Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PDX z miasta Gorzów Wielkopolski. Mam przejechane 12294.62 kilometrów. Jeżdżę z prędkością średnią 20.24 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie. Opencaching PL - Statystyka dla PDX
symbole na metkachStatystyki zbiorcze na stronę


baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PDX.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2014

Dystans całkowity:272.73 km (w terenie 31.00 km; 11.37%)
Czas w ruchu:14:19
Średnia prędkość:19.05 km/h
Maksymalna prędkość:42.67 km/h
Liczba aktywności:6
Średnio na aktywność:45.46 km i 2h 23m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
19.76 km 0.00 km teren
01:28 h 13.47 km/h:
Maks. pr.:29.55 km/h
Temperatura:21.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Masa Krytyczna - Górczyn i okolice

Piątek, 30 maja 2014 · dodano: 30.05.2014 | Komentarze 1

No i nadszedł czas na kolejną Masę Krytyczną. Tym razem trasa bardzo ciekawa, bo prowadząca przez ulice gorzowskiego Górczyna. Długo czekałem na taką trasę, gdyż lubię te tereny.
Pogoda bez zarzutów, ciepło słonecznie, lekki wiatr.
Start standardowo na Placu Katedralnym. Sporo ludzi się zebrało, ale było ich mniej niż podczas ostatniej masy. 
Start kwadrans po 18. Wpierw Warszawska, podjazd Pomorską, ul. Walczaka, Czereśniowa i dalej ulice Górczyna. Potem koło Castoramy i zjazd ul. Wróblewskiego. Potem powrót do centrum i znów na Plac Katedralny. Na zakończenie masy rowerzyści podnosili rowery. Podczas masy spotkałem kilku znajomych. Tuż po masie szybki powrót do domu.

Dane wyjazdu:
62.38 km 0.00 km teren
02:55 h 21.39 km/h:
Maks. pr.:40.77 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Geocaching Kłopotowo

Niedziela, 25 maja 2014 · dodano: 26.05.2014 | Komentarze 1

Celem dzisiejszej wycieczki był geocache ukryty w Kłopotowie. Jest to kolejny kesz z oryginalnej strony o geocachingu. Miałem zamiar znaleźć go wcześniej, ale ktoś nie znalazł kesza i pomyślałem, że skrzynka zaginęła. Jednak autor skrzynki zapewnił, że skrzynka nadal jest na swoim miejscu i dodał kilka przydatnych wskazówek.
Nadal ciepło, ale już nie aż tak gorąco jak podczas ostatniej wycieczki. Jechało się dobrze w takiej temperaturze. Wiatr słaby, słonecznie.
Dojazd standardowy przez Bogdaniec, Nowiny Wielkie, Boguszyniec i Okszę.
Kesz znajdował się w małej gęstwinie tuż przy drodze prowadzącej do promu. Szukanie jednak nie było przyjemne. Dużo pokrzyw. Dużo grzebałem w ziemi, więc kolana i dłonie usyfione. Kesz jednak nie był trudny do znalezienia.
Geocache
  • Geocache "Kłopotowo - prom" © PDX
Wpisałem się. Jestem pierwszym znalazcą tej skrzynki. Ostatnio rzadko zdarza się, żebym był pierwszy.
 Włożyłem kamień a wyjąłem ciekawą monetę. "Rzeczpospolita Ptasia, Słońsk" z symbolem czajki i łacińską nazwą ptaka. Moneta związana ze Słońskiem i być może z PN Ujście Warty.
Rzeczka w Kłopotowie
  • Rzeczka w Kłopotowie © PDX
Droga powrotna taka sama. Niestety nie miałem czasu, by przedłużyć trasę.
Mały postój na ławeczce nad Wartą w Okszy, gdzie umyłem zabłocone ręce i kolana.
Warta w Okszy
  • Warta w Okszy © PDX
Dalsza droga powrotna taka sama jak dojazd.





Dane wyjazdu:
43.71 km 0.00 km teren
01:59 h 22.04 km/h:
Maks. pr.:40.05 km/h
Temperatura:29.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Szybka przejażdżka po okolicy

Środa, 21 maja 2014 · dodano: 22.05.2014 | Komentarze 4

Pogoda aż kusi. Bardzo ciepło, prawie upalnie i słonecznie. Póki taka pogoda jest, to trzeba korzystać, więc wybrałem się na przejażdżkę.

