Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PDX z miasta Gorzów Wielkopolski. Mam przejechane 12294.62 kilometrów. Jeżdżę z prędkością średnią 20.24 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie. Opencaching PL - Statystyka dla PDX
symbole na metkachStatystyki zbiorcze na stronę


baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PDX.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2015

Dystans całkowity:109.71 km (w terenie 20.00 km; 18.23%)
Czas w ruchu:05:35
Średnia prędkość:19.65 km/h
Maksymalna prędkość:40.40 km/h
Liczba aktywności:2
Średnio na aktywność:54.85 km i 2h 47m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
63.16 km 5.00 km teren
03:02 h 20.82 km/h:
Maks. pr.:40.40 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Mosina i Witnica

Czwartek, 23 lipca 2015 · dodano: 25.07.2015 | Komentarze 2

Dzisiejsza wycieczka miała konkretny geocachingowy cel. Dzisiejszy kesz został ukryty w Mosinie koło Witnicy. Postanowiłem się więc tam wybrać.
Pogoda bardzo korzystna, dość ciepło, ale nie za gorąco. Dużo słońca.
Podjazd ulicą Olimpijską, bo Dobra dalej w remoncie. Bardzo męczący moment.
Dalej Baczyna i za nią skręcam w kierunku Lubna.
Przed Lubnem trafiam na informację dotyczącą tutejszej budowy. Planują tu zbudować elektrownie wiatrowe. Ciekawe.
Budowa Zespołu Elektrowni Wiatrowych - okolice Lubna
  • Budowa Zespołu Elektrowni Wiatrowych - okolice Lubna © PDX
Przejazd przez Lubno, po czym wjazd w las i jadę przez Stare Dzieduszyce i Sosny.
W Sosnach powinienem skręcić w las. Problem w tym, że droga wygląda dość dziko...
Początek dziczy
  • Początek dziczy © PDX
Jednak tylko początek był dziki, bo dalej trafiłem na równą, szeroką leśną gruntową drogę. Bardzo przyjemnie się po niej jechało.
Droga leśna doprowadza mnie do Mosiny. Tam w okolicy kościoła przystępuję do keszowania. Wskazówka bardzo konkretna, więc kesza wyciągnąłem bez problemu. Gorzej było ze schowaniem notebooka, do którego się wpisałem. Wyciągnąłem geokreta, włożyłem monetę. Było coś tam jeszcze w głębi pojemnika, ale jakoś nie mogłem tego sięgnąć. Pożywiłem się i napoiłem się, po czym schowałem kesza i ruszyłem w kierunku Witnicy.
Dalszy powrót drogą wojewódzką w kierunku Gorzowa. Kolejny postój na przystanku niedaleko Nowin Wielkich.
W Łupowie niestety trafiła się niespodzianka. Z tylnego koła zleciało całe powietrze. No cóż... postanowiłem napompować.
Dziura na szczęście nie była zbyt duża, więc powietrze nie uchodziło zbyt szybko i dało się jechać. Z dętką uporam się już w domu.
Mimo dziury w oponie i w dętce jechało się całkiem dobrze. Dopompowałem kolejny raz w pobliżu Mariny Gorzów i to wystarczyło, by spokojnie i bezpiecznie wrócić do domu.


Dane wyjazdu:
46.55 km 15.00 km teren
02:33 h 18.25 km/h:
Maks. pr.:40.06 km/h
Temperatura:18.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Jezioro Grabino i hubertówka

Czwartek, 9 lipca 2015 · dodano: 12.07.2015 | Komentarze 0

Niestety mój zapał rowerowy mocno osłabł, przez co jeżdżę dużo mniej niż kiedyś. Nie oznacza to jednak, że rezygnuję z wycieczek.
Dziś odwiedziłem gminę Kłodawa i znajdujące się na jej terenie jezioro Grabino i hubertówkę. Wybrałem się tam, by poszukać ukrytych tam keszy. Niestety nie udało się znaleźć żadnego z nich.
Pogoda niezbyt ciepła, bardzo zmienna, wietrzna. Gdy wyszedłem po rower, zaczęło lać, musiałem się ukryć w altanie i przeczekać 10 minut. Po przejściu deszczu było widać wyraźnie rozpogodzenia, czyste niebo akurat w tym kierunku, w którym jadę.
Niestety trochę spadek formy. Dojeżdżam do jeziora Grabino. Niestety nie udało mi się namierzyć kesza z pomocą współrzędnych i podpowiedzi tekstowej. Bez spoilera zdjęciowego bywa ciężko. Odpuściłem, gdyż nie mam zamiaru tracić dużej ilości czasu na to.
Jezioro Grabino
  • Jezioro Grabino © PDX
Dalej jadę w kierunku Mszańca przez las. Mijam osadę i zaczyna się nieszczęsna droga brukowana. Po jej pokonaniu trafiam na dukt leśny, który doprowadza mnie do hubertówki. Tutaj znów nie udaje mi się znaleźć kesza (tutaj mi chodzi o skrzynkę z geocaching.com a nie z opencachingu).
Hubertówka
  • Hubertówka © PDX
Czas na drogę powrotną. Mijam Łośno, trochę lasu i docieram do Wojcieszyc. Za Wojcieszycami dopada mnie deszcz, jednak dzięki silnemu wiatrowi bocznemu zmokłem tylko z jednej strony.
Dalej Wawrów, i niespodzianka - nastał koniec robionych przez kilka miesięcy robót. Efekt - rondo w Wawrowie.
Dalszy powrót do Gorzowa standardowy.