Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PDX z miasta Gorzów Wielkopolski. Mam przejechane 12294.62 kilometrów. Jeżdżę z prędkością średnią 20.24 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie. Opencaching PL - Statystyka dla PDX
symbole na metkachStatystyki zbiorcze na stronę


baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PDX.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

Zwiedzanie nowych wiosek

Dystans całkowity:3137.60 km (w terenie 397.50 km; 12.67%)
Czas w ruchu:147:46
Średnia prędkość:21.23 km/h
Maksymalna prędkość:52.74 km/h
Liczba aktywności:40
Średnio na aktywność:78.44 km i 3h 41m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
55.61 km 0.00 km teren
02:58 h 18.74 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Krzyż Wlkp. - Nowe Polichno

Środa, 27 lipca 2016 · dodano: 12.08.2016 | Komentarze 1

Odbiór roweru z Poznania. Wpierw dojazd na dworzec PKP, tam rower wpakowałem do pociągu i wysiadłem w Krzyżu. Od tego momentu dalsza jazda rowerem, by sprowadzić rower z powrotem do Gorzowa. Niestety naszło mnie kilka nieprzyjemności - ostra ulewa w Lipkach Wielkich i kapeć w Nowym Polichnie, co zmusiło mnie do zakończenia jazdy.

Dane wyjazdu:
50.50 km 5.00 km teren
02:46 h 18.25 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Park Cytadela i Meteoryt Morasko

Środa, 22 czerwca 2016 · dodano: 12.08.2016 | Komentarze 0



Dane wyjazdu:
39.21 km 0.00 km teren
02:00 h 19.61 km/h:
Maks. pr.:35.18 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Wieczorna pętla przez Puszczykowo i Luboń

Czwartek, 9 czerwca 2016 · dodano: 12.08.2016 | Komentarze 0



Dane wyjazdu:
50.44 km 0.00 km teren
02:48 h 18.01 km/h:
Maks. pr.:34.87 km/h
Temperatura:23.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Poznań i okolice

Czwartek, 12 maja 2016 · dodano: 16.05.2016 | Komentarze 3

Czas na nowy rozdział w moich rowerowych przygodach. Postanowiłem sprowadzić rower do Poznania, miasta, w którym studiuję.
Tereny wokół Gorzowa przyznam szczerze trochę mi się znudziły - żeby zobaczyć coś nowego muszę przebyć sporą odległość, nie zawsze jest jednak ochota na to. Stąd ten spadek w porównaniu do poprzednich lat. Stąd pomysł na sprowadzenie roweru do Poznania. Początkowo miałem robić wycieczki rowerami miejskimi wypożyczanymi ze stacji PRM. Można tam wypożyczyć rower w jednym miejscu, a oddać w jednym. Powiem jednak, że nawet podczas krótkich eksperymentalnych przejażdżek zawiodłem się na tym systemie. Raz zaciął się ekran dotykowy w termialu, a kolejny raz nie chciało mi uznać zwrotu roweru. Po tym incydencie stwierdziłem, że dam spokój z tą wypożyczalnią. Poza tym najlepiej czuję się na swoim rowerze.
Rower sprowadziłem do Poznania dzięki tacie, który poprosił kierowcę jeżdżącego na codzień na trasie Gorzów-Poznań, by zabrał ze sobą mój rower, bym mógł go odebrać. Cały transport i odbiór bez problemu. Rowerek będzie tu jakoś do końca czerwca, powrót już nie będzie taki łatwy - planuję wrócić do Gorzowa rowerem, gdy forma się ustabilizuje, by poznać całą trasę z perspektywy rowerzysty.
Tyle tytułem wstępu. Dzisiejsza pogoda dość ciepła, chmur sporo się szwędało - nie zakrywały całego nieba, ale zdarzały się przelotne deszczyki. 
Cel początkowy był prosty - zobaczyć lotnisko Poznań-Ławica i dalej pojechać gdzieś w tą stronę.
W samym mieście, jak nie było ścieżki rowerowej to poruszałem się chodnikiem. Ruch ogromny, a rozeznanie moje na tych trasach bardzo małe, więc nie wolałem zbytnio ryzykować.
Ruszamy. Ulica Jana Pawła II, dalej odbijam w bok i przemierzam Wartę. Rzeka bardzo dobrze mi znana,
Warta - widok z mostu Królowej Jadwigi w Poznaniu
  • Warta - widok z mostu Królowej Jadwigi w Poznaniu © PDX
Jeden duży minus to stanie na światłach - czasami naprawdę długo trzeba czekać i trafiłem na bardzo dużą ilość przejść przez jezdnię.
Jadę dalej trasą, którą znam z okna tramwaju, gdy jadę na dworzec i z powrotem.
Multikino w Poznaniu
  • Multikino w Poznaniu © PDX
Nowoczesne poznańskie budynki
  • Nowoczesne poznańskie budynki © PDX
Gdy odłączam się od znanych mi terenów, zaczynam być nieodłączny od GPS. Trafiam na roboty drogowe i trochę mi zajmuje ogarnięcie, jak jechać.
Poznań
  • Poznań © PDX
W końcu po ślimaczeniu się przez ruchliwe miasto trafiam na ulicę Bukowską, którą powinienem dojechać prosto na lotnisko. Od razu mnie wita asfaltowa ścieżka rowerowa, więc śmigam że aż miło.
Ścieżka rowerowa przy ul. Bukowskiej w Poznaniu
  • Ścieżka rowerowa przy ul. Bukowskiej w Poznaniu © PDX
Jadę, jadę, parę przejazdów przez jezdnię się zdarzyło, ale nie było aż tak uciążliwie jak wcześniej. W końcu dostrzegam budynki należące do lotniska.
Port lotniczy Poznań-Ławica
  • Port lotniczy Poznań-Ławica © PDX
Port lotniczy Poznań-Ławica
  • Port lotniczy Poznań-Ławica © PDX
Nie wiedziałem na początku jak wygląda obszar lotniska, dlatego jak zobaczyłem tą część, to myślałem, że to wszystko. Trochę się rozczarowałem, jakoś myślałem że będzie to jakoś inaczej wyglądało.
Wracam na trasę i jadę dalej wzdłuż Bukowskiej i niespodziewanie trafiam na kolejne budynki lotniska kawałek dalej. A więc jest tego więcej niż początkowo myślałem! Wyglądają nawet nawet.
Port lotniczy Poznań-Ławica
  • Port lotniczy Poznań-Ławica © PDX
Port lotniczy Poznań-Ławica
  • Port lotniczy Poznań-Ławica © PDX
Port lotniczy Poznań-Ławica
  • Port lotniczy Poznań-Ławica © PDX
Nawet ciekawie to wygląda. Wracam na trasę i już mam plan, by w końcu opuścić miasto. Jednak przed wyjazdem trafiam na pewną reklamę obiektu, który znajduje się przy ulicy GORZOWSKIEJ. Tak, udało mi się znaleźć ulicę Gorzowską w Poznaniu. Aż poczułem dom. Znowu odbiłem w bok od głównej drogi.
Ulica Gorzowska w Poznaniu
  • Ulica Gorzowska w Poznaniu © PDX

