Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PDX z miasta Gorzów Wielkopolski. Mam przejechane 12294.62 kilometrów. Jeżdżę z prędkością średnią 20.24 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie. Opencaching PL - Statystyka dla PDX
symbole na metkachStatystyki zbiorcze na stronę


baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PDX.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2014

Dystans całkowity:260.46 km (w terenie 57.00 km; 21.88%)
Czas w ruchu:13:57
Średnia prędkość:18.67 km/h
Maksymalna prędkość:43.07 km/h
Liczba aktywności:6
Średnio na aktywność:43.41 km i 2h 19m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
54.52 km 20.00 km teren
02:35 h 21.10 km/h:
Maks. pr.:32.24 km/h
Temperatura:17.5
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Świerkocin i powrót wałem

Niedziela, 30 marca 2014 · dodano: 01.04.2014 | Komentarze 1

Bo wycieczce z wczorajszego dnia czułem pewien niedosyt. Chciałem pojeździć trochę dalej i szybciej. Nie miałem pomysłu na konkretną trasę, więc postanowiłem skorzystać z wału na południu gminy Bogdaniec, który prowadzi do Swierkocina. Rzadko kiedy z niego korzystam, ostatnio na nim byłem 2 lata temu. Z tego co pamiętam to wtedy pracowały tu koparki i wszystko było rozkopane, więc musiałem zobaczyć, jak wygląda efekt ich pracy. 2 lata temu wałem dojechałem do Świerkocina, a dziś postanowiłem trasę odwrócić i wałem wrócić.

Pogoda ciepła. Prawie 20 stopni. Pierwszy raz wyjechałem w krótkim rękawku. Szkoda, że nie ubrałem krótkich spodenek. Wiatr słaby, dlatego więc pomyślałem o jeździe przez wał.
Dojazd tradycyjny drogą wojewódzką przez Łupowo, Jenin, Bogdaniec i Motylewo. Tuż przed Nowinami Wielkimi zauważyłem, że ścięto sporo drzew. Trochę mnie to zaskoczyło.
Ścieżka rowerowa - okolice Nowin Wielkich
  • Ścieżka rowerowa - okolice Nowin Wielkich © PDX
Odbiłem więc w bok i dojechałem do Świerkocina przez Nowiny Wielkie.
Nie pamiętałem dokładnie, jak mam skręcić by pojawić się na wale. Trochę więc pobłądziłem, ale szybko odkryłem prawidłową drogę.
Most nad Wartą - Świerkocin
  • Most nad Wartą - Świerkocin © PDX
W gnieździe na słupie przy jednym z domostw zauważyłem bociana. Wiosna już w pełni.
Wiosna w Świerkocinie
  • Wiosna w Świerkocinie © PDX
No i wbiłem na wał. Wiatr mimo wszystko dało się odczuć, ale nie przeszkadzał zbytnio. Jazda wałem była trochę nudna i monotonna, więc puściłem sobię muzykę. Udało mi się podczas jazdy wałem przesłuchać cały album.
Mijam Podjenin, a następnie na chwilę zbaczam z trasy, by wypocząć na przystanku w Gostkowicach, który znajduje się tuż pod wałem.
Widoki dość monotonne, ale przynajmniej mogłem cały czas czerpać energię ze słońca.
Warta przy wale Gorzów-Świerkocin
  • Warta przy wale Gorzów-Świerkocin © PDX
Po pewnym czasie zauważam odnowioną ścieżkę przez wał. Nawierzchnia chyba żwirowa, a po bokach krawężniki. Nawet nieźle się nią jechało. Bardzo podobna ścieżka znajduje się na Wale Śluzy.
Wał Gorzów-Świerkocin - odnowiona ścieżka
  • Wał Gorzów-Świerkocin - odnowiona ścieżka © PDX
Album muzyczny się kończy, chwila czasu i pojawiam się w Gorzowie. Dalszy powrót standardowy.






