, Jenin, Bogdaniec itp. W Witnicy trwa jakiś zlot PTTK, gdzie przybyli goście zwiedzają na rowerach okolicę. Spotkałem sporą grupę przy sklepie w Bogdańcu, potem kilku spotkałem jak jechało z naprzeciwka.
Potem skręcam w kierunku Krzeszyc, dalej Karkoszów i skręcam w drogę prowadzącą do Ośna Lubuskiego.
Taka tam szosa prowadząca przez lasy.
Docieram do gminy Ośno Lubuskie.
Miasto i gmina Ośno Lubuskie
  • Miasto i gmina Ośno Lubuskie © PDX
Następna miejscowość to Radachów. Nic ciekawego tu nie znalazłem. Co roku odbywa się tu impreza Autocross, czyli takie tam pokazy kaskaderskie pojazdów samochodowych. Kolejna edycja tego wydarzenia 20 września, więc możliwe, że tu jeszcze zawitam.
W Radachowie zaczyna się ścieżka rowerowa, prowadząca bezpośrednio do Ośna. Nawierzchnia początkowo z kostki, a za wsią asfalt.
Ścieżka rowerowa w Radachowie
  • Ścieżka rowerowa w Radachowie © PDX
Nawet przyjemnie się nią jedzie. Po pewnym czasie w końcu docieram do Ośna Lubuskiego.
Ośno Lubuskie - rondo Jana Pawła II
  • Ośno Lubuskie - rondo Jana Pawła II © PDX
Pierwsze wrażenie na temat miasteczka kiepskie, bo droga z kostki. Poza tym póki co nic ciekawego tu nie widziałem. 
Kawałek dalej dostrzegam jednak stare mury miejskie.
Ośno Lubuskie - mury obronne
  • Ośno Lubuskie - mury obronne © PDX
Ośno Lubuskie - mury obronne
  • Ośno Lubuskie - mury obronne © PDX
Zawsze, gdy pierwszy raz docieram do jakiegoś nowego miasta, to trochę trudno mi się odnaleźć. Z wioskami jest inaczej, prosta droga i kilka bocznych uliczek.
Jadę dalej i dostrzegam ratusz.
Urząd miejski w Ośnie Lubuskim
  • Urząd miejski w Ośnie Lubuskim © PDX
Za ratuszem kościół. Troszeczkę mi przypomina gorzowską Katedrę.
Kościół w Ośnie Lubuskim
  • Kościół w Ośnie Lubuskim © PDX
Kościół w Ośnie Lubuskim - tablica informacyjna
  • Kościół w Ośnie Lubuskim - tablica informacyjna © PDX
Kościół w Ośnie Lubuskim - tablica informacyjna
  • Kościół w Ośnie Lubuskim - tablica informacyjna © PDX
Ruszam w kierunku pierwszego kesza. Trafiam na stare mury, które ciągną się dość długo. Obok droga brukowana i co jakiś czas jakaś baszta. Ciekawe.
Ośno Lubuskie - Baszta Kapłańska
  • Ośno Lubuskie - Baszta Kapłańska © PDX
Z tablicy dowiaduję się, że pierwsza baszta to Baszta Kapłańska.
Ośno Lubuskie - Baszta Kapłańska
  • Ośno Lubuskie - Baszta Kapłańska © PDX
Mury ciągną się dalej. Trafiam na Basztę Smołową.
Ośno Lubuskie - Baszta Smołowa
  • Ośno Lubuskie - Baszta Smołowa © PDX
Ośno Lubuskie - Baszta Smołowa
  • Ośno Lubuskie - Baszta Smołowa © PDX
Następny obiekt to Baszta Wielka Chyżańska. To właśnie blisko niej ukryty jest geocache.
Ośno Lubuskie - Baszta Wielka Chyżańska
  • Ośno Lubuskie - Baszta Wielka Chyżańska © PDX
Ośno Lubuskie - Baszta Wielka Chyżańska
  • Ośno Lubuskie - Baszta Wielka Chyżańska © PDX
Przechodzę na drugą stronę muru. Pojawiam się w miejscu, gdzie powinien być ukryty geocache.
Grzebię w okolicy. Pewne zagłębienie jest pełne śmieci, sporo zużytych flaszek. Niestety lekko się skaleczyłem. Początkowo byłem przekonany, że kesz ukryty jest tutaj.
Odwracam się na chwilę i szok. Obserwuje mnie pewien starszy przechodzień z otwartymi ustami. Przyszedł tak po cichu, więc go nawet nie słyszałem. Trochę się przestraszyłem. Starszy pan jednak bez komentarza poszedł sobie.
Kesz był jednak ukryty z dala od strefy śmieci. Brak miejsca na wpisy, jednak ktoś wykorzystał paragon jako notes i na nim również się wpisałem.
