Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PDX z miasta Gorzów Wielkopolski. Mam przejechane 12294.62 kilometrów. Jeżdżę z prędkością średnią 20.24 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie. Opencaching PL - Statystyka dla PDX
symbole na metkachStatystyki zbiorcze na stronę


baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PDX.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2014

Dystans całkowity:562.17 km (w terenie 63.50 km; 11.30%)
Czas w ruchu:27:06
Średnia prędkość:20.74 km/h
Maksymalna prędkość:51.10 km/h
Liczba aktywności:8
Średnio na aktywność:70.27 km i 3h 23m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
85.47 km 7.00 km teren
04:15 h 20.11 km/h:
Maks. pr.:41.47 km/h
Temperatura:32.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Strzelce, Licheń i Długie

Niedziela, 27 lipca 2014 · dodano: 27.07.2014 | Komentarze 2

Kolejny konkretny wypad. Upał niestety po króciutkiej przerwie znów zaczął doskwierać. Ja jednak i tak postanowiłem zrobić wycieczkę rowerową.

Dziś padło na jazdę drogą krajową nr 22 do Strzelec Krajeńskich i kawałek dalej. Nie lubię zbytnio jeździć tą trasą ze względu na dość duży ruch samochodowy, ale przynajmniej jest to najbliższa droga do Strzelec. Główny cel to miejscowość Długie, gdzie znajduje się jezioro Lipie. Byłem tam kilka razy, ale samochodem bądź autokarem. Mam miłe wspomnienia związane z tym miejscem. Poza tym postanowiłem znaleźć 3 kesze - jeden w Strzelcach, a 2 w pobliżu miejscowości Długie.
Upał doskwierał, choć początkowo nie był aż tak odczuwalny. Wiatr słaby, więc na chłodzenie nie można było liczyć. Umiarkowane zachmurzenie.
No to ruszam. Wyjechałem o 12:30. Podjazd ul. Głowackiego, jazda ścieżką rowerową przy ul. Walczaka, którą dawno nie jechałem, rondo i wyjeżdżam z Gorzowa.
Dalej kawałek ścieżki rowerowej. Dojeżdżam do Różanek. Dalej Zdroisko, po drodze znów mały kawałek ścieżki rowerowej królewskiego szlaku rowerowego. Kolejne miejscowości to Wełmin, Przyłęg. Dojeżdżam do Strzelec.
Bardzo łatwo namierzyłem budynek sądu, gdzie znajduje się kesz. Z keszem poszło mi bardzo łatwo, niemalże od razu znalazłem mikrusa. Szybko wpisałem się i odłożyłem magnetyczny pojemnik na miejsce.
Strzelce Krajeńskie - budynek sądu
  • Strzelce Krajeńskie - budynek sądu © PDX
Moją uwagę zwrócił znajdujący się w pobliżu zegar słoneczny. Czas na nim był dość dokładny. Dochodziła 14, a na zegarze zacienione było "II".
Zegar słoneczny w Strzelcach Krajeńskich
  • Zegar słoneczny w Strzelcach Krajeńskich © PDX
W Strzelcach znajdują się również dwa jeziora - Górne i Dolne. Nigdy wcześniej ich nie sprawdzałem, więc dziś po drodze pojechałem odwiedzić jezioro Górne.
Jezioro Górne
  • Jezioro Górne © PDX
Znalazłem też tablicę informującą o ścieżce pieszo-rowerowej dookoła jeziora. Niestety tablica zdewastowana przez młodzież, pełno na niej bazgrołów.
Ścieżka pieszo-rowerowa przy jeziorze Górnym - tablica informacyjna
  • Ścieżka pieszo-rowerowa przy jeziorze Górnym - tablica informacyjna © PDX
Znalazłem pomost przecinający jezioro i udałem się nim na drugi brzeg. Ładne widoki.
Pomost na jeziorze Górnym
  • Pomost na jeziorze Górnym © PDX
Jezioro Górne
  • Jezioro Górne © PDX
Wróciłem na szosę nr 22. Nie chciało mi się jakoś jechać w kierunku jeziora Dolnego, więc je odwiedzę kiedy indziej,
Między Strzelcami, a Długiem znajduje się jeszcze Licheń. Z tego co pamiętam, to gdy przejeżdżałem samochodem przez tą miejscowość, to zauważyłem pewną miejscówkę, gdzie widoczne były głazy. Nigdy nie miałem okazji tam zajechać i sprawdzić, co to dokładnie jest, więc teraz jest idealny moment na to.
Dojeżdżam do Lichenia. Przy kościele głaz ku twórcom powojennej historii Lichenia. Postawiono go około rok temu, więc całkiem niedawno.
Głaz w Licheniu
  • Głaz w Licheniu © PDX
Kościół świeżo malowany. Pozostały jeszcze konstrukcje budowlane. Pewnie był tu jakiś remont.
Kościół w Licheniu
  • Kościół w Licheniu © PDX
Kawałek dalej krzyż, na który również zwróciłem uwagę.
Krzyż w Licheniu
  • Krzyż w Licheniu © PDX
W końcu docieram do opisywanej wcześniej miejscówki. Znajduje się tam tablica, z której można dowiedzieć się, że w okresie drugiej wojny w Licheniu istniał obóz pracy przymusowej i szpital polowy dla rannych polskich żołnierzy z armii "Pomorze". Opisana jest również historia braci Kutznerów. Takie tam ciekawostki historyczne.
Licheń podczas II wojny światowej - tablica informacyjna
  • Licheń podczas II wojny światowej - tablica informacyjna © PDX
Koło tablicy krótkie schody prowadzące do dwóch głazów poświęconych braciom Kutznerom oraz żołnierzom zmarłym w polowym szpitalu jenieckim.
Głazy w Licheniu
  • Głazy w Licheniu © PDX
Ciekawe miejsce, ale trzeba ruszać dalej. Do celu już niedaleko.
Dojeżdżam do miejscowości Długie. Coś trudno się odmienia tę nazwę :v
Jednak zanim trafię do zatłoczonej plaży, skręcam w kierunku zapomnianego ośrodka.
Zapomniany ośrodek w Długiem - brama wejściowa
  • Zapomniany ośrodek w Długiem - brama wejściowa © PDX
Współrzędne pokazują tylko lokalizację starego ośrodka, a nie miejsce ukrycia, więc łatwo nie jest.
Szukam więc miejsca ukrycia, podziwiając ruiny zapomnianego ośrodka.
Zapomniany ośrodek w Długiem
  • Zapomniany ośrodek w Długiem © PDX
Zapomniany ośrodek w Długiem
  • Zapomniany ośrodek w Długiem © PDX
Oczywiście na początku poszedłem trochę źle i musiałem się cofnąć i pójść inaczej. Chaszcze do szyi, bardzo kłujące. W końcu trafiam do właściwego miejsca. Jednak nic nie znalazłem w najbardziej oczywistym miejscu, więc szukam dalej. Po chwili znajduję małą skrzyneczkę.
Długie - Zapomniany Ośrodek - geocache
  • Długie - Zapomniany Ośrodek - geocache © PDX
Wpisałem się i schowałem kesza. Teraz trzeba wrócić do roweru. Nie zamierzam przedzierać się przez chaszcze, więc przeszedłem przez wnętrza ruin ośrodka.
Zapomniany ośrodek w Długiem
  • Zapomniany ośrodek w Długiem © PDX
Zapomniany ośrodek w Długiem
  • Zapomniany ośrodek w Długiem © PDX
Zapomniany ośrodek w Długiem
  • Zapomniany ośrodek w Długiem © PDX
To opuszczone miejsce robi wrażenie. Wróciłem do roweru, napoiłem się i ruszyłem dalej.
Dojeżdżam do centrum wsi. Tłok jak cholera. By dostać się na plażę, trzeba przejść tunelem pod krajówką. Ciekawy pomysł, piesi nie przeszkadzają samochodom i samochody nie przeszkadzają pieszym.
Docieram na plażę.
Długie - zatłoczona plaża
  • Długie - zatłoczona plaża © PDX
Tak sobie jadę obok plaży. Początkowo miałem zamiar odpuścić już sobie szukanie trzeciego kesza, bo trochę czasu mi zeszło przez penetrację ośrodka. Jednak za plażą zauważyłem niebieski szlak prowadzący do lasu, więc naszła mnie ochota zobaczyć, gdzie dokładnie prowadzi. Poza tym do kesza nie jest bardzo daleko - tylko 2 kilometry stąd
Początkowo sporo piachu, dalej mniej. Szlak bardzo kręty, pełno zjazdów, prowadzi przez lasy i pola. Na chwilę zboczyłem i pojawiłem się przy brzegu jeziora Lipie. Bardzo blisko płynęli kajakarze i jakaś mała łódka. Skorzystałem z okazji i schłodziłem twarz i włosy.
Jezioro Lipie
  • Jezioro Lipie © PDX
Jezioro Lipie
  • Jezioro Lipie © PDX
Wróciłem na szlak. Miałem wątpliwości co do tego, czy jechałem dobrze, ale w środku lasu wypatrzyłem drogowskaz.
Drogowskaz do grodziska
  • Drogowskaz do grodziska © PDX
Jadę zgodnie z oznaczeniem, ale okazuje się że oddalam się od miejsca ukrycia skrzynki. Cofam się więc i zdaję sobie sprawę ze swojej głupoty. Pojechałem źle, bo na drogowskaz patrzałem pod złym kątem. Tak naprawdę to musiałem jechać prosto, a nie skręcać.
W końcu docieram do grodziska, gdzie powinien być ukryty geocache.
Grodzisko w Długiem
  • Grodzisko w Długiem © PDX
Zostawiam rower i idę szukać skrzynki. Znajduję spróchniałe pnie, ale kesza ani widu, ani słychu. Zwróciłem uwagę na dość sporą plastikową pokrywkę, która należała do skrzynki. Jakoś nie mogłem wypatrzeć pudełka do pokrywki, tak więc ktoś uprowadził skrzyneczkę. Szkoda. Sporo czasu zajęło mi dotarcie tutaj.
Grodzisko w Długiem - pozostałości po geocache
  • Grodzisko w Długiem - pozostałości po geocache © PDX
Teraz trzeba jakoś wyjechać z tego gorącego lasu. Wybiła 16. Trochę byłem w szoku. Naprawdę sporo czasu mi zajęło keszowanie w Długiem. Droga polna doprowadza mnie do drogi nr 22.
Po powrocie na szosę czuję, że braknie mi sił. Więc w Licheniu zrobiłem sobie postój na wymianę napoju w bidonie i pożywienie się. Upał sporo sił mi odebrał, ale jakoś trzeba dotrzeć do Gorzowa.
Droga powrotna taka sama. W Strzelcach widzę urządzenie oblewające trawnik. Oczywiście zamaczam się, jednak chłodzący efekt zniknął po 5 minutach.
Coraz mniej sił, ale nie odpuszczam sobie. Dla odmiany za Rózankami odbijam na Wawrów i wracam do Gorzowa trochę inną drogą. Lubię korzystać ze ścieżki rowerowej przy ul. Podmiejskiej, więc niemal zawsze, gdy kręcę po tych terenach to o nią zahaczam.
Dalej bezpieczny powrót do domu. Wycieczka nawet ciekawa, choć mam już szczerze dosyć tych upałów.




