Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PDX z miasta Gorzów Wielkopolski. Mam przejechane 12294.62 kilometrów. Jeżdżę z prędkością średnią 20.24 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie. Opencaching PL - Statystyka dla PDX
symbole na metkachStatystyki zbiorcze na stronę


baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PDX.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

zachodniopomorskie

Dystans całkowity:1881.27 km (w terenie 137.50 km; 7.31%)
Czas w ruchu:87:53
Średnia prędkość:21.41 km/h
Maksymalna prędkość:52.74 km/h
Liczba aktywności:25
Średnio na aktywność:75.25 km i 3h 30m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
71.58 km 1.00 km teren
03:30 h 20.45 km/h:
Maks. pr.:43.80 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Największe kije do nordic walking

Sobota, 13 czerwca 2015 · dodano: 14.06.2015 | Komentarze 1

W Barlinku pojawił się nowy geocache, więc postanowiłem się po niego wybrać. Jest to jedna z moich bardziej lubianych tras, więc z chęcią wybrałem się na rower.
Słonecznie, wiatr słaby, ale dość duszno. Temperatura już dość wysoka - jeszcze trochę i byłby upał.
Dojazd do Barlinka standardowy przez Łubiankę i Moczkowo.
Podążam wzdłuż ścieżki rowerowej przy brzegu jeziora i docieram do największych na świecie kiji nordic walking. To tu ukryty jest kesz. W sumie to nawet nic wcześniej o tym miejscu nie sprawdzałem, więc się trochę zaskoczyłem, bo jak ostatnio byłem w Barlinku to tego tu nie było.
Tablica informacyjna
  • Tablica informacyjna © PDX
Jezioro Barlineckie
  • Jezioro Barlineckie © PDX
Największe na świecie kije do nordic walking
  • Największe na świecie kije do nordic walking © PDX
Zrobiłem sobie postój regeneracyjny na pobliskiej ławce. Kesz był bardzo łatwy do znalezienia, więc szybki wpis i odłożyłem mikro-magnetyka na miejsce.
Niestety rower zostawiłem na ostrym słońcu, co spowodowało problemy z licznikiem - wykasowało się wszystko z dziesiejszej podróży, licznik się zresetował. Dlatego dystans i czas w tym wpisie nie jest zbyt dokładny.
Jadę dalej ścieżką wzdłuż brzegu jeziora, prowadzi ona mnie wpierw przez pomost, a następnie przez kawałek lasu. W końcu wracam do głównego ronda w Barlinku. Powrót tą samą drogą.
Po drodze zatrzymuję się, by skorzystać z telefonu. Nagle pojawia się pewien rowerzysta, który myślał, że zatrzymałem się z powodu awarii roweru. Oczywiście tak nie było. Dowiedziałem się, że jedzie z Lubniewic do Barlinka.
Dalszy powrót standardowy.


Dane wyjazdu:
30.23 km 0.00 km teren
01:04 h 28.34 km/h:
Maks. pr.:40.00 km/h
Temperatura:6.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Scott Test Tour 2015

Sobota, 14 marca 2015 · dodano: 14.03.2015 | Komentarze 5

Nadszedł czas na wydarzenie Scott Test Tour 2015, na które cierpilwie czekałem 2 miesiące. Są to testy rowerów marki Scott, odbywające się na wcześniej zaplanowanych trasach. Zapisałem się na to już w styczniu. Zdecydowałem się na rower szosowy mimo tego, że nigdy nie jeździłem na tego typu maszynie. Jednak trzeba w końcu wszystkiego spróbować.
Na miejscu pojawiłem się około godziny 12:30 - sklep rowerowy przy ulicy Dekerta. Poza mną obecny był kumpel Eryk, którego również zachęciłem do udziału. Obecny był również Piotrek, wszyscy razem trafiliśmy do jednej grupy szosowej.
Wpierw musiałem podpisać i odebrać umowę najmu, która była potrzebna do odbioru maszyny. Butów SPD jednak nie miałem, więc pedały zatrzaskowe zostały zamienione na normalne platformowe.
Rowerek bardzo lekki, wykonany z włókna węglowego. Nieźle się prezentuje, jednak jego cena jest dość wysoka, ponad 20 000 zł.
Ja i Scott Addict Team Issue
  • Ja i Scott Addict Team Issue © PDX
Gotowy do jazdy
  • Gotowy do jazdy © PDX
Na drogę wziąłem jeszcze butelkę wody i banana, które były zapewnione dla uczestników. Przed wyjazdem jeszcze jeden pan podpowiedział mi, jak powinno się trzymać kierownicę szosówki.
No to ruszamy. Czuć tą przewagę prędkości nad moim rowerem, szosa szybki sprzęt. Jednak dość trudno było mi się przyzwyczaić do bardziej pochylonej, sportowej pozycji. Przez pierwszą połowę drogi dokuczały mi bóle pleców i dłoni. Trzymałem się raczej z tyłu.
Wpierw zjeżdżamy ulicą Dekerta w dół. Dalej już prosto w kierunku północnym, mijamy Kłodawę. Tempo trzymałem, grupę wybrałem średnią i to był dobry wybór. Tylko pogoda była niezbyt przyjazna, 6 stopni i mżawka przez większość drogi.
Celem wyprawy była Łubianka. Wcześniej jednak myślałem, że uda nam się dojechać aż do Barlinka, jednak myliłem się. Możliwe, że skrócili trasę ze względu na niepewną pogodę.
Stajemy tuż przy tablicy miejscowości i robimy regeneracyjny postój. Okazało się, że niepotrzebnie wypychałem sobie kieszenie, bo żywność i wodę transportował jadący za nami samochód.
Wypiłem trochę wody, zjadłem banana i trochę sobie pogadaliśmy o wrażeniach z jazdy. Dowiedziałem się, że rowery mają zamontowany GPS, więc są dobrze zabezpieczone przed kradzieżą.
Postój regeneracyjny dobrze mi zrobił, moc wzrosła. Jednak wracaliśmy trochę wolniej, głównie ze względu na Eryka, którego forma nie była zbyt dobra. Tempo jednak nadal zadowalające. Bólu już tak bardzo nie czułem, nie był już tak dokuczliwy jak wcześniej.
Powrót tą samą drogą. Niemal cały czas jechałem na jednym przełożeniu, które uznałem za idealne. Jednak podjazd pod Dekerta zmusił mnie do zmiany przełożeń. Trochę się jednak pogubiłem i jako ostatni zaliczyłem podjazd. Zmianę przełożeń ostatecznie ogarnąłem dopiero pod sam koniec wycieczki. Na samo zakończenie sprint i powrót na teren sklepu rowerowego.
Tam oddajemy rowery i podsumowujemy testy.
Scott Test Tour Gorzów 2015
  • Scott Test Tour Gorzów 2015 © PDX
Dmuchane logo Scotta
  • Dmuchane logo Scotta © PDX

