Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PDX z miasta Gorzów Wielkopolski. Mam przejechane 12294.62 kilometrów. Jeżdżę z prędkością średnią 20.24 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie. Opencaching PL - Statystyka dla PDX
symbole na metkachStatystyki zbiorcze na stronę


baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PDX.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

Geocaching

Dystans całkowity:3789.60 km (w terenie 542.50 km; 14.32%)
Czas w ruchu:186:04
Średnia prędkość:20.37 km/h
Maksymalna prędkość:52.74 km/h
Liczba aktywności:62
Średnio na aktywność:61.12 km i 3h 00m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
61.04 km 25.00 km teren
03:12 h 19.07 km/h:
Maks. pr.:34.26 km/h
Temperatura:19.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Ruiny młyna nad Postomią - druga wizyta

Wtorek, 15 września 2015 · dodano: 17.09.2015 | Komentarze 3

Wycieczka bardzo podobna do kwietniowej, tym razem jednak z akcentem geocachingowym. Skrzynka założona przez Robaka88 pojawiła się tam w czerwcu i nikt jej jeszcze do tej pory nie znalazł. Kolejna skrzynka została założona dużo wcześniej, szkoda że nie wiedziałem o jej istnieniu podczas mojej pierwszej wizyty w tym ciekawym miejscu. Takie więc sobie ustaliłem cele wycieczki.
Ciepło, pogoda się wreszcie ustabilizowała i było bardzo słonecznie. Wiatr jakoś zbytnio nie przeszkadzał.
Kierunek zachód, odbijam na Nowiny Wielkie i trafiam na tabliczkę informującą, że jest to Najpiękniejsza Lubuska Wieś 2015. Ciekawe. W 2 poprzednich latach wygrał Białcz i Lubno, a teraz Nowiny. Jak widać, okolice Gorzowa obfitują w najpiękniejsze wsie. 
Nowiny Wielkie - Najpiękniejsza Wieś Lubuska 2015
  • Nowiny Wielkie - Najpiękniejsza Wieś Lubuska 2015 © PDX
Dalsza droga prosto na Krzeszyce. Wkurzało mnie żwirowe pobocze i małe kamyki, które przyczepiały się do opon.
W centrum Krzeszyc powstał nowy park, bardzo ciekawy.
Centrum rekreacyjno-wypoczynkowe w Krzeszycach
  • Centrum rekreacyjno-wypoczynkowe w Krzeszycach © PDX
Można dowiedzieć się nieco o historii okolicy z pewnego pomnika.
O placu byłej podstawówki w Krzeszycach
  • O placu byłej podstawówki w Krzeszycach © PDX
Dość nietypową atrakcją miejsca są ogromnej wielkości szachownica z pionkami. Można sobie tu pograć, bo pionki są ruchome. Niestety porozrzucane dość chaotycznie.
Sporej wielkości szachy w Krzeszycach
  • Sporej wielkości szachy w Krzeszycach © PDX
Są też wiaty, gdzie można się schronić przed niekorzystnymi warunkami pogodowymi.
Miejsce wypoczynkowe w Krzeszycach
  • Miejsce wypoczynkowe w Krzeszycach © PDX
W tym miejscu Instytut Pamięci Narodowej postawił pomnik przedstawiający postać "Inki" i historię jej życia w trakcie drugiej wojny światowej i po niej.
Krzeszyce - ,życiorys
  • Krzeszyce - ,życiorys "Inki" © PDX
Centrum rekreacyjno-wypoczynkowe w Krzeszycach
  • Centrum rekreacyjno-wypoczynkowe w Krzeszycach © PDX
Miejscowe fontanny dodają uroku parkowi i dają możliwość schłodzenia się podczas upałów.
Fontanny w Krzeszycach
  • Fontanny w Krzeszycach © PDX
Miejsce robi wrażenie, ale czas ruszać dalej.
Zauważyłem, że pojechałem złą drogą. Skorzystałem jednak z pewnego skrótu, by dojechać do drogi, którą jechałem w kwietniu. Skrót mnie doprowadził do kolejnych ruin młyna, które ominąłem poprzednim razem. Więc to nie koniec nowości na dziś.