Dobra, wracam w końcu na trasę. Wyjeżdżam z Poznania i trafiam do wsi Wysogotowo. Tam od razu rondo i zastanawiam się gdzie jechać. Patrzę na mapę w telefonie i podejmuję decyzję, by dojechać do Rokietnicy - wsi, którą kojarzę z okna pociągu.
Od ronda odbijam w prawo i jadę przez dość sporą wieś Przeźmierowo. Jak na wieś to ruch dość duży tu. Jednak mamy tu dobrej jakości ścieżkę rowerową.
Kościół w Przeźmierowie
  • Kościół w Przeźmierowie © PDX
Wyjeżdżam ze wsi i wiaduktem jadę nad drogą krajową nr 92.
Droga krajowa nr 92
  • Droga krajowa nr 92 © PDX
Przez Kobylniki docieram do Napachania. Odbijam w bok w kierunku Rokietnicy. W końcu trafiam na spokojną drogę, gdzie można się w miarę bezpiecznie poczuć podczas popierdzielania po asfalcie.
Krótki postój, po czym pojawiam się w miejscowości Chyby. A za Chybami... niespodziewany powrót do Poznania.
Między Chybami a Poznaniem
  • Między Chybami a Poznaniem © PDX
Trafiam na obszar podmiejski należący do granic Poznania, to co jednak tu znajduję po drodze to pola i parę gospodarstw. Jak na wsi. 
Wyjeżdżam stąd i pojawiam się w końcu w Rokietnicy. Miałem zamiar dojechać do centrum wsi, ale zobaczyłem ścieżkę rowerową perfekcyjnej jakości prowadzącą do Kiekrza. No to jedziemy.
Rondo w Rokietnicy
  • Rondo w Rokietnicy © PDX
Zanim dojechałem do Kiekrza jednak, to lekko się pogubiłem, bo wybudowali jakąś obwodnicę, której nie mam na mojej przestarzałej mapce i zmienił się układ dróg. Na szczęście dałem radę dzięki drogowskazom.
Dalej Kiekrz, dość spokojna i długa miejscowość. Wracam do Poznania, tu również Kiekrz, ale dzielnica. Byłem w pobliżu jeziora Kiekrz, które widziałem na mapie, ale jakoś nie zauważyłem jakiegoś dzikiego zjazdu - same wstępy do ośrodków. Może innym razem sprawdzę to jeziorko.
Jedziemy przez Poznań dość długą leśną ulicą Chojnicką, którą dość przyjemnie się jedzie.
Poznańskie lasy - Chojnicka
  • Poznańskie lasy - Chojnicka © PDX
Tak sobię jadę w kierunku południowym i pojawiam się na ulicy Dąbrowskiego, która jest bardzo długa. Akurat trafiłem na taki los, że jechałem pod prąd (nie miałem wcześniej pojęcia że tak jest na tej drodze) jednak nie była ona początkowo zbyt ruchliwa i były chodniki, z których korzystałem.
Ulica Gorzowska była, ale bardziej zaskoczyła mnie ulica Santocka, którą również spotkałem po drodze. Aż ciekawe, że władze Poznania mają pojęcie o tej niewielkiej wsi.
Ulica Santocka w Poznaniu
  • Ulica Santocka w Poznaniu © PDX
Jadę ciągle ul. Dąbrowskiego i spokojna jazda powoli przemienia się w przedzieranie się przez miejską dżunglę. Ostre rozkopy trochę mnie zgubiły i nie wiedziałem, jak mam pojechać prosto.
Poznań - rozkopy przy ul. Dąbrowskiego
  • Poznań - rozkopy przy ul. Dąbrowskiego © PDX
Potoki pieszych były czasami tak duże, że zwijałem się na ruchliwą ulicę.
Dalej jakieś ścieżki rowerowe, które niespodziewanie bez żadnych znaków kończyły się.
Dalszy powrót mostem św. Rocha, który bardzo dobrze znam. Ogólnie wycieczka udana.


Dane wyjazdu:
100.25 km 1.00 km teren
05:09 h 19.47 km/h:
Maks. pr.:50.16 km/h
Temperatura:16.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Na obcej ziemi