Dane wyjazdu:
19.21 km 0.50 km teren
01:24 h 13.72 km/h:
Maks. pr.:38.29 km/h
Temperatura:23.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Lipcowa Masa Krytyczna z niespodziewanym zakończeniem

Piątek, 25 lipca 2014 · dodano: 26.07.2014 | Komentarze 3

Ostatni piątek lipca i pojawiła się kolejna Masa Krytyczna. To już trzecia masa w tym roku.
Nie ubierałem się rowerowo, tylko typowo normalnie, bo przecież w tempie ok. 14 km/h nie da się spocić...
Przez większą część dnia padało, była nawet burza. Akurat na masę się rozpogodziło.
Dojechałem na miejsce zbiórki przed 18. Spotkałem kilku znajomych, których widuję na prawie każdej masie.
Gorzowska Masa Krytyczna 25 lipca 2014 - zbiórka rowerzystów
  • Gorzowska Masa Krytyczna 25 lipca 2014 - zbiórka rowerzystów © PDX
Trasa ciekawa, bo łącząca trasy kilku poprzednich mas. Wpierw odwiedziliśmy Zawarcie, potem odbiliśmy na Piaski i zahaczyliśmy też o Staszica.
Dalej jedziemy bocznymi uliczkami w pobliżu ul. Matejki. Najpierw zjeżdżamy, a chwilę później nieoczekiwanie podjeżdżamy. Tu nagle szok - wszyscy uczestnicy Masy zatrzymali się w pobliżu jednostki wojskowej, w tym radiowóz policyjny zabezpieczający trasę. Na facebooku dowiedziałem się, że spowodowane to było nieuwagą organizatorów. Policja nie eskortowała masy do końca ze względu na niedopatrzenie organizatorów przy uzgadnianiu trasy przejazdu.
Tak czy siak, musieliśmy jechać bez asysty policji, stosując się ściśle do przepisów ruchu drogowego.
Po powrocie na Plac Katedralny spodziewałem się jakiegoś wyjaśnienia sytuacji od organizatorów przez megafon. Nic jednak nie było, więc wróciłem do domu.



