Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PDX z miasta Gorzów Wielkopolski. Mam przejechane 12294.62 kilometrów. Jeżdżę z prędkością średnią 20.24 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie. Opencaching PL - Statystyka dla PDX
symbole na metkachStatystyki zbiorcze na stronę


baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PDX.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

Zwiedzanie nowych miast

Dystans całkowity:731.12 km (w terenie 77.50 km; 10.60%)
Czas w ruchu:35:40
Średnia prędkość:20.50 km/h
Maksymalna prędkość:50.16 km/h
Liczba aktywności:9
Średnio na aktywność:81.24 km i 3h 57m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
55.61 km 0.00 km teren
02:58 h 18.74 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Krzyż Wlkp. - Nowe Polichno

Środa, 27 lipca 2016 · dodano: 12.08.2016 | Komentarze 1

Odbiór roweru z Poznania. Wpierw dojazd na dworzec PKP, tam rower wpakowałem do pociągu i wysiadłem w Krzyżu. Od tego momentu dalsza jazda rowerem, by sprowadzić rower z powrotem do Gorzowa. Niestety naszło mnie kilka nieprzyjemności - ostra ulewa w Lipkach Wielkich i kapeć w Nowym Polichnie, co zmusiło mnie do zakończenia jazdy.

Dane wyjazdu:
39.21 km 0.00 km teren
02:00 h 19.61 km/h:
Maks. pr.:35.18 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Wieczorna pętla przez Puszczykowo i Luboń

Czwartek, 9 czerwca 2016 · dodano: 12.08.2016 | Komentarze 0



Dane wyjazdu:
50.44 km 0.00 km teren
02:48 h 18.01 km/h:
Maks. pr.:34.87 km/h
Temperatura:23.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Poznań i okolice

Czwartek, 12 maja 2016 · dodano: 16.05.2016 | Komentarze 3

Czas na nowy rozdział w moich rowerowych przygodach. Postanowiłem sprowadzić rower do Poznania, miasta, w którym studiuję.
Tereny wokół Gorzowa przyznam szczerze trochę mi się znudziły - żeby zobaczyć coś nowego muszę przebyć sporą odległość, nie zawsze jest jednak ochota na to. Stąd ten spadek w porównaniu do poprzednich lat. Stąd pomysł na sprowadzenie roweru do Poznania. Początkowo miałem robić wycieczki rowerami miejskimi wypożyczanymi ze stacji PRM. Można tam wypożyczyć rower w jednym miejscu, a oddać w jednym. Powiem jednak, że nawet podczas krótkich eksperymentalnych przejażdżek zawiodłem się na tym systemie. Raz zaciął się ekran dotykowy w termialu, a kolejny raz nie chciało mi uznać zwrotu roweru. Po tym incydencie stwierdziłem, że dam spokój z tą wypożyczalnią. Poza tym najlepiej czuję się na swoim rowerze.
Rower sprowadziłem do Poznania dzięki tacie, który poprosił kierowcę jeżdżącego na codzień na trasie Gorzów-Poznań, by zabrał ze sobą mój rower, bym mógł go odebrać. Cały transport i odbiór bez problemu. Rowerek będzie tu jakoś do końca czerwca, powrót już nie będzie taki łatwy - planuję wrócić do Gorzowa rowerem, gdy forma się ustabilizuje, by poznać całą trasę z perspektywy rowerzysty.
Tyle tytułem wstępu. Dzisiejsza pogoda dość ciepła, chmur sporo się szwędało - nie zakrywały całego nieba, ale zdarzały się przelotne deszczyki. 
Cel początkowy był prosty - zobaczyć lotnisko Poznań-Ławica i dalej pojechać gdzieś w tą stronę.
W samym mieście, jak nie było ścieżki rowerowej to poruszałem się chodnikiem. Ruch ogromny, a rozeznanie moje na tych trasach bardzo małe, więc nie wolałem zbytnio ryzykować.
Ruszamy. Ulica Jana Pawła II, dalej odbijam w bok i przemierzam Wartę. Rzeka bardzo dobrze mi znana,
Warta - widok z mostu Królowej Jadwigi w Poznaniu
  • Warta - widok z mostu Królowej Jadwigi w Poznaniu © PDX
Jeden duży minus to stanie na światłach - czasami naprawdę długo trzeba czekać i trafiłem na bardzo dużą ilość przejść przez jezdnię.
Jadę dalej trasą, którą znam z okna tramwaju, gdy jadę na dworzec i z powrotem.
Multikino w Poznaniu
  • Multikino w Poznaniu © PDX
Nowoczesne poznańskie budynki
  • Nowoczesne poznańskie budynki © PDX
Gdy odłączam się od znanych mi terenów, zaczynam być nieodłączny od GPS. Trafiam na roboty drogowe i trochę mi zajmuje ogarnięcie, jak jechać.
Poznań
  • Poznań © PDX
W końcu po ślimaczeniu się przez ruchliwe miasto trafiam na ulicę Bukowską, którą powinienem dojechać prosto na lotnisko. Od razu mnie wita asfaltowa ścieżka rowerowa, więc śmigam że aż miło.
Ścieżka rowerowa przy ul. Bukowskiej w Poznaniu
  • Ścieżka rowerowa przy ul. Bukowskiej w Poznaniu © PDX
Jadę, jadę, parę przejazdów przez jezdnię się zdarzyło, ale nie było aż tak uciążliwie jak wcześniej. W końcu dostrzegam budynki należące do lotniska.
Port lotniczy Poznań-Ławica
  • Port lotniczy Poznań-Ławica © PDX
Port lotniczy Poznań-Ławica
  • Port lotniczy Poznań-Ławica © PDX
Nie wiedziałem na początku jak wygląda obszar lotniska, dlatego jak zobaczyłem tą część, to myślałem, że to wszystko. Trochę się rozczarowałem, jakoś myślałem że będzie to jakoś inaczej wyglądało.
Wracam na trasę i jadę dalej wzdłuż Bukowskiej i niespodziewanie trafiam na kolejne budynki lotniska kawałek dalej. A więc jest tego więcej niż początkowo myślałem! Wyglądają nawet nawet.
Port lotniczy Poznań-Ławica
  • Port lotniczy Poznań-Ławica © PDX
Port lotniczy Poznań-Ławica
  • Port lotniczy Poznań-Ławica © PDX
Port lotniczy Poznań-Ławica
  • Port lotniczy Poznań-Ławica © PDX
Nawet ciekawie to wygląda. Wracam na trasę i już mam plan, by w końcu opuścić miasto. Jednak przed wyjazdem trafiam na pewną reklamę obiektu, który znajduje się przy ulicy GORZOWSKIEJ. Tak, udało mi się znaleźć ulicę Gorzowską w Poznaniu. Aż poczułem dom. Znowu odbiłem w bok od głównej drogi.
Ulica Gorzowska w Poznaniu
  • Ulica Gorzowska w Poznaniu © PDX