Następnie jadę w kierunku wieży widokowej, która jest całkiem niedaleko i w której ukryty jest kolejny geocache. Łatwo jest tu dojechać. Trzeba skorzystać z ulicy Gronowskiej, a następnie odbić w bok. Za małym piaszczystym podjazdem widoczna jest wieża.
Wieża widokowa w Ośnie Lubuskim
  • Wieża widokowa w Ośnie Lubuskim © PDX
Wchodzę do wnętrza. Skrzynka może i nie była w oczywistym miejscu, ale jakoś łatwo dałem sobie z nią radę.
Ośno Lubuskie - wnętrze wieży widokowej
  • Ośno Lubuskie - wnętrze wieży widokowej © PDX
Widoki jakieś szczególne nie są. Dowiedziałem się jednak, gdzie dokładnie znajduje się jezioro w Ośnie.
Ośno Lubuskie - widok z wieży widokowej
  • Ośno Lubuskie - widok z wieży widokowej © PDX
Ośno Lubuskie - widok z wieży widokowej
  • Ośno Lubuskie - widok z wieży widokowej © PDX
Wieża widokowa w Ośnie Lubuskim
  • Wieża widokowa w Ośnie Lubuskim © PDX
Obiekt fajny. Zjeżdżam ze wzgórza drugą stroną i jadę w kierunku jeziora. Jest to jezioro Reczynek. Dookoła jeziora wytyczona została ścieżka. Kawałek dalej można dostrzec plażę.
Ośno Lubuskie - Jezioro Reczynek
  • Ośno Lubuskie - Jezioro Reczynek © PDX
Ośno Lubuskie - Jezioro Reczynek
  • Ośno Lubuskie - Jezioro Reczynek © PDX
Wróciłem do centrum wsi. Jadę po bruku i szukam drogi na Sulęcin. Znajduję odpowiednie drogowskazy i jadę.w odpowiednim kierunku.
Wyjeżdżam z Ośna. Przy drodze znajduję głaz, związany z polskim wojskiem podczas II wojny światowej.
Głaz przy drodze Ośno Lubuskie - Sulęcin
  • Głaz przy drodze Ośno Lubuskie - Sulęcin © PDX
Droga na Sulęcin była dla mnie najcięższą częścią wycieczki. Początkowo długi podjazd dał się we znaki. Droga ta również bardzo mi się dłużyła.
Po drodze mijam Drogomin i Długoszyn. Tam kościoły, jednak jeden zasłonięty przez liście drzewa, a drugi trochę nie po drodze i nie chciało mi się do niego skręcać. Więc zdjęć nie ma. 
W końcu docieram do Sulęcina. Ciekawy widok z przedmieść na centrum miasteczka.
Widok na Sulęcin
  • Widok na Sulęcin © PDX
Szukanie keszy jednak sobie odpuściłem. Szukanie zajmuje trochę czasu, a ja go już sporo zmarnowałem w Ośnie. Poza tym nie były za bardzo mi po drodze. Za miesiąc ma być jakiś zlot cyklistów w Sulęcinie, więc może wtedy wybiorę się po kesze.
Miałem jednak okazję sprawdzić drogę rowerową prowadzącą do Żubrowa, o której mi mówił Adrian.
Podobnie jak w Radachowie, nawierzchnia w mieście z kostki, a za miastem asfaltowa. Coś jakieś ta nawierzchnia z kostki nieposklejana, bo słyszałem jak się rusza, gdy po niej jechałem.
Ścieżka rowerowa Sulęcin-Żubrów
  • Ścieżka rowerowa Sulęcin-Żubrów © PDX
Dalej fajnie zrobione przejście przez tory.
Ścieżka rowerowa Sulęcin-Żubrów - przejście przez tory
  • Ścieżka rowerowa Sulęcin-Żubrów - przejście przez tory © PDX
Tuż za przejściem wiata ze stolikiem i ławkami. Zrobiłem sobie tu postój. Tuż przy wiacie mapa, z której dowiedziałem się, że przez Sulęcin prowadzi międzynarodowa trasa rowerowa z Francji do Rosji. Bardzo ciekawe, nie wiedziałem o tym wcześniej.
Przebieg Międzynarodowej Trasy Rowerowej R-1 przez Polskę
  • Przebieg Międzynarodowej Trasy Rowerowej R-1 przez Polskę © PDX
Ścieżka kończy się w Żubrowie. Dalej jechało się lekko, bo z wiatrem. Minąłem kilka wioch, przeciąłem drogę nr 22 i nareszcie pojawiłem się w Kołczynie. Tam wbijam na wał i kierunek Gorzów. Były piaszczyste momenty, ale generalnie to dobrze się jechało.
No i padł rekord dystansu 107,58 km. Ośno Lubuskie to nawet ciekawe miasto, mur i baszty naprawdę robią wrażenie. Już 3 setki padły w tym sezonie, więc być może jeszcze walnę jakąś w tym roku.