Dane wyjazdu:
74.20 km 29.00 km teren
03:39 h 20.33 km/h:
Maks. pr.:40.06 km/h
Temperatura:35.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Uroczysko Lubniewsko

Wtorek, 22 lipca 2014 · dodano: 22.07.2014 | Komentarze 1

Celem dzisiejszej wycieczki był Zespół Przyrodniczo-Krajobrazowy "Uroczysko Lubniewsko". Około rok temu został tu założony kesz miałem już tu jechać dawno temu, ale trochę przekładania było. Poza tym całkiem niedawno pojawił się w pobliżu kolejny geocache. Miejsce ze zdjęć z internetu prezentuje się ciekawie, ładne widoki, wieże widokowe i dużo szlaków. Więc udałem się tam.
Nadal upał, choć nieco silniejszy wiatr trochę przeszkadzał w drodze powrotnej.
Wjechałem na wał koło mojego osiedla i ruszyłem na zachód. Jechało się nawet spoko, poza dwoma piaszczystymi odcinkami. Na wale w pewnym momencie jest zakaz wjazdu ze względu na budowę nowej przepompowni koło Koszęcina, olałem to teraz i kilka razy wcześniej. Nie miałem żadnych problemów z przedostaniem się przez budowę.
Rower nieźle sprawował się na wale. Dojechałem do Kołczyna i ruszyłem w kierunku Sulęcina.
Przecinam DK22 i docieram do Maszkowa. Tam dostrzegam znajomą sylwetkę jadącą znad przeciwka. To  Adrian. Wyjechał rano i keszował w Sulęcinie i okolicach. Na liczniku miał już około 70 km. Dowiedziałem się też od niego, że powstała nowa ścieżka rowerowa z Żubrowa do Sulęcina. Trochę pogaduszek i każdy ruszył w swoją stronę.
Za Maszkowem Rudna, a dalej Miechów, gdzie moją uwagę przykuł podjazd. Dość długi.
Podjazd przed Miechowem
  • Podjazd przed Miechowem © PDX
Za Maszkowem Żubrów. Akurat nie miałem okazji sprawdzić ścieżki poleconej przez Adriana, bo musiałem zgodnie z ciekawym drogowskazem skręcić.
Uroczysko Lubniewsko - drogowskaz
  • Uroczysko Lubniewsko - drogowskaz © PDX
Podjazd do centrum Żubrowa, a za wsią początek Uroczyska.
Wjazd do Uroczyska Lubniewsko
  • Wjazd do Uroczyska Lubniewsko © PDX
Kawałek dalej dostrzegam mapę. Jest ona jednak dość nietypowa. Nie ma zaznaczonych na niej żadnych jezior. W tym wielkiego jezior Lubniewsko. To tak jak mapka w moim telefonie :D
Uroczysko Lubniewsko i okolice - mapa
  • Uroczysko Lubniewsko i okolice - mapa © PDX
Zauważyłem również drogowskazy prowadzące do ciekawych miejsc.
Uroczysko Lubniewsko - drogowskazy
  • Uroczysko Lubniewsko - drogowskazy © PDX
Jeden z keszy jest ukryty w polu biwakowym "Uroczysko", więc tam się udałem.
Pole biwakowe
  • Pole biwakowe "Uroczysko" - wjazd © PDX
Uroczysko Lubniewsko - tablica informacyjna
  • Uroczysko Lubniewsko - tablica informacyjna © PDX
Pole biwakowe
  • Pole biwakowe "Uroczysko" © PDX
Z keszem męczyłem się sporo czasu. Mikrusy nie są łatwe do znalezienia ze względu na swoją małą wielkość. W końcu jednak udało się znaleźć skrzyneczkę w postaci kapsułki po zabawce z kinder niespodzianki.
Jadę dalej wzdłuż szlaku. W pewnym momencie jest jakieś rozgałęzienie dróg, ja jednak pojechałem tą w kierunku kolejnego kesza. Na wieżę widokową nie natrafiłem niestety.
Widoki zacne. Jechałem spory odcinek z górki, więc nie chciało mi się zatrzymywać i robić foty. Cośtam jednak zrobiłem.
Lasy Uroczyska Lubniewsko
  • Lasy Uroczyska Lubniewsko © PDX
Szlaki leśne kręte i nie mam pojęcia, jak dojechać do kesza. Udaje się jednak znaleźć wskazówkę. Kesz ma być ukryty niedaleko pomostu przy jeziorze.
Drogowskaz do pomostu widokowego
  • Drogowskaz do pomostu widokowego © PDX
Trzymałem się niebieskiego szlaku rowerowego i pieszego. Początkowo zbliżałem się do kesza, a potem oddalałem. Pomyślałem, że szlak może być kręty a ja dotrę do celu. Nie wiedziałem też dokładnie, po której stronie jeziora znajduje się kesz. Patrzałem wcześniej, że jest na jakimś małym półwyspie, ale nie miałem pojęcia jak do niego dojechać. Przydałoby się w końcu zaktualizować starą mapę w telefonie... Idealnej ciszy nie było, słyszałem w oddali młodzież skaczącą do wody.
Trzymam się szlaku i docieram do dość ciekawego punktu.
Uroczysko Lubniewsko - pomost
  • Uroczysko Lubniewsko - pomost © PDX
Tu znajduję kartkę "MTB". Niedawno w Lubniewicach były zawody MTB, więc być może trasa była tędy poprowadzona.
Oznakowanie trasy MTB
  • Oznakowanie trasy MTB © PDX
Błąkając się po lasach trafiam na krzyżówkę szlaków.
Krzyżówka szlaków PTTK
  • Krzyżówka szlaków PTTK © PDX
Docieram do brzegu jeziora, do jakiegoś miejsca wypoczynku i dostrzegam szukany obiekt. Jest jednak problem. Pomost widokowy znajduje się... po drugiej stronie jeziora! Dopiero po powrocie z wycieczki dokładnie sprawdziłem stronę o keszu. Jest napisane, że niebieski szlak prowadzi do tego miejsca, jednak użytkownicy narzekają na złe oznakowanie. Sam pomost jest kawałek w bok od niebieskiego szlaku. Tylko że na żadne oznakowanie nie wpadłem... Powinien być jakiś drogowskaz, by wiedzieć, w którym momencie zboczyć z niebieskiego szlaku w kierunku pomostu.
Jezioro Lubniewsko
  • Jezioro Lubniewsko © PDX
Jezioro Lubniewsko
  • Jezioro Lubniewsko © PDX
Jezioro Lubniewsko
  • Jezioro Lubniewsko © PDX
Tak czy siak i tak bym nie podjął tego kesza, nawet jakbym tam dotarł. Młodzież o której pisałem wcześniej akurat zajmowała to miejsce, które było doskonale widoczne z drugiego brzegu. No cóż... na pewno się tu jeszcze pojawię. Będę już wiedział jak tam dojechać.
Picie skończyło się w połowie drogi, wiadomo w upały trzeba pić więcej. Dobrze, że zabrałem ze sobą dodatkową butelkę wody.
Odpoczywam chwilę i jadę lasami w kierunku Lubniewic. Dużo fajnych zjazdów.
Droga leśna - okolice Lubniewic
  • Droga leśna - okolice Lubniewic © PDX
Kawałek dalej dostrzegam jakąś dziką plaże przy jeziorze Lubniewsko, odpoczywało tam trochę ludzi. Dalej trafiam na jakieś wykopaliska, pracowała tam jakaś koparka.
Jezioro Lubniewsko niedaleko Lubniewic
  • Jezioro Lubniewsko niedaleko Lubniewic © PDX
Sporo jazdy w terenie, aż w końcu trafiam na ciekawe dwie ścianki otaczające drogę.
Lubniewice - wjazd do lasu
  • Lubniewice - wjazd do lasu © PDX
Chwila moment i jestem w Lubniewicach. Stąd powrót standardowy przez Rudnicę i wiochy w gminie Deszczno.
Uroczysko Lubniewsko zachwyca widokami, ale czuję niedosyt. Muszę jeszcze w przyszłości tu pojechać, by znaleźć wieżę widokową i pomost przy którym jest kesz.