Dane wyjazdu:
15.69 km 3.00 km teren
01:18 h 12.07 km/h:
Maks. pr.:28.18 km/h
Temperatura:15.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Rekreacyjnie po Gorzowie - były poligon wojskowy i pawilon widokowy

Sobota, 29 marca 2014 · dodano: 31.03.2014 | Komentarze 0

Kolejna wycieczka z Łukaszem, tym razem tylko po Gorzowie. Cel to zobaczenie obiektów w Gorzowie, których jeszcze nigdy nie odwiedziłem. Są to - pozostałości po byłym poligonie wojskowym przy ulicy Słowańskiej i pawilon widokowy znajdujący się w parku przy ul. Zacisze.
Pogoda rewelacyjna, ciepło. Dzisiejsza wycieczka to krótka przejażdżka po mieście, więc nie brałem żadnego napoju(wziąłem tylko trochę pieniędzy). Tempo wolne, głównie ze względu na towarzyski charakter wycieczki.
Na sam początek trochę geocachingu. Zgarnęliśmy mikrusy przy spichlerzu i na bulwarze.. Dalej ostry podjazd pod górę ulicą Olimpijską. Dalej jedziemy ul. Słowiańską. Nie miałem pojęcia, gdzie ten poligon dokładnie się znajduje, ale kolega mnie zaprowadził. Dotarliśmy do polnej drogi, o której istnieniu nie miałem pojęcia. Był to obszar pełen stromych urwisk. Wspięliśmy się na wzniesienie. Zauważyłem, że jestem na dość charakterystycznym wale w kształcie litery "C". Być może ma to jakiś związek z poligonem.
Zdjęcia z komórki - zapomniałem wziąć aparatu.
Łąka - Gorzów Wlkp
  • Łąka - Gorzów Wlkp © PDX
Było trochę przedzierania się przez zarośla. W końcu znaleźliśmy jakieś niewielkie ruiny.
Gorzów Wlkp. - ściana piachu
  • Gorzów Wlkp. - urwisko © PDX
Gorzów Wlkp. - pozostałości po byłym poligonie wojskowym
  • Gorzów Wlkp. - pozostałości po byłym poligonie wojskowym © PDX
Gorzów Wlkp. - pozostałości po byłym poligonie wojskowym
  • Gorzów Wlkp. - pozostałości po byłym poligonie wojskowym © PDX
Dalej dalszy ciąg przedzierania się przez zarośla. Niestety zauważyłem, że odpadła mi gdzieś osłonka na łańcuch. Nie wiedziałem, gdzie dokładnie ją zgubiłem, więc ruszyłem dalej.
Po pewnym czasie dostrzegamy z daleka ul. Słowiańską. Widać paradę motocyklistów, podobno dziś świętują rozpoczęcie sezonu.
W zaroślach blisko ulicy znajdujemy kolejne ruiny. Tym razem ta część poligonu jest ciekawsza, znajdujemy tutaj małe pomieszczenie.
Gorzów Wlkp. - pozostałości po byłym poligonie wojskowym
  • Gorzów Wlkp. - pozostałości po byłym poligonie wojskowym © PDX
Gorzów Wlkp. - pozostałości po byłym poligonie wojskowym
  • Gorzów Wlkp. - pozostałości po byłym poligonie wojskowym © PDX
Gorzów Wlkp. - pozostałości po byłym poligonie wojskowym
  • Gorzów Wlkp. - pozostałości po byłym poligonie wojskowym © PDX
Gorzów Wlkp. - pozostałości po byłym poligonie wojskowym
  • Gorzów Wlkp. - pozostałości po byłym poligonie wojskowym © PDX
Zdjęcia z wnętrza pomieszczenia wyszły robione za pomocą telefonu wyszły niestety rozmazane (mimo tego, że było tam jasno), ale i tak nic ciekawego tam nie było.
O poligonie dowiedziałem się dzięki geocachingowi, ale niestety znajdująca się tam skrzynka została zarchiwizowana.
Wróciliśmy na ul. Słowiańską i ruszyliśmy w kierunku Osiedla Staszica. Tam małe zakupy w lidlu, kupiłem jakąś podróbę frugo i ruszyliśmy dalej ulicą Matejki. Przedarliśmy się jakoś przez miasto i dotarliśmy do ul. Wyszyńskiego. Kawałek dalej odbijamy w bok w ul. Zacisze i zaczyna się park. Nigdy w nim nie byłem. Odbywał się tu nawet w zeszłym roku maraton MTB. 
Wchodzimy pod górkę i docieramy do budowli na szczycie. Stąd rewelacyjny widok na Gorzów.
Gorzów Wlkp. - widok z Kozaczej Góry
  • Gorzów Wlkp. - widok z Kozaczej Góry © PDX
Gorzów Wlkp. - widok z Kozaczej Góry
  • Gorzów Wlkp. - widok z Kozaczej Góry © PDX
Gorzów Wlkp. - pawilon widokowy
  • Gorzów Wlkp. - pawilon widokowy © PDX
Tu również ukryty został geocache, ale nasze poszukiwania niestety nie były owocne. Poza tym po krótkim czasie doszła tu grupka ludzi, więc musieliśmy przerwać szukanie.
Zjechaliśmy więc w dół. Czas na drogę powrotną. Pożegnaliśmy się w centrum i każdy ruszył w swoją stronę. Przez tą chwilę udało mi się minimalnie podwyższyć średnią.