  • "Postomskie młyny" © PDX
Mostek nad Postomią
  • Mostek nad Postomią © PDX
Ruiny młyna
  • Ruiny młyna © PDX
Głębiej w lesie znalazłem kolejne ruiny. Nie mam jednak pojęcia, do czego mogły służyć i czy miały jakikolwiek związek z młynem.
Ruiny o nieznanym przeznaczeniu
  • Ruiny o nieznanym przeznaczeniu © PDX
Po drodze trafiłem również na teren rekreacyjno-wypoczynkowy dla turystów. Wiaty, stojaki rowerowe i... plac zabaw, co jest dość nietypowe jak na środek lasu.
Teren rekreacyjno-wypoczynkowy
  • Teren rekreacyjno-wypoczynkowy © PDX
Jadę jednak prosto do ruin młyna górnego, gdzie czekają na mnie kesze.
Kesza Robaka udało mi się znaleźć bez problemu, wiadomo zdjęcie spoilerowe zawsze gwarantuje sukces. Skrzynka dość nietypowa, jeśli chodzi o pojemnik.
Geocache
  • Geocache "Ruiny Młyna Górnego" © PDX
Bardzo klimatyczne keszowanie ze względu na dźwięki płynącej rzeki i małego wodospadu. Miejsce naprawdę klimatyczne.
Wymieniam geokrety, chowam skrzynkę i zajmuję się za kolejnego kesza.
Tam miałem tylko jedną wskazówkę - nisko. GPS w lesie coś za często gubił sygnał. Niestety mimo szczegółowych poszukiwań w wielu miejscach nie udało mi się namierzyć pojemnika. Aż szkoda, bo kesz miał już poprzednich znalazców. Może zaginął? Poszukiwania miałem trochę utrudnione ze względu na połamane gałęzie (skutek burzy chyba) więc nie mogłem dotrzeć do każdego miejsca.
Wyjechałem z lasu, trafiłem na drogę krajową nr 22, kawałek szybkiej jazdy, po czym odbiłem w lewo, by przez wiochy dotrzeć do Kołczyna. Tam wbiłem na wał i prosto do Gorzowa. Sporo wertepów, więc miejscami jechało się niezbyt przyjemnie.
Trafiam na budowę drugiej jezdni S3. Wszystko rozkopane, a tunel pod ekspresówką został przedłużony, jednak jezdnia pod tunelem - nie, więc trzeba było prowadzić rower. Ciekawie to wygląda.
Tunel pod S3
  • Tunel pod S3 © PDX
Dalszy powrót standardowy.

Dane wyjazdu:
63.16 km 5.00 km teren
03:02 h 20.82 km/h:
Maks. pr.:40.40 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Mosina i Witnica

Czwartek, 23 lipca 2015 · dodano: 25.07.2015 | Komentarze 2

Dzisiejsza wycieczka miała konkretny geocachingowy cel. Dzisiejszy kesz został ukryty w Mosinie koło Witnicy. Postanowiłem się więc tam wybrać.
Pogoda bardzo korzystna, dość ciepło, ale nie za gorąco. Dużo słońca.
Podjazd ulicą Olimpijską, bo Dobra dalej w remoncie. Bardzo męczący moment.
Dalej Baczyna i za nią skręcam w kierunku Lubna.
Przed Lubnem trafiam na informację dotyczącą tutejszej budowy. Planują tu zbudować elektrownie wiatrowe. Ciekawe.
Budowa Zespołu Elektrowni Wiatrowych - okolice Lubna
  • Budowa Zespołu Elektrowni Wiatrowych - okolice Lubna © PDX
Przejazd przez Lubno, po czym wjazd w las i jadę przez Stare Dzieduszyce i Sosny.
W Sosnach powinienem skręcić w las. Problem w tym, że droga wygląda dość dziko...
Początek dziczy
  • Początek dziczy © PDX
Jednak tylko początek był dziki, bo dalej trafiłem na równą, szeroką leśną gruntową drogę. Bardzo przyjemnie się po niej jechało.
Droga leśna doprowadza mnie do Mosiny. Tam w okolicy kościoła przystępuję do keszowania. Wskazówka bardzo konkretna, więc kesza wyciągnąłem bez problemu. Gorzej było ze schowaniem notebooka, do którego się wpisałem. Wyciągnąłem geokreta, włożyłem monetę. Było coś tam jeszcze w głębi pojemnika, ale jakoś nie mogłem tego sięgnąć. Pożywiłem się i napoiłem się, po czym schowałem kesza i ruszyłem w kierunku Witnicy.
Dalszy powrót drogą wojewódzką w kierunku Gorzowa. Kolejny postój na przystanku niedaleko Nowin Wielkich.
W Łupowie niestety trafiła się niespodzianka. Z tylnego koła zleciało całe powietrze. No cóż... postanowiłem napompować.
Dziura na szczęście nie była zbyt duża, więc powietrze nie uchodziło zbyt szybko i dało się jechać. Z dętką uporam się już w domu.
Mimo dziury w oponie i w dętce jechało się całkiem dobrze. Dopompowałem kolejny raz w pobliżu Mariny Gorzów i to wystarczyło, by spokojnie i bezpiecznie wrócić do domu.