Dane wyjazdu:
100.16 km 4.00 km teren
04:45 h 21.09 km/h:
Maks. pr.:40.40 km/h
Temperatura:35.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Lipiany - X Zlot Pojazdów Militarnych

Sobota, 19 lipca 2014 · dodano: 19.07.2014 | Komentarze 6

Dziś kolejna dłuższa wycieczka z towarzyszami z bikestats. Cel to Lipiany i odbywający się dzisiaj X Zlot Pojazdów Militarnych. Mówiliśmy o tym tydzień temu w Santoku, podczas drogi powrotnej z Trzebicza Nowego.
Wiatr słaby, słonecznie, ale ostry upał. Pierwsza godzina jazdy była jednak spoko, bo jeszcze było wcześnie i upał nie doskwierał.
Umówiłem się z  Adrianem przy wiadukcie Marwice-Santocko, godzina od 9 do 9:30. Tak wcześnie ze względu na przejazd pojazdów militarnych przez ulice miasteczka o 12. Trochę trudno było mi się rano ogarnąć, bo lubię sobie dłużej pospać...
No to ruszam. Upał jeszcze nie doskwiera. Dla odmiany pojechałem ul. Olimpijską zamiast Kostrzyńską i Dobrą. Krótki i stromy podjazd lepszy od długiego i mniej stromego. No i nie musiałem się męczyć z nawierzchnią na Kostrzyńskiej. Wbijam na starą trójkę. Mijam pierwszy wiadukt, drugi wiadukt i w końcu znajduję ten przy Marwicach. Pojawiam się tu jakieś 5 minut po 9. Nikogo nie ma. Więc czekam. Niestety przy próbie zrobienia pierwszego zdjęcia aparat się rozładował... Korzystałem więc z telefonu. Telefon ma nawet niezły telefon, 8 mpix, zdecydowanie lepszy od tego w moim poprzednim telefonie (2 mpix). Zdjęcia wychodziły nawet spoko.
Oczekiwanie na kompanów
  • Oczekiwanie na kompanów © PDX
Chwila moment i z Marwic wyjeżdża Adrian.
Pojawia się Adrian
  • Pojawia się Adrian © PDX
Trochę pogaduszek w oczekiwaniu na  Tomka. Czekamy i czekamy. Wybija 9:30. Z Marwic pędzi Tomek, nawet nie zajeżdża do nas, tylko od razu pędzi w kierunku szosy. No to gonimy go.
Tomek pojawia się na dość wiekowym sprzęcie. Stary, japoński trekking. Uwagę przykuwa skórzane siodełko ze sprężynami.
No i jedziemy starą trójką. W drodze jakiś kierowca się wkurwia i nas opieprza zatrzymując auto. No w sumie to my zbyt równo nie jechaliśmy XD Tempo jednak nie było takie jak podczas wycieczki do Trzebicza Nowego. Jechaliśmy raczej spokojnie, bo jakbyśmy jechali szybko to byśmy zemdleli z przegrzania.
Dojeżdżamy do Renic. Odwiedzamy na chwilę restaurację auto-port, gdzie znajduje się krokodyl. Byłem tu kilka razy w dzieciństwie. Towarzysze bardzo się nim zainteresowali.
Renicki krokodyl
  • Renicki krokodyl © PDX
Fascynacja krokodylem z Renic
  • Fascynacja krokodylem z Renic © PDX
Adrian poprosił mnie o pomoc przy szukaniu pewnego kesza. Jest to punkt osnowy geodezyjnej POLREF 3001, którego współrzędne zostały określone co do milimetra. Adrian miał jakiś czas temu problem z jego znalezieniem, a ja go znalazłem 3 lata temu, gdy jeszcze nie miałem bloga na bikestats.
Nie miałem współrzędnych kesza, więc leciałem trochę na ślepo. Za dużo z dokładnego położenia nie pamiętałem. Ruszyliśmy z Adrianem na poszukiwania, a Tomek położył się w cieniu pod drzewkiem.
Dużo krzaków. Przy keszu jest pewien betonowy słupek, jednak nie można go zauważyć, bo sam POLREF znajduje się w dziurze. Znalazłem obiekt i zawołałem Adriana, który szukał kilka metrów dalej.
Polref 3001
  • Polref 3001 © PDX
Oczywiście Adrian zapomniał przy sobie długopisu, a w keszu nic do pisania nie było, więc wrócił do roweru by wziąć długopis z sakwy.
Geocacher Adrian
  • Geocacher Adrian © PDX
Po keszowaniu wracamy na szosę i ruszamy na Lipiany. Zostało tylko 6 kilometrów.
No i dojechaliśmy do Lipian. Mieliśmy sporo czasu do rozpoczęcia przejazdu sprzętu militarnego, więc zrobiliśmy postój na ławeczce przy jeziorze Wądół.
Tomek wziął kąpielówki, ale wyszło na to, że rozebrał się, chwila moment i ubrał się :D Tak więc odpoczynek na ławeczce i pogaduszki.
Lipiany - jezioro Wądół
  • Lipiany - jezioro Wądół © PDX
Lipiany - jezioro Wądół
  • Lipiany - jezioro Wądół © PDX
Trzeba jednak ruszać, bo zostało 10 minut do rozpoczęcia parady przez miasto.
Brama w Lipianach
  • Brama w Lipianach © PDX
Nie wiemy za bardzo jak jechać, ale docieramy do skrzyżowania z główną drogą, gdzie rozpoczyna się parada pojazdów militarnych. Fajna miejscówka na fotorelację.
Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych
  • Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych © PDX
Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych
  • Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych © PDX
Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych
  • Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych © PDX
Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych
  • Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych © PDX
Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych
  • Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych © PDX
Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych
  • Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych © PDX
Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych
  • Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych © PDX
Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych
  • Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych © PDX
Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych
  • Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych © PDX
Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych
  • Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych © PDX
Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych
  • Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych © PDX
Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych
  • Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych © PDX
Niektóre pojazdy robiły wrażenie. Ale był jeden minus. ZERO CZOŁGÓW!!!
Paradę zakończyli motocykliści.
Przejazd motocyklów ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych
  • Przejazd motocyklów ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych © PDX
Przejazd się skończył, a my kierujemy się w kierunku żwirowni za Lipianami, gdzie odbywa się impreza zlotowa.
Jedziemy więc główną drogą i widzimy oznaczenia zlotu. Kierujemy się strzałkami, ale coś źle nas pokierowało i wylądowaliśmy na środku upalnego pola. Cofnęliśmy się i skręciliśmy w las. Kilka namiotów, a za nimi festyn dotyczący zlotu militarnego. Zajęliśmy miejsca. Ciężko było ustawić rower w cieniu. Każda próba oparcia go o coś kończyła się upadkiem. No to trzeba było go położyć płasko na ziemi.
Przy festynie znajdował się tor motocrossowy, gdzie szalał kierowca malucha.
Maluch na torze motocrossowym - okolice Lipian
  • Maluch na torze motocrossowym - okolice Lipian © PDX
Maluch na torze motocrossowym - okolice Lipian
  • Maluch na torze motocrossowym - okolice Lipian © PDX
Dla ochłody kupiłem sobie zimną colę za 5 zł. Dalej ruszyłem zobaczyć, co się dzieje na festynie.
X zlot pojazdów militarnych - scena
  • X zlot pojazdów militarnych - scena © PDX
X zlot pojazdów militarnych - stoiska handlowe
  • X zlot pojazdów militarnych - stoiska handlowe © PDX
Można było kupić wiele zlotowych gadżetów - od naklejek za złotówkę, po koszulki za 30 zł. Tak se siedzimy, a ja idę z Adrianem dalej patrzeć, co się dzieje na torze. Przeleciało kilka wojskowych samolotów.
Tor motocrossowy - okolice Lipian
  • Tor motocrossowy - okolice Lipian © PDX
Tor motocrossowy - okolice Lipian
  • Tor motocrossowy - okolice Lipian © PDX
Tor motocrossowy - okolice Lipian
  • Tor motocrossowy - okolice Lipian © PDX
X zlot pojazdów militarnych - okolice Lipian
  • X zlot pojazdów militarnych - okolice Lipian © PDX
X zlot pojazdów militarnych - okolice Lipian
  • X zlot pojazdów militarnych - okolice Lipian © PDX
X zlot pojazdów militarnych - okolice Lipian
  • X zlot pojazdów militarnych - okolice Lipian © PDX
Strażacy pielęgnujący tor motocrossowy
  • Strażacy pielęgnujący tor motocrossowy © PDX
Nie dość, że nie było czołgów, to nie było również grochówki, zupy kojarzącej się z wojskiem ze względu na kolory moro. Trochę lipa. Tomek się zawiódł i narzekał. Trochę się już nudziliśmy, więc ruszyliśmy w drogę powrotną.
Jeszcze zajechaliśmy na plażę przy jeziorze Wądół, by Tomek skorzystał z okazji i wykorzystał kąpielówki. Adrian pilnował rowerów w cieniu, Tomek poszedł się kąpać, a ja tylko trochę przemyłem się wodą z jeziora. Jednak szkoda, że nie wbiłem cały do wody, bo potem zdychałem z upału.
Plaża nad jeziorem Wądół - Lipiany
  • Plaża nad jeziorem Wądół - Lipiany © PDX
Tomek jednak szybko wrócił i ruszyliśmy w drogę powrotną. Była taka sama jak dojazd.
Rozstałem się z ekipą w miejscu zbiórki, czyli pod wiaduktem koło Marwic.
W końcu dojechałem do Gorzowa, powrót ul. Dobrą i Kostrzyńską. 
Znowu brakowało trochę, by walnąć pewną setkę. Załamałbym się, gdyby było 99, więc pojechałem na około ulicami osiedla. No i wyszło 100 kilometrów, jednak rekordu nadal nie pobiłem.
Tomek i Adrian, dzięki za fajną wspólną jazdę! Pozdrower.