Dane wyjazdu:
63.02 km 2.00 km teren
02:59 h 21.12 km/h:
Maks. pr.:31.97 km/h
Temperatura:12.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Geocaching Goszczanowo

Poniedziałek, 24 marca 2014 · dodano: 24.03.2014 | Komentarze 0

W Goszczanowie pojawiła się nowa skrzynka geocaching, więc postanowiłem ją znaleźć. Jest położony przy pomniku Jana Marii Vianney, który jest patronem kościoła w Goszczanowie.
Dość chłodno, 11-12 stopni, pochmurno, ale bez deszczu. Niektóre drogi były jednak mokre, dlatego wybrałem trasę głównie po drogach asfaltowych.
Dojazd do Goszczanowa przez Czechów, Santok, Stare Polichno, Nowe Polichno, Ludzisławice, Lipki Wielkie i Jastrzębnik. Goszczanowo należy do innej gminy, więc tuż przed wjazdem do miejscowości zauważyłem tablicę.
Gmina Drezdenko zaprasza
  • Gmina Drezdenko zaprasza © PDX
Docieram do pomnika. Dość szybko zlokalizowałem pojemnik i wpisałem się.
Pomnik Jana Marii Vianney i krzyż w Goszczanowie
  • Pomnik Jana Marii Vianney i krzyż w Goszczanowie © PDX
Geocaching w Goszczanowie
  • Geocaching w Goszczanowie © PDX
Niestety nie mogłem od razu schować skrzynki. Najpierw zauważyłem rowerzystę, ale gdy już pojechał, zacząłem się zabierać do chowania. Ale tu nagle pojawił się mężczyzna. Zmierzał w stronę pobliskiego przystanku i tam się zatrzymał. Nie wiedziałem, jak mam dyskretnie schować pojemnik w jego towarzystwie. Jednak odwrócił się i dokładnie analizował rozkład jazdy, więc szybkim ruchem schowałem skrzynkę.
Dalej miałem zamiar zrobić sobie postój nad Stawem Goszczanowskim, przy brzegu tego zbiornika jest kilka ławeczek. Moją uwagę przykuł jednak kościół, więc chciałem sprawdzić, czy jest coś ciekawego w jego pobliżu. Niestety obok kościoła był tylko brązowy, nieozdobiony krzyż. Nie znalazłem żadnych starych poniemieckich nagrobków czy pomników.
Kościół znajduje się na wzniesieniu przy stawie, więc mogłem zobaczyć zbiornik wodny z innej perspektywy. Niestety ławeczki przy jeziorze były zajęte przez wędkarzy, więc nie mogłem zrobić tu sobie postoju.
Staw Goszczanowski
  • Staw Goszczanowski © PDX
Wieża kościoła w Goszczanowie
  • Wieża kościoła w Goszczanowie © PDX
Droga powrotna taka sama. Niestety powrót z wiatrem, ale wiatr silny na szczęście nie był.
Miejscem mojego postoju była wiata przystankowa w Jastrzębniku.
Jadąc przez Nowe Polichno zwróciłem uwagę na kościół. Przejeżdżałem przez tą miejscowość już wiele razy, ale dopiero dzisiaj zauważyłem, że znajduje się tu kościół. Również zwróciłem uwagę na jego okolicę, jednak nic ciekawego nie znalazłem.
Kościół w Nowym Polichnie
  • Kościół w Nowym Polichnie © PDX
Dalsza droga powrotna spokojna, bez problemów.