Dane wyjazdu:
71.58 km 1.00 km teren
03:30 h 20.45 km/h:
Maks. pr.:43.80 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Największe kije do nordic walking

Sobota, 13 czerwca 2015 · dodano: 14.06.2015 | Komentarze 1

W Barlinku pojawił się nowy geocache, więc postanowiłem się po niego wybrać. Jest to jedna z moich bardziej lubianych tras, więc z chęcią wybrałem się na rower.
Słonecznie, wiatr słaby, ale dość duszno. Temperatura już dość wysoka - jeszcze trochę i byłby upał.
Dojazd do Barlinka standardowy przez Łubiankę i Moczkowo.
Podążam wzdłuż ścieżki rowerowej przy brzegu jeziora i docieram do największych na świecie kiji nordic walking. To tu ukryty jest kesz. W sumie to nawet nic wcześniej o tym miejscu nie sprawdzałem, więc się trochę zaskoczyłem, bo jak ostatnio byłem w Barlinku to tego tu nie było.
Tablica informacyjna
  • Tablica informacyjna © PDX
Jezioro Barlineckie
  • Jezioro Barlineckie © PDX
Największe na świecie kije do nordic walking
  • Największe na świecie kije do nordic walking © PDX
Zrobiłem sobie postój regeneracyjny na pobliskiej ławce. Kesz był bardzo łatwy do znalezienia, więc szybki wpis i odłożyłem mikro-magnetyka na miejsce.
Niestety rower zostawiłem na ostrym słońcu, co spowodowało problemy z licznikiem - wykasowało się wszystko z dziesiejszej podróży, licznik się zresetował. Dlatego dystans i czas w tym wpisie nie jest zbyt dokładny.
Jadę dalej ścieżką wzdłuż brzegu jeziora, prowadzi ona mnie wpierw przez pomost, a następnie przez kawałek lasu. W końcu wracam do głównego ronda w Barlinku. Powrót tą samą drogą.
Po drodze zatrzymuję się, by skorzystać z telefonu. Nagle pojawia się pewien rowerzysta, który myślał, że zatrzymałem się z powodu awarii roweru. Oczywiście tak nie było. Dowiedziałem się, że jedzie z Lubniewic do Barlinka.
Dalszy powrót standardowy.


Dane wyjazdu:
62.17 km 8.00 km teren
03:04 h 20.27 km/h:
Maks. pr.:40.75 km/h
Temperatura:19.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Tereny gminy Lubiszyn

Poniedziałek, 11 maja 2015 · dodano: 13.05.2015 | Komentarze 1

W pobliżu pojawił się nowy geocache, więc pomyślałem, by się po niego wybrać. Znajduje się obok Lubiszyna. Dawno nie kręciłem po tych terenach, więc z chęcią pojechałem na rower.
Temperatura lekko poniżej 20 stopni, więc dało radę w końcu wyruszyć w krótkich ciuchach. Słonecznie, przyjemnie. Wiatr umiarkowany, trochę przeszkadzał ale bardzo nie dokuczał.
Ze względu na remont ulicy Dobrej musiałem zmienić rutynę wycieczek w kierunku północno-zachodnim. Skorzystałem z krótszej, ale bardziej stromej alternatywy - ulicy Olimpijskiej.
Przez Baczynę szosą dojeżdżam do Wysokiej. Tam miałem pomysł, by wjechać od razu w las i nieznanym wcześniej skrótem dojechać do Lubiszyna. Nie chciałem się jednak rozstawać z szosą i w las skręciłem dopiero na wysokości skrzyżowania z Lubnem.
Docieram do Lubiszyna. Korzystając z mapy w telefonie jadę w kierunku kesza. Początkowo obieram zły kierunek, ale udaje mi się to poprawić.
Leśna droga, z której korzystam biegnie tuż obok nieczynnej linii kolejowej nr 415, która łączy Gorzów z Myśliborzem. Linia była wykorzystywana pod koniec XX wieku, obecnie zostały tylko tory.
Zjeżdżam w bok, zbliżając się do skrzynki. W sumie poszło bardzo łatwo. Nie miałem żadnych pomocy typu zdjęcie bądź wskazówek. Zajrzałem w pierwsze lepsze miejsce i od razu wypatrzyłem skrzynkę. Plastikowy pojemnik wsadzony w duży kamienny róg. Ciekawy pomysł.
Nietypowy geocache
  • Nietypowy geocache © PDX
Nic ciekawego do wymiany nie było, więc wpisałem się i odłożyłem geocache na miejsce.
Fragment nieczynnej linii kolejowej nr 415
  • Fragment nieczynnej linii kolejowej nr 415 © PDX
Następnie podążam lasami w kierunku Ściechowa. W pewnym momencie trafiam na rzeczkę.
Rzeczka - okolice Ściechowa
  • Rzeczka - okolice Ściechowa © PDX
Docieram do Ściechówka. Pomysł na powrót to stara trójka, do której trzeba dojechać przez Ściechówek. Tam znajduję coś, o czym nie wiedziałem wcześniej - poniemieckie lapidarium. Zachowało się kilka nagrobków w dobrym stanie. Ciekawe.
Tablica informacyjna w Ściechówku
  • Tablica informacyjna w Ściechówku © PDX
Cmentarz poniemiecki w Ściechówku
  • Cmentarz poniemiecki w Ściechówku © PDX
Jeden z lepiej zachowanych nagrobków
  • Jeden z lepiej zachowanych nagrobków © PDX
Jadąc dalej trafiam na bunt pewnego okolicznego mieszkańca odnośnie stanu dróg.
Znak niedaleko Chłopin
  • Znak niedaleko Chłopin © PDX
Następnie trafiam na starą trójkę i od tego momentu powrót standardowy.
W drodze powrotnej zaglądam jeszcze na budowę ulicy Dobrej i z tablicy dowiaduję się, że zakończenie prac ma nastąpić w listopadzie. Pozostaje cierpliwie czekać...