Wiatr był i czasem przeszkadzał, lecz generalnie to często pełnił funkcję chłodzącą.
Nie miałem zbytnio pomysłu na trasę, więc pojechałem do Lubna. Trasę dobrze znam, ale być może znajdę coś nowego lub coś, czego wcześniej nie zauważyłem. Korzystałem z asfaltowych dróg i ścieżek rowerowych, więc dziś zero terenu.
Dojazd do Lubna przez Baczynę. Dalej pod wiatr - najpierw podjazd, później Stanowice, a za Stanowicami zjazd przez las do Bogdańca. Nagle zatrzymałem się i zauważyłem pewną tabliczkę. Dowiedziałem się, że w tym miejscu znajdował się kiedyś cmentarz poniemiecki. Jednak żadnych nagrobków nie zauważyłem, poza tym to nie chciało mi się wchodzić w gęste krzaki w krótkich spodenkach.
Teren protestanckiego cmentarza niemieckiego
  • Teren protestanckiego cmentarza niemieckiego © PDX

Droga Stanowice-Bogdaniec
  • Droga Stanowice-Bogdaniec © PDX
No i jadę dalej. Po drodze patrzę w bok i zauważam coś ciekawego.
Za siatką i rzędem drzew zauważam drewnianą chatkę i jakiś pomost. Nigdy wcześniej tego nie zauważyłem. Chciałem to obadać, jednak niestety nie zauważyłem żadnej drogi prowadzącej tam w pobliżu, a przez bezdroża nie będę się przedzierał. Wydaje mi się, że jest to część jakiegoś szlaku turystycznego, który zaczyna się w Bogdańcu przy leśniczówce. Ale pewności nie mam. Na pewno zbadam ten szlak innym razem i być może sprawdzę obiekt z bliska.
Coś świta między drzewami
  • Coś świta między drzewami © PDX
Następnie dojechałem do Bogdańca, a stamtąd standardowy powrót do GW przez Jenin i Łupowo.





Dane wyjazdu:
34.53 km 4.00 km teren
02:15 h 15.35 km/h:
Maks. pr.:36.58 km/h
Temperatura:19.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Czechów - serwis geocache

Piątek, 16 maja 2014 · dodano: 17.05.2014 | Komentarze 2

Jakiś czas temu dowiedziałem się, że mój kesz zniknął. Został ukradziony. Zrobiłem więc nowy pojemnik i postanowiłem pojechać do Czechowa.
Tym razem znów moim towarzyszem był Łukasz. Pogoda ciepła, słoneczna, ale bardzo wietrznie. 
Wpierw musiałem udać się na Dolinki, gdzie umówiłem się z kumplem. Poza Łukaszem w wycieczce uczestniczył jeszcze Michał, najmłodszy z nas. Niestety ma niezbyt dobrą formę i zawsze był mocno w tyle, przez co musieliśmy na niego czekać. Tempo typowo turystyczne, bardzo mało szybszych momentów.
Dojechaliśmy do Czechowa, po czym kawałek dalej skręciliśmy w kierunku wzgórza. Było sucho, więc nie było problemów z wejściem. Oczywiście Michał był mocno w tyle.
Po dojściu na górę zauważyłem pewną zmianę. Otóż wcześniej, gdy chciałem dojść do ruin, musiałem przedzierać się przez nieaktywnego pastucha elektrycznego. Ogrodzenie jednak zostało przerwane, więc nie było problemu z przeprowadzeniem roweru.
Silny wiatr na pagórku był bardzo odczuwalny. Piach z ruin sypał w oczy.
Czechów - ruiny wiatraka
  • Czechów - ruiny wiatraka © PDX
Znalazłem krzaki, a wśród nich kamienie, pod którymi znajdował się poprzedni pojemnik. Udało mi się znaleźć pozostałość po keszu - kartkę informacyjną, która była przyklejona do pojemnika taśmą klejącą.  Cała była niestety szara, ledwo co można było odczytać. Gdy przyjrzałem się bliżej dojrzałem kawałek swojego maila i część nazwy skrzynki.
Czechów - widok ze wzgórza
  • Czechów - widok ze wzgórza © PDX
Czechów - ruiny wiatraka
  • Czechów - ruiny wiatraka © PDX
Wystarczyło podejść kawałek dalej, by zobaczyć bardzo ciekawy widok. Można zobaczyć meander Warty. Wcześniej tego widoku nie zauważyłem, bo nie podchodziłem na koniec szczytu wzgórza.