Dane wyjazdu:
35.17 km 20.00 km teren
02:23 h 14.76 km/h:
Maks. pr.:31.71 km/h
Temperatura:12.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Przeprawa przez zarośnięte bezdroża wzdłuż brzegu Warty

Piątek, 14 marca 2014 · dodano: 14.03.2014 | Komentarze 0

Dzień jest już na tyle długi że bez problemu mogę zrobić wycieczkę po szkole. Pogoda wyśmienita, aż 15 stopni, bezwietrznie i słonecznie. W weekend niestety ma być jakieś załamanie pogody, więc musiałem wykorzystać okazję pięknej pogody i pojechać w dzień roboczy.
Miałem ochotę pojechać sobie po wałach. Dziś postanowiłem pojechać Wałem Śluzy, który prowadzi prosto do rezerwatu przyrody "Santockie Zakole", który znajduje niedaleko Borka. Postanowiłem też się pokręcić po rezerwacie. Byłem tu już kilka razy, ale wciąż nie mogę znaleźć dwóch głazów informacyjnych, więc to był mój dzisiejszy cel.
Po wale jechało się nawet dobrze, wysoka średnia prędkość, potem droga terenowa trochę gorsza, ale nadal jechało się dość dobrze. Po drugiej stronie Warty widziałem zabudowania Gorzowa, a następnie Czechowa.
Staw przy wale - gmina Deszczno
  • Staw przy wale - gmina Deszczno © PDX
W końcu dojechałem do rezerwatu. Spoglądam na mapę ścieżki przyrodniczej, która powinna być oznakowana wizerunkiem dębu. Odbiłem w bok. Dość wyraźna droga polna, nawet dobrze się nią jechało.
Santockie Zakole
  • Santockie Zakole © PDX
Niestety żadnych oznaczeń ścieżki przyrodniczej nie znajduję więc pewne jest, że źle pojadę. Dojeżdżam do brzegu Warty.
Santockie Zakole - Warta
  • Santockie Zakole - Warta © PDX
Na tym pustym obszarze jednak o dziwo spotkałem ludzi. Minąłem samochód terenowy.
W końcu niestety droga polna się urywa. Mógłbym się cofnąć, ale nie wiem czemu, ale chciałem dotrzeć do końca, czyli do okolic grodziska. Oznaczało to długie, niezbyt przyjemne przeprawy przez zarośla.
Początkowo przeprawa przez małe bagno, a potem przez zarośla wzdłuż Warty. Głupi byłem, że się nie cofnąłem. Wkopałem się w kompletną dzicz. Początkowo jeszcze dało się jechać, ale później niestety prowadziłem rower.
Santockie Zakole
  • Santockie Zakole © PDX
Santockie Zakole
  • Santockie Zakole © PDX
Czułem się jak w dżungli. Czasem zarośla przy rzece były zbyt gęste, by się przez nie przebierać, więc musiałem wtedy odbijać na pole wysokich traw.
Gdy zbliżyłem się znów do Warty, po drugiej stronie zauważyłem Stare Polichno.
Santockie Zakole - widok na Stare Polichno
  • Santockie Zakole - widok na Stare Polichno © PDX