Dobra, wracam w końcu na trasę. Wyjeżdżam z Poznania i trafiam do wsi Wysogotowo. Tam od razu rondo i zastanawiam się gdzie jechać. Patrzę na mapę w telefonie i podejmuję decyzję, by dojechać do Rokietnicy - wsi, którą kojarzę z okna pociągu.
Od ronda odbijam w prawo i jadę przez dość sporą wieś Przeźmierowo. Jak na wieś to ruch dość duży tu. Jednak mamy tu dobrej jakości ścieżkę rowerową.
Kościół w Przeźmierowie
  • Kościół w Przeźmierowie © PDX
Wyjeżdżam ze wsi i wiaduktem jadę nad drogą krajową nr 92.
Droga krajowa nr 92
  • Droga krajowa nr 92 © PDX
Przez Kobylniki docieram do Napachania. Odbijam w bok w kierunku Rokietnicy. W końcu trafiam na spokojną drogę, gdzie można się w miarę bezpiecznie poczuć podczas popierdzielania po asfalcie.
Krótki postój, po czym pojawiam się w miejscowości Chyby. A za Chybami... niespodziewany powrót do Poznania.
Między Chybami a Poznaniem
  • Między Chybami a Poznaniem © PDX
Trafiam na obszar podmiejski należący do granic Poznania, to co jednak tu znajduję po drodze to pola i parę gospodarstw. Jak na wsi. 
Wyjeżdżam stąd i pojawiam się w końcu w Rokietnicy. Miałem zamiar dojechać do centrum wsi, ale zobaczyłem ścieżkę rowerową perfekcyjnej jakości prowadzącą do Kiekrza. No to jedziemy.
Rondo w Rokietnicy
  • Rondo w Rokietnicy © PDX
Zanim dojechałem do Kiekrza jednak, to lekko się pogubiłem, bo wybudowali jakąś obwodnicę, której nie mam na mojej przestarzałej mapce i zmienił się układ dróg. Na szczęście dałem radę dzięki drogowskazom.
Dalej Kiekrz, dość spokojna i długa miejscowość. Wracam do Poznania, tu również Kiekrz, ale dzielnica. Byłem w pobliżu jeziora Kiekrz, które widziałem na mapie, ale jakoś nie zauważyłem jakiegoś dzikiego zjazdu - same wstępy do ośrodków. Może innym razem sprawdzę to jeziorko.
Jedziemy przez Poznań dość długą leśną ulicą Chojnicką, którą dość przyjemnie się jedzie.
Poznańskie lasy - Chojnicka
  • Poznańskie lasy - Chojnicka © PDX
Tak sobię jadę w kierunku południowym i pojawiam się na ulicy Dąbrowskiego, która jest bardzo długa. Akurat trafiłem na taki los, że jechałem pod prąd (nie miałem wcześniej pojęcia że tak jest na tej drodze) jednak nie była ona początkowo zbyt ruchliwa i były chodniki, z których korzystałem.
Ulica Gorzowska była, ale bardziej zaskoczyła mnie ulica Santocka, którą również spotkałem po drodze. Aż ciekawe, że władze Poznania mają pojęcie o tej niewielkiej wsi.
Ulica Santocka w Poznaniu
  • Ulica Santocka w Poznaniu © PDX
Jadę ciągle ul. Dąbrowskiego i spokojna jazda powoli przemienia się w przedzieranie się przez miejską dżunglę. Ostre rozkopy trochę mnie zgubiły i nie wiedziałem, jak mam pojechać prosto.
Poznań - rozkopy przy ul. Dąbrowskiego
  • Poznań - rozkopy przy ul. Dąbrowskiego © PDX
Potoki pieszych były czasami tak duże, że zwijałem się na ruchliwą ulicę.
Dalej jakieś ścieżki rowerowe, które niespodziewanie bez żadnych znaków kończyły się.
Dalszy powrót mostem św. Rocha, który bardzo dobrze znam. Ogólnie wycieczka udana.


Dane wyjazdu:
100.25 km 1.00 km teren
05:09 h 19.47 km/h:
Maks. pr.:50.16 km/h
Temperatura:16.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Na obcej ziemi