Niedziela, 20 września 2015 · dodano: 20.09.2015 | Komentarze 2

W końcu nadszedł czas na wycieczkę roku, setkę. Ten rok rowerowo dla mnie trochę lipny, więc warto go podrasować jakimś porządnym i ciekawym wyjazdem. Od dłuższego czasu myślałem sobie, czy by nie przekroczyć granicy i nie zwiedzić najbliższych niemieckich terenów. Tak blisko granicy mieszkam, a rowerem jeszcze tego nigdy nie zrobiłem. Najbardziej zainteresowała mnie miejscowość Seelow, znana z pewnej bitwy mającej znaczenie w II wojnie światowej. Do Seelow i z powrotem zrobiłbym jednak ze 140 km, więc postanowiłem ułatwić sobie powrót z Kostrzyna, kupując wcześniej bilet PKP na rower (7zł) + opłata za siebie. Przy okazji taki eksperyment transportowy, zobaczyłbym jak to jest przewozić rower w pociągu.
Niezbyt ciepło, około 16 stopni, pogoda bardzo zmienna, przelotne deszcze i przebłyski słońca od czasu do czasu.
Niestety cała droga aż do Seelow pod dość silny wiatr, więc droga była męcząca i trochę się dłużyła.
W Łupowie zobaczyłem ciekawą rzecz, która przedstawia jeden ze skutków jazdy po alkoholu. Wiedziałem o tym w sumie od dawna, ale dopiero dziś się przyjrzałem temu z bliska.
Łupowo - ostrzeżenie
  • Łupowo - ostrzeżenie © PDX
Dalej nudną, bardzo dobrze przeze mnie już znaną trasą jadę pod wiatr. Po drodze początkowo jakichś nowości nie zauważam. Dopiero przyciągnął mnie Dąbroszyn i wyremontowany tutejszy kościół. Zrobiłem sobie tutaj postój regeneracyjny.
Kościół w Dąbroszynie
  • Kościół w Dąbroszynie © PDX
Dąbroszyn - poniemieckie krzyże
  • Dąbroszyn - poniemieckie krzyże © PDX
Drzwi były otwarte, więc zajrzałem do środka. Niestety wejść i tak się nie dało ze względu na kraty. Jednak nie przeszkodziło mi to w zrobieniu zdjęcia.
Wnętrze kościoła w Dąbroszynie
  • Wnętrze kościoła w Dąbroszynie © PDX
Chwila za Dąbroszynem Kostrzyn nad Odrą. Jadę w kierunku granicy, przy okazji trafiam na byłe przejście graniczne.
Zamknięte przejście graniczne w Kostrzynie nad Odrą
  • Zamknięte przejście graniczne w Kostrzynie nad Odrą © PDX
Już powoli opuszczam kraj...
Granica polsko-niemiecka - Kostrzyn nad Odrą
  • Granica polsko-niemiecka - Kostrzyn nad Odrą © PDX
Trafiam też na Odrę. Podczas moich wycieczek największą rzeką, jakiej robiłem zdjęcia, była Warta, w końcu jednak trafiłem na większą.
Odra - rzeka graniczna
  • Odra - rzeka graniczna © PDX
W końcu docieram do Niemiec.
Niemcy witają
  • Niemcy witają © PDX
Drogowskaz niedaleko Küstrin-Kietz
  • Drogowskaz niedaleko Küstrin-Kietz © PDX
Trafiam na tabelę z ograniczeniami prędkości. Poza obszarem zabudowanym można jeździć szybciej niż w Polsce, natomiast na autostradzie - wolniej.
Niemieckie ograniczenia prędkości
  • Niemieckie ograniczenia prędkości © PDX
Odległości do niemieckich miast
  • Odległości do niemieckich miast © PDX
Zgodnie z drogowskazem chciałem jechać prosto, jednak jest to droga ekspresowa, więc rowery raczej nie są tu widziane. Zjeżdżam więc do wsi Küstrin-Kietz.
Küstrin-Kietz
  • Küstrin-Kietz © PDX
Dużo tu ciekawych rzeczy na początek. Tablice informacyjne, jako iż znajdują się blisko granicy, są też po polsku.
Pro Europa Viadrina
  • Pro Europa Viadrina © PDX
Historia Küstrin-Kietz
  • Historia Küstrin-Kietz © PDX
W końcu trafiam na niemiecki ciąg pieszo-rowerowy. Myślałem, że mają tutaj same asfaltowe ścieżki, a tu polbruk...
Ciąg pieszo rowerowy w Küstrin-Kietz
  • Ciąg pieszo rowerowy w Küstrin-Kietz © PDX
Schody na stację kolejową Küstrin-Kietz
  • Schody na stację kolejową Küstrin-Kietz © PDX
W międzyczasie łapie mnie ulewa, chowam się więc na tutejszym przystanku autobusowym. Gdy deszcz ustał, obok przystanku zauważyłem ciekawy pomnik.
Pomnik żołnierza radzieckiego w Küstrin-Kietz
  • Pomnik żołnierza radzieckiego w Küstrin-Kietz © PDX
Dość ładna wioska. Jednak szybko się kończy i zaczyna się kolejna miejscowość - Manschnow.
Wjazd do Manschnow
  • Wjazd do Manschnow © PDX
Znajduję tu drogowskaz do Fortu Gorgast, o którym również wcześniej wiedziałem. Zjeżdżam więc w bok, by sprawdzić to.
Po drodze napotykam OSP.
OSP w Manschnow
  • OSP w Manschnow © PDX
Fort Gorgast zaprasza
  • Fort Gorgast zaprasza © PDX
Fort Gorgast - godziny otwarcia
  • Fort Gorgast - godziny otwarcia © PDX
Głaz przy Forcie Gorgast
  • Głaz przy Forcie Gorgast © PDX
Wejście do Fortu Gorgast
  • Wejście do Fortu Gorgast © PDX
Fort udostępniony jest do zwiedzania, jednak niestety trzeba płacić, nie miałem wtedy przy sobie euro. Poza tym i tak woliłem się skupić na Seelow. Być może wrócę tu jeszcze kiedyś.
Budynek gospodarczy z motywem Fortu Gorgast
  • Budynek gospodarczy z motywem Fortu Gorgast © PDX
Można sobie wziąć ulotkę o forcie, co też zrobiłem. Wziąłem polskojęzyczną wersję, która była w osobnym podajniku.
Wracam do drogi, którą tu przyjechałem i ruszam dalej na zachód.
Ścieżka rowerowa się kończy i zaczyna się szosa. Bardzo przypomina mi tą z Baczyny do Wysokiej, prowadzi przez pola i otoczona jest z każdej strony rządem drzew.
Droga dość długa, męcząca ze względu na ciągły wiatr. Po drodze przejeżdżam przez malutką osadę Neu Tucheband.
Rowerzystów bardzo mało, natomiast co do samochodów dość sporo polskich rejestracji, więc nie czułem się tu zbyt obco.
W końcu trafiam na zjadz do Seelow. Za horyzontem widzę ogromny podjazd i czuję strach przed tym, że będę musiał go pokonać pod ten wmordęwiatr.
Początek Seelow i spory podjazd
  • Początek Seelow i spory podjazd © PDX
W połowie podjazdu zauważam parking i wzgórze, a na nim pomnik. To pewnie ten pomnik upamiętniający bitwę o Seelow. Nie sądziłem, że to miejsce będzie tak blisko.
Dojeżdżając na miejsce trafiam na 2 pomniki podpisane po rosyjsku.
1941 - jesteś zaszczytem dla swojej ojczyzny
  • 1941 - jesteś zaszczytem dla swojej ojczyzny © PDX
1945 - twoja ojczyzna nie zapomni o tobie
  • 1945 - twoja ojczyzna nie zapomni o tobie © PDX
Dojeżdżam na ten teren i trafiam na ciekawe pojazdy i sprzęt militarny.
Działka
  • Działka © PDX
Jest też oczywiście czołg.
Panzer T-34/85
  • Panzer T-34/85 © PDX
Pojazd z wyrzutnią rakiet
  • Pojazd z wyrzutnią rakiet © PDX
Na wejściu na wzgórze znajduje się muzeum. Jednak muzeum to nie tylko budynek, tylko cały ten obszar. Znajdują się tu tablice w językach niemieckim, angielskim i rosyjskim. Angielski z tych rozumiem najlepiej, więc nie miałem problemu z odczytaniem.
Muzeum w Seelow
  • Muzeum w Seelow © PDX
Wchodzę coraz wyżej. Kręci się tu kilku turystów. Trafiam na cmentarz radziecki.
Cmentarz radziecki w Seelow
  • Cmentarz radziecki w Seelow © PDX
Tuż obok kolejny ciekawy sprzęt, z którego korzystali Sowieci podczas wojny - reflektor.
Reflektor
  • Reflektor © PDX
Dalej trafiam na pomnik z nazwiskami poległych Rosjan.
Nazwiska poległych żołnierzy radzieckich - Seelow
  • Nazwiska poległych żołnierzy radzieckich - Seelow © PDX
Cmentarz radziecki w Seelow
  • Cmentarz radziecki w Seelow © PDX
Dolna część pomnika podpisana jest po niemiecku.
"Nigdy nie zostaniecie zapomnieni, sowieccy żołnierze! Wasze imiona wyryte w skale przetrwają. Wasze czyny wytłoczone w pamięci dalej żyją. Oddaliście swoje życia by uwolnić nas od faszyzmu i wojny. To co zapłonęło, powinno być naszą pochodnią."
Dolna część pomnika upamiętniającego bitwę o wzgórza Seelow
  • Dolna część pomnika upamiętniającego bitwę o wzgórza Seelow © PDX
Wspinam się coraz wyżej, by znaleźć się jak najbliżej górnej części pomnika z rzeźbą żołnierza. Po drodze spotykam krzyż prawosławny.
Krzyż prawosławny
  • Krzyż prawosławny © PDX
Początkowo myślałem, że będę musiał się wspinać po schodach, jednak można spokojnie podjechać okrężną drogą do góry.
Widok na cmentarz radziecki ze szczytu wzgórza
  • Widok na cmentarz radziecki ze szczytu wzgórza © PDX
Pomnik robi wrażenie. Żołnierz jedną ręką trzyma broń, a drugą opiera się o wieżyczkę czołgu. Można stwierdzić, że jest on dumny. Pomnik podpisany jest:
"1941 - 1945 wieczna chwała dla bohaterów, którzy zginęli w wojnie z faszystowskim najeźdźcą o wolność i niepodległość Związku Radzieckiego"
Pomnik upamiętniający bitwę o wzgórza Seelow
  • Pomnik upamiętniający bitwę o wzgórza Seelow © PDX
Moją uwagę przyciąga wieniec, w końcu trafiam na coś napisanego po polsku.
Wieniec
  • Wieniec © PDX
Następnie zjeżdżam kawałek na dół i trafiam na ciekawy punkt widokowy i kolejne ciekawostki.
Okolice Seelow
  • Okolice Seelow © PDX
Okolice Seelow przedstawione na pomniku
  • Okolice Seelow przedstawione na pomniku © PDX
Dowiedziałem się, że Niemcy mieli pewną przewagę podczas bitwy ze względu na położenie na wzgórzach.
Pole bitwy Oderbruch
  • Pole bitwy Oderbruch © PDX
I to wszystko odnośnie muzeum w Seelow. Bardzo ciekawe miejsce, początkowo myślałem, że poza pomnikiem to tu dużo nie ma.
Trochę czasu jeszcze zostało, więc kończę stromy podjazd i wyruszam na zwiedzanie współczesnego miasteczka Seelow.
Seelow
  • Seelow © PDX
Urocze miasto.
Fontanna w Seelow
  • Fontanna w Seelow © PDX
Kościół w Seelow
  • Kościół w Seelow © PDX
Informacje o Seelow
  • Informacje o Seelow © PDX
Architektura Seelow
  • Architektura Seelow © PDX
Tymczasem odpoczywam w tutejszym parku i powoli zabieram się w drogę powrotną, bo trzeba zdążyć na pociąg.
Ratusz w Seelow
  • Ratusz w Seelow © PDX
Rondo w Seelow
  • Rondo w Seelow © PDX
Pomnik w Seelow
  • Pomnik w Seelow © PDX
Na zjeździe rozpędzam się do ponad 50 km/h, w końcu jazda z wiatrem, prędkość zdecydowanie wyższa.
Neu Tucheband
  • Neu Tucheband © PDX
Czasu trochę jest, więc pomyślałem sobie, by skorzystać z okrężnej drogi i zwiedzić kolejne miejscowości - Golzow i Gorgast.
Zjechałem w boczną drogę, trafiłem jednak na nieczynny przejazd kolejowy, bariery mimo wszystko w dół i jakieś gruzy, dziwne... Przedarłem się jakoś przez to i docieram do Golzowa (kojarzy mi się oczywiście z GW).
Golzow wita
  • Golzow wita © PDX
W sumie to nic ciekawego. Ale chociaż mniejszy ruch w porównaniu do tamtej drogi.
Wieś Gorgast
  • Wieś Gorgast © PDX
W centrum Gorgastu znajduję kościół i pomnik.
Centrum Gorgast
  • Centrum Gorgast © PDX
Po pokonaniu okrężnej drogi pojawiam się znowu w Manschnow. Szybko zdaję sobie sprawę, że do odjazdu pociągu coraz mniej czasu. 
Trochę się spieszyłem, jazda z wiatrem, więc płynna.
Pociąg niedługo odjedzie, więc się spieszę i nie zatrzymuję się ani na chwilę. Docieram do Kostrzyna, a tu już 10 minut do odjazdu.
Drogę krzyżują mi zapory kolejowe, musiałem jednak złamać przepisy i przedrzeć się obok zapór.
Czasu coraz mniej, ulga gdy widzę stację PKP. Na peron docieram skrótem, który poznałem podczas tegorocznego Przystanku Woodstock. Szynobus już stoi, zdążyłem prawie w ostatniej chwili. Konduktor poradził, że z rowerem powinienem wejść do drugich drzwi. Tak też zrobiłem. Rower oparłem obok toalety, miejsce siedzące miałem bardzo blisko. Na liczniku 95 km.
Ostatni etap podróży
  • Ostatni etap podróży © PDX
Konduktor początkowo myślał, że nie zapłaciłem za rower, a ja po prostu miałem wszystko na jednym bilecie, więc żadnego nieporozumienia nie było.
Dużo luzu dla pasażerów jednak nie było przez mój rower. Był on często zahaczany przypadkowo przez innych. Zapewne z przewozem większej ilości rowerów pojawiłby się spory problem.
40 minut jazdy pociągiem, ostrożnie przeprowadzam rower obok innych pasażerów i wysiadam w Gorzowie. Miałem chwilę na odpoczynek.
Do domu już tylko kawałek, ja jednak nie chciałem wrócić z niepełną setką, więc brakujące metry dorobiłem jeżdżąc okrężnie po Zawarciu.
Bardzo ciekawa wycieczka, setka zaliczona, wypad udany.