Dane wyjazdu:
100.16 km 4.00 km teren
04:45 h 21.09 km/h:
Maks. pr.:40.40 km/h
Temperatura:35.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Lipiany - X Zlot Pojazdów Militarnych

Sobota, 19 lipca 2014 · dodano: 19.07.2014 | Komentarze 6

Dziś kolejna dłuższa wycieczka z towarzyszami z bikestats. Cel to Lipiany i odbywający się dzisiaj X Zlot Pojazdów Militarnych. Mówiliśmy o tym tydzień temu w Santoku, podczas drogi powrotnej z Trzebicza Nowego.
Wiatr słaby, słonecznie, ale ostry upał. Pierwsza godzina jazdy była jednak spoko, bo jeszcze było wcześnie i upał nie doskwierał.
Umówiłem się z  Adrianem przy wiadukcie Marwice-Santocko, godzina od 9 do 9:30. Tak wcześnie ze względu na przejazd pojazdów militarnych przez ulice miasteczka o 12. Trochę trudno było mi się rano ogarnąć, bo lubię sobie dłużej pospać...
No to ruszam. Upał jeszcze nie doskwiera. Dla odmiany pojechałem ul. Olimpijską zamiast Kostrzyńską i Dobrą. Krótki i stromy podjazd lepszy od długiego i mniej stromego. No i nie musiałem się męczyć z nawierzchnią na Kostrzyńskiej. Wbijam na starą trójkę. Mijam pierwszy wiadukt, drugi wiadukt i w końcu znajduję ten przy Marwicach. Pojawiam się tu jakieś 5 minut po 9. Nikogo nie ma. Więc czekam. Niestety przy próbie zrobienia pierwszego zdjęcia aparat się rozładował... Korzystałem więc z telefonu. Telefon ma nawet niezły telefon, 8 mpix, zdecydowanie lepszy od tego w moim poprzednim telefonie (2 mpix). Zdjęcia wychodziły nawet spoko.
Oczekiwanie na kompanów
  • Oczekiwanie na kompanów © PDX
Chwila moment i z Marwic wyjeżdża Adrian.
Pojawia się Adrian
  • Pojawia się Adrian © PDX
Trochę pogaduszek w oczekiwaniu na  Tomka. Czekamy i czekamy. Wybija 9:30. Z Marwic pędzi Tomek, nawet nie zajeżdża do nas, tylko od razu pędzi w kierunku szosy. No to gonimy go.
Tomek pojawia się na dość wiekowym sprzęcie. Stary, japoński trekking. Uwagę przykuwa skórzane siodełko ze sprężynami.
No i jedziemy starą trójką. W drodze jakiś kierowca się wkurwia i nas opieprza zatrzymując auto. No w sumie to my zbyt równo nie jechaliśmy XD Tempo jednak nie było takie jak podczas wycieczki do Trzebicza Nowego. Jechaliśmy raczej spokojnie, bo jakbyśmy jechali szybko to byśmy zemdleli z przegrzania.
Dojeżdżamy do Renic. Odwiedzamy na chwilę restaurację auto-port, gdzie znajduje się krokodyl. Byłem tu kilka razy w dzieciństwie. Towarzysze bardzo się nim zainteresowali.
Renicki krokodyl
  • Renicki krokodyl © PDX
Fascynacja krokodylem z Renic
  • Fascynacja krokodylem z Renic © PDX
Adrian poprosił mnie o pomoc przy szukaniu pewnego kesza. Jest to punkt osnowy geodezyjnej POLREF 3001, którego współrzędne zostały określone co do milimetra. Adrian miał jakiś czas temu problem z jego znalezieniem, a ja go znalazłem 3 lata temu, gdy jeszcze nie miałem bloga na bikestats.
Nie miałem współrzędnych kesza, więc leciałem trochę na ślepo. Za dużo z dokładnego położenia nie pamiętałem. Ruszyliśmy z Adrianem na poszukiwania, a Tomek położył się w cieniu pod drzewkiem.
Dużo krzaków. Przy keszu jest pewien betonowy słupek, jednak nie można go zauważyć, bo sam POLREF znajduje się w dziurze. Znalazłem obiekt i zawołałem Adriana, który szukał kilka metrów dalej.
Polref 3001
  • Polref 3001 © PDX
Oczywiście Adrian zapomniał przy sobie długopisu, a w keszu nic do pisania nie było, więc wrócił do roweru by wziąć długopis z sakwy.
Geocacher Adrian
  • Geocacher Adrian © PDX
Po keszowaniu wracamy na szosę i ruszamy na Lipiany. Zostało tylko 6 kilometrów.
No i dojechaliśmy do Lipian. Mieliśmy sporo czasu do rozpoczęcia przejazdu sprzętu militarnego, więc zrobiliśmy postój na ławeczce przy jeziorze Wądół.
Tomek wziął kąpielówki, ale wyszło na to, że rozebrał się, chwila moment i ubrał się :D Tak więc odpoczynek na ławeczce i pogaduszki.
Lipiany - jezioro Wądół
  • Lipiany - jezioro Wądół © PDX
Lipiany - jezioro Wądół
  • Lipiany - jezioro Wądół © PDX
Trzeba jednak ruszać, bo zostało 10 minut do rozpoczęcia parady przez miasto.
Brama w Lipianach
  • Brama w Lipianach © PDX
Nie wiemy za bardzo jak jechać, ale docieramy do skrzyżowania z główną drogą, gdzie rozpoczyna się parada pojazdów militarnych. Fajna miejscówka na fotorelację.
Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych
  • Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych © PDX
Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych
  • Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych © PDX
Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych
  • Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych © PDX
Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych
  • Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych © PDX
Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych
  • Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych © PDX
Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych
  • Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych © PDX
Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych
  • Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych © PDX
Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych
  • Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych © PDX
Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych
  • Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych © PDX
Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych
  • Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych © PDX
Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych
  • Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych © PDX
Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych
  • Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych © PDX
Niektóre pojazdy robiły wrażenie. Ale był jeden minus. ZERO CZOŁGÓW!!!
Paradę zakończyli motocykliści.
Przejazd motocyklów ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych
  • Przejazd motocyklów ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych © PDX
Przejazd się skończył, a my kierujemy się w kierunku żwirowni za Lipianami, gdzie odbywa się impreza zlotowa.
Jedziemy więc główną drogą i widzimy oznaczenia zlotu. Kierujemy się strzałkami, ale coś źle nas pokierowało i wylądowaliśmy na środku upalnego pola. Cofnęliśmy się i skręciliśmy w las. Kilka namiotów, a za nimi festyn dotyczący zlotu militarnego. Zajęliśmy miejsca. Ciężko było ustawić rower w cieniu. Każda próba oparcia go o coś kończyła się upadkiem. No to trzeba było go położyć płasko na ziemi.
Przy festynie znajdował się tor motocrossowy, gdzie szalał kierowca malucha.
Maluch na torze motocrossowym - okolice Lipian
  • Maluch na torze motocrossowym - okolice Lipian © PDX
Maluch na torze motocrossowym - okolice Lipian
  • Maluch na torze motocrossowym - okolice Lipian © PDX
Dla ochłody kupiłem sobie zimną colę za 5 zł. Dalej ruszyłem zobaczyć, co się dzieje na festynie.
X zlot pojazdów militarnych - scena
  • X zlot pojazdów militarnych - scena © PDX
X zlot pojazdów militarnych - stoiska handlowe
  • X zlot pojazdów militarnych - stoiska handlowe © PDX
Można było kupić wiele zlotowych gadżetów - od naklejek za złotówkę, po koszulki za 30 zł. Tak se siedzimy, a ja idę z Adrianem dalej patrzeć, co się dzieje na torze. Przeleciało kilka wojskowych samolotów.
Tor motocrossowy - okolice Lipian
  • Tor motocrossowy - okolice Lipian © PDX
Tor motocrossowy - okolice Lipian
  • Tor motocrossowy - okolice Lipian © PDX
Tor motocrossowy - okolice Lipian
  • Tor motocrossowy - okolice Lipian © PDX
X zlot pojazdów militarnych - okolice Lipian
  • X zlot pojazdów militarnych - okolice Lipian © PDX
X zlot pojazdów militarnych - okolice Lipian
  • X zlot pojazdów militarnych - okolice Lipian © PDX
X zlot pojazdów militarnych - okolice Lipian
  • X zlot pojazdów militarnych - okolice Lipian © PDX
Strażacy pielęgnujący tor motocrossowy
  • Strażacy pielęgnujący tor motocrossowy © PDX
Nie dość, że nie było czołgów, to nie było również grochówki, zupy kojarzącej się z wojskiem ze względu na kolory moro. Trochę lipa. Tomek się zawiódł i narzekał. Trochę się już nudziliśmy, więc ruszyliśmy w drogę powrotną.
Jeszcze zajechaliśmy na plażę przy jeziorze Wądół, by Tomek skorzystał z okazji i wykorzystał kąpielówki. Adrian pilnował rowerów w cieniu, Tomek poszedł się kąpać, a ja tylko trochę przemyłem się wodą z jeziora. Jednak szkoda, że nie wbiłem cały do wody, bo potem zdychałem z upału.
Plaża nad jeziorem Wądół - Lipiany
  • Plaża nad jeziorem Wądół - Lipiany © PDX
Tomek jednak szybko wrócił i ruszyliśmy w drogę powrotną. Była taka sama jak dojazd.
Rozstałem się z ekipą w miejscu zbiórki, czyli pod wiaduktem koło Marwic.
W końcu dojechałem do Gorzowa, powrót ul. Dobrą i Kostrzyńską. 
Znowu brakowało trochę, by walnąć pewną setkę. Załamałbym się, gdyby było 99, więc pojechałem na około ulicami osiedla. No i wyszło 100 kilometrów, jednak rekordu nadal nie pobiłem.
Tomek i Adrian, dzięki za fajną wspólną jazdę! Pozdrower.