Dane wyjazdu:
47.08 km 7.00 km teren
02:29 h 18.96 km/h:
Maks. pr.:41.85 km/h
Temperatura:23.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Leśny geocaching

Wtorek, 15 lipca 2014 · dodano: 15.07.2014 | Komentarze 1

Po ostatnim wypadzie do Trzebicza Nowego czas na coś krótszego i spokojniejszego. Dziś geocachingowo, bo w okolicy pojawiły się 2 nowe skrzynki. Okolice Santocka i Mironic. Poza tym kolejna próba podjęcia kesza Narnia, którego nie udało mi się znaleźć w styczniu.
Pogoda nawet spoko, choć jakieś deszczowe chmury widniały. Temperatura również ok.
Wpierw dojazd do Wawrowa ul. Podmiejską. Asfaltowa ścieżka rowerowa w tym miejscu nadal robi na mnie wrażenie, bardzo lubię z niej korzystać. Dalej odbijam w kierunku Wojcieszyc.
W styczniu przy szukania kesza popełniłem błąd, wchodząc do "Narnii" od złej strony. Tym razem skorzystałem z kordów podanych na stronie geocachingu, wskazujących właściwą ścieżkę.
Obszedłem kawałek lasku od strony pola, potem trzeba było przejść przez chaszcze. Trafiam do "Narnii". W tej części krainy akurat nie ma aż tylu śmieci co po drugiej stronie.
Miejsce ukrycia znajduję niemalże od razu. Dostrzegam starą drewnianą skrzynię, przesuwam ją, a pod nią KESZ GIGANT.
Geocache
  • Geocache "Narnia" © PDX
Największy kesz jaki widziałem. Można było znaleźć duże fanty, w tym nawet książkę. Ja wziąłem akurat karty. Logbook również bardzo ciekawie wykonany. 
Geocache
  • Geocache "Narnia" - logbook © PDX
Wpisałem się, bardzo dużo miejsca na wpisy, niektórzy z tego korzystali i się nieźle rozpisywali. Schowałem skrzynkę i ruszyłem dalej.
Nogi swędzą po przeprawie przez krzaczory i na dodatek zaczęło padać. Nie padało jednak ostro.
Dojechałem do Wojcieszyc i obiłem w kierunku Kłodawy. Deszcz nie przeszkadzał zbytnio, był słaby i szybko o nim zapomniałem. Nie trwał długo.
Dojechałem do Kłodawy i dalej do Mironic. Tam na mnie czekał kolejny kesz. Nie udało mi się go jednak nawet podjąć. Jakiś mężczyzna kosił trawę akurat w tym miejscu. Więc odpuściłem szukanie skrzynki. To miejsce jest niemalże idealnie po drodze, więc na pewno zawitam tu innym razem.
Kolejny kesz ukryty jest przy torfowisku. Jakiś czas temu chciałem odnaleźć to miejsce, ale tu nie trafiłem, choć byłem bardzo blisko. Dzięki geocachingowi może uda mi się tu w końcu dotrzeć.
Wbijam na jakąś leśną ścieżkę przyrodniczą. Po drodze kilka tablic edukacyjnych o lesie.
Śladami zwierząt leśnych
  • Śladami zwierząt leśnych © PDX
Trasa ścieżki została ciekawie oznaczona.
Ciekawe oznaczenie szlaku
  • Ciekawe oznaczenie szlaku © PDX
Dalej trafiam na miejsce, z którego jest bardzo ciekawy widok na pobliski staw rybny. Postawili tu nawet ławeczkę.
Staw rybny w Puszczy Gorzowskiej
  • Staw rybny w Puszczy Gorzowskiej © PDX
Pojawiłem się niedaleko współrzędnych kesza. Ale i tak był problem z trafieniem do właściwego miejsca. Nie znalazłem żadnej drogi prowadzącej dokładnie w kierunku kesza. A szlak którym jechałem wcześniej prowadził w zupełnie innym kierunku. Być może droga leśna prowadząca tam jest dość kręta, ale pewności nie mam, więc nie będę się cofać. Pozostało mi nic innego jak przedzieranie się przez leśne krzaki. W sumie 300 m do kesza to nie jest kawał drogi, ale prowadzenie roweru przez krzaki jest trochę męczące. Do tego krótkie spodenki, narażające nogi na pokrzywy i ukąszenia robaków.
Jakoś przez te chaszcze przeszedłem, średnia niestety spadła poniżej 17 km/h. Ale w końcu trafiłem we właściwe miejsce. Jest to użytek ekologiczny "Torfowisko dolne". Miejsce dość urokliwe, z pomostu niezły widok na torfowisko.
Użytek ekologiczny
  • Użytek ekologiczny "Torfowisko dolne" © PDX
Użytek ekologiczny
  • Użytek ekologiczny "Torfowisko dolne" © PDX
Użytek ekologiczny
  • Użytek ekologiczny "Torfowisko dolne" © PDX
Dalej w kierunku kesza. Ukryty był przy pniu drzewa. Mały pojemniczek łatwo znaleziony.
Akurat miejsce to nie było w kompletnej dziczy, prowadziła tu jakaś droga leśna. Dostrzegłem oznaczenia ścieżki przyrodniczej, co oznacza, że musiałem źle pojechać.
Drogami leśnymi dojechałem do Santocka. Dalej powrót do Gorzowa kawałkiem drogi serwisowej obok S3 (tak dla odmiany) i starą trójką. 