Dane wyjazdu:
39.14 km 8.00 km teren
02:24 h 16.31 km/h:
Maks. pr.:43.80 km/h
Temperatura:17.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Marzęcin i Harpagan Dirt

Piątek, 10 kwietnia 2015 · dodano: 12.04.2015 | Komentarze 0

Ostatnia przerwa w jeździe spowodowana była początkowo fatalną pogodą, a następnie złapałem jakieś choróbsko. Jednak wszystko w końcu się ustabilizowało, więc trzeba ruszać w trasę. Dzień już długi, więc ściemnia się dopiero późną porą, co zachęca do robienia dłuższych tras po południu. Pogoda rewelacyjna, prawie 20 stopni, bezwietrznie i słonecznie. W końcu można było się lżej ubrać.
Na rower chciał ze mną jechać Łukasz, rzucił hasło "kierunek Kłodawa" i wpadłem na pomysł, by pokazać mu Marzęcin, bo to bardzo ciekawa miejscówka.
Początkowo w jeździe towarzyszył nam również Eryk, jednak rozstał się z nami na Górczynie, by załatwić jakąś pilną sprawę.
Do Kłodawy postanowiliśmy pojechać inną drogą. Jechałem nią już kiedyś. Pola i lasy. Przy okazji przypomniałem sobie o keszu, który jest po drodze. Łukasz wpisał się, dokonał wymiany fantów, a ja znalazłem swój wpis sprzed 2 lat.
Docieramy do Kłodawy, stąd kierunek Mironice i wbijamy na brukowaną drogę. Towarzysz narzeka na stan drogi i długość trasy. Udaje nam się jednak w końcu dotrzeć do celu.
Łukasz w Marzęcinie
  • Łukasz w Marzęcinie © PDX
Następnie zmierzamy w kierunku lapidarium.
Lapidarium w Marzęcinie
  • Lapidarium w Marzęcinie © PDX
Następnie wchodzimy na zabagniony obszar, gdzie niegdyś było pełno wody. Dziś przez ten teren przepływa tylko mała rzeczka.
Wyschnięty zbiornik wodny w Marzęcinie
  • Wyschnięty zbiornik wodny w Marzęcinie © PDX
Pokazuję Łukaszowi pozostałe atrakcje Marzęcina, czyli źródło Marii i głaz poświęcony Erice Sommerfeld. Następnie obmyślamy drogę powrotną. Nie mamy zamiaru jechać po tej brukowanej drodze, więc początkowo korzystamy z zielonego szlaku rowerowego, a następnie odbijamy w kierunku Santocka.
W pobliżu tutejszego sklepu robimy sobie odpoczynek - zaopatrujemy się w prowiant i spożywamy go na ławeczce obok sklepu.
Naszą uwagę przykuł kręcący się koło sklepu kot, który w pysku ciągle trzymał martwego wróbla.
Po postoju zaczynamy drogę powrotną, jednak przypominam sobie o Harpagan Dirt, trzeba to miejsce dokładnie zbadać, bo gdy tam byłem ostatnio, to nie chciałem przeszkadzać szalejącej tam młodzieży. Jedziemy więc tam.
Miejsce robi wrażenie.
Harpagan Dirt
  • Harpagan Dirt © PDX
Wrak samochodu
  • Wrak samochodu © PDX
Zainteresowało nas również miękkie miejsce do lądowania.
Przytulna miejscówka
  • Przytulna miejscówka © PDX
Miejsce na odpoczynek
  • Miejsce na odpoczynek © PDX
Wchodzimy na najwyższy punkt, a tam doskonały widok na całość tego obiektu.
Harpagan Dirt - widok z najwyższego punktu zjazdowego
  • Harpagan Dirt - widok z najwyższego punktu zjazdowego © PDX
Poza atrakcjami dla miłośników BMX, znajduje się tu również miejsce na grilla i małe boisko do siatkówki. Miejscówka rewelacyjna.
Trzeba jednak ruszać w drogę powrotną, bo robi się coraz ciemniej i zimniej. Z Santocka prosto w kierunku Gorzowa, a my rozstajemy się koło Katedry i każdy rusza w swoją stronę.