Dane wyjazdu:
77.52 km 26.00 km teren
03:50 h 20.22 km/h:
Maks. pr.:50.16 km/h
Temperatura:22.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Templewo i Nowa Wieś

Niedziela, 14 września 2014 · dodano: 15.09.2014 | Komentarze 1

Tak sobie patrzałem na mapie, gdzie by tu pojechać. Wypatrzyłem 3 wioski w pobliżu Bledzewa, w których jeszcze nie byłem i postanowiłem je odwiedzić. Dawno nie kręciłem po tych terenach. Najbardziej zainteresowała mnie Nowa Wieś, bo znajduje się tam ciekawie wyglądający pałac. Dwie pozostałe miejscowości to Kleszczewo i Templewo. 
Pogoda pozytywna. Umiarkowane zachmurzenie, odpowiednia temperatura, wiatr nie przeszkadzał.
Pasy rowerowe na ulicy Koniawskiej zostały ładnie oznaczone i postawione zostały znaki drogowe informujące o nich. Rewelacja. Kilka machnięć białą farbą i od razu przyjemniej się jedzie.
Gorzów Wlkp. - pasy rowerowe na ul. Koniawskiej
  • Gorzów Wlkp. - pasy rowerowe na ul. Koniawskiej © PDX
S3 spowodowała spory spadek ruchu drogowego, więc nawet miło jedzie się po "starej trójce".
W Deszcznie postawiono telebim, który przykuł moją uwagę.
Telebim w Deszcznie
  • Telebim w Deszcznie © PDX
Taka tam spokojna jazda. Za Trzebiszewem przejeżdżam nad nowiutką ekspresówką. Ciekawy widok.
Droga ekspresowa S3 w pobliżu Trzebiszewa
  • Droga ekspresowa S3 w pobliżu Trzebiszewa © PDX
Dalej wjeżdżam w las. Sporo grzybiarzy w lesie, w końcu wielkimi krokami nadchodzi jesień.
Lasem dojeżdżam do Starego Dworka, tam znowu skręcam w las i podążam prosto do Bledzewa.
Z Bledzewa jadę jedną z moich dość dobrze znanych dróg do Goruńska. Znajduje się tu dość ciekawy grobowiec.
Za Goruńskiem zaczynają się tereny zupełnie mi nieznane. Mijam jakieś łowisko, a za nim dość spory podjazd. Ciężko było go pokonać, ale nagrodą za jego pokonanie był ostry zjazd.
Zaczyna się kolejna miejscowość - Kleszczewo. Bardzo mała osada, kilka bloków i to tyle. Ładne wiejskie widoki.
Krajobrazy Kleszczewa
  • Krajobrazy Kleszczewa © PDX
Kawałek dalej zaczyna się Templewo. Przez tą miejscowość jej poprowadzony międzynarodowy szlak rowerowy R1 z Francji do Rosji.
Skręt do Nowej Wsi jest blisko, ale ja jadę w kierunku centrum Templewa, by sprawdzić, co jest ciekawego w tej wiosce.
Drogowskazy wiejskie
  • Drogowskazy wiejskie © PDX
Sporo ludzi się kręci. Dojeżdżam do kościoła. Niestety ze względu na drzewo nie udaje mi się uchwycić dobrego kadru.
Kościół w Templewie
  • Kościół w Templewie © PDX
Na teren kościoła nie można wejść, bo są tu robione jakieś prace związane z gazem. Coś nawet czułem sprzed bramy, więc nawet się nie zbliżałem.
Dezynsekcja gazowa w Templewie
  • Dezynsekcja gazowa w Templewie © PDX
Żadnych innych wiejskich atrakcji nie znajduję, więc cofam się, by pojechać w kierunku Nowej Wsi.
Dojeżdżam do miejscowości. Z daleka wyróżnia się już pałac, który wygląda niesamowicie. Zbliżam się do niego.
Pałac z XIX w. w Nowej Wsi
  • Pałac z XIX w. w Nowej Wsi © PDX
Pałac naprawdę ładny, aż wywołał we mnie szok gdy go zauważyłem z daleka.
We wsi znajduję ozdoby dożynkowe. Akurat dożynki były dzień wcześniej. Cholera jasna, szkoda, że nie pojechałem wzoraj.
Jedna z ozdób dożynkowych przedstawia typową polską rodzinę wiejską.
Nowa Wieś - dożynkowa rodzinka
  • Nowa Wieś - dożynkowa rodzinka © PDX
Pałacyk wygląda jeszcze ciekawiej od boku.
Pałac z XIX w. w Nowej Wsi
  • Pałac z XIX w. w Nowej Wsi © PDX
Oczywiście we wsi znajduje się kościół. Przypomina mi Katedrę Gorzowską  ze względu na element na górze.
Kościół w Nowej Wsi
  • Kościół w Nowej Wsi © PDX
Tuż obok zauważam ciekawie ozdobiony budynek.
Gospodarstwo w Nowej Wsi
  • Gospodarstwo w Nowej Wsi © PDX
Wyjeżdżając ze wsi trafiam na kolejną ozdobę dożynkową przyciągającą uwagę. Jest to traktor.
Nowa Wieś - dożynkowy traktor
  • Nowa Wieś - dożynkowy traktor © PDX
To co miałem zaliczyć zostało zaliczone. Czas na drogę powrotną.
Trafiam do Sokolej Dąbrowy. Stąd niedaleko do Lubniewic.
Kościół w Sokolej Dąbrowie
  • Kościół w Sokolej Dąbrowie © PDX
Patrzę na mapkę i postanawiam wrócić leśnymi i polnymi drogami. Tuż za wyjazdem ze wsi stary pomnik z małym krzyżem na górze.
Pomnik w Sokolej Dąbrowie
  • Pomnik w Sokolej Dąbrowie © PDX
W Sokolej Dąbrowie jakoś nie mogłem znaleźć miejsca, gdzie miałbym usiąść, więc zrobiłem sobie postój w dziczy. Wafel na uzupełnienie energii i musiałem pokręcić śrubami, bo coś kierownica mi się przesuwała.
Zgodnie z mapą jadę drogami polnymi. Początkowo niezbyt przyjemnie się nimi jedzie.
Gdy wjeżdżam do lasu, zauważam, że coś mi się do roweru przyczepiło.
Pasażer na gapę
  • Pasażer na gapę © PDX
Droga zmieniła się na trochę lepszą. Ciągle jechałem drogą pożarową nr 10. Początkowo jechało się rewelacyjnie, potem trochę gorzej, ale nawet OK.
Trafiam na użytek ekologiczny, którego nazwa wywołała uśmiech na mojej twarzy. Ach te skojarzenia...
Użytek ekologiczny Przy Rowie
  • Użytek ekologiczny Przy Rowie © PDX
Grzybiarzy można spotkać nawet w kompletnej dziczy. Jeden czekał na transport i pytał się mnie o drogę.
Przecinam drogę krajową nr 24. Leśna droga pożarowa doprowadza mnie prosto do Glinika. Stamtąd jadę do Maszewa, a tam wbijam na drogę serwisową obok S3 i jadę prosto do Gorzowa.



Dane wyjazdu:
109.10 km 1.50 km teren
04:43 h 23.13 km/h:
Maks. pr.:38.67 km/h
Temperatura:17.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

