Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PDX z miasta Gorzów Wielkopolski. Mam przejechane 12294.62 kilometrów. Jeżdżę z prędkością średnią 20.24 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie. Opencaching PL - Statystyka dla PDX
symbole na metkachStatystyki zbiorcze na stronę


baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PDX.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2013

Dystans całkowity:314.49 km (w terenie 50.50 km; 16.06%)
Czas w ruchu:16:07
Średnia prędkość:19.51 km/h
Maksymalna prędkość:55.34 km/h
Liczba aktywności:7
Średnio na aktywność:44.93 km i 2h 18m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
60.82 km 0.50 km teren
02:53 h 21.09 km/h:
Maks. pr.:43.48 km/h
Temperatura:14.5
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Ściechów i okolice

Niedziela, 28 kwietnia 2013 · dodano: 29.04.2013 | Komentarze 2

Celem dzisiejszej wycieczki był Ściechów. Już wiele razy przejeżdżałem przez tą miejscowość. Znalazłem informację, że w tej miejscowości znajduje się kościół, którego ja podczas moich wycieczek nigdy nie zauważyłem. Tak więc postanowiłem sprawdzić tę ulicę w Ściechowie, z której nigdy nie korzystałem i przy której znajduje się kościół. Dość ciekawie zaplanowałem też trasę, by wrócić korzystając ze starej trójki.
Trochę chłodniej niż ostatnio, temperatura około 14-15 stopni. Początkowo pochmurno, ale dość szybko rozpogodziło się i wyszło słońce.
Najpierw dojazd do Wysokiej przez Baczynę po szosie. Drzewa przy drodze zazieleniły się trochę, co urozmaiciło krajobraz.
Droga Baczyna-Wysoka © PDX

Dalej dojazd do Ściechowa przez boczne drogi asfaltowe przez las. Dojechałem do miejscowości i w zaplanowanym punkcie skręciłem. Znalazłem nieznaną mi wcześniej dzielnicę wioski. Kościół też znalazłem, najlepsze wrażenie robi potrójny dzwon tuż przy budowli.
Kościół w Ściechowie © PDX

Dalej jadę przez miejscowość Chłopiny i dojeżdżam do starej trójki. Poczułem, że już wróciła mi trochę kondycja, z czego jestem zadowolony.
Jeszcze jeden postój niedaleko lasu i standardowy powrót do domu.


Dane wyjazdu:
19.21 km 0.00 km teren
01:24 h 13.72 km/h:
Maks. pr.:39.70 km/h
Temperatura:24.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Gorzowska Masa Krytyczna

Piątek, 26 kwietnia 2013 · dodano: 26.04.2013 | Komentarze 2

Nadszedł czas na kolejną Masę Krytyczną w Gorzowie. Poprzednia miała odbyć się w marcu, lecz niestety została odwołana ze względu na trudne warunki pogodowe. Oczywiście pojechałem, w tym samym towarzystwie co w grudniu.
Pogoda - ciepło, ale sporo chmur, zanosiło się na deszcz. Wziąłem więc przypinaną do pleców składaną kurtkę przeciwdeszczową, lecz niestety nie przydała się w ogóle i tylko mi przeszkadzała.
Dojeżdżamy na miejsce zbiórki i czekamy na start...
Zbiórka Masy Krytycznej w Gorzowie © PDX

Po kilku minutach zaczynamy jazdę. Najpierw ulicą Sikorskiego, a potem Teatralną obok teatru. Potem przejazd ul. Warszawską. Podczas masy doskonaliłem technikę slalomu. Kilka razy z kumplami wylądowaliśmy na przodzie, przez co czuliśmy się jak elita.
Przejazd Masy Krytycznej w Gorzowie © PDX

Przejazd Masy Krytycznej w Gorzowie © PDX

Dalej przejeżdżaliśmy przez m.in. ul. Kosynierów Gdyńskich, al. 11 listopada, osiedle słoneczne, ul. Edwarda Jancarza i bulwar. Dalej przejechaliśmy przez Most Staromiejski i kontynuowaliśmy przejazd na Zawarciu.
Przejazd Masy Krytycznej w Gorzowie © PDX

Później znów przejechaliśmy przez most i skończyliśmy przejazd przy katedrze. Na zakończenie był mały koncert...
Zakończenie Masy Krytycznej w Gorzowie - koncert © PDX

Wszyscy się rozjechali. Spokojnie wróciłem do domu.