Dane wyjazdu:
44.04 km 13.00 km teren
02:14 h 19.72 km/h:
Maks. pr.:43.40 km/h
Temperatura:13.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Jezioro Ostrowite

Wtorek, 24 marca 2015 · dodano: 25.03.2015 | Komentarze 0

W pobliżu pojawił się nowy kesz, więc postanowiłem się do niego wybrać, tym bardziej, że został umiejscowiony w dobrze mi znanym i lubianym miejscu. Od czasu do czasu korzystam ze ścieżki leśnej Santoczno-Różanki, godne zapamiętanie jest to, że w jednym punkcie jest poprowadzona pomiędzy dwoma jeziorami. Skrzynka ukryta została akurat przy brzegu większego z tych jezior, czyli jeziora Ostrowitego. Postanowiłem się więc tam wybrać.
Wiosenne ciepło, słonecznie, wiatr nie przeszkadzał. Jeszcze trochę, a będzie można latać w krótkim rękawku.
Kłodawa, Łośno, Santoczno, trasa standard... W drodze do Santoczna wkurzała mnie droga leśna w trochę kiepskim stanie (rozjechana przez pojazdy leśne i rolnicze).
Tuż obok cmentarza w Santocznie dostrzegam stary, poniemiecki cmentarz. Aż dziwne, bo jeżdżę tędy od lat i ani razu go nie zauważyłem.
Cmentarz poniemiecki w Santocznie
  • Cmentarz poniemiecki w Santocznie © PDX
Niestety nie udało mi się znaleźć żadnych nagrobków w dobrym stanie.
Nagrobek poniemiecki w Santocznie
  • Nagrobek poniemiecki w Santocznie © PDX
Następnie jadę w kierunku jeziora. Po minięciu punktu pomiędzy jeziorami zaczynam wypatrywać ścieżki, która umożliwi mi dojazd do kesza.
Znajduję cienką ścieżkę, został tu poprowadzony szlak nordic walking. Ścieżka prowadzi wzdłuż brzegu jeziora, jednak w pewnym momencie odbiega od niego, co mnie trochę niepokoi. Jednak udało się spokojnie znaleźć kesza. Poszło szybko i sprawnie. Miejsce ukrycia rzuca się w oczy nawet bez spoilera.
Jezioro Ostrowite
  • Jezioro Ostrowite © PDX
Szlak nordic walking dookoła jeziora Ostrowitego
  • Szlak nordic walking dookoła jeziora Ostrowitego © PDX
Wracam na drogę, kieruję się ku Rózankom, a stamtąd do Wawrowa i spokojny powrót do Gorzowa.


Dane wyjazdu:
38.37 km 4.00 km teren
02:06 h 18.27 km/h:
Maks. pr.:43.00 km/h
Temperatura:9.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Kolejny okoliczny geocaching