Testy trwają jeszcze jutro, niektóre osoby skorzystały z tej okazji i w 2 dni testują 2 różne rowery. Żegnam się z Piotrkiem i udaję się z Erykiem w stronę restauracji, gdzie mamy odebrać posiłek regeneracyjny.
Można było wybrać 2 dania, kompletna swoboda w wyborze. Cały obiad był wliczony  w cenę testów, które kosztowały 10 zł.
Dojazd i powrót na testy jednak nierowerowy, tylko samochodowy. Ogólnie bardzo ciekawe wydarzenie. Spodobała mi się jazda szosą, kiedyś w przyszłości na pewno kupię rower tego typu. 




Dane wyjazdu:
73.82 km 26.00 km teren
04:02 h 18.30 km/h:
Maks. pr.:48.82 km/h
Temperatura:18.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Geocaching - barlineckie lasy

Niedziela, 28 września 2014 · dodano: 28.09.2014 | Komentarze 1

Cel dzisiejszej wycieczki to 2 kesze ukryte blisko Barlinka, które planowałem znaleźć już wcześniej, ale to przełożyłem. Dużo jazdy po lasach dziś.
Pogoda już nie taka ponura jak w piątek, dziś słonecznie, jednak już nie tak ciepło jak tydzień temu, choć nadal jest spoko. Temperatura wahała się w granicach 16-20 stopni. Wiatr nieprzeszkadzający.
Dziś coś ogólny brak mocy. Raz mam takie dni, że nieźle popierdzielam, a raz takie, gdzie się przeważnie ślimaczę. Dziś raczej ten drugi typ, choć nie do końca, bo były szybsze momenty.
Zamiast jechać na Barlinek cały czas szosą, to na skrzyżowaniu Karsko-Okunie odbiłem w prawo i przemierzałem leśne drogi, w tym te niezbyt komfortowe, z kostki brukowej. Ogólnie to w lesie dość mokro, sporo kałuż.
Droga leśna o niezbyt komfortowej nawierzchni
  • Droga leśna o niezbyt komfortowej nawierzchni © PDX
Natknąłem się na kilka tablic, z których można się dowiedzieć ciekawostek o lesie.
Tablica informacyjna
  • Tablica informacyjna "Powalone drzewo" © PDX
Potem wjechałem w prawie kompletną dzicz, niby droga, ale leśny dukt ledwo co widoczny, sporo gęstych zarośli i dużo gałęzi.
Mimo tego, że cały czas korzystałem z GPS, to zdarzyło mi się raz zboczyć z drogi.
W lesie ciekawe widoki. Jedno z drzew szczególnie się wyróżniało spośród reszty.
Król lasu
  • Król lasu © PDX
Kawałek dalej trafiłem na paśnik dla zwierząt.
Paśnik w lesie
  • Paśnik w lesie © PDX
Trochę jazdy po lesie i trafiłem do przedmieść Barlinka. Jeszcze las, ale już zaczyna się jakiś ośrodek. Czas na szukanie keszy.
Podczas szukania  pierwszego zamiast wymacać kesza wymacałem... żabę. Sporo takich pełza po lesie. Trafiłem na właściwe miejsce i wygrzebanie skrzynki nie było trudne.
Czas na  drugą skrzynkę. Wskazówka sugerowała szukanie w pobliżu słupka. Sprawdziłem kilka i nic. Nie wpadłem początkowo na to, by wspiąć się na stromą górkę obok. Jednak GPS tam wskazywał, więc tam się wybrałem. Tam znalazłem jakieś małe ruiny i betonowy słupeczek. Kesz był na widoku, więc potem go trochę zamaskowałem. Szybki wpis i wymiana fantów.
Geocache
  • Geocache "OMTTK II" © PDX
Oba kesze sporo łączy. Zostały założone podczas podczas Ogólnopolskiego Młodziezowego Turnieju Turystyczno-Krajoznawczego odbywającego się w dniach 28 maja -1 czerwca 2014r w Barlinku. W każdym keszu można było znaleźć gadżety z tego wydarzenia - odblaski, smycze, plakietki. Ciekawe.
Powrót również lasem, ale trochę inaczej. Brukiem dojechałem do Moczydła przez Okno. Dalej byłem przekonany, że źle pojechałem, ale cały czas jechałem w dobrym kierunku. Dalej Lipy, gdzie zrobiłem sobie postój. Dalszy powrót przez Łośno, Wojcieszyce i Wawrów dobrze znanymi przeze mnie drogami. Średnia trochę niska, ale to przez dużą dawkę jazdy w dość wymagającym terenie.




Dane wyjazdu:
85.36 km 0.50 km teren
03:52 h 22.08 km/h:
Maks. pr.:41.11 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Niezbyt owocne keszowanie myśliborskie