Dane wyjazdu:
100.17 km 2.00 km teren
04:00 h 25.04 km/h:
Maks. pr.:35.50 km/h
Temperatura:21.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Trzebicz Nowy - zawody Europa Strongman i 90-lecie Lasów Państwowych

Sobota, 12 lipca 2014 · dodano: 12.07.2014 | Komentarze 5

Około tydzień temu w komentarzach do jednego z moich wpisów pojawił się pomysł na wspólną wycieczkę z osobami z bikestats. Wypadło na Trzebicz Nowy, gdzie dzisiaj odbył się festyn, gdzie świętowano 90-lecie Lasów Państwowych oraz zorganizowano zawody Strongman Europa dla siłaczy z Polski i innych europejskich krajów. Trzebicz Nowy to mała wieś w pobliżu Drezdenka. Jest tu prywatne lądowisko, na którym odbywają się różne imprezy.  
Na pogodę nie można było narzekać. Temperatura akurat, dla niektórych jednak było trochę chłodno. Wiatr raczej słaby.
Z bikestatsowiczami umówiłem się o 11:30 pod Statoilem przy Rondzie Santockim. Dotarłem tam jednak około 5 minut wcześniej. Myślałem, że nie zastanę tu nikogo albo pojedyncze osoby, ale wszyscy byli w komplecie. Rowerzyści odpoczywali tuż przy budynku pizzerii niedaleko stacji. Poznaliśmy się więc. Obecny był Robak88(Adrian) z Jenina, p1t3r(Piotrek) z Gorzowa oraz tomekoko(Tomek) i Michał z Witnicy. Michał i Tomek mieli szosówki, a Adrian i Piotrek jechali na góralach. Tomek dokończył jedzenie i ruszyliśmy w drogę.
Tempo dość mocne jak dla mnie - około 30 km/h. Z przodu byli szosowcy, za nimi Robak, potem ja i na końcu p1t3r.  Michał miał przy sobie małą, bardzo poręczną kamerkę, którą robił zdjęcia podczas jazdy.
Tak sobie jedziemy przez Czechów, Santok. Od czasu do czasu jakieś pogaduszki. Michał pożegnał się z nami w Starym Polichnie. Zostało więc nas czterech.
Kawałek dalej trochę zwolniliśmy tempo do 25 km/h. Chwila na odpoczynek więc była. Adrian mimo terenowych opon w rowerze dobrze sprawował się na szosie.
Praktycznie brak postojów w drodze dojazdowej. Były tylko 2 króciutkie przerwy na załatwienie potrzeb fizjologicznych. Podczas jednej z nich przekąsiłem rogala, by mieć siłę na dalszą drogę.
Przez dość szybką jazdę nie było czasu na fotorelację wioch po drodze. Ale i tak nic ciekawego nie było. Tylko jeden kościół przykuł moją uwagę.
Za Gościmiem zaczynają się miejscowości, w których jeszcze nigdy nie byłem rowerem. Bagniewo, Trzebicz-Młyn, Trzebicz. Zaczyna mi brakować powoli sił. Ale tempo mimo wszystko trzymam. Dalej Osów i z tego co wyczytałem na necie, to jest tu zjazd w kierunku lądowiska. Zjechaliśmy więc w bok i wąską drogą przez wieś trafiliśmy na teren lotniska. 
Rowery zaparkowaliśmy przy jednym ze stolików, posiedzieliśmy, odpoczęliśmy i zaczęliśmy podziwiać różne atrakcje imprezy. Do zawodów strongmanów pozostały niecałe 2 godziny.
Na sam początek focimy z Adrianem dwa zabytkowe samochody.
Adler Trumpf Junior z 1938 roku
  • Adler Trumpf Junior z 1938 roku © PDX
Zabytkowy samochód Rolls-Royce
  • Zabytkowy samochód Rolls-Royce © PDX
Następnie obczajam lądowisko.
Lądowisko w Trzebiczu Nowym
  • Lądowisko w Trzebiczu Nowym © PDX
Dalej chodzimy sprawdzać różne stoiska. Dostrzegam bardzo ciekawe repliki leśnych zwierząt.
Replika wilka - Trzebicz Nowy
  • Replika wilka - Trzebicz Nowy © PDX
Repliki leśnych zwierząt - Trzebicz Nowy
  • Repliki leśnych zwierząt - Trzebicz Nowy © PDX
Moją uwagę bardzo przykuwa stoisko z odznakami leśniczego oraz mundur.