Sobota, 21 lutego 2015 · dodano: 22.02.2015 | Komentarze 0

Kolejna geocachingowa wycieczka. Cel to 2 skrzynki ukryte w Wojcieszycach i drugi etap kesza, którego pierwszy etap znalazłem tydzień temu.
Coraz cieplej. Temperatura dochodziła nawet do 10 stopni. Nadal słonecznie, ale pojawiło się kilka chmurek. Dość silny wiatr dał się we znaki.
Do Wojcieszyc dojeżdżam drogą polną z gorzowskiego Manhattanu. Poszukiwania pierwszego kesza niestety były nieowocne, mimo tego, że miałem zdjęcie spoilerowe. Niestety nie udało mi się znaleźć miejsca, które pokazuje zdjęcie spoilerowe, a przeszukałem i kościół i mur wokół niego z obu stron.
Kościół w Wojcieszycach
  • Kościół w Wojcieszycach © PDX
Kolejna skrytka ukryta została w ruinach przy drodze prowadzącej do DK22.
Ruiny mijałem już wielokrotnie, ale nigdy nie przyjrzałem się im z bliska. Dziś nadarzyła się okazja. Dużo opuszczonych budynków.
Skrzynkę znajduję dość szybko, bo była odsłonięta.
Ruiny w Wojcieszycach
  • Ruiny w Wojcieszycach © PDX
Ruiny w Wojcieszycach
  • Ruiny w Wojcieszycach © PDX

Ruiny w Wojcieszycach
  • Ruiny w Wojcieszycach © PDX
Ruiny w Wojcieszycach
  • Ruiny w Wojcieszycach © PDX
Ruiny w Wojcieszycach
  • Ruiny w Wojcieszycach © PDX
Po krótkiej eksploracji opuszczonych budynków jadę dalej. Docieram do Wawrowa. Tam wszystko rozkopane i zrobili sygnalizacją świetlną i ruch wahadłowy. Trochę trzeba było poczekać, żeby pojechać dalej.
Dalej Janczewo. Za Janczewem skręcam w prawo i docieram do Górek. Jest to dla mnie wyjątkowa miejscowość pod względem krajobrazów. Pagórkowaty teren wyróżnia tą wieś od innych. Górki bardzo mi przypominają Shire z uniwersum Tolkiena.
Współrzędne doprowadziły mnie do dobrze mi znanego bunkra przydrożnego. Rok temu nawet w tym miejscu szukałem kesza.
Kesz z geocaching.com ukrył się dokładnie w tym samym miejscu, co ten z opencaching.com. Ale ten z opencachingu coś zniknął...
Szybka wymiana fantów. W keszu ukryło się 5 zł, które oczywiście wziąłem :)
Warta przy drodze Czechów-Santok
  • Warta przy drodze Czechów-Santok © PDX
Dalszy powrót standardowy przez Czechów. Mimo wmordęwiatru jechało się całkiem spoko.




Dane wyjazdu:
32.01 km 5.00 km teren
01:58 h 16.28 km/h:
Maks. pr.:29.20 km/h
Temperatura:4.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Geowkurwing