Środa, 27 sierpnia 2014 · dodano: 27.08.2014 | Komentarze 0

Dziś wybrałem się do Myśliborza. Jakiś czas temu pojawiły się tu 3 skrzynki geocaching, które postanowiłem znaleźć. Poza tym to nawet lubię kręcić po tych terenach.
Gdy sprawdzałem pogodę, to cały dzień miało być słonecznie, jednak to się niestety nie sprawdziło. Tuż po wyjeździe nieźle się zachmurzyło. Silniejszy deszcz złapał mnie w tym samym miejscu, co w niedzielę... Jednak zamiast chować się na przystanku to skorzystałem z zadaszenia na stacji benzynowej.
Gdy deszcz osłabł, ruszyłem dalej. Dość szybko przestało padać. Co jakiś czas były jakieś słabe mżawki, ale niestety zero słońca.
Wbijam na starą trójkę. Jazda pod dość silny wiatr. Ponuro na dworze, pełno chmur, wiatru i sporo rozjechanych zwierząt na szosie. Coś trochę straciłem chęć do jazdy. Ale po zjedzeniu batona przestałem narzekać i skupiłem się na jeździe.
Jadę starą trójką, po czym odbijam w lewo w kierunku Myśliborza.
Pagórek
  • Pagórek © PDX
Mijam Ławy, Klicko i dojeżdżam w końcu do Miasteczka. 3 kesze blisko siebie, więc nie powinno mi to zająć zbyt dużo czasu.
Pierwszy kesz ukryty był przy Kaplicy św. Gertrudy. Doskonale skojarzyłem to miejsce, zero problemów z dotarciem, znajduje się tuż obok dobrze mi znanego pomnika lotników litewskich.
Kaplica św. Gertrudy w Myśliborzu
  • Kaplica św. Gertrudy w Myśliborzu © PDX
Wskazówka nie była zbyt dokładna i sugerowała, by szukać w ścianie od strony ulicy. Przeszukałem tyle ile mogłem, ale nic nie udało się wypatrzeć. Szkoda na to czasu, trzeba jeszcze zabrać się za kolejne kesze.
Druga skrzynka znajduje się całkiem niedaleko. Znalezienie obwarowań miejskich nie było jednak dla mnie oczywiste, ale dość szybko udało mi się znaleźć obiekt.
Niestety w pobliżu były jakieś remonty i dwóch budowlańców akurat siedziało sobie na ławeczce. Skrzynka powinna być ukryta w pobliżu ogrodzenia pokrytego bluszczem, jednak to miejsce było zbyt blisko dwóch mężczyzn siedzących na ławeczce. Musiałem niestety odpuścić.
Bardzo ciekawe umieszczenie drzwi w baszcie.
Baszta Prochowa w Myśliborzu
  • Baszta Prochowa w Myśliborzu © PDX
2 keszy nie udało się zaliczyć, ale został jeszcze jeden. Ukryty został w pobliżu Klasztora Dominikanów. No to jadę tam. Przebijam się przez centrum Myśliborzu i docieram do zabytku.
Robi wrażenie. Mieści się w nim Myśliborski Ośrodek Kultury.
Klasztor Dominikanów w Myśliborzu
  • Klasztor Dominikanów w Myśliborzu © PDX
Tuż obok dostrzegam dość ciekawą ilustrację.
Myśliwood
  • Myśliwood © PDX
Klasztor Dominikanów w Myśliborzu
  • Klasztor Dominikanów w Myśliborzu © PDX
Wskazówki dotyczą tablicy ogłoszeń, jednak żadnej w pobliżu nie widzę. Okrążam obiekt. Z drugiej strony robione są jakieś remonty zabytku. Tam też żadnej tablicy. No to wracam tam gdzie wcześniej. Tablicę w końcu znajduję. Nie zauważyłem jej wcześniej. Nie wyróżnia się kolorystycznie na tle kościoła, więc trudno mi było ją wypatrzeć. Udaję się na drugą stronę tablicy i wyciągam pojemniczek. Taki mały duperelek. Notesik owinięty dookoła wykałaczki, trudno jest takie coś wyciągnąć z kapsułki. Wpisałem się i schowałem skrzynkę z powrotem.
Geocache
  • Geocache "Klasztor podominikański" © PDX
Geocaching niezbyt owocny, no ale chociaż jedną skrzynkę udało się znaleźć.
Ruszam w drogę powrotną. Akurat wyszło w końcu słońce. Od razu poprawa nastroju. 
Droga powrotna z wiatrem, inna niż dojazd. Powrót przez Myśliborzyce, dalej Staw, Smoliny, Ściechów. W Wysokiej robię postój. Jedno z moich ulubionych miejsc na odpoczynek. Pod wiatą leży nawet jakiś materac.
Postój w Wysokiej
  • Postój w Wysokiej © PDX
Dalszy powrót standardowy.


Dane wyjazdu:
83.31 km 5.00 km teren
03:57 h 21.09 km/h:
Maks. pr.:49.71 km/h
Temperatura:26.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Giżyn