Dane wyjazdu:
46.82 km 12.00 km teren
02:18 h 20.36 km/h:
Maks. pr.:55.34 km/h
Temperatura:18.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Terenowo i leśnie

Czwartek, 25 kwietnia 2013 · dodano: 25.04.2013 | Komentarze 0

Dzisiejsza przejażdżka miała na celu uzupełnienie jazdy terenowej z ostatniej wycieczki do Lip, kiedy to był jeszcze śnieg i leśne drogi były nieprzejezdne.
Przypomniał mi się też zielony szlak rowerowy przez Mszaniec, którym jechałem 2 lata temu, więc postanowiłem znów nim pojechać.
Dość ciepło, wiatr słaby, ale dość sporo chmur. Na szczęście z biegiem dnia zaczęło się przejaśniać.
Dojeżdżam do Kłodawy, jadę trochę szosą, po czym skręcam w teren. Ostatnio wymieniłem opony, poprzednie było ostro zjechane. Od razu poczułem poprawę jazdy w terenie.
Zielony szlak rowerowy - okolice Mszańca © PDX

W pewnym momencie szlak nie jest oznaczony i nie wiadomo, gdzie skręcić więc trochę zabłądziłem. Cofnąłem się i wjechałem na właściwą boczną drogę, na której kawałek dalej zauważyłem symbol właściwego szlaku rowerowego.
Dalej przez Łośno i przejazd przez drogi leśne, którego nie mogłem dokonać na początku kwietnia. Bardzo przyjemnie się jechało.
Dalszy powrót przez Wojcieszyce i Wawrów. Jeszcze nigdy nie sfociłem kościoła w Wawrowie, a wygląda dość ciekawie. Więc zrobiłem zdjęcie.
Kościół w Wawrowie © PDX

Dalej ostry zjazd, na którym rozpędziłem się do 55 km/h i standardowy powrót do domu.


Dane wyjazdu:
49.58 km 12.00 km teren
02:30 h 19.83 km/h:
Maks. pr.:43.07 km/h
Temperatura:13.5
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Górki Noteckie

Sobota, 20 kwietnia 2013 · dodano: 20.04.2013 | Komentarze 2

Górki Noteckie to jedna z miejscowości, które znam dobrze i lubię czasem odwiedzić. Dojazd tam to przedłużenie drogi na Santok. Do Santoka znam 2 drogi, a z Santoka do Górek Noteckich znam 2 metody na dojazd. Trasę zaplanowałem tak, by wszystkie te drogi zmieścić w jednej wycieczce.
Pogoda słoneczna, trochę wiatru, ale był słabszy niż ostatnio. Temperatura około 13-14 stopni, a dzięki słońcu odczuwało się, że jest cieplej.
Wyjeżdżam z Gorzowa i jadę szosą przez Wawrów, Janczewo i Gralewo. Za Gralewem skręcam w kierunku Płomykowa. Dalej ostry zjazd, przejazd przez Płomykowo i pojawiam się w lesie. Trochę piachu przeszkadzało. Po pewnym czasie pojawiłem się w Górkach Noteckich. Okrążyłem miejscowość. Przy budynku Ochotniczej Straży Pożarnej znalazłem dość ciekawą figurkę.
Górki Noteckie - figurka przy OSP © PDX

Po chwili ruszyłem w drogę powrotną, przez drogi polne i Brzezinkę obok rzeki Polki. Za Górkami przystanąłem, by zrobić kilka fotek.
Krajobraz Górek Noteckich © PDX

Przy brzegu rzeki udało mi się znaleźć bunkier. Nigdy wcześniej jakoś na niego nie trafiłem.
Bunkier w Górkach Noteckich © PDX

Wnętrze Bunkra w Górkach Noteckich © PDX

Krajobraz Górek Noteckich © PDX

Ostatnio w moim telefonie odkryłem ciekawą funkcję zdjęcia panoramicznego. Postanowiłem ją wypróbować w terenie. Niestety komórka ma dość słaby wbudowany aparat, a zwykłego aparatu nie mogłem użyć do zrobienia zdjęcia panoramicznego, ponieważ nie znalazłem takiej funkcji w moim aparacie.
Górki Noteckie - panorama © PDX

Dalej jechałem polnymi drogami, podziwiając wiejskie krajobrazy. Trochę dalej widoczne były rozlewiska rzeki Polki.
Rozlewiska rzeki Polki © PDX

Dojechałem do Santoka. Dalszy powrót standardowy.