Niedziela, 20 września 2015 · dodano: 20.09.2015 | Komentarze 2

W końcu nadszedł czas na wycieczkę roku, setkę. Ten rok rowerowo dla mnie trochę lipny, więc warto go podrasować jakimś porządnym i ciekawym wyjazdem. Od dłuższego czasu myślałem sobie, czy by nie przekroczyć granicy i nie zwiedzić najbliższych niemieckich terenów. Tak blisko granicy mieszkam, a rowerem jeszcze tego nigdy nie zrobiłem. Najbardziej zainteresowała mnie miejscowość Seelow, znana z pewnej bitwy mającej znaczenie w II wojnie światowej. Do Seelow i z powrotem zrobiłbym jednak ze 140 km, więc postanowiłem ułatwić sobie powrót z Kostrzyna, kupując wcześniej bilet PKP na rower (7zł) + opłata za siebie. Przy okazji taki eksperyment transportowy, zobaczyłbym jak to jest przewozić rower w pociągu.
Niezbyt ciepło, około 16 stopni, pogoda bardzo zmienna, przelotne deszcze i przebłyski słońca od czasu do czasu.
Niestety cała droga aż do Seelow pod dość silny wiatr, więc droga była męcząca i trochę się dłużyła.
W Łupowie zobaczyłem ciekawą rzecz, która przedstawia jeden ze skutków jazdy po alkoholu. Wiedziałem o tym w sumie od dawna, ale dopiero dziś się przyjrzałem temu z bliska.
Łupowo - ostrzeżenie
  • Łupowo - ostrzeżenie © PDX
Dalej nudną, bardzo dobrze przeze mnie już znaną trasą jadę pod wiatr. Po drodze początkowo jakichś nowości nie zauważam. Dopiero przyciągnął mnie Dąbroszyn i wyremontowany tutejszy kościół. Zrobiłem sobie tutaj postój regeneracyjny.
Kościół w Dąbroszynie
  • Kościół w Dąbroszynie © PDX
Dąbroszyn - poniemieckie krzyże
  • Dąbroszyn - poniemieckie krzyże © PDX
Drzwi były otwarte, więc zajrzałem do środka. Niestety wejść i tak się nie dało ze względu na kraty. Jednak nie przeszkodziło mi to w zrobieniu zdjęcia.
Wnętrze kościoła w Dąbroszynie
  • Wnętrze kościoła w Dąbroszynie © PDX
Chwila za Dąbroszynem Kostrzyn nad Odrą. Jadę w kierunku granicy, przy okazji trafiam na byłe przejście graniczne.
Zamknięte przejście graniczne w Kostrzynie nad Odrą
  • Zamknięte przejście graniczne w Kostrzynie nad Odrą © PDX
Już powoli opuszczam kraj...
Granica polsko-niemiecka - Kostrzyn nad Odrą
  • Granica polsko-niemiecka - Kostrzyn nad Odrą © PDX
Trafiam też na Odrę. Podczas moich wycieczek największą rzeką, jakiej robiłem zdjęcia, była Warta, w końcu jednak trafiłem na większą.
Odra - rzeka graniczna
  • Odra - rzeka graniczna © PDX
W końcu docieram do Niemiec.
Niemcy witają
  • Niemcy witają © PDX
Drogowskaz niedaleko Küstrin-Kietz
  • Drogowskaz niedaleko Küstrin-Kietz © PDX
Trafiam na tabelę z ograniczeniami prędkości. Poza obszarem zabudowanym można jeździć szybciej niż w Polsce, natomiast na autostradzie - wolniej.
Niemieckie ograniczenia prędkości
  • Niemieckie ograniczenia prędkości © PDX
Odległości do niemieckich miast
  • Odległości do niemieckich miast © PDX
Zgodnie z drogowskazem chciałem jechać prosto, jednak jest to droga ekspresowa, więc rowery raczej nie są tu widziane. Zjeżdżam więc do wsi Küstrin-Kietz.
Küstrin-Kietz
  • Küstrin-Kietz © PDX
Dużo tu ciekawych rzeczy na początek. Tablice informacyjne, jako iż znajdują się blisko granicy, są też po polsku.
Pro Europa Viadrina
  • Pro Europa Viadrina © PDX
Historia Küstrin-Kietz
  • Historia Küstrin-Kietz © PDX
W końcu trafiam na niemiecki ciąg pieszo-rowerowy. Myślałem, że mają tutaj same asfaltowe ścieżki, a tu polbruk...
Ciąg pieszo rowerowy w Küstrin-Kietz
  • Ciąg pieszo rowerowy w Küstrin-Kietz © PDX
Schody na stację kolejową Küstrin-Kietz
  • Schody na stację kolejową Küstrin-Kietz © PDX
W międzyczasie łapie mnie ulewa, chowam się więc na tutejszym przystanku autobusowym. Gdy deszcz ustał, obok przystanku zauważyłem ciekawy pomnik.
Pomnik żołnierza radzieckiego w Küstrin-Kietz
  • Pomnik żołnierza radzieckiego w Küstrin-Kietz © PDX
Dość ładna wioska. Jednak szybko się kończy i zaczyna się kolejna miejscowość - Manschnow.
Wjazd do Manschnow
  • Wjazd do Manschnow © PDX
Znajduję tu drogowskaz do Fortu Gorgast, o którym również wcześniej wiedziałem. Zjeżdżam więc w bok, by sprawdzić to.
Po drodze napotykam OSP.
OSP w Manschnow
  • OSP w Manschnow © PDX
Fort Gorgast zaprasza
  • Fort Gorgast zaprasza © PDX
Fort Gorgast - godziny otwarcia
  • Fort Gorgast - godziny otwarcia © PDX
Głaz przy Forcie Gorgast
  • Głaz przy Forcie Gorgast © PDX
Wejście do Fortu Gorgast
  • Wejście do Fortu Gorgast © PDX
Fort udostępniony jest do zwiedzania, jednak niestety trzeba płacić, nie miałem wtedy przy sobie euro. Poza tym i tak woliłem się skupić na Seelow. Być może wrócę tu jeszcze kiedyś.
Budynek gospodarczy z motywem Fortu Gorgast
  • Budynek gospodarczy z motywem Fortu Gorgast © PDX
Można sobie wziąć ulotkę o forcie, co też zrobiłem. Wziąłem polskojęzyczną wersję, która była w osobnym podajniku.
Wracam do drogi, którą tu przyjechałem i ruszam dalej na zachód.
Ścieżka rowerowa się kończy i zaczyna się szosa. Bardzo przypomina mi tą z Baczyny do Wysokiej, prowadzi przez pola i otoczona jest z każdej strony rządem drzew.
Droga dość długa, męcząca ze względu na ciągły wiatr. Po drodze przejeżdżam przez malutką osadę Neu Tucheband.
Rowerzystów bardzo mało, natomiast co do samochodów dość sporo polskich rejestracji, więc nie czułem się tu zbyt obco.
W końcu trafiam na zjadz do Seelow. Za horyzontem widzę ogromny podjazd i czuję strach przed tym, że będę musiał go pokonać pod ten wmordęwiatr.
Początek Seelow i spory podjazd
  • Początek Seelow i spory podjazd © PDX
W połowie podjazdu zauważam parking i wzgórze, a na nim pomnik. To pewnie ten pomnik upamiętniający bitwę o Seelow. Nie sądziłem, że to miejsce będzie tak blisko.
Dojeżdżając na miejsce trafiam na 2 pomniki podpisane po rosyjsku.
1941 - jesteś zaszczytem dla swojej ojczyzny
  • 1941 - jesteś zaszczytem dla swojej ojczyzny © PDX