Piątek, 8 sierpnia 2014 · dodano: 08.08.2014 | Komentarze 3

Celem dzisiejszej wycieczki była wieś Giżyn położona blisko Renic. Jakiś czas temu przeczytałem ciekawy artykuł o tej miejscowości. Znajdują się tu dwa kościoły, grobowiec (to mnie najbardziej zaciekawiło), jakiś głaz i kilka starych nagrobków. Niestety nie wyszło tak ciekawie jak się spodziewałem, bo niestety grobowca nie znalazłem. Ale o tym później.
Pogoda bardzo przyjemna, słonecznie, bardzo ciepło, bez upału, wiatr raczej słaby.
Początkowo znów miałem problemy z licznikiem, ale udało mi się z tym uporać. Wystarczyło raz wyciągnąć licznik z uchwytu i włożyć go z powrotem no i wszystko gra.
Jazda starą trójką. W Trzcinnej zatrzymuję się przy głazie. Zauważyłem go tu całkiem niedawno, choć wiedziałem o nim już dłużej. Przez to miejsce przechodzi 15. południk, kiedyś podobno była tu nawet tablica, ale już jej nie ma i miejsce zostało trochę zaniedbane.
Trzcinna - głaz na 15. południku
  • Trzcinna - głaz na 15. południku © PDX
Jadę dalej. Przed Renicami skręcam w drogę polną. Jadę wiaduktem nad S3 i pojawiam się na skrzyżowaniu z drogą asfaltową. Po prawo widzę tablicę "Giżyn". Więc w tym kierunku jadę.
Większość domostw po jednej stronie drogi. O dziwo nic tu nie znalazłem. Kilka domków i wieś kończy się i zaczyna się las. Miały być 2 kościoły, a jest zero. Coś tu jest nie tak. Wchodzę na neta by sprawdzić artykuł, czy może znajdę jakieś wskazówki. Niestety nic nie znalazłem. Cofam się więc. Trochę wcześniej widziałem jakieś zabudowania, więc może to jest centrum Giżyna.
Cofnąłem się i trafiłem na drogowskaz. Już wiem, którędy jechać.
Drogowskaz do Giżyna
  • Drogowskaz do Giżyna © PDX
Na początku wiedziałem, że coś jest nie tak, bo Giżyn na mojej mapie pokazany jest w trochę innym miejscu niż tam gdzie byłem.
Zgodnie z drogowskazem w końcu trafiłem do właściwej części Giżyna. Tu dużo domostw, sklepy, plac zabaw, OSP. I znajduję pierwszy kościół.
Trochę zarośnięty, stary, widać że powoli popada w ruinę.
Stary zarośnięty kościół w Giżynie
  • Stary zarośnięty kościół w Giżynie © PDX
Następnie szukam grobowca. Podczas jazdy skręcam i dostrzegam ciekawy wjazd do posesji.
Giżyn - wjazd do parku Bogusławskich
  • Giżyn - wjazd do parku Bogusławskich © PDX
Możliwe, że to teren prywatny, ale brama otwarta na oścież, więc sprawdziłem, co tam jest, bo ciekawie to wygląda. Poza tym żadnego zakazu nie zauważyłem, więc sprawdziłem ten teren. Nie spodziewałem się znaleźć czegoś takiego. Zauważyłem mury i wieżę na tym terenie. Naprawdę robi to wrażenie.
Giżyn - mury i wieża
  • Giżyn - mury i wieża © PDX
Kawałek dalej drogowskazy w języku włoskim. Ciekawe miejsce... 
Zabytkowy Park Bogusławskich w Giżynie - włoski drogowskaz
  • Zabytkowy Park Bogusławskich w Giżynie - włoski drogowskaz © PDX
W końcu znajduję informację, że jest to Zabytkowy Park Bogusławskich.
Park Zabytkowy Bogusławskich w Giżynie
  • Park Zabytkowy Bogusławskich w Giżynie © PDX
Nie jest to jakiś duży park, ale naprawdę robi wrażenie.
Zabytkowy Park Bogusławskich w Giżynie - aleja
  • Zabytkowy Park Bogusławskich w Giżynie - aleja © PDX
Park Zabytkowy Bogusławskich w Giżynie
  • Park Zabytkowy Bogusławskich w Giżynie © PDX
Park Zabytkowy Bogusławskich w Giżynie
  • Park Zabytkowy Bogusławskich w Giżynie © PDX
Poza bujną roślinnością i nietypowymi drogowskazami można również dostrzec ciekawe rzeźby.

Park Zabytkowy Bogusławskich w Giżynie - figurka
  • Park Zabytkowy Bogusławskich w Giżynie - figurka © PDX
Park Zabytkowy Bogusławskich w Giżynie
  • Park Zabytkowy Bogusławskich w Giżynie © PDX
Ciekawy park. Nieźle mnie zachwycił. Opuściłem teren i odwiedziłem drugi kościół. Jest w lepszym stanie od poprzedniego kościoła.
Kościół w Giżynie
  • Kościół w Giżynie © PDX
Pojechałem dalej. Grobowca nigdzie nie mogłem dostrzec. Pewnie jest gdzieś schowany w lesie przy wsi. Nie zawracałem sobie tym już głowy i ruszyłem w drogę powrotną.
Polami dojeżdżam do Karlina, dalej Sumiak i trafiam do Karska. Tam remont drogi. Niestety musiałem skorzystać z objazdu.
Objazd drogowy w Karsku
  • Objazd drogowy w Karsku © PDX
Objazd nie był zbyt komfortowy. Brukowana droga. Objechałem remont i ruszyłem w kierunku Łubianki.
Trafiłem na szosę Gorzów-Barlinek i ruszyłem w kierunku Gorzowa. Po drodze odpoczynek na moim ulubionym postoju leśnym. Dalej Kłodawa, Gorzów i bezpieczny powrót do domu.
Niestety nie ma śladu GPS, coś były problemy z jego wgraniem.



Dane wyjazdu:
100.16 km 4.00 km teren
04:45 h 21.09 km/h:
Maks. pr.:40.40 km/h
Temperatura:35.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Lipiany - X Zlot Pojazdów Militarnych