XXIV Piknik Lotniczy w Trzebiczu Nowym

Sobota, 23 sierpnia 2014 · dodano: 23.08.2014 | Komentarze 3

W Trzebiczu Nowym byłem miesiąc temu na zawodach strongmanów, a dzisiejszego dnia odbyła się kolejna edycja pikniku lotniczego. Pomyślałem więc, by wybrać się tam i sprawdzić, co się tam dzieje.
Umówiłem się z Adrianem na wspólną jazdę. Miejsce spotkania to 8:30 na Statoilu przy Moście Lubuskim. Tak wcześnie, ponieważ Adrian chciał zdążyć na pokazy modeli zdalnie sterowanych o 11.
Niestety chłodno. Gdy ruszyłem to poczułem przenikliwy chłód. Jednak dość szybko się rozgrzałem.
Docieram na stację, czekam kilka minut i pojawia się Adi. No to jedziemy. Tempo raczej spokojne, zdecydowanie spokojniejsze od tego miesiąc temu.
Trasa taka sama jak wcześniej. W Goszczanowie zatrzymujemy się przy pomniku Jana Marii Vianney, by Adrian znalazł kesza. Tego kesza znalazłem dokładnie 5 miesięcy temu.
Geocaching w Goszczanowie
  • Geocaching w Goszczanowie © PDX
Trochę tam kropiło od czasu do czasu. Jechaliśmy z wiatrem, więc podróż bezproblemowa.
W Trzebiczu zatrzymujemy się, bo Adrian wyczytał na necie o jakiejś starej willi. Powstała w latach 20. XX wieku na zlecenie właściciela tamtejszego tartaku - Meiera. Obiekt popada w ruinę, ale wyróżnia się spośród innych budowli, głównie ze względu na swój kształt.
Willa fabrykancka w Trzebiczu
  • Willa fabrykancka w Trzebiczu © PDX
Willa fabrykancka w Trzebiczu
  • Willa fabrykancka w Trzebiczu © PDX
Wejście do budynku ciekawie ozdobione.
Willa fabrykancka w Trzebiczu
  • Willa fabrykancka w Trzebiczu © PDX
Willa fabrykancka w Trzebiczu
  • Willa fabrykancka w Trzebiczu © PDX
Willa fabrykancka w Trzebiczu
  • Willa fabrykancka w Trzebiczu © PDX
Willa fabrykancka w Trzebiczu
  • Willa fabrykancka w Trzebiczu © PDX
Po zwiedzeniu willi jedziemy dalej. W Osowie odbijamy w kierunku Trzebicza Nowego.
Reklama pikniku lotniczego przy wjeździe do Trzebicza Nowego
  • Reklama pikniku lotniczego przy wjeździe do Trzebicza Nowego © PDX
Niestety pierwsze wrażenie związane z imprezą mierne. Jedziemy se, a tu młodzież w odblaskowych kamizelkach pilnuje wejścia. Samochody kierują na parking, a nas nie chcieli wpuścić z rowerami. Nie wiem, w czym im rowery na terenie imprezy przeszkadzają. Kierowali nas na stojak, ale my nie będziemy naszych rowerków zostawiać. Skorzystaliśmy z wejścia obok krzaków i wbiliśmy na teren imprezy z rowerami.
Akurat planowaliśmy po chwili posiedzenia tu pojechać na Drezdenko, trochę pokeszować i wrócić. Ale ze względu na osoby pilnujące parking, plany legły w gruzach. Drugi raz to już na pewno by nas nie wpuścili w żaden sposób.
Modeli początkowo nie mogliśmy znaleźć, ludzi mało, ale samoloty już zaczęły swoje pokazy. Żółty samolot prowadzony przez Uwe Zimmermana szalał najbardziej.
Żółty samolocik pilotowany przez Uwe Zimmermanna
  • Żółty samolocik pilotowany przez Uwe Zimmermanna © PDX
Akrobacje powietrzne
  • Akrobacje powietrzne "Żółtego" © PDX
Pokazała się też paralotnia.
Start paralotni
  • Start paralotni © PDX
No i helikopter, który przyjmował chętnych do lotów widowiskowych.
Lądowanie helikoptera w Trzebiczu Nowym
  • Lądowanie helikoptera w Trzebiczu Nowym © PDX
Lądowanie helikoptera w Trzebiczu Nowym
  • Lądowanie helikoptera w Trzebiczu Nowym © PDX
Lotnisko w Trzebiczu Nowym - lądowanie paralotni
  • Lotnisko w Trzebiczu Nowym - lądowanie paralotni © PDX
XXIV Piknik Lotniczy w Trzebiczu Nowym
  • XXIV Piknik Lotniczy w Trzebiczu Nowym © PDX
XXIV Piknik Lotniczy w Trzebiczu Nowym
  • XXIV Piknik Lotniczy w Trzebiczu Nowym © PDX
Na miejscu było zimno. Podczas jazdy ciepło, bo praca mięśni grzała, a podczas długiego postoju to już nie. Byłem ubrany jak na lato, mimo niezbyt wysokiej temperatury.
Adrian w końcu znajduje miejsce, gdzie znajdują się modele samolotów. Również się tam udaję.
Zdalnie sterowane modele samolotów i helikopterów
  • Zdalnie sterowane modele samolotów i helikopterów © PDX
Zdalnie sterowany samolocik
  • Zdalnie sterowany samolocik "Thunderbolt" © PDX
Można było zobaczyć nie tylko modele samolotów. Były również samochody, czołgi i łódki.
Zdalnie sterowane modele pojazdów lądowych
  • Zdalnie sterowane modele pojazdów lądowych © PDX
Zdalnie sterowane modele łódek
  • Zdalnie sterowane modele łódek © PDX
Siedzimy tak i robimy od czasu do czasu fotki, gdy pod sceną zaczyna się coś dziać. Przyszła orkiestra dęta z Drezdenka. Oprócz klasycznych melodii dla instrumentów dętych, grali również takie hity jak "U M C A".
XXIV Piknik Lotniczy w Trzebiczu Nowym - występ orkiestry dętej
  • XXIV Piknik Lotniczy w Trzebiczu Nowym - występ orkiestry dętej © PDX
XXIV Piknik Lotniczy w Trzebiczu Nowym - występ orkiestry dętej
  • XXIV Piknik Lotniczy w Trzebiczu Nowym - występ orkiestry dętej © PDX
Wracam na lotnisko, by dalej oglądać loty samolotowe.

  • "Żółty" dymi © PDX
Dym na lotnisku w Trzebiczu Nowym
  • Dym na lotnisku w Trzebiczu Nowym © PDX

  • "Żółty" szaleje © PDX
Po 14 na miejsce przyjeżdża ekipa z Witnicy, czyli TomekMichał. Wszyscy lecimy oglądać samoloty. Szkoda, że przelot kosztuje aż stówę, bo chętnie bym sobie polatał. Niestety bateria w aparacie wyczerpała się, więc trzeba było korzystać z telefonu.
Przelot białego samolotu
  • Przelot białego samolotu © PDX
Lotnisko w Trzebiczu Nowym
  • Lotnisko w Trzebiczu Nowym © PDX
Kolejny lot
  • Kolejny lot © PDX
Ciekawe widoki na niebie
  • Ciekawe widoki na niebie © PDX
Pokazy Zimmermana na lądzie
  • Pokazy Zimmermana na lądzie © PDX
Ekipa rowerzystów w Trzebiczu Nowym
  • Ekipa rowerzystów w Trzebiczu Nowym © PDX
Pojawił się też Dromader, który był obecny na zawodach Strongmanów miesiąc temu. Lał wodę jak zwykle.
Dromader leje wodę
  • Dromader leje wodę © PDX
Pokazy lotnicze w Trzebiczu Nowym
  • Pokazy lotnicze w Trzebiczu Nowym © PDX
Dromader i helikopter
  • Dromader i helikopter © PDX
Pokazy lotnicze w Trzebiczu Nowym
  • Pokazy lotnicze w Trzebiczu Nowym © PDX
Pokazy lotnicze w Trzebiczu Nowym
  • Pokazy lotnicze w Trzebiczu Nowym © PDX
Pokazy lotnicze w Trzebiczu Nowym
  • Pokazy lotnicze w Trzebiczu Nowym © PDX
Pokazy lotnicze w Trzebiczu Nowym
  • Pokazy lotnicze w Trzebiczu Nowym © PDX
Poszedłem też sprawdzić różne stoiska handlowe. Obecne było stoisko nadleśnictwa, to samo co miesiąc temu, oraz punkt gastronomiczny. Kupiłem to co ostatnio, czyli drogą, ale długą kiełbasę.
Nic ciekawego się nie dzieje, więc o 16 zmywamy się. Powrót w czwórkę, ale niestety pod wiatr. Dodatkowo zmieniliśmy trasę i w Trzebiczu odbiliśmy w kierunku Starego Kurowa. Odwiedziliśmy wsie takie jak Przynotecko i Pławin. Niestety coś nie miałem zbytnio mocy. Wiatr nieźle dawał się we znaki. Michał narzucił ostre tempo i nie mogłem jakoś się do niego dopasować. Większą część czasu byłem daleko w tyle, jechałem swoim tempem. Czasem do mnie zajechał Tomek albo Adrian. 
Jedziemy przez Stare Kurowo, Zwierzyn i Strzelce Krajeńskie. Wydłużyliśmy więc trochę trasę.
Przy krajówce zrobiliśmy sobie krótki postój.
Postój przy krajowej 22
  • Postój przy krajowej 22 © PDX
Ja cały czas w tyle. Korzystaliśmy też ze ścieżek rowerowych w pobliżu Różanek.
Na krajówce cały czas jakieś podjazdy i zjazdy. Nie było więc nudno.
Gdy dojechaliśmy do Gorzowa, to nieźle pędzili. Ni cholery nie mogłem ich dogonić, a akurat trochę sił mi wróciło. Na rondzie Piłsudskiego w końcu się do nich zbliżyłem. Akurat ten moment wykorzystałem na pożegnanie. Oni pojechali Aleją Odrodzenia, a ja ruszyłem w przeciwnym kierunku.
Dalszy powrót bez pośpiechu przez Most Lubuski. No i zupełnie niespodziewanie padł kolejny rekord dystansu - 109,10 km. Nieźle...