Czechów - widok ze wzgórza
  • Czechów - widok ze wzgórza © PDX
Czechów - widok ze wzgórza
  • Czechów - widok ze wzgórza © PDX
Posiedzieliśmy trochę, potem zeszliśmy na dół i jeszcze ruszyliśmy na Santok. Tam też posiedzieliśmy trochę czasu pod mostem. Droga powrotna z wiatrem. Młody Michał cały czas w tyle. Rozstaliśmy się na nowym moście i szybko pognałem do domu.
Wycieczka jednak dość długa, normalnie zajmowała by mi niecałe 2 godziny, ale ze względu na słabe tempo i częste, długie postoje wyprawa trwała ponad 4 godziny.






Dane wyjazdu:
62.13 km 8.00 km teren
03:07 h 19.93 km/h:
Maks. pr.:42.67 km/h
Temperatura:16.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Ruiny zamku w Karsku - geocaching

Sobota, 10 maja 2014 · dodano: 10.05.2014 | Komentarze 1

Pogoda ostatnio nie sprzyjała jeździe. Deszcze, ochłodzenie i silne wiatry. Dziś jednak groźnych chmur nie było widać, więc postanowiłem gdzieś pojechać.
Jakiś czas temu pojawił się nowy geocache, który został ukryty w ruinach zamku w Karsku. Postanowiłem się wybrać po kesza i po raz drugi odwiedzić to ciekawe miejsce.
Dziś dość wietrznie, zachmurzenie raczej duże, ale można było zobaczyć skrawki czystego nieba. Na szczęście wiatr nie przeszkadzał aż tak, bo przez większą część trasy odczuwałem go od boku. Chłodniej niż podczas poprzednich wycieczek, więc musiałem trochę cieplej się ubrać.
Dojazd do Karska przez Kłodawę i Łubiankę, gdzie skręcam w lewo. Jechałem drogą asfaltowa przez las, po czym poczułem wiejski smród i stwierdziłem, że Karsko jest blisko.
Przy kościele skręcam, by dotrzeć do ruin. Następnie szukam odpowiedniego wejścia, którego współrzędne zostały podane na stronie o keszu. Przeprawa przez bardzo wysokie krzaki, dobrze że miałem długie spodnie i bluzę z długim rękawem.
Znajduję odpowiednie wejście i wchodzę do wnętrza ruin, po czym skręcam i pojawiam się w pomieszczeniu, gdzie powinien znajdować się kesz. Nie miałem problemu ze znalezieniem, skrzynka znajdowała się w najbardziej rzucającym się w oczy miejscu.
Niestety zorientowałem się, że bateria w aparacie jest wyczerpana, więc musiałem robić zdjęcia telefonem.
Ruiny zamku w Karsku i geocache
  • Ruiny zamku w Karsku i geocache © PDX
W keszu znalazłem 2 certyfikaty, jednak nienumerowane, numerowane były tylko dla 3 pierwszych znalazców. Zarówno certyfikaty, jak i logbook były bardzo ciekawie wykonane. Musiałem zrobić im zdjęcie. Podobne do tych, co znajdują się w keszach w Czechowie. 
Geocache w Karsku - logbook i certyfikaty
  • Geocache w Karsku - logbook i certyfikaty © PDX
Wrzuciłem starą monetę i wyjąłem długopis. Schowałem kesza i wróciłem do roweru. Więcej zdjęć nie robiłem, gdyż mam już sporą fotorelację z tego miejsca, znajduje się ona we wcześniejszym wpisie.
Droga powrotna troszeczkę inna, pojechałem w kierunku Parzeńska gruntowymi drogami. W lesie dość mokro, ale jechało się całkiem dobrze mimo sporej ilości kałuż.
Dojechałem do Stawna, po czym dalsza jazda po lesie i pojawiłem się pod Łubianką. Dalej prosto drogą wojewódzką w kierunku Gorzowa. Niestety w Kłodawie telefon padł, podobnie jak wcześniej aparat, przez co nie mogę opublikować śladu GPS.
Dalszy powrót standardowy.