Sobota, 19 lipca 2014 · dodano: 19.07.2014 | Komentarze 6

Dziś kolejna dłuższa wycieczka z towarzyszami z bikestats. Cel to Lipiany i odbywający się dzisiaj X Zlot Pojazdów Militarnych. Mówiliśmy o tym tydzień temu w Santoku, podczas drogi powrotnej z Trzebicza Nowego.
Wiatr słaby, słonecznie, ale ostry upał. Pierwsza godzina jazdy była jednak spoko, bo jeszcze było wcześnie i upał nie doskwierał.
Umówiłem się z  Adrianem przy wiadukcie Marwice-Santocko, godzina od 9 do 9:30. Tak wcześnie ze względu na przejazd pojazdów militarnych przez ulice miasteczka o 12. Trochę trudno było mi się rano ogarnąć, bo lubię sobie dłużej pospać...
No to ruszam. Upał jeszcze nie doskwiera. Dla odmiany pojechałem ul. Olimpijską zamiast Kostrzyńską i Dobrą. Krótki i stromy podjazd lepszy od długiego i mniej stromego. No i nie musiałem się męczyć z nawierzchnią na Kostrzyńskiej. Wbijam na starą trójkę. Mijam pierwszy wiadukt, drugi wiadukt i w końcu znajduję ten przy Marwicach. Pojawiam się tu jakieś 5 minut po 9. Nikogo nie ma. Więc czekam. Niestety przy próbie zrobienia pierwszego zdjęcia aparat się rozładował... Korzystałem więc z telefonu. Telefon ma nawet niezły telefon, 8 mpix, zdecydowanie lepszy od tego w moim poprzednim telefonie (2 mpix). Zdjęcia wychodziły nawet spoko.
Oczekiwanie na kompanów
  • Oczekiwanie na kompanów © PDX
Chwila moment i z Marwic wyjeżdża Adrian.
Pojawia się Adrian
  • Pojawia się Adrian © PDX
Trochę pogaduszek w oczekiwaniu na  Tomka. Czekamy i czekamy. Wybija 9:30. Z Marwic pędzi Tomek, nawet nie zajeżdża do nas, tylko od razu pędzi w kierunku szosy. No to gonimy go.
Tomek pojawia się na dość wiekowym sprzęcie. Stary, japoński trekking. Uwagę przykuwa skórzane siodełko ze sprężynami.
No i jedziemy starą trójką. W drodze jakiś kierowca się wkurwia i nas opieprza zatrzymując auto. No w sumie to my zbyt równo nie jechaliśmy XD Tempo jednak nie było takie jak podczas wycieczki do Trzebicza Nowego. Jechaliśmy raczej spokojnie, bo jakbyśmy jechali szybko to byśmy zemdleli z przegrzania.
Dojeżdżamy do Renic. Odwiedzamy na chwilę restaurację auto-port, gdzie znajduje się krokodyl. Byłem tu kilka razy w dzieciństwie. Towarzysze bardzo się nim zainteresowali.
Renicki krokodyl
  • Renicki krokodyl © PDX
Fascynacja krokodylem z Renic
  • Fascynacja krokodylem z Renic © PDX
Adrian poprosił mnie o pomoc przy szukaniu pewnego kesza. Jest to punkt osnowy geodezyjnej POLREF 3001, którego współrzędne zostały określone co do milimetra. Adrian miał jakiś czas temu problem z jego znalezieniem, a ja go znalazłem 3 lata temu, gdy jeszcze nie miałem bloga na bikestats.
Nie miałem współrzędnych kesza, więc leciałem trochę na ślepo. Za dużo z dokładnego położenia nie pamiętałem. Ruszyliśmy z Adrianem na poszukiwania, a Tomek położył się w cieniu pod drzewkiem.
Dużo krzaków. Przy keszu jest pewien betonowy słupek, jednak nie można go zauważyć, bo sam POLREF znajduje się w dziurze. Znalazłem obiekt i zawołałem Adriana, który szukał kilka metrów dalej.
Polref 3001
  • Polref 3001 © PDX
Oczywiście Adrian zapomniał przy sobie długopisu, a w keszu nic do pisania nie było, więc wrócił do roweru by wziąć długopis z sakwy.
Geocacher Adrian
  • Geocacher Adrian © PDX
Po keszowaniu wracamy na szosę i ruszamy na Lipiany. Zostało tylko 6 kilometrów.
No i dojechaliśmy do Lipian. Mieliśmy sporo czasu do rozpoczęcia przejazdu sprzętu militarnego, więc zrobiliśmy postój na ławeczce przy jeziorze Wądół.
Tomek wziął kąpielówki, ale wyszło na to, że rozebrał się, chwila moment i ubrał się :D Tak więc odpoczynek na ławeczce i pogaduszki.
Lipiany - jezioro Wądół
  • Lipiany - jezioro Wądół © PDX
Lipiany - jezioro Wądół
  • Lipiany - jezioro Wądół © PDX
Trzeba jednak ruszać, bo zostało 10 minut do rozpoczęcia parady przez miasto.
Brama w Lipianach
  • Brama w Lipianach © PDX
Nie wiemy za bardzo jak jechać, ale docieramy do skrzyżowania z główną drogą, gdzie rozpoczyna się parada pojazdów militarnych. Fajna miejscówka na fotorelację.
Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych
  • Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych © PDX
Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych
  • Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych © PDX
Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych
  • Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych © PDX
Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych
  • Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych © PDX
Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych
  • Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych © PDX
Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych
  • Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych © PDX
Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych
  • Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych © PDX
Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych
  • Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych © PDX
Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych
  • Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych © PDX
Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych
  • Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych © PDX
Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych
  • Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych © PDX
Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych
  • Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych © PDX
Niektóre pojazdy robiły wrażenie. Ale był jeden minus. ZERO CZOŁGÓW!!!
Paradę zakończyli motocykliści.
Przejazd motocyklów ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych
  • Przejazd motocyklów ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych © PDX
Przejazd się skończył, a my kierujemy się w kierunku żwirowni za Lipianami, gdzie odbywa się impreza zlotowa.
Jedziemy więc główną drogą i widzimy oznaczenia zlotu. Kierujemy się strzałkami, ale coś źle nas pokierowało i wylądowaliśmy na środku upalnego pola. Cofnęliśmy się i skręciliśmy w las. Kilka namiotów, a za nimi festyn dotyczący zlotu militarnego. Zajęliśmy miejsca. Ciężko było ustawić rower w cieniu. Każda próba oparcia go o coś kończyła się upadkiem. No to trzeba było go położyć płasko na ziemi.
Przy festynie znajdował się tor motocrossowy, gdzie szalał kierowca malucha.
Maluch na torze motocrossowym - okolice Lipian
  • Maluch na torze motocrossowym - okolice Lipian © PDX
Maluch na torze motocrossowym - okolice Lipian
  • Maluch na torze motocrossowym - okolice Lipian © PDX
Dla ochłody kupiłem sobie zimną colę za 5 zł. Dalej ruszyłem zobaczyć, co się dzieje na festynie.
X zlot pojazdów militarnych - scena
  • X zlot pojazdów militarnych - scena © PDX
X zlot pojazdów militarnych - stoiska handlowe
  • X zlot pojazdów militarnych - stoiska handlowe © PDX
Można było kupić wiele zlotowych gadżetów - od naklejek za złotówkę, po koszulki za 30 zł. Tak se siedzimy, a ja idę z Adrianem dalej patrzeć, co się dzieje na torze. Przeleciało kilka wojskowych samolotów.
Tor motocrossowy - okolice Lipian
  • Tor motocrossowy - okolice Lipian © PDX
Tor motocrossowy - okolice Lipian
  • Tor motocrossowy - okolice Lipian © PDX
Tor motocrossowy - okolice Lipian
  • Tor motocrossowy - okolice Lipian © PDX
X zlot pojazdów militarnych - okolice Lipian
  • X zlot pojazdów militarnych - okolice Lipian © PDX
X zlot pojazdów militarnych - okolice Lipian
  • X zlot pojazdów militarnych - okolice Lipian © PDX
X zlot pojazdów militarnych - okolice Lipian
  • X zlot pojazdów militarnych - okolice Lipian © PDX
Strażacy pielęgnujący tor motocrossowy
  • Strażacy pielęgnujący tor motocrossowy © PDX
Nie dość, że nie było czołgów, to nie było również grochówki, zupy kojarzącej się z wojskiem ze względu na kolory moro. Trochę lipa. Tomek się zawiódł i narzekał. Trochę się już nudziliśmy, więc ruszyliśmy w drogę powrotną.
Jeszcze zajechaliśmy na plażę przy jeziorze Wądół, by Tomek skorzystał z okazji i wykorzystał kąpielówki. Adrian pilnował rowerów w cieniu, Tomek poszedł się kąpać, a ja tylko trochę przemyłem się wodą z jeziora. Jednak szkoda, że nie wbiłem cały do wody, bo potem zdychałem z upału.
Plaża nad jeziorem Wądół - Lipiany
  • Plaża nad jeziorem Wądół - Lipiany © PDX
Tomek jednak szybko wrócił i ruszyliśmy w drogę powrotną. Była taka sama jak dojazd.
Rozstałem się z ekipą w miejscu zbiórki, czyli pod wiaduktem koło Marwic.
W końcu dojechałem do Gorzowa, powrót ul. Dobrą i Kostrzyńską. 
Znowu brakowało trochę, by walnąć pewną setkę. Załamałbym się, gdyby było 99, więc pojechałem na około ulicami osiedla. No i wyszło 100 kilometrów, jednak rekordu nadal nie pobiłem.
Tomek i Adrian, dzięki za fajną wspólną jazdę! Pozdrower.