Ubiór leśniczego i odznaki - Trzebicz Nowy
  • Ubiór leśniczego i odznaki - Trzebicz Nowy © PDX
Za darmo dostępne były cukierki z logiem nadleśnictwa Karwin. Wzięliśmy kilka na drogę. Były to krówki i michałki(najlepsze cuksy!).
Chodzimy dalej po stoiskach.
Trzebicz Nowy - rogi
  • Trzebicz Nowy - rogi © PDX
Trzebicz Nowy - leśne stanowisko handlowe
  • Trzebicz Nowy - leśne stanowisko handlowe © PDX
Spotkaliśmy również turystów rowerowych z Drezdenka. Była długa dyskusja na temat m.in. EuroVelo czy Lecha Piaseckiego.
W tym czasie na scenie jakaś wokalistka śpiewała jakieś piosenki.
Dużą atrakcją było darmowe mięso z dzika. Kolejki były długie w cholerę. Nie chcieliśmy tam z Adrianem stać, ale Tomek i Piotrek poszli po prowiant.
Jak wrócili i zobaczyłem jedzonko, to zgłodniałem i skoro jest okazja, to trzeba korzystać. Więc poszedłem też po dzika.
Trochę sobie poczekałem... W pewnym momencie kolejka się zatrzymała, bo nie było już mięsa. Jednak doszła dostawa, więc nie trzeba było się przejmować. Wziąłem więc mięso z dzika, chleb i ananas gratis. Nawet dobre danie.
Nagle zaczął lądować jeden z samolotów - Dromader. Było to widowiskowe lądowanie, bo pojawiło się sporo dymu. Jednak nie udało mi się zdążyć na uchwycenie tego momentu. Zrobiłem mu jednak trochę później zdjęcie w locie.
Trzebicz Nowy - lot Dromadera
  • Trzebicz Nowy - lot Dromadera © PDX
No i zaczęły się zawody strongmanów. Początkowo były problemy z nagłośnieniem, ale szybko jakoś sobie z tym poradzono.
Ludzie oblegiwali bariery przy polu, jednak później udostępniono kawałek pola dla publiczności.
Na początek dźwiganie ciężarów. Z tego co pamiętam, to jeden miał problem z uniesieniem 95 kg, a najlepiej poradził sobie z tym zadaniem najmłodszy siłacz.
Trzebicz Nowy - zawody Europa Strongman
  • Trzebicz Nowy - zawody Europa Strongman © PDX
Trzebicz Nowy - zawody Europa Strongman
  • Trzebicz Nowy - zawody Europa Strongman © PDX
Trzebicz Nowy - zawody Europa Strongman
  • Trzebicz Nowy - zawody Europa Strongman © PDX
Był też udostępniony telebim, na którym wszystko co ważne było widać.
Następnie było ciągnięcie Dromadera. Tu straszna lipa. Nikt z siłaczy wyraźnie nie przesunął samolotu. Wielu nawet go nie ruszyło, chyba jeden czy dwóch siłaczy przesunęło go o kilka centymetrów. Była też jakaś konkurencja dla ochotników.
Trzebicz Nowy - zawody Europa Strongman
  • Trzebicz Nowy - zawody Europa Strongman © PDX
Znudzony tymi zawodami, poszedłem po coś do jedzenia - nie najadłem się za bardzo tym dzikiem. Cena kiełbasy to przesada - aż 8 zł! No ale przynajmniej duża była, więc się nasyciłem.
Następnie zauważyłem lot helikoptera.
Trzebicz Nowy - lot helikoptera
  • Trzebicz Nowy - lot helikoptera © PDX
Wróciłem zobaczyć trzecią konkurencję. Nie jestem pewien, co to było, ale siłacz rozprawiał się z jakimś niebieskim czymś.
Trzebicz Nowy - zawody Europa Strongman
  • Trzebicz Nowy - zawody Europa Strongman © PDX
Nie tylko ja byłem znudzony tą imprezą. O 16 zaczęliśmy się zbierać na drogą powrotną. Była taka sama co dojazd.
Tak sobie jechaliśmy, gadaliśmy i spożywaliśmy lizaki i cukierki zabrane z festynu.
Szosa koło Trzebicz-Młyn - Tomek i Piotrek prowadzą
  • Szosa koło Trzebicz-Młyn - Tomek i Piotrek prowadzą © PDX
Miałem już mniej mocy, więc dość często byłem z tyłu. Jednak każdy miał szansę być i z tyłu, i z przodu.
W Santoku zrobiliśmy postój, bo p1t3r musiał iść do sklepu. Obgadaliśmy plany na następne wypady.
Bardzo dobrze na trasie spisał się nowy plecaczek kolarski Author Turbo. Lekki, oddychający, dobrze przylega do ciała, może nie jest pojemny, ale jest w sam raz na jednodniowe wypady.
Za Santokiem wszyscy nagle zatrzymali się na środku drogi, by porobić foty krajobrazów.
Adrian i Tomek focą okolice Santoka
  • Adrian i Tomek focą okolice Santoka © PDX
Dojeżdżamy do Gorzowa. Piotrek żegna się z nami i skręca w ul. Sybiraków.
Przy Moście Lubuskim żegnam się z Tomkiem i Adrianem i dziękuję za fajny wypad.
Teraz został tylko most, rondo Grobla, ul. Mazowiecka i wał. Musiałem jeszcze postarać się, by wyszły na liczniku w miarę okrągłe liczby. Niewiele brakowało do średniej 25 km/h i dystansu 100 km. Wkurzył bym się, gdyby było coś w stylu 99,99 km oraz 24,99 km/h. Udało się jednak dopilnować liczby na liczniku. Średnia bardzo dobra i jest to nawet mój rekord. Wyszło równo 25 (bikestats nieco zawyża, chyba nie liczy sekund). Zwykle popylam niezbyt szybko - 20-21 km/h, czasem zdarzy się 22-23, 24 ledwie kilka razy, a 25 to chyba pierwszy raz osiągnąłem. 
Dzięki wielkie chłopakom z bikestats za fajną i wesołą jazdę!