I tak się przedzierałem przez dzicz sporo czasu... Celem wędrówki było miejsce, gdzie kursuje prom w Santoku. Stamtąd mógłbym odbić w normalną drogę.
Na szczęscie miałem GPS. Ciągle myślałem o cofnięciu się, ale zaszedłem już zbyt daleko, więc trzeba przez to przebrnąć.
Ku mojemu zdziwieniu w pewnym miejscu spotkałem wędkarzy. Aż dziwne, że spotkałem kogoś na takim odludziu.
Czasem moją drogę blokowały różne zbiorniki wodne. Trzeba było kombinować, żeby je ominąć. I podczas drogi cholernie narzekałem, że zamiast się cofnąć na końcu drogi to pierdziele się z przeprawą przez zarośla.
Santockie Zakole
  • Santockie Zakole © PDX
Santockie Zakole
  • Santockie Zakole © PDX
Jedyny tego plus to ciekawe widoki i ujrzenie piękna rezerwatu. Widziałem drzewa poobgryzane przez bobry i gatunki ptaków, których wcześniej nie widziałem.
Jestem coraz bliżej. W końcu trafiam na bagienny teren, gdzie jakoś da się jechać. Sporo błota i kałuż. Buty mi trochę zamokły. Omijałem kałuże jak tylko można, na szczęście nie było tak źle jak myślałem.
Santockie Zakole
  • Santockie Zakole © PDX
Santockie Zakole
  • Santockie Zakole © PDX
W końcu widać zabudowania Santoka, co poprawia mi nastrój.  Teren bagienny się kończy i pojawia się lasek. Wspinam się na wzgórze. GPS pokazuje mi, że jestem blisko, ale droga ciągnie się i ciągnie. Przebijam się przez gałęzie jak prawdziwy podróżnik. Coraz bliżej...
I w końcu kończą się zarośla i dostrzegam prom po drugiej stronie. Nareszcie koniec tego koszmaru. No ale chociaż udowodniłem, że żadne warunki nie są mi straszne i potrafię przedrzeć się przez wszystko by dotrzeć do celu. Ale już nie chciałbym powtórzyć tego, co teraz było.
Średnia przez to spadła aż do 11 km/h. Znajduję jedyną przyzwoitą drogę Warta-Borek. Tylko i wyłącznie tą drogę poleciłbym rowerzystą, którzy chcą szybko zwiedzić Santockie Zakole. 
Minęło już trochę czasu i zaczęło robić się coraz chłodniej. Z rezerwatu wyjeżdżam bardzo szybko, trafiam do Borka. Dalej próbuję porządnie jechać, by choć trochę podnieść marną średnią.
Do Gorzowa dojeżdżam przez Ciecierzyce i Osiedle Poznańskie. Słońce powoli zachodziło, więc nie mogłem sobie pozwolić na jakieś przedłużenie trasy. Dalej bezpieczny powrót do domu. Temperatura szybko spadła z 15 stopni do 9.










Dane wyjazdu:
47.16 km 6.00 km teren
02:27 h 19.25 km/h:
Maks. pr.:43.07 km/h
Temperatura:10.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Jezioro Lubie - Lipy