Sobota, 14 lutego 2015 · dodano: 15.02.2015 | Komentarze 1

Połowa lutego, a pogoda już przypomina przedwiośnie. Słonecznie i prawie bezchmurnie już 3 dzień z rzędu. Trzeba więc zrobić wycieczkę rowerową, bo ostatnio bardzo mało jeżdżę.
Na oficjalnej stronie geocachingu pojawiło się ostatnio sporo nowych skrzynek. Jedna z nich podobno jest nietypowa i ma ciekawy mechanizm wyciągania. Dziś podjąłem się 3 skrzynek, wszystkie ukryte są w okolicach Santoka.
Coś cienko z formą, trzeba zacząć więcej jeździć. Mam nadzieję, że taka pogoda utrzyma się jak najdłużej, bo bardzo zachęca do wyjścia na rower.
Z Gorzowa wyjeżdżam ulicą Podmiejską, przejeżdżam przez Wawrów i zaczynam myśleć o pierwszym keszu.
Początkowo staram się trafić na miejsce odbijając w bok od szosy, ale wszędzie bezdroża i krzaczory. Z mapy widać, że skrzynka znajduje się blisko drogi leśnej. Żeby do niej trafić, wpierw muszę dojechać do Janczewa. Taki dojazd okazał się najlepszy.
Droga leśna doprowadziła mnie do granicy między lasem, a polem.
Pola niedaleko Janczewa
  • Pola niedaleko Janczewa © PDX
Podążam wzdłuż tej granicy po ścieżce pełnej błota. Współrzędne doprowadzają mnie do miejsca niedaleko ambony myśliwskiej. Rower zostawiam przy ambonie, a ja idę w głąb lasu. Czas na keszowanie, które okazało się godziną męki.
Znajduję nietypowy mechanizm wyciągania skrzynki - jest to rączka w ziemi.
Rączka - geocache
  • Rączka - geocache "Janczewo forest" © PDX
Ciągnę zgodnie z instrukcją, ale... nie daję rady. Trzeba mieć naprawdę sporo siły, żeby to pociągnąć. Męczę się i męczę, jęczę, nic, zero postępu w keszowaniu. W końcu daję ze swoich sił wszystko i czuję, że coś się dzieje. Sznurek coraz dłuższy, jest w końcu zadowolenie po długiej męce. Ostatecznie przychodzi koniec ciągnięcia... urwałem sznurek. NOSZ CHOLERA! Jeszcze nigdy tak się nie wkurwiałem przy keszowaniu. 
Zepsułem kesza :c
  • Zepsułem kesza :c © PDX
Mimo wszystko dalej jakoś próbuję wyciągnąć pojemnik. Udaje mi się wyciągnąć rurę, przez którą przechodził sznurek. Reszta sznurka siedzi głęboko w ziemi. Próbuję się tam jakoś dokopać, ale nie daję rady. Przydałaby się łopatka. Niestety odpuszczam. Ktoś miał przesadzony pomysł z tym keszem. Geocaching Strongman :p
Wracam do Janczewa i jadę w kierunku Gralewa. W Gralewie odbijam w bok. Kolejny cel to geocache ukryty przy baszcie santockiej. Akurat w tym miejscu znalazłem pierwszego kesza w moim życiu, był to czerwiec 2011 roku. Ktoś założył kolejnego kesza w tym samym miejscu całkiem niedawno.
Sporo błota. Docieram do santockiej baszty. W tym samym momencie co ja, na miejsce z innej strony przyszły 2 niemieckie turystki. Usiadłem na ławce i czekałem aż pójdą, by zacząć keszowanie. W tym czasie podziwiały panoramę okolic Santoka. Widoki przepiękne. Jest to jedno z moich ulubionych miejsc w okolicy.
Santocki krajobraz
  • Santocki krajobraz © PDX
Turystki poszły, więc pora na szukanie. Tym razem poszło dość łatwo.
Geocache
  • Geocache "Tower" na tle santockiej baszty © PDX
Zjeżdżam w dół i jadę w kierunku zachodnim. Grzejące słońce i jazda z wiatrem. Przyjemnie się jechało.
Czas na kolejną skrytkę. Akurat w tym samym miejscu również jest skrzynka z opencachingu, tak jak w przypadku baszty santockiej. 
Bardzo ciekawie ukryta. Mikromagnetyk na sznurku. A sznurek przywiązany do gałęzi, która zamocowana została wewnątrz bunkra, blisko okna. Ciekawy pomysł. 
Kolejny geocache
  • Kolejny geocache © PDX
Ciekawy geocachingowy pomysł
  • Ciekawy geocachingowy pomysł © PDX
Okazało się jednak, że to nie koniec. Wewnątrz była kartka z wiadomością, że należy kierować się w kierunku Santoka. Były podane konkretne współrzędne kolejnego etapu. Mi się jednak nie chciało cofać. Mam na razie dosyć szukania. Zrobiłem zdjęcie kartki ze współrzędnymi i zaliczę ten etap kiedy indziej.
Dalszy powrót standardowy. Wycieczka może niedaleka, ale przez pierwszą skrzynkę zajęła naprawdę sporo czasu.


Dane wyjazdu:
73.82 km 26.00 km teren
04:02 h 18.30 km/h:
Maks. pr.:48.82 km/h
Temperatura:18.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Geocaching - barlineckie lasy