Dane wyjazdu:
75.64 km 1.00 km teren
03:34 h 21.21 km/h:
Maks. pr.:51.10 km/h
Temperatura:22.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Geocaching - Barlinek

Wtorek, 1 lipca 2014 · dodano: 02.07.2014 | Komentarze 0

W dzień moich 18. urodzin nie miałem nic do roboty, więc postanowiłem zrobić wycieczkę rowerową. Dość sporo nowych keszów pojawiło się w Barlinku. Dzięki tym keszom można odkryć sporo ciekawych miejsc. Obczaiłem 7 keszy i nastawiłem się na zdobycie co najmniej dwóch skrzynek.
Wiatr nie przezszkadzał, bo był boczny, a ja jechałem niemalże idealnie prosto na północ(a powrót na południe). Chmur było sporo, nie zasłaniały całego nieba, ale coś za mało słońca było.
Dojazd szosą prosto w kierunku Barlinka, mijając Kłodawę, Łubiankę i Moczkowo. Niestety zapomniałem wziąć kartki ze wskazówkami do zdobycia keszy, więc nie było za łatwo. Jednak większość wskazówek to krótkie zdania, więc trochę tam zapamiętałem.
Pierwszy cel to Fontanna Gęsiarki. Sporo ludzi się jednak tu kręciło. Poszukiwania nie przynosiły rezultatów, a ja nie miałem przy sobie wskazówek. Żeby nie wzbudzać podejrzeń wśród ludzi, ruszyłem dalej po następnego kesza.
Fontanna Gęsiarki w Barlinku
  • Fontanna Gęsiarki w Barlinku © PDX
Kolejna skrzynka to Kościół N.S.N.M.P w Barlinku. Przypomniała mi się wskazówka, więc wiedziałem, gdzie szukać. Tym razem nie było tu ruchliwo, więc szukanie było bezproblemowe. Odnalazłem magnetycznego mikrusa i wpisałem się do logbooka.
Kościół Niepokalanego Serca Najświętszej Maryi Panny w Barlinku
  • Kościół Niepokalanego Serca Najświętszej Maryi Panny w Barlinku © PDX
Sprawdziłem również pomnik Jana Pawła II znajdujący się tuż przy kościele.
Pomnik Jana Pawła II w Barlinku
  • Pomnik Jana Pawła II w Barlinku © PDX
Następnie ruszyłem w kierunku Murów Obronnych. Dokładnie obczaiłem mur, nic jednak nie znalazłem. Okazało się jednak, że mikromagnetyk ukryty był po drugiej stronie muru. Kolejny kesz zaliczony.
Mury miejskie w Barlinku
  • Mury miejskie w Barlinku © PDX
Ruszyłem dalej w głąb Barlinka, by dostać się na teren Kościoła św. Bonifacego
Trasa tematyczna
  • Trasa tematyczna "Zakony, kościoły i pojezierza" - Barlinek © PDX
Kościół św. Bonifacego w Barlinku
  • Kościół św. Bonifacego w Barlinku © PDX
W tym miejscu spędziłem sporo czasu, szukając kesza w krzakach. Dla pewności wszedłem nawet w internet w komórce, by dowiedzieć się o szczegółach kesza. Okazało się, że kawałek marmuru, który powinien przykrywać kesza, leżał na murku, więc miałem wątpliwości do tego, czy kesz tu jest czy nie. Ostatecznie mimo długiego szukania nie udało mi się nic znaleźć.
Kapliczka w Barlinku
  • Kapliczka w Barlinku © PDX
Barlinek - figurka Jezusa
  • Barlinek - figurka Jezusa © PDX
Zostały jeszcze 3 kesze. 2 ukryte w lesie i jeden przy fabryce drewna. Odpuściłem sobie jednak leśne kesze, gdyż za dużo czasu spędziłem na szukaniu poprzedniego kesza. Poza tym bardziej interesowała mnie fabryka drewna niż lasy.
Ruszyłem więc po ostatniego już dzisiaj dzisiaj 
kesza. Pojechałem drogą prowadzącą do Lipian, po pewnym czasie poczułem zapach lasu i stwierdziłem, że jestem blisko.
Sam kesz ukryty był w pobliżu płotu i był dość łatwy do znalezienia. Tym razem było to coś większego niż mikromagnetyk.
Zakłady przemysłu drzewnego w Barlinku
  • Zakłady przemysłu drzewnego w Barlinku © PDX
I to tyle z dzisiejszego geocachingu. Być może uda mi się innym razem znaleźć kesze, które sobie dzisiaj odpuściłem. Droga powrotna taka sama, szosą prosto do Gorzowa, postój na ławeczce w lesie niedaleko Kłodawy, dalej Kłodawa, Gorzów i spokojny powrót do domu.