1945 - twoja ojczyzna nie zapomni o tobie
  • 1945 - twoja ojczyzna nie zapomni o tobie © PDX
Dojeżdżam na ten teren i trafiam na ciekawe pojazdy i sprzęt militarny.
Działka
  • Działka © PDX
Jest też oczywiście czołg.
Panzer T-34/85
  • Panzer T-34/85 © PDX
Pojazd z wyrzutnią rakiet
  • Pojazd z wyrzutnią rakiet © PDX
Na wejściu na wzgórze znajduje się muzeum. Jednak muzeum to nie tylko budynek, tylko cały ten obszar. Znajdują się tu tablice w językach niemieckim, angielskim i rosyjskim. Angielski z tych rozumiem najlepiej, więc nie miałem problemu z odczytaniem.
Muzeum w Seelow
  • Muzeum w Seelow © PDX
Wchodzę coraz wyżej. Kręci się tu kilku turystów. Trafiam na cmentarz radziecki.
Cmentarz radziecki w Seelow
  • Cmentarz radziecki w Seelow © PDX
Tuż obok kolejny ciekawy sprzęt, z którego korzystali Sowieci podczas wojny - reflektor.
Reflektor
  • Reflektor © PDX
Dalej trafiam na pomnik z nazwiskami poległych Rosjan.
Nazwiska poległych żołnierzy radzieckich - Seelow
  • Nazwiska poległych żołnierzy radzieckich - Seelow © PDX
Cmentarz radziecki w Seelow
  • Cmentarz radziecki w Seelow © PDX
Dolna część pomnika podpisana jest po niemiecku.
"Nigdy nie zostaniecie zapomnieni, sowieccy żołnierze! Wasze imiona wyryte w skale przetrwają. Wasze czyny wytłoczone w pamięci dalej żyją. Oddaliście swoje życia by uwolnić nas od faszyzmu i wojny. To co zapłonęło, powinno być naszą pochodnią."
Dolna część pomnika upamiętniającego bitwę o wzgórza Seelow
  • Dolna część pomnika upamiętniającego bitwę o wzgórza Seelow © PDX
Wspinam się coraz wyżej, by znaleźć się jak najbliżej górnej części pomnika z rzeźbą żołnierza. Po drodze spotykam krzyż prawosławny.
Krzyż prawosławny
  • Krzyż prawosławny © PDX
Początkowo myślałem, że będę musiał się wspinać po schodach, jednak można spokojnie podjechać okrężną drogą do góry.
Widok na cmentarz radziecki ze szczytu wzgórza
  • Widok na cmentarz radziecki ze szczytu wzgórza © PDX
Pomnik robi wrażenie. Żołnierz jedną ręką trzyma broń, a drugą opiera się o wieżyczkę czołgu. Można stwierdzić, że jest on dumny. Pomnik podpisany jest:
"1941 - 1945 wieczna chwała dla bohaterów, którzy zginęli w wojnie z faszystowskim najeźdźcą o wolność i niepodległość Związku Radzieckiego"
Pomnik upamiętniający bitwę o wzgórza Seelow
  • Pomnik upamiętniający bitwę o wzgórza Seelow © PDX
Moją uwagę przyciąga wieniec, w końcu trafiam na coś napisanego po polsku.
Wieniec
  • Wieniec © PDX
Następnie zjeżdżam kawałek na dół i trafiam na ciekawy punkt widokowy i kolejne ciekawostki.
Okolice Seelow
  • Okolice Seelow © PDX
Okolice Seelow przedstawione na pomniku
  • Okolice Seelow przedstawione na pomniku © PDX
Dowiedziałem się, że Niemcy mieli pewną przewagę podczas bitwy ze względu na położenie na wzgórzach.
Pole bitwy Oderbruch
  • Pole bitwy Oderbruch © PDX
I to wszystko odnośnie muzeum w Seelow. Bardzo ciekawe miejsce, początkowo myślałem, że poza pomnikiem to tu dużo nie ma.
Trochę czasu jeszcze zostało, więc kończę stromy podjazd i wyruszam na zwiedzanie współczesnego miasteczka Seelow.
Seelow
  • Seelow © PDX
Urocze miasto.
Fontanna w Seelow
  • Fontanna w Seelow © PDX
Kościół w Seelow
  • Kościół w Seelow © PDX
Informacje o Seelow
  • Informacje o Seelow © PDX
Architektura Seelow
  • Architektura Seelow © PDX
Tymczasem odpoczywam w tutejszym parku i powoli zabieram się w drogę powrotną, bo trzeba zdążyć na pociąg.
Ratusz w Seelow
  • Ratusz w Seelow © PDX
Rondo w Seelow
  • Rondo w Seelow © PDX
Pomnik w Seelow
  • Pomnik w Seelow © PDX
Na zjeździe rozpędzam się do ponad 50 km/h, w końcu jazda z wiatrem, prędkość zdecydowanie wyższa.
Neu Tucheband
  • Neu Tucheband © PDX
Czasu trochę jest, więc pomyślałem sobie, by skorzystać z okrężnej drogi i zwiedzić kolejne miejscowości - Golzow i Gorgast.
Zjechałem w boczną drogę, trafiłem jednak na nieczynny przejazd kolejowy, bariery mimo wszystko w dół i jakieś gruzy, dziwne... Przedarłem się jakoś przez to i docieram do Golzowa (kojarzy mi się oczywiście z GW).
Golzow wita
  • Golzow wita © PDX
W sumie to nic ciekawego. Ale chociaż mniejszy ruch w porównaniu do tamtej drogi.
Wieś Gorgast
  • Wieś Gorgast © PDX
W centrum Gorgastu znajduję kościół i pomnik.
Centrum Gorgast
  • Centrum Gorgast © PDX
Po pokonaniu okrężnej drogi pojawiam się znowu w Manschnow. Szybko zdaję sobie sprawę, że do odjazdu pociągu coraz mniej czasu. 
Trochę się spieszyłem, jazda z wiatrem, więc płynna.
Pociąg niedługo odjedzie, więc się spieszę i nie zatrzymuję się ani na chwilę. Docieram do Kostrzyna, a tu już 10 minut do odjazdu.
Drogę krzyżują mi zapory kolejowe, musiałem jednak złamać przepisy i przedrzeć się obok zapór.
Czasu coraz mniej, ulga gdy widzę stację PKP. Na peron docieram skrótem, który poznałem podczas tegorocznego Przystanku Woodstock. Szynobus już stoi, zdążyłem prawie w ostatniej chwili. Konduktor poradził, że z rowerem powinienem wejść do drugich drzwi. Tak też zrobiłem. Rower oparłem obok toalety, miejsce siedzące miałem bardzo blisko. Na liczniku 95 km.
Ostatni etap podróży
  • Ostatni etap podróży © PDX
Konduktor początkowo myślał, że nie zapłaciłem za rower, a ja po prostu miałem wszystko na jednym bilecie, więc żadnego nieporozumienia nie było.
Dużo luzu dla pasażerów jednak nie było przez mój rower. Był on często zahaczany przypadkowo przez innych. Zapewne z przewozem większej ilości rowerów pojawiłby się spory problem.
40 minut jazdy pociągiem, ostrożnie przeprowadzam rower obok innych pasażerów i wysiadam w Gorzowie. Miałem chwilę na odpoczynek.
Do domu już tylko kawałek, ja jednak nie chciałem wrócić z niepełną setką, więc brakujące metry dorobiłem jeżdżąc okrężnie po Zawarciu.
Bardzo ciekawa wycieczka, setka zaliczona, wypad udany.