Niedziela, 28 września 2014 · dodano: 28.09.2014 | Komentarze 1

Cel dzisiejszej wycieczki to 2 kesze ukryte blisko Barlinka, które planowałem znaleźć już wcześniej, ale to przełożyłem. Dużo jazdy po lasach dziś.
Pogoda już nie taka ponura jak w piątek, dziś słonecznie, jednak już nie tak ciepło jak tydzień temu, choć nadal jest spoko. Temperatura wahała się w granicach 16-20 stopni. Wiatr nieprzeszkadzający.
Dziś coś ogólny brak mocy. Raz mam takie dni, że nieźle popierdzielam, a raz takie, gdzie się przeważnie ślimaczę. Dziś raczej ten drugi typ, choć nie do końca, bo były szybsze momenty.
Zamiast jechać na Barlinek cały czas szosą, to na skrzyżowaniu Karsko-Okunie odbiłem w prawo i przemierzałem leśne drogi, w tym te niezbyt komfortowe, z kostki brukowej. Ogólnie to w lesie dość mokro, sporo kałuż.
Droga leśna o niezbyt komfortowej nawierzchni
  • Droga leśna o niezbyt komfortowej nawierzchni © PDX
Natknąłem się na kilka tablic, z których można się dowiedzieć ciekawostek o lesie.
Tablica informacyjna
  • Tablica informacyjna "Powalone drzewo" © PDX
Potem wjechałem w prawie kompletną dzicz, niby droga, ale leśny dukt ledwo co widoczny, sporo gęstych zarośli i dużo gałęzi.
Mimo tego, że cały czas korzystałem z GPS, to zdarzyło mi się raz zboczyć z drogi.
W lesie ciekawe widoki. Jedno z drzew szczególnie się wyróżniało spośród reszty.
Król lasu
  • Król lasu © PDX
Kawałek dalej trafiłem na paśnik dla zwierząt.
Paśnik w lesie
  • Paśnik w lesie © PDX
Trochę jazdy po lesie i trafiłem do przedmieść Barlinka. Jeszcze las, ale już zaczyna się jakiś ośrodek. Czas na szukanie keszy.
Podczas szukania  pierwszego zamiast wymacać kesza wymacałem... żabę. Sporo takich pełza po lesie. Trafiłem na właściwe miejsce i wygrzebanie skrzynki nie było trudne.
Czas na  drugą skrzynkę. Wskazówka sugerowała szukanie w pobliżu słupka. Sprawdziłem kilka i nic. Nie wpadłem początkowo na to, by wspiąć się na stromą górkę obok. Jednak GPS tam wskazywał, więc tam się wybrałem. Tam znalazłem jakieś małe ruiny i betonowy słupeczek. Kesz był na widoku, więc potem go trochę zamaskowałem. Szybki wpis i wymiana fantów.
Geocache
  • Geocache "OMTTK II" © PDX
Oba kesze sporo łączy. Zostały założone podczas podczas Ogólnopolskiego Młodziezowego Turnieju Turystyczno-Krajoznawczego odbywającego się w dniach 28 maja -1 czerwca 2014r w Barlinku. W każdym keszu można było znaleźć gadżety z tego wydarzenia - odblaski, smycze, plakietki. Ciekawe.
Powrót również lasem, ale trochę inaczej. Brukiem dojechałem do Moczydła przez Okno. Dalej byłem przekonany, że źle pojechałem, ale cały czas jechałem w dobrym kierunku. Dalej Lipy, gdzie zrobiłem sobie postój. Dalszy powrót przez Łośno, Wojcieszyce i Wawrów dobrze znanymi przeze mnie drogami. Średnia trochę niska, ale to przez dużą dawkę jazdy w dość wymagającym terenie.




Dane wyjazdu:
38.02 km 2.00 km teren
01:47 h 21.32 km/h:
Maks. pr.:35.83 km/h
Temperatura:22.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Wieża widokowa - geocaching

Czwartek, 18 września 2014 · dodano: 19.09.2014 | Komentarze 1

Dzisiejszy cel to geocache ukryty przez Adriana (Robak88). Za pierwszym razem w lutym nie udało się znaleźć skrzynki, jednak dziś uzbroiłem się w podpowiedzi i przydatne zdjęcia, więc musi się udać.
Pogoda super, ciepło, słonecznie. Wiatr od czasu do czasu trochę dmuchał.
Początkowo jechało mi się rewelacyjnie, miałem sporo mocy. Minąłem Łupowo, Jenin, Bogdaniec, Motylewo i w odpowiednim miejscu skręciłem w kierunku wieży.
Teraz czas na spacer z rowerem po schodach na stromym terenie. Nie było lekko. Jednak w miejscu, gdzie las się kończy już nie jest tak stromo i nie idzie się ciężko.
Doszedłem do wieży. Czas keszować.
Początkowo znów nie miałem pomysłu, gdzie skrzynka może się znajdować. W końcu jednak wyciągnąłem kawałek ziemi z trawą i znalazłem w zagłębieniu skrzynkę. Naprawdę fajne miejsce ukrycia. Zupełnie się nie wyróżnia, więc jej zlokalizowanie nie jest oczywiste. 
Wymiana fantów i szybki wpis.
Geocache
  • Geocache "Wieża widokowa - Nowiny Wielkie" © PDX
Oczywiście musiałem wejść na wieżę, by po raz kolejny podziwiać widoki. Lubię to miejsce. Zdjęć nie robiłem, bo już zamieściłem zdjęcia tego miejsca w poprzednich wpisach, a nie chciałem się powtarzać. Zainteresowanych zdjęciami zapraszam tutu.
Krajobraz przyleśny
  • Krajobraz przyleśny © PDX
Zjeżdżam ze wzgórza leśną drogą prowadzącą przez rezerwat przyrody "Morenowy Las".
Droga leśna - okolice Motylewa
  • Droga leśna - okolice Motylewa © PDX
Droga doprowadza mnie do drogi wojewódzkiej, tuż obok Motylewo. Stąd standardowy powrót do domu.