Dane wyjazdu:
107.58 km 18.00 km teren
05:16 h 20.43 km/h:
Maks. pr.:41.11 km/h
Temperatura:22.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Ośno Lubuskie

Środa, 13 sierpnia 2014 · dodano: 13.08.2014 | Komentarze 2

Co roku w sierpniu walę jakąś setkę na rowerze. Tym razem mam łatwiej, bo w lipcu setka padła podczas dwóch wycieczek. Jednak jak dotąd nie pobiłem mojego rekordu dystansu ustanowionego w 2011 roku (105,11 km). Trzeba to zmienić.
Jako cel wycieczki ustaliłem sobie Ośno Lubuskie. Od dawna planowałem tą wycieczkę, ale jakoś nie miałem ochoty. Wypatrzyłem sobie tam 2 kesze. Poza tym wytyczyłem trasę przez Sulęcin i tam też planowałem znaleźć kolejne 2 kesze. Pobicie rekordu powinno się udać.
Co do pogody, to temperatura około 22 stopni. Początkowo słonecznie, ale nagromadziło się trochę chmur, które przykryły całe niebo. Nie były jednak jakieś groźne. Wiatr z południa utrudniał dojazd, ale pomagał w drodze powrotnej.
Początkowo jazda przez Łupowo, Jenin, Bogdaniec itp. W Witnicy trwa jakiś zlot PTTK, gdzie przybyli goście zwiedzają na rowerach okolicę. Spotkałem sporą grupę przy sklepie w Bogdańcu, potem kilku spotkałem jak jechało z naprzeciwka.
Potem skręcam w kierunku Krzeszyc, dalej Karkoszów i skręcam w drogę prowadzącą do Ośna Lubuskiego.
Taka tam szosa prowadząca przez lasy.
Docieram do gminy Ośno Lubuskie.
Miasto i gmina Ośno Lubuskie
  • Miasto i gmina Ośno Lubuskie © PDX
Następna miejscowość to Radachów. Nic ciekawego tu nie znalazłem. Co roku odbywa się tu impreza Autocross, czyli takie tam pokazy kaskaderskie pojazdów samochodowych. Kolejna edycja tego wydarzenia 20 września, więc możliwe, że tu jeszcze zawitam.
W Radachowie zaczyna się ścieżka rowerowa, prowadząca bezpośrednio do Ośna. Nawierzchnia początkowo z kostki, a za wsią asfalt.
Ścieżka rowerowa w Radachowie
  • Ścieżka rowerowa w Radachowie © PDX
Nawet przyjemnie się nią jedzie. Po pewnym czasie w końcu docieram do Ośna Lubuskiego.
Ośno Lubuskie - rondo Jana Pawła II
  • Ośno Lubuskie - rondo Jana Pawła II © PDX
Pierwsze wrażenie na temat miasteczka kiepskie, bo droga z kostki. Poza tym póki co nic ciekawego tu nie widziałem. 
Kawałek dalej dostrzegam jednak stare mury miejskie.
Ośno Lubuskie - mury obronne
  • Ośno Lubuskie - mury obronne © PDX
Ośno Lubuskie - mury obronne
  • Ośno Lubuskie - mury obronne © PDX
Zawsze, gdy pierwszy raz docieram do jakiegoś nowego miasta, to trochę trudno mi się odnaleźć. Z wioskami jest inaczej, prosta droga i kilka bocznych uliczek.
Jadę dalej i dostrzegam ratusz.
Urząd miejski w Ośnie Lubuskim
  • Urząd miejski w Ośnie Lubuskim © PDX
Za ratuszem kościół. Troszeczkę mi przypomina gorzowską Katedrę.
Kościół w Ośnie Lubuskim
  • Kościół w Ośnie Lubuskim © PDX
Kościół w Ośnie Lubuskim - tablica informacyjna
  • Kościół w Ośnie Lubuskim - tablica informacyjna © PDX
Kościół w Ośnie Lubuskim - tablica informacyjna
  • Kościół w Ośnie Lubuskim - tablica informacyjna © PDX
Ruszam w kierunku pierwszego kesza. Trafiam na stare mury, które ciągną się dość długo. Obok droga brukowana i co jakiś czas jakaś baszta. Ciekawe.
Ośno Lubuskie - Baszta Kapłańska
  • Ośno Lubuskie - Baszta Kapłańska © PDX
Z tablicy dowiaduję się, że pierwsza baszta to Baszta Kapłańska.
Ośno Lubuskie - Baszta Kapłańska
  • Ośno Lubuskie - Baszta Kapłańska © PDX
Mury ciągną się dalej. Trafiam na Basztę Smołową.
Ośno Lubuskie - Baszta Smołowa
  • Ośno Lubuskie - Baszta Smołowa © PDX
Ośno Lubuskie - Baszta Smołowa
  • Ośno Lubuskie - Baszta Smołowa © PDX
Następny obiekt to Baszta Wielka Chyżańska. To właśnie blisko niej ukryty jest geocache.
Ośno Lubuskie - Baszta Wielka Chyżańska
  • Ośno Lubuskie - Baszta Wielka Chyżańska © PDX
Ośno Lubuskie - Baszta Wielka Chyżańska
  • Ośno Lubuskie - Baszta Wielka Chyżańska © PDX
Przechodzę na drugą stronę muru. Pojawiam się w miejscu, gdzie powinien być ukryty geocache.
Grzebię w okolicy. Pewne zagłębienie jest pełne śmieci, sporo zużytych flaszek. Niestety lekko się skaleczyłem. Początkowo byłem przekonany, że kesz ukryty jest tutaj.
Odwracam się na chwilę i szok. Obserwuje mnie pewien starszy przechodzień z otwartymi ustami. Przyszedł tak po cichu, więc go nawet nie słyszałem. Trochę się przestraszyłem. Starszy pan jednak bez komentarza poszedł sobie.
Kesz był jednak ukryty z dala od strefy śmieci. Brak miejsca na wpisy, jednak ktoś wykorzystał paragon jako notes i na nim również się wpisałem.
Następnie jadę w kierunku wieży widokowej, która jest całkiem niedaleko i w której ukryty jest kolejny geocache. Łatwo jest tu dojechać. Trzeba skorzystać z ulicy Gronowskiej, a następnie odbić w bok. Za małym piaszczystym podjazdem widoczna jest wieża.
Wieża widokowa w Ośnie Lubuskim
  • Wieża widokowa w Ośnie Lubuskim © PDX
Wchodzę do wnętrza. Skrzynka może i nie była w oczywistym miejscu, ale jakoś łatwo dałem sobie z nią radę.
Ośno Lubuskie - wnętrze wieży widokowej
  • Ośno Lubuskie - wnętrze wieży widokowej © PDX
Widoki jakieś szczególne nie są. Dowiedziałem się jednak, gdzie dokładnie znajduje się jezioro w Ośnie.
Ośno Lubuskie - widok z wieży widokowej
  • Ośno Lubuskie - widok z wieży widokowej © PDX
Ośno Lubuskie - widok z wieży widokowej
  • Ośno Lubuskie - widok z wieży widokowej © PDX
Wieża widokowa w Ośnie Lubuskim
  • Wieża widokowa w Ośnie Lubuskim © PDX
Obiekt fajny. Zjeżdżam ze wzgórza drugą stroną i jadę w kierunku jeziora. Jest to jezioro Reczynek. Dookoła jeziora wytyczona została ścieżka. Kawałek dalej można dostrzec plażę.
Ośno Lubuskie - Jezioro Reczynek
  • Ośno Lubuskie - Jezioro Reczynek © PDX
Ośno Lubuskie - Jezioro Reczynek
  • Ośno Lubuskie - Jezioro Reczynek © PDX
Wróciłem do centrum wsi. Jadę po bruku i szukam drogi na Sulęcin. Znajduję odpowiednie drogowskazy i jadę.w odpowiednim kierunku.
Wyjeżdżam z Ośna. Przy drodze znajduję głaz, związany z polskim wojskiem podczas II wojny światowej.
Głaz przy drodze Ośno Lubuskie - Sulęcin
  • Głaz przy drodze Ośno Lubuskie - Sulęcin © PDX
Droga na Sulęcin była dla mnie najcięższą częścią wycieczki. Początkowo długi podjazd dał się we znaki. Droga ta również bardzo mi się dłużyła.
Po drodze mijam Drogomin i Długoszyn. Tam kościoły, jednak jeden zasłonięty przez liście drzewa, a drugi trochę nie po drodze i nie chciało mi się do niego skręcać. Więc zdjęć nie ma. 
W końcu docieram do Sulęcina. Ciekawy widok z przedmieść na centrum miasteczka.
Widok na Sulęcin
  • Widok na Sulęcin © PDX
Szukanie keszy jednak sobie odpuściłem. Szukanie zajmuje trochę czasu, a ja go już sporo zmarnowałem w Ośnie. Poza tym nie były za bardzo mi po drodze. Za miesiąc ma być jakiś zlot cyklistów w Sulęcinie, więc może wtedy wybiorę się po kesze.
Miałem jednak okazję sprawdzić drogę rowerową prowadzącą do Żubrowa, o której mi mówił Adrian.
Podobnie jak w Radachowie, nawierzchnia w mieście z kostki, a za miastem asfaltowa. Coś jakieś ta nawierzchnia z kostki nieposklejana, bo słyszałem jak się rusza, gdy po niej jechałem.
Ścieżka rowerowa Sulęcin-Żubrów
  • Ścieżka rowerowa Sulęcin-Żubrów © PDX
Dalej fajnie zrobione przejście przez tory.
Ścieżka rowerowa Sulęcin-Żubrów - przejście przez tory
  • Ścieżka rowerowa Sulęcin-Żubrów - przejście przez tory © PDX
Tuż za przejściem wiata ze stolikiem i ławkami. Zrobiłem sobie tu postój. Tuż przy wiacie mapa, z której dowiedziałem się, że przez Sulęcin prowadzi międzynarodowa trasa rowerowa z Francji do Rosji. Bardzo ciekawe, nie wiedziałem o tym wcześniej.
Przebieg Międzynarodowej Trasy Rowerowej R-1 przez Polskę
  • Przebieg Międzynarodowej Trasy Rowerowej R-1 przez Polskę © PDX
Ścieżka kończy się w Żubrowie. Dalej jechało się lekko, bo z wiatrem. Minąłem kilka wioch, przeciąłem drogę nr 22 i nareszcie pojawiłem się w Kołczynie. Tam wbijam na wał i kierunek Gorzów. Były piaszczyste momenty, ale generalnie to dobrze się jechało.
No i padł rekord dystansu 107,58 km. Ośno Lubuskie to nawet ciekawe miasto, mur i baszty naprawdę robią wrażenie. Już 3 setki padły w tym sezonie, więc być może jeszcze walnę jakąś w tym roku.