Dane wyjazdu:
100.69 km 0.50 km teren
04:43 h 21.35 km/h:
Maks. pr.:41.51 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Dębno

Piątek, 16 sierpnia 2013 · dodano: 16.08.2013 | Komentarze 2

Cel dzisiejszej wycieczki to Dębno. Wycieczkę tą planowałem już 2 lata temu, ale jakoś nie miałem ochoty jej zrealizować.
Pogoda przyjemna, ciepło, słaby wiatr, dużo słońca. Idealnie.
Najpierw dojeżdżam do Witnicy standardową drogą. Potem odbijam na północ w kierunku Mosiny. Znajduję jakiś głaz, napis jest słabo czytelny, ale można wywnioskować, że jest poniemiecki.
Głaz w Mosinie © PDX

Jest też tablica informacyjna przedstawiająca mapę wsi.
Mosina - tablica informacyjna © PDX

Jest tu też kościół, ale mało ciekawy - to pewnie dlatego, że nie posiada wieży.
Kościół w Mosinie © PDX

Dalej dość długa jazda drogą asfaltową przez las. Dojeżdżam do Mostna, ale nic ciekawego tu nie ma. Za Mostnem droga z kostki. Jazda po tej drodze nie była zbyt komfortowa. Ale dałem radę i jakoś dojechałem do Dębna.
Przy wjeździe do miasta dość ciekawy obiekt - stadion sportowy im. Henryka Witkowskiego.
Dość szybko docieram do centrum Dębna. Znajduję sporo atrakcji, więc fotorelacja z dzisiejszej wycieczki będzie duża.
Moją uwagę przykuł pewien budynek z wieżą.
Budynek w Dębnie © PDX

Kawałek dalej ciekawe ozdobienie ściany budynku.
Dębno - stolica polskiego maratonu © PDX

Znalazłem też kalendarz kwietny, pokazujący aktualną datę za pomocą roślin. Bardzo ciekawy pomysł.
Kalendarz kwietny w Dębnie - informacja © PDX

Kalendarz kwietny w Dębnie © PDX

Kawałek dalej głaz poświęcony byłemu burmistrzowi Dębna.
Dębno - głaz poświęcony byłemu burmistrzowi Dębna © PDX

Znajduję też bibliotekę - bardzo ładny budynek z umieszczonym herbem miasta.
Biblioteka w Dębnie © PDX

Znajduję jakąś ścieżkę rowerową prowadzącą przez park i dostrzegam rzekę Kosę.
Dębno - rzeka Kosa © PDX

Kawałek dalej kapliczka.
Kapliczka Matki Boskiej w Dębnie - informacja © PDX

Kapliczka Matki Boskiej w Dębnie © PDX

Dalej dostrzegam dość ciekawy pomnik z trzema twarzami. Z tablicy obok dowiaduje się, że jest to Kurhan Żołnierzy Radzieckich.
Dębno - Kurhan Żołnierzy Radzieckich © PDX

Dębno - Kurhan Żołnierzy Radzieckich © PDX

Dębno - Kurhan Żołnierzy Radzieckich - informacja © PDX

Architektura miasteczka również przykuła moją uwagę.
Poczta w Dębnie © PDX

Następnie znajduję Pomnik Orła Białego, który umieszczony jest na pustym placu.
Dębno - Pomnik Orła Białego © PDX

Na tablicy obok pomnika umieszczone są daty wydarzeń z historii Polski.
Dębno - Pomnik Orła Białego - informacja © PDX

Na końcu placu dostrzegam kościół. Robi wrażenie. Bardzo podobają mi się kolumny na wieży.
Kościół w Dębnie © PDX

Przy ścianie obok kościoła umieszczone są różne tablice informacyjne.
Dębno - trasa turystyczna © PDX

Dębno - informacja o zabytkowych dzwonach © PDX

Jest też pomnik przedstawiający Maryję.
Dębno - pomnik Maryi © PDX

Na jeden z ławek robię postój. Jem batona i napełniam bidon. Sprawdzam jeszcze mapę przy kościele, by dowiedzieć się jak dojechać do jeziora w Dębnie, po czym ruszam dalej.
Wracam na główną drogę i odbijam w kierunku jeziora Lipowo.
Dębno - jezioro Lipowo © PDX

Mostek przy jeziorze Lipowo - Dębno © PDX

Zaczynam drogę powrotną. Po drodze znajduję czerwoną tarczę z lwem przypominającego tego z herbu Dębna.
Lew z herbu Dębna © PDX

Znajduję kolejny park, a w centrum jakiś głaz. Zbliżam się do niego.
Głaz w Dębnie © PDX

Tuż przy głazie znajduje się bardzo ciekawy poniemiecki pomnik. Niemieckie napisy są rozmieszczone na każdej ze stron pomnika, dlatego zrobiłem obiektowi kilka zdjęć.
Poniemiecki pomnik w Dębnie © PDX

Poniemiecki pomnik w Dębnie © PDX

Poniemiecki pomnik w Dębnie © PDX

Wracam na główną drogę i wyjeżdżam z Dębna.
Miasto Dębno © PDX

Droga powrotna inna niż dojazd. Drogą krajową nr 23 dojeżdżam do Barnówka. Po stawie pływa jakiś dziwny statek z głową zwierzęcia.
Staw w Barnówku © PDX

Nogi zaczynają boleć, przed Tarnowem robię postój, po którym trochę spada mój poziom zmęczenia. Drogą wojewódzką jadę dalej przez Tarnów, Wysoką i Baczynę i pojawiam się w końcu w Gorzowie. I wyszła kolejna setka. Stówka trzasła na liczniku przy kiosku obok stadionu żużlowego. No i super.
Wycieczka bardzo ciekawa, Dębno miało dużo więcej miejsc do fotografowania niż się spodziewałem.