Dane wyjazdu:
107.58 km 18.00 km teren
05:16 h 20.43 km/h:
Maks. pr.:41.11 km/h
Temperatura:22.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Ośno Lubuskie

Środa, 13 sierpnia 2014 · dodano: 13.08.2014 | Komentarze 2

Co roku w sierpniu walę jakąś setkę na rowerze. Tym razem mam łatwiej, bo w lipcu setka padła podczas dwóch wycieczek. Jednak jak dotąd nie pobiłem mojego rekordu dystansu ustanowionego w 2011 roku (105,11 km). Trzeba to zmienić.
Jako cel wycieczki ustaliłem sobie Ośno Lubuskie. Od dawna planowałem tą wycieczkę, ale jakoś nie miałem ochoty. Wypatrzyłem sobie tam 2 kesze. Poza tym wytyczyłem trasę przez Sulęcin i tam też planowałem znaleźć kolejne 2 kesze. Pobicie rekordu powinno się udać.
Co do pogody, to temperatura około 22 stopni. Początkowo słonecznie, ale nagromadziło się trochę chmur, które przykryły całe niebo. Nie były jednak jakieś groźne. Wiatr z południa utrudniał dojazd, ale pomagał w drodze powrotnej.
Początkowo jazda przez Łupowo, Jenin, Bogdaniec itp. W Witnicy trwa jakiś zlot PTTK, gdzie przybyli goście zwiedzają na rowerach okolicę. Spotkałem sporą grupę przy sklepie w Bogdańcu, potem kilku spotkałem jak jechało z naprzeciwka.
Potem skręcam w kierunku Krzeszyc, dalej Karkoszów i skręcam w drogę prowadzącą do Ośna Lubuskiego.
Taka tam szosa prowadząca przez lasy.
Docieram do gminy Ośno Lubuskie.
Miasto i gmina Ośno Lubuskie
  • Miasto i gmina Ośno Lubuskie © PDX
Następna miejscowość to Radachów. Nic ciekawego tu nie znalazłem. Co roku odbywa się tu impreza Autocross, czyli takie tam pokazy kaskaderskie pojazdów samochodowych. Kolejna edycja tego wydarzenia 20 września, więc możliwe, że tu jeszcze zawitam.
W Radachowie zaczyna się ścieżka rowerowa, prowadząca bezpośrednio do Ośna. Nawierzchnia początkowo z kostki, a za wsią asfalt.
Ścieżka rowerowa w Radachowie
  • Ścieżka rowerowa w Radachowie © PDX
Nawet przyjemnie się nią jedzie. Po pewnym czasie w końcu docieram do Ośna Lubuskiego.
Ośno Lubuskie - rondo Jana Pawła II
  • Ośno Lubuskie - rondo Jana Pawła II © PDX
Pierwsze wrażenie na temat miasteczka kiepskie, bo droga z kostki. Poza tym póki co nic ciekawego tu nie widziałem. 
Kawałek dalej dostrzegam jednak stare mury miejskie.
Ośno Lubuskie - mury obronne
  • Ośno Lubuskie - mury obronne © PDX
Ośno Lubuskie - mury obronne
  • Ośno Lubuskie - mury obronne © PDX
Zawsze, gdy pierwszy raz docieram do jakiegoś nowego miasta, to trochę trudno mi się odnaleźć. Z wioskami jest inaczej, prosta droga i kilka bocznych uliczek.
Jadę dalej i dostrzegam ratusz.
Urząd miejski w Ośnie Lubuskim
  • Urząd miejski w Ośnie Lubuskim © PDX
Za ratuszem kościół. Troszeczkę mi przypomina gorzowską Katedrę.
Kościół w Ośnie Lubuskim
  • Kościół w Ośnie Lubuskim © PDX
Kościół w Ośnie Lubuskim - tablica informacyjna
  • Kościół w Ośnie Lubuskim - tablica informacyjna © PDX
Kościół w Ośnie Lubuskim - tablica informacyjna
  • Kościół w Ośnie Lubuskim - tablica informacyjna © PDX
Ruszam w kierunku pierwszego kesza. Trafiam na stare mury, które ciągną się dość długo. Obok droga brukowana i co jakiś czas jakaś baszta. Ciekawe.
Ośno Lubuskie - Baszta Kapłańska
  • Ośno Lubuskie - Baszta Kapłańska © PDX
Z tablicy dowiaduję się, że pierwsza baszta to Baszta Kapłańska.
Ośno Lubuskie - Baszta Kapłańska
  • Ośno Lubuskie - Baszta Kapłańska © PDX
Mury ciągną się dalej. Trafiam na Basztę Smołową.
Ośno Lubuskie - Baszta Smołowa
  • Ośno Lubuskie - Baszta Smołowa © PDX
Ośno Lubuskie - Baszta Smołowa
  • Ośno Lubuskie - Baszta Smołowa © PDX
Następny obiekt to Baszta Wielka Chyżańska. To właśnie blisko niej ukryty jest geocache.
Ośno Lubuskie - Baszta Wielka Chyżańska
  • Ośno Lubuskie - Baszta Wielka Chyżańska © PDX
Ośno Lubuskie - Baszta Wielka Chyżańska
  • Ośno Lubuskie - Baszta Wielka Chyżańska © PDX
Przechodzę na drugą stronę muru. Pojawiam się w miejscu, gdzie powinien być ukryty geocache.
Grzebię w okolicy. Pewne zagłębienie jest pełne śmieci, sporo zużytych flaszek. Niestety lekko się skaleczyłem. Początkowo byłem przekonany, że kesz ukryty jest tutaj.