Dane wyjazdu:
50.22 km 19.00 km teren
02:35 h 19.44 km/h:
Maks. pr.:30.68 km/h
Temperatura:18.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Wałdowice - opuszczona miejscowość

Czwartek, 1 maja 2014 · dodano: 02.05.2014 | Komentarze 2

Narodził się pomysł na nową oryginalną wycieczkę, dzięki pewnemu artykułowi z Polski Niezwykłej. Blisko krzyżówki drogi na Lubniewice z drogą nr 22 znajduje się miejscowość Wałdowice. A raczej znajdowała się, co wywnioskowałem z artykułu. Znajdują się tu ruiny domów (pozostałość po leśniczówce), a także w pobliżu rzeka Lubniewka i Zalew Wałdowicki. Również znajdują się tu ruiny młyna i mostku. Niestety wszystkich opisanych tu atrakcji nie udało mi się znaleźć, ale wycieczka wyszła ciekawsza niż się spodziewałem i zrobiłem sporo zdjęć.
Po porannych deszczach, bardzo szybko się rozpogodziło i wyszło słońce. Dość ciepło, całkiem przyjemna pogoda. Wiatr czasami dokuczał, choć nie był silny.
Początek trasy tradycyjnie drogą nr 22 na południe. Jednak tym razem, zamiast skręcić na Kiełpin, pojechałem dalej drogą nr 22. Cały czas, gdy jechałem w kierunku Lubniewic, skręcałem w tym momencie, lecz dziś dla odmiany pojechałem krajówką.
Droga nie była nudna, dość sporo niewielkich podjazdów i zjazdów. Przy drodze nic ciekawego nie zauważyłem, poza jednym parkingiem leśnym.
Trochę drogi przez las i pojawiam się na skrzyżowaniu. Dostrzegam obiekty opisane w artykule - grill bar i wieżę telekomunikacyjną. Jednak nie miałem pojęcia, gdzie dokładnie znajduje się opuszczona wieś. Zbliżyłem się więc do wieży telekomunikacyjnej i pojechałem jedną z zarośniętych dróżek w głąb lasu.
W pewnym momencie trafiam na teren, przy którym znajduje się staw, a droga się urywa. Poza tym znalazłem tu 3 pomniki przyrody - każdy z nich został oznaczony zieloną tabliczką. Przez ten teren płynie też rzeka Lubniewka, lecz nie wiedziałem o tym, gdyż w mojej mapie nie ma mniejszych rzek i wielu zbiorników wodnych. Dowiedziałem się o tym dopiero po wrzucieniu śladu GPS do internetu.
Pomnik przyrody - gmina Lubniewice
Pomnik przyrody - gmina Lubniewice © PDX
Staw w gminie Lubniewice
Staw w gminie Lubniewice © PDX
Niestety, by zrobić dobre zdjęcia stawowi, musiałem chodzić po sporym błocie. Błoto aż mi wessało nogę, aż nie mogłem łatwo wyciągnąć nogi. Buty stały się ekstremalnie brudne.
Staw w gminie Lubniewice
Staw w gminie Lubniewice © PDX
Pomnik przyrody - gmina Lubniewice
Pomnik przyrody - gmina Lubniewice © PDX
Pomnik przyrody - gmina Lubniewice
Pomnik przyrody - gmina Lubniewice © PDX
Pomnik przyrody - gmina Lubniewice
Pomnik przyrody - gmina Lubniewice © PDX
Lubniewka
Lubniewka © PDX
Lubniewka
Lubniewka © PDX
Aleja drzew
Aleja drzew © PDX
Lubuskie lasy
Lubuskie lasy © PDX
Staw w gminie Lubniewice
Staw w gminie Lubniewice © PDX
Jednak ten obszar to zdecydowanie nie Wałdowice, więc trzeba się cofnąć i spróbować innej drogi.
Wróciłem się więc kawałek i skorzystałem z kolejnej drogi leśnej. I tu niespodzianka - udało się znaleźć opuszczone budynki.
Początkowo miałem wrażenie, że mimo wszystko ktoś może tego terenu pilnować, ale było tutaj pusto. Opuszczona wioska widmo.
Pierwszy budynek posiada drabinę prowadzoną na strych, kompletny brak drzew i okien. Jest dość niewielki, łatwo było go bez problemu zwiedzić.
Wałdowice - opuszczony budynek
Wałdowice - opuszczony budynek © PDX
Wałdowice - opuszczony budynek
Wałdowice - opuszczony budynek © PDX
Wałdowice - wnętrza opuszczonego budynku
Wałdowice - wnętrza opuszczonego budynku © PDX
Wałdowice - wnętrza opuszczonego budynku
Wałdowice - wnętrza opuszczonego budynku © PDX
Wałdowice - wnętrza opuszczonego budynku
Wałdowice - wnętrza opuszczonego budynku © PDX
Wałdowice - opuszczony budynek
Wałdowice - opuszczony budynek © PDX
Wałdowice - strych opuszczonego budynku
Wałdowice - strych opuszczonego budynku © PDX
Niestety w eksploracji nieistniejącej już miejscowości przeszkadzały pokrzywy(miałem na sobie krótkie spodenki).
Następny budynek dość spory. Niestety wszystkie drzwi zostały zamurowane. Wszystkie okna poza jednym również. Mógłbym wejść przez to okienko, ale jednak nie ryzykowałem, bo to dość niebezpieczne miejsce, tym bardziej w ciemności. Zrobiłem jedną fotkę wnętrza przez okienko.
Wałdowice - kolejny opuszczony budynek
Wałdowice - kolejny opuszczony budynek © PDX
Wałdowice - wnętrza drugiego budynku
Wałdowice - wnętrza drugiego budynku © PDX
Wałdowice - opuszczony budynek
Wałdowice - opuszczony budynek © PDX
Wałdowice - opuszczony budynek
Wałdowice - opuszczony budynek © PDX
Jest też trzeci budynek. Dość niewielki. Można bez problemu wejść, jak do pierwszego. Jednak wejścia broniła spora ilość pająków. Atak kijem i wbiłem do środka.
Wałdowice - opuszczony budynek
Wałdowice - opuszczony budynek © PDX