Sobota, 8 marca 2014 · dodano: 09.03.2014 | Komentarze 2

Gdy nie mam pomysłu na trasę, zawsze powtarzam jakąś dobrze znaną trasę.  Bardzo lubię niektóre pobliskie miejsca i robię wycieczki rowerowe do nich niemalże co roku. Jedno z takich miejsc to miejscowość Lipy, a konkretnie znajdujące się tu jezioro Lubie. Bardzo lubię też drogę do tego miejsca. Postanowiłem więc się tam wybrać.
Pogoda bez zarzutu, słonecznie, śladowe ilości chmur. Temperatura trzymała się na stałym poziomie ok. 10 stopni. Wiatr generalnie słaby, choć czasem można było poczuć jego podmuch.
Dojazd tradycyjny przez Kłodawę i Łośno. Niestety forma nie jest rewelacyjna, więc prędkość nie zadowala. Mam nadzieję, że poprawi mi się jeszcze kondycja.
Dojechałem do Lip, wszedłem na teren ośrodka i zbliżyłem się do jeziora. Widzę pomost, a ławeczka na jego końcu - jest pusta! Zawsze chciałem usiąść na niej, bo zawsze, gdy odwiedzałem to miejsce, to ławka była zajęta. Mimo pięknej pogody, nikogo na terenie ośrodka nie spotkałem.
Wbiłem więc na pomost, oparłem rower o barierkę i usiadłem na ławeczce. Fajny widok na jezioro. Przy ławce była też wieżyczka ratownicza i oczywiście na nią wlazłem. Porobiłem trochę fotek i pobawiłem się też samowyzwalaczem.
Relaks na ławeczce - jezioro Lubie
  • Relaks na ławeczce - jezioro Lubie © PDX
Ławka na pomoście - jezioro Lubie
  • Ławka na pomoście - jezioro Lubie © PDX
Jezioro Lubie - Lipy
  • Jezioro Lubie - Lipy © PDX
Chwila odpoczynku, uzupełnienie energii płynem i pożywieniem, i ruszyłem dalej. Oczywiście jak zwykle, na skrzyżowaniu za Łośnem pojechałem w kierunku Wojcieszyc lasem. Jechało się nawet dobrze. Dalej Wawrów, tam odbiłem w bok i pojawiłem się w Gorzowie na ulicy Podmiejskiej. Dalej bezpieczny powrót do domu.




Dane wyjazdu:
44.90 km 6.00 km teren
02:15 h 19.96 km/h:
Maks. pr.:33.97 km/h
Temperatura:11.5
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Geocaching Trzebiszewo i ruiny pałacu w Kiełpinie

Niedziela, 2 marca 2014 · dodano: 03.03.2014 | Komentarze 3

Z pogodą coraz lepiej. Można stwierdzić nawet, że panuje termiczna wiosna. W końcu marzec. Mam nadzieję, że nie będzie powtórki z zeszłego roku, czyli opadów śniegu.
Dzisiejsza wycieczka miała 2 cele. Pierwszy to geocache ukryty w Trzebiszewie, przy obiekcie przypominającym jakiś pojazd. Minąłem nawet ten obiekt kilka razy. Ciekawa historia z tym keszem. Został on założony na początku 2013 roku i miałem za niego już dawno zabrać. Jednak był wtedy inny obiekt, przypominający wózek widłowy. Obiekt ten jednak zniknął wraz z keszem. Na jego miejsce pojawił się żółty pojazd, który nie przypomina już wózka widłowego. Całkiem niedawno odkryłem, że w tym miejscu odświeżono kesza. Postanowiłem się tu więc wybrać.
Drugim celem były ruiny pałacu w Kiełpinie. Odkryłem to miejsce w maju 2012 roku, lecz zrobiłem tylko 2 zdjęcia, ze względu na pokrzywy i krótkie ubrania. Postanowiłem, że dokładnie okrążę ruiny w jakiś chłodniejszy dzień. Jakoś wypadało mi to z głowy i dopiero teraz się za to wziąłem.
Wyjeżdżam w kierunku południowym, ładnie, słonecznie. Przed wyjazdem z Gorzowa spotkała mnie dość ciekawa sytuacja. Jakiś obcokrajowiec zaczepił mnie i mówił coś do mnie w obcym języku. Ni to angielski, ni niemiecki, więc nie wiedziałem o co mu chodzi. Z jego wypowiedzi "Hungary" wywnioskowałem, że pochodzi z Węgier. Jakieś tam słowa zrozumiałem: telefon, serwis i pokazywał mi rurę w samochodzie. Moje odpowiedzi były następujące: "I don't know", "I don't understand", "What?", "I'm sorry". Pokazał mi swój telefon i chciał, żebym coś mówił. Chyba myślę, że do serwisu powiedzieć o awarii. Problem jednak w tym, że nie interesuję się motoryzacją i nie wiem, jak nazywa się ta rura w samochodzie i jaką usterkę ma. Pożegnałem się więc z nim.
No i jadę na południe. Deszczno, Brzozowiec i Trzebiszewo. Tuż za tablicą miejscowości dostrzegam pierwszy cel dzisiejszej wyprawy. Zaczynam szukać skrzynki, minutę zajęło mi jej namierzenie. Mały, czerwony magnetyczny pojemnik. Jednak zanim ją namierzyłem, obmacałem cały obiekt, który zawiera sporo ostrych, metalowych obiektów, przez co trochę pokaleczyłem palca. No ale wpisałem się i schowałem kesza na miejsce. Jest to dość istotny kesz, bo jest to mój kamień milowy - pięćdziesiąta skrzynka zdobyta na opencaching.pl