Dane wyjazdu:
101.62 km 6.00 km teren
04:32 h 22.42 km/h:
Maks. pr.:43.90 km/h
Temperatura:26.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Twierdza Kostrzyn - Fort Sarbinowo

Sobota, 18 sierpnia 2012 · dodano: 18.08.2012 | Komentarze 3

Nareszcie zdecydowałem się zrobić dłuższą, poważniejszą trasę i przekroczyć granicę 100 km pierwszy raz w tym roku (drugi raz w życiu). Celem był Fort Sarbinowo koło Kostrzyna. Miejsce na zdjęciach wygląda niesamowicie, więc postanowiłem je odwiedzić. Jest tu również ukryta skrzynka geocache. Fort wygrał też głosowanie w sondzie na blogu (pierwsza setka 2012). Wycieczka miała się odbyć trochę wcześniej, ale miejsce to jest blisko pola woodstockowego i podczas Woodstocku pewnie byłoby bardzo trudno dostać się do fortu.
Pogoda pozytywna, tylko lekki upał, ale nie męczący.
Dojazd drogą woj. 132. Prowadzi tędy rowerowy szlak królewski do Kostrzyna i dlatego przy drodze długa ścieżka rowerowa z kilkoma krótkimi przerwami. Jechało się po niej przyjemnie, duża jej część była asfaltowa.
Gdy docieram do Kostrzyna, to szybko odbijam w bok w pole woodstockowe. Teraz tak tam pusto, cicho, że nazwę to określeniem ''Pustock''. Większość śmieci posprzątano, zostało tylko trochę na parkingu. Jadę przez pola i szukam fortu.
Po pewnym czasie znajduję już pierwszy element fortyfikacji.
Twierdza Kostrzyn - Fort Sarbinowo © PDX

Twierdza Kostrzyn - Fort Sarbinowo © PDX

Twierdza Kostrzyn - Fort Sarbinowo © PDX

Twierdza Kostrzyn - Fort Sarbinowo © PDX

Poprzedni znalazcy skrzynki pisali coś o ochroniarzach pilnujących obiektu. Oni szukali akurat podczas Woodstocku. Ochroniarzy jednak żadnych nie widziałem. Pewnie pilnują tylko podczas festiwalu, gdy sporo ludzi kręci się w okolicy. Spotkałem tylko 2 turystów, ale oni już kończyli zwiedzanie i opuścili miejsce.
Rower schowałem do wnętrza fortu i głównym wejściem wszedłem do budowli. Rozglądałem się z latarką w ciszy i spokoju, podziwiając fort. Niesamowite miejsce.
Fort Sarbinowo - wnętrze © PDX

Fort Sarbinowo - wnętrze © PDX

Twierdza Kostrzyn - Fort Sarbinowo © PDX

Fort Sarbinowo - wnętrze © PDX

Fort Sarbinowo - wnętrze © PDX

Szedłem ciemnym, dużym korytarzem, podążałem za wskazówkami niezbędnymi do znalezienia skrzynki. Szybko ją znalazłem. Nawet nie była zakopana, niepotrzebnie brałem łopatkę. Wpisałem się, wymiana fantów i ją schowałem, lekko zakopując.
Na jednej ze ścian fortu graffiti o polskiej policji...
Fort Sarbinowo © PDX

Twierdza Kostrzyn - Fort Sarbinowo © PDX

Niektóre zniszczone korytarze niesamowicie wyglądają...
Twierdza Kostrzyn - Fort Sarbinowo © PDX

Twierdza Kostrzyn - Fort Sarbinowo © PDX

Twierdza Kostrzyn - Fort Sarbinowo © PDX

Twierdza Kostrzyn - Fort Sarbinowo © PDX

Zrobiłem sobie postój na murku przy głównym wejściu. Wziąłem ze sobą 3 batoniki musli, które bardzo się przydały na wycieczce.
Jeszcze pojechałem kawałek wokół fortu, cienką, zarośniętą ścieżką.
Twierdza Kostrzyn - Fort Sarbinowo © PDX

Twierdza Kostrzyn - Fort Sarbinowo © PDX

Miejsce naprawdę niesamowite, zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Szczegółowe zwiedzanie fortu może zająć dużo czasu, ale szybkie już zadowala. Zacząłem się wracać.
Jeszcze jeden postój koło Białcza, kolejne spożycie batonika i wlanie zapasowego picia do bidonu.
Trochę już mnie męczyła wycieczka, ale dałem radę. Setka mi trzasła tuż przed mostem żelaznym w Gorzowie. Ogólnie wyszło 101,62 km. Jednak to nie jest mój rekord. W zeszłym roku, gdy jeszcze nie byłem zarejestrowany na bikestats, zrobiłem 105,11 km. Co ciekawe, celem też był Kostrzyn, ale zwiedziłem co innego - ruiny Starego Miasta. Dzisiejsza wycieczka to moja druga najdłuższa, może jeszcze uda mi się pobić w tym roku rekord dystansu.