Dane wyjazdu:
100.17 km 2.00 km teren
04:00 h 25.04 km/h:
Maks. pr.:35.50 km/h
Temperatura:21.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Trzebicz Nowy - zawody Europa Strongman i 90-lecie Lasów Państwowych

Sobota, 12 lipca 2014 · dodano: 12.07.2014 | Komentarze 5

Około tydzień temu w komentarzach do jednego z moich wpisów pojawił się pomysł na wspólną wycieczkę z osobami z bikestats. Wypadło na Trzebicz Nowy, gdzie dzisiaj odbył się festyn, gdzie świętowano 90-lecie Lasów Państwowych oraz zorganizowano zawody Strongman Europa dla siłaczy z Polski i innych europejskich krajów. Trzebicz Nowy to mała wieś w pobliżu Drezdenka. Jest tu prywatne lądowisko, na którym odbywają się różne imprezy.  
Na pogodę nie można było narzekać. Temperatura akurat, dla niektórych jednak było trochę chłodno. Wiatr raczej słaby.
Z bikestatsowiczami umówiłem się o 11:30 pod Statoilem przy Rondzie Santockim. Dotarłem tam jednak około 5 minut wcześniej. Myślałem, że nie zastanę tu nikogo albo pojedyncze osoby, ale wszyscy byli w komplecie. Rowerzyści odpoczywali tuż przy budynku pizzerii niedaleko stacji. Poznaliśmy się więc. Obecny był Robak88(Adrian) z Jenina, p1t3r(Piotrek) z Gorzowa oraz tomekoko(Tomek) i Michał z Witnicy. Michał i Tomek mieli szosówki, a Adrian i Piotrek jechali na góralach. Tomek dokończył jedzenie i ruszyliśmy w drogę.
Tempo dość mocne jak dla mnie - około 30 km/h. Z przodu byli szosowcy, za nimi Robak, potem ja i na końcu p1t3r.  Michał miał przy sobie małą, bardzo poręczną kamerkę, którą robił zdjęcia podczas jazdy.
Tak sobie jedziemy przez Czechów, Santok. Od czasu do czasu jakieś pogaduszki. Michał pożegnał się z nami w Starym Polichnie. Zostało więc nas czterech.
Kawałek dalej trochę zwolniliśmy tempo do 25 km/h. Chwila na odpoczynek więc była. Adrian mimo terenowych opon w rowerze dobrze sprawował się na szosie.
Praktycznie brak postojów w drodze dojazdowej. Były tylko 2 króciutkie przerwy na załatwienie potrzeb fizjologicznych. Podczas jednej z nich przekąsiłem rogala, by mieć siłę na dalszą drogę.
Przez dość szybką jazdę nie było czasu na fotorelację wioch po drodze. Ale i tak nic ciekawego nie było. Tylko jeden kościół przykuł moją uwagę.
Za Gościmiem zaczynają się miejscowości, w których jeszcze nigdy nie byłem rowerem. Bagniewo, Trzebicz-Młyn, Trzebicz. Zaczyna mi brakować powoli sił. Ale tempo mimo wszystko trzymam. Dalej Osów i z tego co wyczytałem na necie, to jest tu zjazd w kierunku lądowiska. Zjechaliśmy więc w bok i wąską drogą przez wieś trafiliśmy na teren lotniska. 
Rowery zaparkowaliśmy przy jednym ze stolików, posiedzieliśmy, odpoczęliśmy i zaczęliśmy podziwiać różne atrakcje imprezy. Do zawodów strongmanów pozostały niecałe 2 godziny.
Na sam początek focimy z Adrianem dwa zabytkowe samochody.
Adler Trumpf Junior z 1938 roku
  • Adler Trumpf Junior z 1938 roku © PDX
Zabytkowy samochód Rolls-Royce
  • Zabytkowy samochód Rolls-Royce © PDX
Następnie obczajam lądowisko.
Lądowisko w Trzebiczu Nowym
  • Lądowisko w Trzebiczu Nowym © PDX
Dalej chodzimy sprawdzać różne stoiska. Dostrzegam bardzo ciekawe repliki leśnych zwierząt.
Replika wilka - Trzebicz Nowy
  • Replika wilka - Trzebicz Nowy © PDX
Repliki leśnych zwierząt - Trzebicz Nowy
  • Repliki leśnych zwierząt - Trzebicz Nowy © PDX
Moją uwagę bardzo przykuwa stoisko z odznakami leśniczego oraz mundur.