Dane wyjazdu:
83.31 km 5.00 km teren
03:57 h 21.09 km/h:
Maks. pr.:49.71 km/h
Temperatura:26.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Giżyn

Piątek, 8 sierpnia 2014 · dodano: 08.08.2014 | Komentarze 3

Celem dzisiejszej wycieczki była wieś Giżyn położona blisko Renic. Jakiś czas temu przeczytałem ciekawy artykuł o tej miejscowości. Znajdują się tu dwa kościoły, grobowiec (to mnie najbardziej zaciekawiło), jakiś głaz i kilka starych nagrobków. Niestety nie wyszło tak ciekawie jak się spodziewałem, bo niestety grobowca nie znalazłem. Ale o tym później.
Pogoda bardzo przyjemna, słonecznie, bardzo ciepło, bez upału, wiatr raczej słaby.
Początkowo znów miałem problemy z licznikiem, ale udało mi się z tym uporać. Wystarczyło raz wyciągnąć licznik z uchwytu i włożyć go z powrotem no i wszystko gra.
Jazda starą trójką. W Trzcinnej zatrzymuję się przy głazie. Zauważyłem go tu całkiem niedawno, choć wiedziałem o nim już dłużej. Przez to miejsce przechodzi 15. południk, kiedyś podobno była tu nawet tablica, ale już jej nie ma i miejsce zostało trochę zaniedbane.
Trzcinna - głaz na 15. południku
  • Trzcinna - głaz na 15. południku © PDX
Jadę dalej. Przed Renicami skręcam w drogę polną. Jadę wiaduktem nad S3 i pojawiam się na skrzyżowaniu z drogą asfaltową. Po prawo widzę tablicę "Giżyn". Więc w tym kierunku jadę.
Większość domostw po jednej stronie drogi. O dziwo nic tu nie znalazłem. Kilka domków i wieś kończy się i zaczyna się las. Miały być 2 kościoły, a jest zero. Coś tu jest nie tak. Wchodzę na neta by sprawdzić artykuł, czy może znajdę jakieś wskazówki. Niestety nic nie znalazłem. Cofam się więc. Trochę wcześniej widziałem jakieś zabudowania, więc może to jest centrum Giżyna.
Cofnąłem się i trafiłem na drogowskaz. Już wiem, którędy jechać.
Drogowskaz do Giżyna
  • Drogowskaz do Giżyna © PDX
Na początku wiedziałem, że coś jest nie tak, bo Giżyn na mojej mapie pokazany jest w trochę innym miejscu niż tam gdzie byłem.
Zgodnie z drogowskazem w końcu trafiłem do właściwej części Giżyna. Tu dużo domostw, sklepy, plac zabaw, OSP. I znajduję pierwszy kościół.
Trochę zarośnięty, stary, widać że powoli popada w ruinę.
Stary zarośnięty kościół w Giżynie
  • Stary zarośnięty kościół w Giżynie © PDX
Następnie szukam grobowca. Podczas jazdy skręcam i dostrzegam ciekawy wjazd do posesji.
Giżyn - wjazd do parku Bogusławskich
  • Giżyn - wjazd do parku Bogusławskich © PDX
Możliwe, że to teren prywatny, ale brama otwarta na oścież, więc sprawdziłem, co tam jest, bo ciekawie to wygląda. Poza tym żadnego zakazu nie zauważyłem, więc sprawdziłem ten teren. Nie spodziewałem się znaleźć czegoś takiego. Zauważyłem mury i wieżę na tym terenie. Naprawdę robi to wrażenie.
Giżyn - mury i wieża
  • Giżyn - mury i wieża © PDX
Kawałek dalej drogowskazy w języku włoskim. Ciekawe miejsce... 
Zabytkowy Park Bogusławskich w Giżynie - włoski drogowskaz
  • Zabytkowy Park Bogusławskich w Giżynie - włoski drogowskaz © PDX
W końcu znajduję informację, że jest to Zabytkowy Park Bogusławskich.
Park Zabytkowy Bogusławskich w Giżynie
  • Park Zabytkowy Bogusławskich w Giżynie © PDX
Nie jest to jakiś duży park, ale naprawdę robi wrażenie.
Zabytkowy Park Bogusławskich w Giżynie - aleja
  • Zabytkowy Park Bogusławskich w Giżynie - aleja © PDX
Park Zabytkowy Bogusławskich w Giżynie
  • Park Zabytkowy Bogusławskich w Giżynie © PDX
Park Zabytkowy Bogusławskich w Giżynie
  • Park Zabytkowy Bogusławskich w Giżynie © PDX
Poza bujną roślinnością i nietypowymi drogowskazami można również dostrzec ciekawe rzeźby.

Park Zabytkowy Bogusławskich w Giżynie - figurka
  • Park Zabytkowy Bogusławskich w Giżynie - figurka © PDX
Park Zabytkowy Bogusławskich w Giżynie
  • Park Zabytkowy Bogusławskich w Giżynie © PDX
Ciekawy park. Nieźle mnie zachwycił. Opuściłem teren i odwiedziłem drugi kościół. Jest w lepszym stanie od poprzedniego kościoła.
Kościół w Giżynie
  • Kościół w Giżynie © PDX
Pojechałem dalej. Grobowca nigdzie nie mogłem dostrzec. Pewnie jest gdzieś schowany w lesie przy wsi. Nie zawracałem sobie tym już głowy i ruszyłem w drogę powrotną.
Polami dojeżdżam do Karlina, dalej Sumiak i trafiam do Karska. Tam remont drogi. Niestety musiałem skorzystać z objazdu.
Objazd drogowy w Karsku
  • Objazd drogowy w Karsku © PDX
Objazd nie był zbyt komfortowy. Brukowana droga. Objechałem remont i ruszyłem w kierunku Łubianki.
Trafiłem na szosę Gorzów-Barlinek i ruszyłem w kierunku Gorzowa. Po drodze odpoczynek na moim ulubionym postoju leśnym. Dalej Kłodawa, Gorzów i bezpieczny powrót do domu.
Niestety nie ma śladu GPS, coś były problemy z jego wgraniem.



Dane wyjazdu:
85.47 km 7.00 km teren
04:15 h 20.11 km/h:
Maks. pr.:41.47 km/h
Temperatura:32.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Strzelce, Licheń i Długie

Niedziela, 27 lipca 2014 · dodano: 27.07.2014 | Komentarze 2

Kolejny konkretny wypad. Upał niestety po króciutkiej przerwie znów zaczął doskwierać. Ja jednak i tak postanowiłem zrobić wycieczkę rowerową.