Dane wyjazdu:
62.13 km 8.00 km teren
03:07 h 19.93 km/h:
Maks. pr.:42.67 km/h
Temperatura:16.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Ruiny zamku w Karsku - geocaching

Sobota, 10 maja 2014 · dodano: 10.05.2014 | Komentarze 1

Pogoda ostatnio nie sprzyjała jeździe. Deszcze, ochłodzenie i silne wiatry. Dziś jednak groźnych chmur nie było widać, więc postanowiłem gdzieś pojechać.
Jakiś czas temu pojawił się nowy geocache, który został ukryty w ruinach zamku w Karsku. Postanowiłem się wybrać po kesza i po raz drugi odwiedzić to ciekawe miejsce.
Dziś dość wietrznie, zachmurzenie raczej duże, ale można było zobaczyć skrawki czystego nieba. Na szczęście wiatr nie przeszkadzał aż tak, bo przez większą część trasy odczuwałem go od boku. Chłodniej niż podczas poprzednich wycieczek, więc musiałem trochę cieplej się ubrać.
Dojazd do Karska przez Kłodawę i Łubiankę, gdzie skręcam w lewo. Jechałem drogą asfaltowa przez las, po czym poczułem wiejski smród i stwierdziłem, że Karsko jest blisko.
Przy kościele skręcam, by dotrzeć do ruin. Następnie szukam odpowiedniego wejścia, którego współrzędne zostały podane na stronie o keszu. Przeprawa przez bardzo wysokie krzaki, dobrze że miałem długie spodnie i bluzę z długim rękawem.
Znajduję odpowiednie wejście i wchodzę do wnętrza ruin, po czym skręcam i pojawiam się w pomieszczeniu, gdzie powinien znajdować się kesz. Nie miałem problemu ze znalezieniem, skrzynka znajdowała się w najbardziej rzucającym się w oczy miejscu.
Niestety zorientowałem się, że bateria w aparacie jest wyczerpana, więc musiałem robić zdjęcia telefonem.
Ruiny zamku w Karsku i geocache
  • Ruiny zamku w Karsku i geocache © PDX
W keszu znalazłem 2 certyfikaty, jednak nienumerowane, numerowane były tylko dla 3 pierwszych znalazców. Zarówno certyfikaty, jak i logbook były bardzo ciekawie wykonane. Musiałem zrobić im zdjęcie. Podobne do tych, co znajdują się w keszach w Czechowie. 
Geocache w Karsku - logbook i certyfikaty
  • Geocache w Karsku - logbook i certyfikaty © PDX
Wrzuciłem starą monetę i wyjąłem długopis. Schowałem kesza i wróciłem do roweru. Więcej zdjęć nie robiłem, gdyż mam już sporą fotorelację z tego miejsca, znajduje się ona we wcześniejszym wpisie.
Droga powrotna troszeczkę inna, pojechałem w kierunku Parzeńska gruntowymi drogami. W lesie dość mokro, ale jechało się całkiem dobrze mimo sporej ilości kałuż.
Dojechałem do Stawna, po czym dalsza jazda po lesie i pojawiłem się pod Łubianką. Dalej prosto drogą wojewódzką w kierunku Gorzowa. Niestety w Kłodawie telefon padł, podobnie jak wcześniej aparat, przez co nie mogę opublikować śladu GPS.
Dalszy powrót standardowy.


Dane wyjazdu:
100.69 km 0.50 km teren
04:43 h 21.35 km/h:
Maks. pr.:41.51 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Dębno

Piątek, 16 sierpnia 2013 · dodano: 16.08.2013 | Komentarze 2

Cel dzisiejszej wycieczki to Dębno. Wycieczkę tą planowałem już 2 lata temu, ale jakoś nie miałem ochoty jej zrealizować.
Pogoda przyjemna, ciepło, słaby wiatr, dużo słońca. Idealnie.
Najpierw dojeżdżam do Witnicy standardową drogą. Potem odbijam na północ w kierunku Mosiny. Znajduję jakiś głaz, napis jest słabo czytelny, ale można wywnioskować, że jest poniemiecki.
Głaz w Mosinie © PDX

Jest też tablica informacyjna przedstawiająca mapę wsi.
Mosina - tablica informacyjna © PDX

Jest tu też kościół, ale mało ciekawy - to pewnie dlatego, że nie posiada wieży.
Kościół w Mosinie © PDX

Dalej dość długa jazda drogą asfaltową przez las. Dojeżdżam do Mostna, ale nic ciekawego tu nie ma. Za Mostnem droga z kostki. Jazda po tej drodze nie była zbyt komfortowa. Ale dałem radę i jakoś dojechałem do Dębna.
Przy wjeździe do miasta dość ciekawy obiekt - stadion sportowy im. Henryka Witkowskiego.
Dość szybko docieram do centrum Dębna. Znajduję sporo atrakcji, więc fotorelacja z dzisiejszej wycieczki będzie duża.
Moją uwagę przykuł pewien budynek z wieżą.
Budynek w Dębnie © PDX

Kawałek dalej ciekawe ozdobienie ściany budynku.
Dębno - stolica polskiego maratonu © PDX

Znalazłem też kalendarz kwietny, pokazujący aktualną datę za pomocą roślin. Bardzo ciekawy pomysł.
Kalendarz kwietny w Dębnie - informacja © PDX

Kalendarz kwietny w Dębnie © PDX

Kawałek dalej głaz poświęcony byłemu burmistrzowi Dębna.
Dębno - głaz poświęcony byłemu burmistrzowi Dębna © PDX

Znajduję też bibliotekę - bardzo ładny budynek z umieszczonym herbem miasta.
Biblioteka w Dębnie © PDX

Znajduję jakąś ścieżkę rowerową prowadzącą przez park i dostrzegam rzekę Kosę.
Dębno - rzeka Kosa © PDX

Kawałek dalej kapliczka.
Kapliczka Matki Boskiej w Dębnie - informacja © PDX

Kapliczka Matki Boskiej w Dębnie © PDX

Dalej dostrzegam dość ciekawy pomnik z trzema twarzami. Z tablicy obok dowiaduje się, że jest to Kurhan Żołnierzy Radzieckich.
Dębno - Kurhan Żołnierzy Radzieckich © PDX

Dębno - Kurhan Żołnierzy Radzieckich © PDX

Dębno - Kurhan Żołnierzy Radzieckich - informacja © PDX

Architektura miasteczka również przykuła moją uwagę.
Poczta w Dębnie © PDX

Następnie znajduję Pomnik Orła Białego, który umieszczony jest na pustym placu.
Dębno - Pomnik Orła Białego © PDX