Odwracam się na chwilę i szok. Obserwuje mnie pewien starszy przechodzień z otwartymi ustami. Przyszedł tak po cichu, więc go nawet nie słyszałem. Trochę się przestraszyłem. Starszy pan jednak bez komentarza poszedł sobie.
Kesz był jednak ukryty z dala od strefy śmieci. Brak miejsca na wpisy, jednak ktoś wykorzystał paragon jako notes i na nim również się wpisałem.
Następnie jadę w kierunku wieży widokowej, która jest całkiem niedaleko i w której ukryty jest kolejny geocache. Łatwo jest tu dojechać. Trzeba skorzystać z ulicy Gronowskiej, a następnie odbić w bok. Za małym piaszczystym podjazdem widoczna jest wieża.
Wieża widokowa w Ośnie Lubuskim
  • Wieża widokowa w Ośnie Lubuskim © PDX
Wchodzę do wnętrza. Skrzynka może i nie była w oczywistym miejscu, ale jakoś łatwo dałem sobie z nią radę.
Ośno Lubuskie - wnętrze wieży widokowej
  • Ośno Lubuskie - wnętrze wieży widokowej © PDX
Widoki jakieś szczególne nie są. Dowiedziałem się jednak, gdzie dokładnie znajduje się jezioro w Ośnie.
Ośno Lubuskie - widok z wieży widokowej
  • Ośno Lubuskie - widok z wieży widokowej © PDX
Ośno Lubuskie - widok z wieży widokowej
  • Ośno Lubuskie - widok z wieży widokowej © PDX
Wieża widokowa w Ośnie Lubuskim
  • Wieża widokowa w Ośnie Lubuskim © PDX
Obiekt fajny. Zjeżdżam ze wzgórza drugą stroną i jadę w kierunku jeziora. Jest to jezioro Reczynek. Dookoła jeziora wytyczona została ścieżka. Kawałek dalej można dostrzec plażę.
Ośno Lubuskie - Jezioro Reczynek
  • Ośno Lubuskie - Jezioro Reczynek © PDX
Ośno Lubuskie - Jezioro Reczynek
  • Ośno Lubuskie - Jezioro Reczynek © PDX
Wróciłem do centrum wsi. Jadę po bruku i szukam drogi na Sulęcin. Znajduję odpowiednie drogowskazy i jadę.w odpowiednim kierunku.
Wyjeżdżam z Ośna. Przy drodze znajduję głaz, związany z polskim wojskiem podczas II wojny światowej.
Głaz przy drodze Ośno Lubuskie - Sulęcin
  • Głaz przy drodze Ośno Lubuskie - Sulęcin © PDX
Droga na Sulęcin była dla mnie najcięższą częścią wycieczki. Początkowo długi podjazd dał się we znaki. Droga ta również bardzo mi się dłużyła.
Po drodze mijam Drogomin i Długoszyn. Tam kościoły, jednak jeden zasłonięty przez liście drzewa, a drugi trochę nie po drodze i nie chciało mi się do niego skręcać. Więc zdjęć nie ma. 
W końcu docieram do Sulęcina. Ciekawy widok z przedmieść na centrum miasteczka.
Widok na Sulęcin
  • Widok na Sulęcin © PDX
Szukanie keszy jednak sobie odpuściłem. Szukanie zajmuje trochę czasu, a ja go już sporo zmarnowałem w Ośnie. Poza tym nie były za bardzo mi po drodze. Za miesiąc ma być jakiś zlot cyklistów w Sulęcinie, więc może wtedy wybiorę się po kesze.
Miałem jednak okazję sprawdzić drogę rowerową prowadzącą do Żubrowa, o której mi mówił Adrian.
Podobnie jak w Radachowie, nawierzchnia w mieście z kostki, a za miastem asfaltowa. Coś jakieś ta nawierzchnia z kostki nieposklejana, bo słyszałem jak się rusza, gdy po niej jechałem.
Ścieżka rowerowa Sulęcin-Żubrów
  • Ścieżka rowerowa Sulęcin-Żubrów © PDX
Dalej fajnie zrobione przejście przez tory.
Ścieżka rowerowa Sulęcin-Żubrów - przejście przez tory
  • Ścieżka rowerowa Sulęcin-Żubrów - przejście przez tory © PDX
Tuż za przejściem wiata ze stolikiem i ławkami. Zrobiłem sobie tu postój. Tuż przy wiacie mapa, z której dowiedziałem się, że przez Sulęcin prowadzi międzynarodowa trasa rowerowa z Francji do Rosji. Bardzo ciekawe, nie wiedziałem o tym wcześniej.
Przebieg Międzynarodowej Trasy Rowerowej R-1 przez Polskę
  • Przebieg Międzynarodowej Trasy Rowerowej R-1 przez Polskę © PDX
Ścieżka kończy się w Żubrowie. Dalej jechało się lekko, bo z wiatrem. Minąłem kilka wioch, przeciąłem drogę nr 22 i nareszcie pojawiłem się w Kołczynie. Tam wbijam na wał i kierunek Gorzów. Były piaszczyste momenty, ale generalnie to dobrze się jechało.
No i padł rekord dystansu 107,58 km. Ośno Lubuskie to nawet ciekawe miasto, mur i baszty naprawdę robią wrażenie. Już 3 setki padły w tym sezonie, więc być może jeszcze walnę jakąś w tym roku.