Dane wyjazdu:
34.13 km 6.00 km teren
01:39 h 20.68 km/h:
Maks. pr.:53.27 km/h
Temperatura:24.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Chróścik i Racław

Czwartek, 18 kwietnia 2013 · dodano: 19.04.2013 | Komentarze 1

Przyszło spore ocieplenie - okolice 25 stopni. Było tak ciepło, że mogłem bez problemu wyjechać w trasę w krótkich spodenkach i koszulce. Do tego też sporo słońca. Super.
Celem tej dość krótkiej wycieczki było odwiedzenie Racławia, gdyż bardzo lubię drogę zjazdową znajdującą się w tej miejscowości. Oczywiście zjazd możliwy tylko jak się jeździe w kierunku południowym, więc tak zaplanowałem trasę.
Wyjechałem i poczułem się bardzo swobodnie dzięki lekkiemu ubiorowi. Jadę przez Gorzów w kierunku zachodnim, po czym odbijam na północ - ul. Dobra.
Dojazd do Baczyny trochę alternatywny. Zamiast jechać po ruchliwych drogach, postanowiłem pojechać zielonym szlakiem rowerowym przez rezerwat przyrody ''Gorzowskie murawy''.
Drogi leśne - Gorzowskie murawy © PDX

Dalej czekał mnie dość spory, piaszczysty podjazd, który był trudny do pokonania. Po tym wjechałem na mostek prowadzący nad drogą ekspresową S3. Po chwili pojawiłem się w Chróściku. Jest to dzielnica Gorzowa, mało znana i spokojna, przypomina bardziej wieś niż dzielnicę miasta. W centrum dzielnicy znajduje się też kościół.
Kościół w Chróściku © PDX

Za głazem znajdującym się przy kościele znalazłem pomnik ku czci mieszkańców poległych w I wojnie światowej. Niestety jest on w okropnym stanie, zdewastowany, kompletnie nieczytelny.
Pomnik w Chróściku © PDX

Dalej w kierunku Baczyny przez drogi polne. Czasami przeszkadzał silniejszy wiatr. Po tym przejazd przez Baczynę i skręt w kierunku Racławia.
Przy wjeździe do miejscowości znalazłem pomnik historyczny napisany w języku polskim i niemieckim, a przy nim jakieś 2 poniemieckie płyty nagrobne.
Głaz w Racławiu © PDX

Dalej rozpoczynał się dość długi zjazd. Przy wyjeździe z miejscowości sporo ostrych zakrętów, co uatrakcyjniało szybkie zjeżdżanie. Poczułem moc i prędkość przekroczyła wartość 50 km/h.
Po zjeździe pojawiłem się w Jeninie. Planowałem wrócić przez Lubczyno i Chwałowice, ale widziałem z daleka ogromną chmurę burzową nad tamtymi terenami. Było nawet słychać stamtąd grzmoty. Wróciłem więc do Gorzowa standardowo przez Łupowo.


Dane wyjazdu:
53.71 km 18.00 km teren
02:40 h 20.14 km/h:
Maks. pr.:31.19 km/h
Temperatura:15.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Po wałach - południowy brzeg Warty

Niedziela, 14 kwietnia 2013 · dodano: 14.04.2013 | Komentarze 1

Dzisiejsza wycieczka nieco podobna do wycieczki odbytej w zeszłym roku w czerwcu, czyli jazda po wałach do Świerkocina. Lecz wtedy jechałem wałami przy północnym brzegu Warty, przy wioskach w gminie Bogdaniec. Dziś do Świerkocina dojechałem wałami przy południowym brzegu Warty, przejeżdżając przez wioski gminy Deszczno i Krzeszyce.
Pogoda super, ciepło - od 13 do 18 stopni. Słonecznie też i co najważniejsze - słaby wiatr.
Początkowo jechałem po wale w granicach Gorzowa. Niespodziewanie zniknęła mi pompka umieszczona przy ramie. I to tak totalnie cicho. Ogólnie to słabo mi się trzyma ta pompka przy ramie i czasem wypadała podczas trasy. W końcu wkurzyłem się i schowałem ją do kieszeni. Pewnie problem w tym, że jest to nowa pompka w uchwycie na ramę ze starej pompki. Będę musiał zmienić uchwyt na ten dołączony do nowej pompki.
Po wale w Gorzowie jechało się tragicznie. Pełno błota, kałuż i wertepów, przez co prędkość nie zadowalała zbytnio.
Natomiast po przejechaniu przez tunel pod S3 i wyjechaniu poza Gorzów jechało się super. Aż dziwne, że brak był jakichkolwiek kałuż. Nawet trafiłem na stertę piachu.
Krajobrazy urozmaicone były rozlewiskami Warty.
Rozlewiska Warty © PDX

Dalej trochę jazdy terenowej, minąłem po drodze kilku rowerzystów i motocyklistów.
Droga przez wał do Kołczyna © PDX