  • "Pojazd" przy drodze - Trzebiszewo © PDX
Zawsze zastanawiałem się, dokąd prowadzi droga przy "pojeździe". Patrząc na mapę, ustaliłem, że drogami leśnymi dojadę do Glinika. I tak jadę sobie lasami, skręcam, a tu las się kończy i zonk:
Rozkopy przy budowie S3
  • Rozkopy przy budowie S3 © PDX
Przez te rozkopy nie ma opcji, by jechać dalej drogą oznaczoną na mojej mapce. Jednak nie miałem zamiaru się cofać,  chciałem sprawdzić stan budowy nowego odcinka S3, akurat tutaj był podjazd na drogę. Droga już w niezłym stanie, asfalt jest. I tak sobie pomyślałem, by nie skorzystać z niej. Jest niedziela, więc nie powinienem spotkać żadnych budowlańców czepiających się o coś. Wbiłem więc na nowy odcinek S3 i pojechałem w kierunku północnym. Super się jechało.
Odcinek drogi ekspresowej S3 (w budowie)
  • Odcinek drogi ekspresowej S3 (w budowie) © PDX
Odcinek drogi ekspresowej S3 (w budowie)
  • Odcinek drogi ekspresowej S3 (w budowie) © PDX
Żywej duszy nie było tutaj. Spotkałem tylko jednego rowerzystę korzystającego z pustej drogi, jadącego w przeciwnym kierunku. Jechało się fajnie, jakbym miał szosówkę, to byłoby to niebo dla rowerzysty. Dwupasmówka tylko dla mnie. Zdecydowałem się nawet jechać "pod prąd".
Odcinek drogi ekspresowej S3 (w budowie)
  • Odcinek drogi ekspresowej S3 (w budowie) © PDX
Odcinek drogi ekspresowej S3 (w budowie)
  • Odcinek drogi ekspresowej S3 (w budowie) © PDX
Po pewnym czasie zauważyłem tunel pod drogą, z którego kilka razy już korzystałem. Jest to droga Brzozowiec-Glinik. Miałem zamiar tu odbić, lecz nie było żadnego zjazdu, a droga znajduje się na wzniesieniu i zauważyłem, że zejście ze wzgórza w rów jest bardzo strome. Postanowiłem więc pojechać dalej i poszukać lepszego miejsca na odbicie w bok. Poza tym i tak nie chciałem kończyć przygody z tak fantastyczną drogą. 
Moją uwagę przykuło zagłębienie terenu, nie wiem co to jest, ale być może był tu jakiś zbiornik wodny.
Zbiornik?
  • Zbiornik? © PDX
Odcinek drogi ekspresowej S3 (w budowie)
  • Odcinek drogi ekspresowej S3 (w budowie) © PDX
Bezpośredniego zjazdu nie znajduję, ale udało mi się znaleźć mniej strome zejście. Przeniosłem rower przez barierkę i wbiłem się do rowu. Miałem trochę problem z wejściem na górę z rowerem, lecz wpadłem na pewien pomysł. Położyłem rower na ziemi jak najwyżej jak się da, wspiąłem się i wciągnąłem rower. Pojawiłem się  na asfaltowej drodze poprowadzonej tuż obok nowego odcinka S3. Cofam się więc do tunelu. W tle słyszę odgłosy motocyklu, tak więc ktoś inny również pragnie skorzystać z pustej drogi.