Ubiór leśniczego i odznaki - Trzebicz Nowy
  • Ubiór leśniczego i odznaki - Trzebicz Nowy © PDX
Za darmo dostępne były cukierki z logiem nadleśnictwa Karwin. Wzięliśmy kilka na drogę. Były to krówki i michałki(najlepsze cuksy!).
Chodzimy dalej po stoiskach.
Trzebicz Nowy - rogi
  • Trzebicz Nowy - rogi © PDX
Trzebicz Nowy - leśne stanowisko handlowe
  • Trzebicz Nowy - leśne stanowisko handlowe © PDX
Spotkaliśmy również turystów rowerowych z Drezdenka. Była długa dyskusja na temat m.in. EuroVelo czy Lecha Piaseckiego.
W tym czasie na scenie jakaś wokalistka śpiewała jakieś piosenki.
Dużą atrakcją było darmowe mięso z dzika. Kolejki były długie w cholerę. Nie chcieliśmy tam z Adrianem stać, ale Tomek i Piotrek poszli po prowiant.
Jak wrócili i zobaczyłem jedzonko, to zgłodniałem i skoro jest okazja, to trzeba korzystać. Więc poszedłem też po dzika.
Trochę sobie poczekałem... W pewnym momencie kolejka się zatrzymała, bo nie było już mięsa. Jednak doszła dostawa, więc nie trzeba było się przejmować. Wziąłem więc mięso z dzika, chleb i ananas gratis. Nawet dobre danie.
Nagle zaczął lądować jeden z samolotów - Dromader. Było to widowiskowe lądowanie, bo pojawiło się sporo dymu. Jednak nie udało mi się zdążyć na uchwycenie tego momentu. Zrobiłem mu jednak trochę później zdjęcie w locie.
Trzebicz Nowy - lot Dromadera
  • Trzebicz Nowy - lot Dromadera © PDX
No i zaczęły się zawody strongmanów. Początkowo były problemy z nagłośnieniem, ale szybko jakoś sobie z tym poradzono.
Ludzie oblegiwali bariery przy polu, jednak później udostępniono kawałek pola dla publiczności.
Na początek dźwiganie ciężarów. Z tego co pamiętam, to jeden miał problem z uniesieniem 95 kg, a najlepiej poradził sobie z tym zadaniem najmłodszy siłacz.
Trzebicz Nowy - zawody Europa Strongman
  • Trzebicz Nowy - zawody Europa Strongman © PDX
Trzebicz Nowy - zawody Europa Strongman
  • Trzebicz Nowy - zawody Europa Strongman © PDX
Trzebicz Nowy - zawody Europa Strongman
  • Trzebicz Nowy - zawody Europa Strongman © PDX
Był też udostępniony telebim, na którym wszystko co ważne było widać.
Następnie było ciągnięcie Dromadera. Tu straszna lipa. Nikt z siłaczy wyraźnie nie przesunął samolotu. Wielu nawet go nie ruszyło, chyba jeden czy dwóch siłaczy przesunęło go o kilka centymetrów. Była też jakaś konkurencja dla ochotników.
Trzebicz Nowy - zawody Europa Strongman
  • Trzebicz Nowy - zawody Europa Strongman © PDX
Znudzony tymi zawodami, poszedłem po coś do jedzenia - nie najadłem się za bardzo tym dzikiem. Cena kiełbasy to przesada - aż 8 zł! No ale przynajmniej duża była, więc się nasyciłem.
Następnie zauważyłem lot helikoptera.
Trzebicz Nowy - lot helikoptera
  • Trzebicz Nowy - lot helikoptera © PDX
Wróciłem zobaczyć trzecią konkurencję. Nie jestem pewien, co to było, ale siłacz rozprawiał się z jakimś niebieskim czymś.
Trzebicz Nowy - zawody Europa Strongman
  • Trzebicz Nowy - zawody Europa Strongman © PDX
Nie tylko ja byłem znudzony tą imprezą. O 16 zaczęliśmy się zbierać na drogą powrotną. Była taka sama co dojazd.
Tak sobie jechaliśmy, gadaliśmy i spożywaliśmy lizaki i cukierki zabrane z festynu.
Szosa koło Trzebicz-Młyn - Tomek i Piotrek prowadzą
  • Szosa koło Trzebicz-Młyn - Tomek i Piotrek prowadzą © PDX
Miałem już mniej mocy, więc dość często byłem z tyłu. Jednak każdy miał szansę być i z tyłu, i z przodu.
W Santoku zrobiliśmy postój, bo p1t3r musiał iść do sklepu. Obgadaliśmy plany na następne wypady.
Bardzo dobrze na trasie spisał się nowy plecaczek kolarski Author Turbo. Lekki, oddychający, dobrze przylega do ciała, może nie jest pojemny, ale jest w sam raz na jednodniowe wypady.
Za Santokiem wszyscy nagle zatrzymali się na środku drogi, by porobić foty krajobrazów.
Adrian i Tomek focą okolice Santoka
  • Adrian i Tomek focą okolice Santoka © PDX
Dojeżdżamy do Gorzowa. Piotrek żegna się z nami i skręca w ul. Sybiraków.
Przy Moście Lubuskim żegnam się z Tomkiem i Adrianem i dziękuję za fajny wypad.
Teraz został tylko most, rondo Grobla, ul. Mazowiecka i wał. Musiałem jeszcze postarać się, by wyszły na liczniku w miarę okrągłe liczby. Niewiele brakowało do średniej 25 km/h i dystansu 100 km. Wkurzył bym się, gdyby było coś w stylu 99,99 km oraz 24,99 km/h. Udało się jednak dopilnować liczby na liczniku. Średnia bardzo dobra i jest to nawet mój rekord. Wyszło równo 25 (bikestats nieco zawyża, chyba nie liczy sekund). Zwykle popylam niezbyt szybko - 20-21 km/h, czasem zdarzy się 22-23, 24 ledwie kilka razy, a 25 to chyba pierwszy raz osiągnąłem. 
Dzięki wielkie chłopakom z bikestats za fajną i wesołą jazdę!


Dane wyjazdu:
60.24 km 13.00 km teren
03:00 h 20.08 km/h:
Maks. pr.:36.50 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Droga serwisowa przy S3 i Zalew Wałdowicki