Od Kołczyna dalej wałem, lecz to już była droga asfaltowa, więc było dużo przyjemniej.
Podczas wycieczki w czerwcu nakręciłem filmik z jazdy. Tym razem zrobiłem to samo, tylko nowym aparatem. Niby ma więcej megapikseli od poprzedniego aparatu i robi lepsze zdjęcia, ale filmik wyszedł w gorszej jakości w przeciwieństwie do tego nakręconego rok temu.
&feature=share
Po jakimś czasie dojechałem do Studzionki, gdzie byłem rowerem jakieś 2 lata temu. Jest tam tablica opisująca kościół i dzwon przy nim. Nie odnalazłem tych obiektów wtedy, więc postanowiłem tego dokonać dziś.
Minąwszy tabliczkę informacyjną, odwróciłem się i w tle zobaczyłem kościół. Odwróciłem się więc, cofnąłem i pojechałem w głąb wioski.
Kilka psów przeszkadzało mi niestety. Ale sobie odpuściły. Po pewnym czasie znalazłem kościół i dzwon. Dzwon naprawdę robi wrażenie.
Dzwon w Studzionce © PDX

Kościół w Studzionce © PDX

Kościół w Studzionce © PDX

Miałem zamiar wrócić na asfalt inną drogą, by nie mieć do czynienia z tymi psami, lecz inna droga prowadziła w zupełnie innym kierunku i zmuszony byłem się cofnąć.
Dalsza jazda po asfalcie na wale. Wyjechałem ze Studzionki, minąłem Boguszyniec i pojawiłem się przy znanym mi dobrze moście w Świerkocinie. A więc dalszy powrót ścieżką rowerową przez Bogdaniec. Jeszcze postój w Jeninie, gdzie napotkałem dość ciekawe reklamy. Reklama tabletu z internetu w formie wierszyka oraz imprezy Disco-Polo z obrazkami memów, których pełno jest w internecie: Pedobear, Bitch Please oraz Not Bad (Obama).
Dalszy powrót do domu bez ważniejszych wydarzeń.


Dane wyjazdu:
50.22 km 2.00 km teren
02:43 h 18.49 km/h:
Maks. pr.:44.33 km/h
Temperatura:9.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Zimowo-wiosenna wycieczka na Lipy

Niedziela, 7 kwietnia 2013 · dodano: 07.04.2013 | Komentarze 2

Po pięknym pierwszym tygodniu marca, kiedy to czerpałem maksimum przyjemności z jazdy na rowerze, przyszło spore ochłodzenie. Dużo śniegu, mrozy, powrót zimy... masakra. Warunki były okropne, bo po mokrym śniegu przy lekko dodatniej temperaturze jeździ się tragicznie. Dlatego odpuściłem sobie rower. Dziś jednak można było zauważyć powrót wiosny. Wyszło słońce i temperatura poszła w górę. Musiałem walnąć jakąś trasę. W marcu postanowiłem, że będę stopniowo wydłużał trasy by się zbytnio nie męczyć, lecz po ataku zimy wkurzyłem się i postanowiłem w pierwszy cieplejszy dzień walnąć 50 km. Cel to jezioro Lubie w Lipach, jedna z moich ulubionych tras.
W Gorzowie prawie brak śniegu. W Kłodawie też. Trochę wmordęwiatru, lecz nie dokuczał za bardzo. Mimo iż Gorzów i Kłodawa bez śniegu, to w lesie jest zupełnie inaczej. Im dalej od Kłodawy, tym więcej śniegu. Na szczęście droga asfaltowa i jej pobocza były suche.
Las przy drodze Kłodawa-Łośno © PDX

Dalej przez Łośno i potem na Lipy. Mało mocy miałem po miesięcznej przerwie. Końcówka drogi asfaltowej na lipy pełna błota pośniegowego i kałuż.
W Lipach wjechałem na teren ośrodka i podążyłem w kierunku jeziora. Ścieżka dojazdowa pełna błota i resztek śniegu, co powodowało poślizgi. Miałem zamiar odpocząć na ławeczce na końcu pomostu, lecz ławka była zajęta. Z tego co pamiętam to każdego razu, kiedy byłem tu, to ta ławka była niestety zajęta.
Odpocząłem przy brzegu zamarzniętego jeziora, ładując energię i odświeżając umysł.
Ośrodek w Lipach © PDX

Podczas spaceru po ośrodku za knajpą znalazłem pomościk, którego nigdy wcześniej nie zauważyłem.
Jezioro Lubie - Lipy © PDX

Dalej powrót trochę z wiatrem, ale przez brak formy szybko traciłem moc. Mam nadzieję, że pogoda się w końcu ustabilizuje, by czerpać pełną przyjemność z jazdy.
Na krzyżówce leśnej jak zwykle miałem zamiar wrócić przez teren przez Wojcieszyce i Wawrów. Lecz, przez masę śniegu na drodze leśnej, byłem skutecznie spowalniany, zatrzymywany i łatwo wchodziłem w poślizgi. Nie chciałem się męczyć w takich warunkach, więc wróciłem na asfalt i wróciłem tą samą drogą, którą przyjechałem.