Na tablicy obok pomnika umieszczone są daty wydarzeń z historii Polski.
Dębno - Pomnik Orła Białego - informacja © PDX

Na końcu placu dostrzegam kościół. Robi wrażenie. Bardzo podobają mi się kolumny na wieży.
Kościół w Dębnie © PDX

Przy ścianie obok kościoła umieszczone są różne tablice informacyjne.
Dębno - trasa turystyczna © PDX

Dębno - informacja o zabytkowych dzwonach © PDX

Jest też pomnik przedstawiający Maryję.
Dębno - pomnik Maryi © PDX

Na jeden z ławek robię postój. Jem batona i napełniam bidon. Sprawdzam jeszcze mapę przy kościele, by dowiedzieć się jak dojechać do jeziora w Dębnie, po czym ruszam dalej.
Wracam na główną drogę i odbijam w kierunku jeziora Lipowo.
Dębno - jezioro Lipowo © PDX

Mostek przy jeziorze Lipowo - Dębno © PDX

Zaczynam drogę powrotną. Po drodze znajduję czerwoną tarczę z lwem przypominającego tego z herbu Dębna.
Lew z herbu Dębna © PDX

Znajduję kolejny park, a w centrum jakiś głaz. Zbliżam się do niego.
Głaz w Dębnie © PDX

Tuż przy głazie znajduje się bardzo ciekawy poniemiecki pomnik. Niemieckie napisy są rozmieszczone na każdej ze stron pomnika, dlatego zrobiłem obiektowi kilka zdjęć.
Poniemiecki pomnik w Dębnie © PDX

Poniemiecki pomnik w Dębnie © PDX

Poniemiecki pomnik w Dębnie © PDX

Wracam na główną drogę i wyjeżdżam z Dębna.
Miasto Dębno © PDX

Droga powrotna inna niż dojazd. Drogą krajową nr 23 dojeżdżam do Barnówka. Po stawie pływa jakiś dziwny statek z głową zwierzęcia.
Staw w Barnówku © PDX

Nogi zaczynają boleć, przed Tarnowem robię postój, po którym trochę spada mój poziom zmęczenia. Drogą wojewódzką jadę dalej przez Tarnów, Wysoką i Baczynę i pojawiam się w końcu w Gorzowie. I wyszła kolejna setka. Stówka trzasła na liczniku przy kiosku obok stadionu żużlowego. No i super.
Wycieczka bardzo ciekawa, Dębno miało dużo więcej miejsc do fotografowania niż się spodziewałem.


Dane wyjazdu:
71.90 km 12.00 km teren
03:31 h 20.45 km/h:
Maks. pr.:47.14 km/h
Temperatura:24.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Kryń i Rychnów

Środa, 31 lipca 2013 · dodano: 31.07.2013 | Komentarze 2

Ostatnio była fala bardzo intensywnych upałów, więc nie wybierałem się wtedy na wycieczki rowerowe. Teraz już się ochłodziło i zrobiło się przyjemnie, więc postanowiłem pojechać w trasę
Ogólnie wycieczka bardzo podobna do ostatniej. Jazda po lasach województwa zachodniopomorskiego i zaliczanie nowych miejscowości. Tym razem nowe miejscowości znajdują się w gminie Barlinek. Głównym celem był Kryń, o którym artykuł przeczytałem na stronie Polska Niezwykła.
Pogoda pozytywna, tylko wiatr trochę przeszkadzał.
Wyruszam w kierunku północnym, mijam Kłodawę i dojeżdżam do Łubianki.
Tam wbijam w teren i pojawiam się w lesie. Ostatnio przez 2 noce były burze, przez co drogi leśne stały się bardzo mokre, pełne ogromnych kałuż. Masakra. Kałuże były czasem niemożliwe do ominięcia.
Bardzo mokra droga leśna © PDX

I tak się męczę aż w końcu trafiam do pierwszej miejscowości - osada Słowicze. Nic tu ciekawego, 3 domy obok siebie po jednej stronie drogi.
Dalej trochę mniej wilgoci, ale nadal kałuże występowały.
Kolejna miejscowość to osada Więcław. 2 domy, w tym jeden w remoncie. O dziwo w tym samym powiecie istnieje miejscowość o tej samej nazwie - kolejny Więcław znajduje się obok Dębna.
Dojeżdżam do drogi asfaltowej prowadzącej do Karska. Znajduję drogowskaz, który ukazuje mi drogę do celu.
Drogowskazy © PDX

Tym razem droga w bardzo dobrym stanie, zero kałuż! Super.
Po pewnym czasie pojawiam się w Kryniu, przy leśniczówce Śródborów. Tam znajduję głaz poświęcony ludziom, którzy poświęcili życie lasom i ojczyźnie. Bardzo ciekawe wykonanie z orzełkiem nad napisem.
Głaz w Kryniu © PDX

Ku mojemu zdziwieniu, po drugiej stronie głazu jest umieszczona kolejna informacja i z której dowiedziałem się, że głaz został postawiony w 80. rocznicę Lasów Państwowych.
Głaz w Kryniu © PDX

W pobliżu głazu znalazłem drzewo o dość sporym obwodzie, który przykuło moją uwagę.
Kryń - drzewo o sporym obwodzie © PDX

Jadę dalej przez las, gdzie czeka na mnie droga z dużo większą ilością kałuż niż poprzednio oraz pokrzywy, na które bardzo łatwo można się nadziać. Jednak przeżyłem jakoś tą podróz przez wilgoć i krzaki i pojawiłem się na asfaltowej drodze, przy krzyżu. Po lewo miejscowość Rychnów, dość spora wieś. Pojechałem tam na chwilę by sprawdzić, czy znajdę tu coś ciekawego.
Jest i kościół. Robi wrażenie. Posiada tarczę zegarową, co bardzo podoba mi się w kościołach, a mało kościołów wiejskich posiadających taką tarczę znam.
Kościół w Rychnowie © PDX

Wracam się i jadę dalej asfaltem. Znów skręcam w las i czeka mnie przeprawa przez drogę brukową w miejscowości Brunki. Pojawiam się już w Moczkowie, na szosie Gorzów-Barlinek.
Jeszcze postój przy skręcie do Mszańca i droga powrotna taka sama.