Wałdowice - opuszczony budynek
Wałdowice - opuszczony budynek © PDX
Wałdowice - wnętrza trzeciego budynku
Wałdowice - wnętrza trzeciego budynku © PDX
Wałdowice - wnętrza trzeciego budynku
Wałdowice - wnętrza trzeciego budynku © PDX
Wałdowice - wnętrza trzeciego budynku
Wałdowice - wnętrza trzeciego budynku © PDX
I to już wszystko z wioski widmo. Wróciłem na ścieżkę, którą przyjechałem i pojechałem dalej, w poszukiwaniu Zalewu Wałdowickiego. Jednak znowu przez mapę bez zbiorników wodnych pogubiłem się i myślałem, że dalszy ciąg Lubniewki to Zalew Wałdowicki. Niestety nie pomyślałem o pojechaniu dalej, gdzie ten zalew faktycznie się znajduje. Przez to ominąłem ruiny młyna. Ale na pewno odwiedzę to miejsce jeszcze raz, by znaleźć brakujące atrakcje.
Rzeka Lubniewka
Rzeka Lubniewka © PDX
Rzeka Lubniewka
Rzeka Lubniewka © PDX
Rzeka Lubniewka
Rzeka Lubniewka © PDX
Cofnąłem się i wróciłem na drogę nr 22. Pojechałem kawałek, skręciłem w kierunku Brzozowej, krótki postój na parkingu leśnym i dojechałem przez Brzozową do Kołczyna. Tam wbiłem na wał i pognałem w kierunku Gorzowa. Niestety nie jechało się zbyt przyjemnie ze względu na wiatr i wertepy. Po drodze, na wale w pobliżu Koszęcina zauważyłem budowy. Z tablicy informacyjnej wywnioskowałem, że budowana jest tu stacja pomp. Ta budowa również przeszkodziła mi drogę we wrześniu 2013 podczas wycieczki do Słońska. Budowa ma się skończyć w grudniu tego roku.
Dalej ciągle wałem do tunelu pod S3 i tam zamiast wału, skorzystałem z rzadko przeze mnie używanej ulicy Półwiejskiej i tym sposobem dojechałem do domu.