Dziś padło na jazdę drogą krajową nr 22 do Strzelec Krajeńskich i kawałek dalej. Nie lubię zbytnio jeździć tą trasą ze względu na dość duży ruch samochodowy, ale przynajmniej jest to najbliższa droga do Strzelec. Główny cel to miejscowość Długie, gdzie znajduje się jezioro Lipie. Byłem tam kilka razy, ale samochodem bądź autokarem. Mam miłe wspomnienia związane z tym miejscem. Poza tym postanowiłem znaleźć 3 kesze - jeden w Strzelcach, a 2 w pobliżu miejscowości Długie.
Upał doskwierał, choć początkowo nie był aż tak odczuwalny. Wiatr słaby, więc na chłodzenie nie można było liczyć. Umiarkowane zachmurzenie.
No to ruszam. Wyjechałem o 12:30. Podjazd ul. Głowackiego, jazda ścieżką rowerową przy ul. Walczaka, którą dawno nie jechałem, rondo i wyjeżdżam z Gorzowa.
Dalej kawałek ścieżki rowerowej. Dojeżdżam do Różanek. Dalej Zdroisko, po drodze znów mały kawałek ścieżki rowerowej królewskiego szlaku rowerowego. Kolejne miejscowości to Wełmin, Przyłęg. Dojeżdżam do Strzelec.
Bardzo łatwo namierzyłem budynek sądu, gdzie znajduje się kesz. Z keszem poszło mi bardzo łatwo, niemalże od razu znalazłem mikrusa. Szybko wpisałem się i odłożyłem magnetyczny pojemnik na miejsce.
Strzelce Krajeńskie - budynek sądu
  • Strzelce Krajeńskie - budynek sądu © PDX
Moją uwagę zwrócił znajdujący się w pobliżu zegar słoneczny. Czas na nim był dość dokładny. Dochodziła 14, a na zegarze zacienione było "II".
Zegar słoneczny w Strzelcach Krajeńskich
  • Zegar słoneczny w Strzelcach Krajeńskich © PDX
W Strzelcach znajdują się również dwa jeziora - Górne i Dolne. Nigdy wcześniej ich nie sprawdzałem, więc dziś po drodze pojechałem odwiedzić jezioro Górne.
Jezioro Górne
  • Jezioro Górne © PDX
Znalazłem też tablicę informującą o ścieżce pieszo-rowerowej dookoła jeziora. Niestety tablica zdewastowana przez młodzież, pełno na niej bazgrołów.
Ścieżka pieszo-rowerowa przy jeziorze Górnym - tablica informacyjna
  • Ścieżka pieszo-rowerowa przy jeziorze Górnym - tablica informacyjna © PDX
Znalazłem pomost przecinający jezioro i udałem się nim na drugi brzeg. Ładne widoki.
Pomost na jeziorze Górnym
  • Pomost na jeziorze Górnym © PDX
Jezioro Górne
  • Jezioro Górne © PDX
Wróciłem na szosę nr 22. Nie chciało mi się jakoś jechać w kierunku jeziora Dolnego, więc je odwiedzę kiedy indziej,
Między Strzelcami, a Długiem znajduje się jeszcze Licheń. Z tego co pamiętam, to gdy przejeżdżałem samochodem przez tą miejscowość, to zauważyłem pewną miejscówkę, gdzie widoczne były głazy. Nigdy nie miałem okazji tam zajechać i sprawdzić, co to dokładnie jest, więc teraz jest idealny moment na to.
Dojeżdżam do Lichenia. Przy kościele głaz ku twórcom powojennej historii Lichenia. Postawiono go około rok temu, więc całkiem niedawno.
Głaz w Licheniu
  • Głaz w Licheniu © PDX
Kościół świeżo malowany. Pozostały jeszcze konstrukcje budowlane. Pewnie był tu jakiś remont.
Kościół w Licheniu
  • Kościół w Licheniu © PDX
Kawałek dalej krzyż, na który również zwróciłem uwagę.
Krzyż w Licheniu
  • Krzyż w Licheniu © PDX
W końcu docieram do opisywanej wcześniej miejscówki. Znajduje się tam tablica, z której można dowiedzieć się, że w okresie drugiej wojny w Licheniu istniał obóz pracy przymusowej i szpital polowy dla rannych polskich żołnierzy z armii "Pomorze". Opisana jest również historia braci Kutznerów. Takie tam ciekawostki historyczne.
Licheń podczas II wojny światowej - tablica informacyjna
  • Licheń podczas II wojny światowej - tablica informacyjna © PDX
Koło tablicy krótkie schody prowadzące do dwóch głazów poświęconych braciom Kutznerom oraz żołnierzom zmarłym w polowym szpitalu jenieckim.
Głazy w Licheniu
  • Głazy w Licheniu © PDX
Ciekawe miejsce, ale trzeba ruszać dalej. Do celu już niedaleko.
Dojeżdżam do miejscowości Długie. Coś trudno się odmienia tę nazwę :v
Jednak zanim trafię do zatłoczonej plaży, skręcam w kierunku zapomnianego ośrodka.
Zapomniany ośrodek w Długiem - brama wejściowa
  • Zapomniany ośrodek w Długiem - brama wejściowa © PDX
Współrzędne pokazują tylko lokalizację starego ośrodka, a nie miejsce ukrycia, więc łatwo nie jest.
Szukam więc miejsca ukrycia, podziwiając ruiny zapomnianego ośrodka.
Zapomniany ośrodek w Długiem
  • Zapomniany ośrodek w Długiem © PDX
Zapomniany ośrodek w Długiem
  • Zapomniany ośrodek w Długiem © PDX
Oczywiście na początku poszedłem trochę źle i musiałem się cofnąć i pójść inaczej. Chaszcze do szyi, bardzo kłujące. W końcu trafiam do właściwego miejsca. Jednak nic nie znalazłem w najbardziej oczywistym miejscu, więc szukam dalej. Po chwili znajduję małą skrzyneczkę.
Długie - Zapomniany Ośrodek - geocache
  • Długie - Zapomniany Ośrodek - geocache © PDX
Wpisałem się i schowałem kesza. Teraz trzeba wrócić do roweru. Nie zamierzam przedzierać się przez chaszcze, więc przeszedłem przez wnętrza ruin ośrodka.
Zapomniany ośrodek w Długiem
  • Zapomniany ośrodek w Długiem © PDX
Zapomniany ośrodek w Długiem
  • Zapomniany ośrodek w Długiem © PDX
Zapomniany ośrodek w Długiem
  • Zapomniany ośrodek w Długiem © PDX
To opuszczone miejsce robi wrażenie. Wróciłem do roweru, napoiłem się i ruszyłem dalej.
Dojeżdżam do centrum wsi. Tłok jak cholera. By dostać się na plażę, trzeba przejść tunelem pod krajówką. Ciekawy pomysł, piesi nie przeszkadzają samochodom i samochody nie przeszkadzają pieszym.
Docieram na plażę.
Długie - zatłoczona plaża
  • Długie - zatłoczona plaża © PDX
Tak sobie jadę obok plaży. Początkowo miałem zamiar odpuścić już sobie szukanie trzeciego kesza, bo trochę czasu mi zeszło przez penetrację ośrodka. Jednak za plażą zauważyłem niebieski szlak prowadzący do lasu, więc naszła mnie ochota zobaczyć, gdzie dokładnie prowadzi. Poza tym do kesza nie jest bardzo daleko - tylko 2 kilometry stąd
Początkowo sporo piachu, dalej mniej. Szlak bardzo kręty, pełno zjazdów, prowadzi przez lasy i pola. Na chwilę zboczyłem i pojawiłem się przy brzegu jeziora Lipie. Bardzo blisko płynęli kajakarze i jakaś mała łódka. Skorzystałem z okazji i schłodziłem twarz i włosy.
Jezioro Lipie
  • Jezioro Lipie © PDX
Jezioro Lipie
  • Jezioro Lipie © PDX
Wróciłem na szlak. Miałem wątpliwości co do tego, czy jechałem dobrze, ale w środku lasu wypatrzyłem drogowskaz.
Drogowskaz do grodziska
  • Drogowskaz do grodziska © PDX
Jadę zgodnie z oznaczeniem, ale okazuje się że oddalam się od miejsca ukrycia skrzynki. Cofam się więc i zdaję sobie sprawę ze swojej głupoty. Pojechałem źle, bo na drogowskaz patrzałem pod złym kątem. Tak naprawdę to musiałem jechać prosto, a nie skręcać.
W końcu docieram do grodziska, gdzie powinien być ukryty geocache.
Grodzisko w Długiem
  • Grodzisko w Długiem © PDX
Zostawiam rower i idę szukać skrzynki. Znajduję spróchniałe pnie, ale kesza ani widu, ani słychu. Zwróciłem uwagę na dość sporą plastikową pokrywkę, która należała do skrzynki. Jakoś nie mogłem wypatrzeć pudełka do pokrywki, tak więc ktoś uprowadził skrzyneczkę. Szkoda. Sporo czasu zajęło mi dotarcie tutaj.
Grodzisko w Długiem - pozostałości po geocache
  • Grodzisko w Długiem - pozostałości po geocache © PDX
Teraz trzeba jakoś wyjechać z tego gorącego lasu. Wybiła 16. Trochę byłem w szoku. Naprawdę sporo czasu mi zajęło keszowanie w Długiem. Droga polna doprowadza mnie do drogi nr 22.
Po powrocie na szosę czuję, że braknie mi sił. Więc w Licheniu zrobiłem sobie postój na wymianę napoju w bidonie i pożywienie się. Upał sporo sił mi odebrał, ale jakoś trzeba dotrzeć do Gorzowa.
Droga powrotna taka sama. W Strzelcach widzę urządzenie oblewające trawnik. Oczywiście zamaczam się, jednak chłodzący efekt zniknął po 5 minutach.
Coraz mniej sił, ale nie odpuszczam sobie. Dla odmiany za Rózankami odbijam na Wawrów i wracam do Gorzowa trochę inną drogą. Lubię korzystać ze ścieżki rowerowej przy ul. Podmiejskiej, więc niemal zawsze, gdy kręcę po tych terenach to o nią zahaczam.
Dalej bezpieczny powrót do domu. Wycieczka nawet ciekawa, choć mam już szczerze dosyć tych upałów.