Czwartek, 10 lipca 2014 · dodano: 10.07.2014 | Komentarze 0

Jakiś czas temu dowiedziałem się, że tuż obok ekspresówki S3 w kierunku Międzyrzecza powstała droga serwisowa dla lokalnych mieszkańców. Dowiedziałem się o tym z fanpage'a na facebooku (Rowerowy Gorzów). Postanowiłem zbadać tą drogę i zobaczyć, jak się jedzie.
Ostatnio pogoda nie sprzyjała jeździe, wielka mieszanka upałów i burz. Dziś jednak nie było widać groźnych chmur, więc postanowiłem się wybrać w trasę.
Dojeżdżam do ronda na Zakanalu i zamiast jak zawsze jechać ul. Poznańską, wybieram ul. Sulęcińską, bo to właśnie tu jest początek drogi serwisowej.
Wiadukt S3 - Gorzów Wlkp. ul. Sulęcińska
  • Wiadukt S3 - Gorzów Wlkp. ul. Sulęcińska © PDX
Za wiaduktem skręcam w lewo i pojawiam się na nowiutkiej drodze serwisowej. Szkoda, że S3 nie jest już zamknięta i pusta, bo fajnie się śmigało. Ale droga serwisowa też jest w niezłym stanie.
Niestety mocno wiało, co utrudniało jazdę. Wiatr był tak dokuczliwy, że dokuczał również w późniejszej drodze powrotnej.
Mimo wiatru jechało się dość dobrze.
Droga serwisowa przy S3
  • Droga serwisowa przy S3 © PDX
Ruch bardzo niewielki, zaledwie kilka samochodów mnie minęło. Droga serwisowa krzyżuje się z miejscowościami takimi jak Karnin, Deszczno i Maszewo. W wielu przypadkach można z niej skorzystać jako alternatywę zamiast jazdy byłą główną drogą.
W miejscu, gdzie droga serwisowa krzyżuje się z drogą leśną Glinik-Brzozowiec, nawierzchnia asfaltowa niestety się kończy. Jednak nie była to żadna niespodzianka, wiedziałem o tym doskonale ze strony na fb.
Droga serwisowa przy S3 - zmiana nawierzchni
  • Droga serwisowa przy S3 - zmiana nawierzchni © PDX
Nawierzchnia szutrowa od tego momentu, nie jechało się zbyt dobrze po tym. Po drodze spotkałem też dwa ostre podjazdy. Jednak tylko początek był zły, dalej już nie jechało się źle.
Droga serwisowa kończy się tuż przy barze niedaleko Trzebiszewa, na byłej drodze krajowej.
Dojechałem do skrzyżowania i odbiłem na zachód, droga krajowa nr 24. Tą drogą jechałem w sumie tylko raz, krótkim odcinkiem.
Można było w końcu odpocząć od wiatru. O dziwo spadło nawet trochę deszczu, mimo tego, że na niebie nie było wielu chmur.
Dojechałem do skrzyżowania z drogą nr 22 i tak sobie pomyślałem, czy by tu nie pojechać sobie na 
Wałdowice. Pamiętam, że nie odwiedziłem tutejszego zalewu. Jazda drogą nr 24 dłużyła się i była trochę monotonna, więc wjechałem w las.
Początkowo trochę zabłądziłem, ale odnalazłem ruiny zabudowań. Dalej pojechałem tak jak wtedy w maju, tuż obok rzeki Lubniewki. Droga leśna była w niezbyt dobrym stanie. Po pewnym czasie dostrzegłem przyczepę. Pojawiłem się na polu i z daleka dostrzegłem zalew.
Przy brzegu zauważyłem dwa pomosty rybackie. Ładne, spokojne miejsce.
Zalew Wałdowicki
  • Zalew Wałdowicki © PDX
Zalew Wałdowicki
  • Zalew Wałdowicki © PDX
Postanowiłem wrócić na drogę krajową inną drogą. Trafiłem na drogę pożarową w dobrym stanie, która szybko mnie doprowadziła do krajówki. Zdecydowanie lepsza droga leśna od tej, którą dojechałem do zalewu.
Na lubniewickiej krzyżówce skręciłem w kierunku Rudnicy. Kawałek lasu, dalej Kiełpin. Wiatr dalej dokuczał.
Dalszy powrót standardowy drogą krajową nr 22. Niestety szybko traciłem moc. To chyba dlatego, że nie wziąłem prowiantu i miałem za mało picia. Ponadto nie robilem wcześniej postojów. Mimo wiatru dało się też odczuć gorąco. Dojechałem więc do domu z lekkim trudem.






Dane wyjazdu:
75.64 km 1.00 km teren
03:34 h 21.21 km/h:
Maks. pr.:51.10 km/h
Temperatura:22.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Geocaching - Barlinek

Wtorek, 1 lipca 2014 · dodano: 02.07.2014 | Komentarze 0

W dzień moich 18. urodzin nie miałem nic do roboty, więc postanowiłem zrobić wycieczkę rowerową. Dość sporo nowych keszów pojawiło się w Barlinku. Dzięki tym keszom można odkryć sporo ciekawych miejsc. Obczaiłem 7 keszy i nastawiłem się na zdobycie co najmniej dwóch skrzynek.
Wiatr nie przezszkadzał, bo był boczny, a ja jechałem niemalże idealnie prosto na północ(a powrót na południe). Chmur było sporo, nie zasłaniały całego nieba, ale coś za mało słońca było.
Dojazd szosą prosto w kierunku Barlinka, mijając Kłodawę, Łubiankę i Moczkowo. Niestety zapomniałem wziąć kartki ze wskazówkami do zdobycia keszy, więc nie było za łatwo. Jednak większość wskazówek to krótkie zdania, więc trochę tam zapamiętałem.
Pierwszy cel to Fontanna Gęsiarki. Sporo ludzi się jednak tu kręciło. Poszukiwania nie przynosiły rezultatów, a ja nie miałem przy sobie wskazówek. Żeby nie wzbudzać podejrzeń wśród ludzi, ruszyłem dalej po następnego kesza.
Fontanna Gęsiarki w Barlinku
  • Fontanna Gęsiarki w Barlinku © PDX
Kolejna skrzynka to Kościół N.S.N.M.P w Barlinku. Przypomniała mi się wskazówka, więc wiedziałem, gdzie szukać. Tym razem nie było tu ruchliwo, więc szukanie było bezproblemowe. Odnalazłem magnetycznego mikrusa i wpisałem się do logbooka.
Kościół Niepokalanego Serca Najświętszej Maryi Panny w Barlinku
  • Kościół Niepokalanego Serca Najświętszej Maryi Panny w Barlinku © PDX
Sprawdziłem również pomnik Jana Pawła II znajdujący się tuż przy kościele.
Pomnik Jana Pawła II w Barlinku
  • Pomnik Jana Pawła II w Barlinku © PDX
Następnie ruszyłem w kierunku Murów Obronnych. Dokładnie obczaiłem mur, nic jednak nie znalazłem. Okazało się jednak, że mikromagnetyk ukryty był po drugiej stronie muru. Kolejny kesz zaliczony.
Mury miejskie w Barlinku
  • Mury miejskie w Barlinku © PDX
Ruszyłem dalej w głąb Barlinka, by dostać się na teren Kościoła św. Bonifacego
Trasa tematyczna
  • Trasa tematyczna "Zakony, kościoły i pojezierza" - Barlinek © PDX
Kościół św. Bonifacego w Barlinku
  • Kościół św. Bonifacego w Barlinku © PDX
W tym miejscu spędziłem sporo czasu, szukając kesza w krzakach. Dla pewności wszedłem nawet w internet w komórce, by dowiedzieć się o szczegółach kesza. Okazało się, że kawałek marmuru, który powinien przykrywać kesza, leżał na murku, więc miałem wątpliwości do tego, czy kesz tu jest czy nie. Ostatecznie mimo długiego szukania nie udało mi się nic znaleźć.
Kapliczka w Barlinku
  • Kapliczka w Barlinku © PDX
Barlinek - figurka Jezusa
  • Barlinek - figurka Jezusa © PDX
Zostały jeszcze 3 kesze. 2 ukryte w lesie i jeden przy fabryce drewna. Odpuściłem sobie jednak leśne kesze, gdyż za dużo czasu spędziłem na szukaniu poprzedniego kesza. Poza tym bardziej interesowała mnie fabryka drewna niż lasy.
Ruszyłem więc po ostatniego już dzisiaj dzisiaj 
kesza. Pojechałem drogą prowadzącą do Lipian, po pewnym czasie poczułem zapach lasu i stwierdziłem, że jestem blisko.
Sam kesz ukryty był w pobliżu płotu i był dość łatwy do znalezienia. Tym razem było to coś większego niż mikromagnetyk.
Zakłady przemysłu drzewnego w Barlinku
  • Zakłady przemysłu drzewnego w Barlinku © PDX
I to tyle z dzisiejszego geocachingu. Być może uda mi się innym razem znaleźć kesze, które sobie dzisiaj odpuściłem. Droga powrotna taka sama, szosą prosto do Gorzowa, postój na ławeczce w lesie niedaleko Kłodawy, dalej Kłodawa, Gorzów i spokojny powrót do domu.