Dojeżdżam przez las do Glinika. Dojeżdżam do centrum wioski i jadę dalej, przez Orzelec i Bolemin ku Kiełpinowi. Wiatr słaby, ale czasami potrafił lekko dokuczyć.
Doskonale wiedziałem, gdzie znajduje się pałac. Gdy w tym miejscu na drzewach były liście, trudno było zauważyć ruiny, lecz teraz dość łatwo je zauważyłem. Dojeżdżam do ruin. Znajduję otwartą bramkę, więc nie musiałem przeskakiwać ogrodzenia ani nic. Rozpoczynam zwiedzanie.
Ruiny pałacu w Kiełpinie
  • Ruiny pałacu w Kiełpinie © PDX
Ruiny pałacu w Kiełpinie
  • Ruiny pałacu w Kiełpinie © PDX
Obiekt robi wrażenie, lecz poruszanie się wokół niego nie jest łatwe ze względu na liczne zarośla.
Ruiny pałacu w Kiełpinie
  • Ruiny pałacu w Kiełpinie © PDX
Ruiny pałacu w Kiełpinie - wnętrza
  • Ruiny pałacu w Kiełpinie - wnętrza © PDX
Ruiny pałacu w Kiełpinie
  • Ruiny pałacu w Kiełpinie © PDX
Ruiny pałacu w Kiełpinie - wnętrza
  • Ruiny pałacu w Kiełpinie - wnętrza © PDX
Ruiny pałacu w Kiełpinie
  • Ruiny pałacu w Kiełpinie © PDX
Ruiny pałacu w Kiełpinie - wnętrza
  • Ruiny pałacu w Kiełpinie - wnętrza © PDX
Wspiąłem się na przewrócone drzewo, by wyszły lepsze ujęcia bocznej ściany pałacu.
Ruiny pałacu w Kiełpinie
  • Ruiny pałacu w Kiełpinie © PDX
Ruiny pałacu w Kiełpinie
  • Ruiny pałacu w Kiełpinie © PDX
Ruiny pałacu w Kiełpinie
  • Ruiny pałacu w Kiełpinie © PDX
Ruiny pałacu w Kiełpinie
  • Ruiny pałacu w Kiełpinie © PDX
Ruiny pałacu w Kiełpinie
  • Ruiny pałacu w Kiełpinie © PDX
Ruiny pałacu w Kiełpinie - wnętrza
  • Ruiny pałacu w Kiełpinie - wnętrza © PDX
Ruiny pałacu w Kiełpinie
  • Ruiny pałacu w Kiełpinie © PDX
Postanowiłem również wejść do lochów pałacowych. Długi korytarz, pełen pomieszczeń pobocznych. Przypomina mi się Fort Sarbinowo w pobliżu Kostrzyna nad Odrą, lecz w dużo mniejszym rozmiarze.
Ruiny pałacu w Kiełpinie - korytarz
  • Ruiny pałacu w Kiełpinie - korytarz © PDX
I okrążyłem pałac, wracając do swojego roweru. Aż trudno pomyśleć, że w takiej małej miejscowości znajdują się tak ciekawe ruiny. Być może założę tu nawet skrzynkę geocaching.
No i droga powrotna. Miałem ze sobą prowiant, lecz zapomniałem o nim. Miałem zamiar coś zjeść albo w Trzebiszewie, albo w Kiełpinie, lecz zatrzymałem się na tą okazję dopiero na przystanku w Boleminie.
Drogą krajową nr 22 wróciłem do Gorzowa. Tu mnie naszła ochota na sprinty na ścieżce rowerowej, by poprawić choć trochę słabą średnią. Dojeżdżam do kanału Ulgi. Droga polna obok kanału niestety zalana, więc skorzystałem z biednego telepiącego się mostu żelaznego. Dalszy powrót standardowy.