Dane wyjazdu:
100.16 km 4.00 km teren
04:45 h 21.09 km/h:
Maks. pr.:40.40 km/h
Temperatura:35.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Lipiany - X Zlot Pojazdów Militarnych

Sobota, 19 lipca 2014 · dodano: 19.07.2014 | Komentarze 6

Dziś kolejna dłuższa wycieczka z towarzyszami z bikestats. Cel to Lipiany i odbywający się dzisiaj X Zlot Pojazdów Militarnych. Mówiliśmy o tym tydzień temu w Santoku, podczas drogi powrotnej z Trzebicza Nowego.
Wiatr słaby, słonecznie, ale ostry upał. Pierwsza godzina jazdy była jednak spoko, bo jeszcze było wcześnie i upał nie doskwierał.
Umówiłem się z  Adrianem przy wiadukcie Marwice-Santocko, godzina od 9 do 9:30. Tak wcześnie ze względu na przejazd pojazdów militarnych przez ulice miasteczka o 12. Trochę trudno było mi się rano ogarnąć, bo lubię sobie dłużej pospać...
No to ruszam. Upał jeszcze nie doskwiera. Dla odmiany pojechałem ul. Olimpijską zamiast Kostrzyńską i Dobrą. Krótki i stromy podjazd lepszy od długiego i mniej stromego. No i nie musiałem się męczyć z nawierzchnią na Kostrzyńskiej. Wbijam na starą trójkę. Mijam pierwszy wiadukt, drugi wiadukt i w końcu znajduję ten przy Marwicach. Pojawiam się tu jakieś 5 minut po 9. Nikogo nie ma. Więc czekam. Niestety przy próbie zrobienia pierwszego zdjęcia aparat się rozładował... Korzystałem więc z telefonu. Telefon ma nawet niezły telefon, 8 mpix, zdecydowanie lepszy od tego w moim poprzednim telefonie (2 mpix). Zdjęcia wychodziły nawet spoko.
Oczekiwanie na kompanów
  • Oczekiwanie na kompanów © PDX
Chwila moment i z Marwic wyjeżdża Adrian.
Pojawia się Adrian
  • Pojawia się Adrian © PDX
Trochę pogaduszek w oczekiwaniu na  Tomka. Czekamy i czekamy. Wybija 9:30. Z Marwic pędzi Tomek, nawet nie zajeżdża do nas, tylko od razu pędzi w kierunku szosy. No to gonimy go.
Tomek pojawia się na dość wiekowym sprzęcie. Stary, japoński trekking. Uwagę przykuwa skórzane siodełko ze sprężynami.
No i jedziemy starą trójką. W drodze jakiś kierowca się wkurwia i nas opieprza zatrzymując auto. No w sumie to my zbyt równo nie jechaliśmy XD Tempo jednak nie było takie jak podczas wycieczki do Trzebicza Nowego. Jechaliśmy raczej spokojnie, bo jakbyśmy jechali szybko to byśmy zemdleli z przegrzania.
Dojeżdżamy do Renic. Odwiedzamy na chwilę restaurację auto-port, gdzie znajduje się krokodyl. Byłem tu kilka razy w dzieciństwie. Towarzysze bardzo się nim zainteresowali.
Renicki krokodyl
  • Renicki krokodyl © PDX
Fascynacja krokodylem z Renic
  • Fascynacja krokodylem z Renic © PDX
Adrian poprosił mnie o pomoc przy szukaniu pewnego kesza. Jest to punkt osnowy geodezyjnej POLREF 3001, którego współrzędne zostały określone co do milimetra. Adrian miał jakiś czas temu problem z jego znalezieniem, a ja go znalazłem 3 lata temu, gdy jeszcze nie miałem bloga na bikestats.
Nie miałem współrzędnych kesza, więc leciałem trochę na ślepo. Za dużo z dokładnego położenia nie pamiętałem. Ruszyliśmy z Adrianem na poszukiwania, a Tomek położył się w cieniu pod drzewkiem.
Dużo krzaków. Przy keszu jest pewien betonowy słupek, jednak nie można go zauważyć, bo sam POLREF znajduje się w dziurze. Znalazłem obiekt i zawołałem Adriana, który szukał kilka metrów dalej.
Polref 3001
  • Polref 3001 © PDX
Oczywiście Adrian zapomniał przy sobie długopisu, a w keszu nic do pisania nie było, więc wrócił do roweru by wziąć długopis z sakwy.
Geocacher Adrian
  • Geocacher Adrian © PDX
Po keszowaniu wracamy na szosę i ruszamy na Lipiany. Zostało tylko 6 kilometrów.
No i dojechaliśmy do Lipian. Mieliśmy sporo czasu do rozpoczęcia przejazdu sprzętu militarnego, więc zrobiliśmy postój na ławeczce przy jeziorze Wądół.
Tomek wziął kąpielówki, ale wyszło na to, że rozebrał się, chwila moment i ubrał się :D Tak więc odpoczynek na ławeczce i pogaduszki.
Lipiany - jezioro Wądół
  • Lipiany - jezioro Wądół © PDX
Lipiany - jezioro Wądół
  • Lipiany - jezioro Wądół © PDX
Trzeba jednak ruszać, bo zostało 10 minut do rozpoczęcia parady przez miasto.
Brama w Lipianach
  • Brama w Lipianach © PDX
Nie wiemy za bardzo jak jechać, ale docieramy do skrzyżowania z główną drogą, gdzie rozpoczyna się parada pojazdów militarnych. Fajna miejscówka na fotorelację.
Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych
  • Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych © PDX
Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych
  • Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych © PDX
Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych
  • Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych © PDX
Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych
  • Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych © PDX
Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych
  • Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych © PDX
Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych
  • Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych © PDX
Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych
  • Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych © PDX
Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych
  • Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych © PDX
Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych
  • Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych © PDX
Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych
  • Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych © PDX
Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych
  • Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych © PDX
Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych
  • Przejazd sprzętu militarnego ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych © PDX
Niektóre pojazdy robiły wrażenie. Ale był jeden minus. ZERO CZOŁGÓW!!!
Paradę zakończyli motocykliści.
Przejazd motocyklów ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych
  • Przejazd motocyklów ulicami Lipian - X zlot pojazdów militarnych © PDX
Przejazd się skończył, a my kierujemy się w kierunku żwirowni za Lipianami, gdzie odbywa się impreza zlotowa.
Jedziemy więc główną drogą i widzimy oznaczenia zlotu. Kierujemy się strzałkami, ale coś źle nas pokierowało i wylądowaliśmy na środku upalnego pola. Cofnęliśmy się i skręciliśmy w las. Kilka namiotów, a za nimi festyn dotyczący zlotu militarnego. Zajęliśmy miejsca. Ciężko było ustawić rower w cieniu. Każda próba oparcia go o coś kończyła się upadkiem. No to trzeba było go położyć płasko na ziemi.
Przy festynie znajdował się tor motocrossowy, gdzie szalał kierowca malucha.
Maluch na torze motocrossowym - okolice Lipian
  • Maluch na torze motocrossowym - okolice Lipian © PDX
Maluch na torze motocrossowym - okolice Lipian
  • Maluch na torze motocrossowym - okolice Lipian © PDX
Dla ochłody kupiłem sobie zimną colę za 5 zł. Dalej ruszyłem zobaczyć, co się dzieje na festynie.
X zlot pojazdów militarnych - scena
  • X zlot pojazdów militarnych - scena © PDX
X zlot pojazdów militarnych - stoiska handlowe
  • X zlot pojazdów militarnych - stoiska handlowe © PDX
Można było kupić wiele zlotowych gadżetów - od naklejek za złotówkę, po koszulki za 30 zł. Tak se siedzimy, a ja idę z Adrianem dalej patrzeć, co się dzieje na torze. Przeleciało kilka wojskowych samolotów.
Tor motocrossowy - okolice Lipian
  • Tor motocrossowy - okolice Lipian © PDX
Tor motocrossowy - okolice Lipian
  • Tor motocrossowy - okolice Lipian © PDX
Tor motocrossowy - okolice Lipian
  • Tor motocrossowy - okolice Lipian © PDX
X zlot pojazdów militarnych - okolice Lipian
  • X zlot pojazdów militarnych - okolice Lipian © PDX
X zlot pojazdów militarnych - okolice Lipian
  • X zlot pojazdów militarnych - okolice Lipian © PDX
X zlot pojazdów militarnych - okolice Lipian
  • X zlot pojazdów militarnych - okolice Lipian © PDX
Strażacy pielęgnujący tor motocrossowy
  • Strażacy pielęgnujący tor motocrossowy © PDX
Nie dość, że nie było czołgów, to nie było również grochówki, zupy kojarzącej się z wojskiem ze względu na kolory moro. Trochę lipa. Tomek się zawiódł i narzekał. Trochę się już nudziliśmy, więc ruszyliśmy w drogę powrotną.
Jeszcze zajechaliśmy na plażę przy jeziorze Wądół, by Tomek skorzystał z okazji i wykorzystał kąpielówki. Adrian pilnował rowerów w cieniu, Tomek poszedł się kąpać, a ja tylko trochę przemyłem się wodą z jeziora. Jednak szkoda, że nie wbiłem cały do wody, bo potem zdychałem z upału.
Plaża nad jeziorem Wądół - Lipiany
  • Plaża nad jeziorem Wądół - Lipiany © PDX
Tomek jednak szybko wrócił i ruszyliśmy w drogę powrotną. Była taka sama jak dojazd.
Rozstałem się z ekipą w miejscu zbiórki, czyli pod wiaduktem koło Marwic.
W końcu dojechałem do Gorzowa, powrót ul. Dobrą i Kostrzyńską. 
Znowu brakowało trochę, by walnąć pewną setkę. Załamałbym się, gdyby było 99, więc pojechałem na około ulicami osiedla. No i wyszło 100 kilometrów, jednak rekordu nadal nie pobiłem.
Tomek i Adrian, dzięki za fajną wspólną jazdę! Pozdrower.


Dane wyjazdu:
100.69 km 0.50 km teren
04:43 h 21.35 km/h:
Maks. pr.:41.51 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Dębno

Piątek, 16 sierpnia 2013 · dodano: 16.08.2013 | Komentarze 2

Cel dzisiejszej wycieczki to Dębno. Wycieczkę tą planowałem już 2 lata temu, ale jakoś nie miałem ochoty jej zrealizować.
Pogoda przyjemna, ciepło, słaby wiatr, dużo słońca. Idealnie.
Najpierw dojeżdżam do Witnicy standardową drogą. Potem odbijam na północ w kierunku Mosiny. Znajduję jakiś głaz, napis jest słabo czytelny, ale można wywnioskować, że jest poniemiecki.
Głaz w Mosinie © PDX

Jest też tablica informacyjna przedstawiająca mapę wsi.
Mosina - tablica informacyjna © PDX

Jest tu też kościół, ale mało ciekawy - to pewnie dlatego, że nie posiada wieży.
Kościół w Mosinie © PDX

Dalej dość długa jazda drogą asfaltową przez las. Dojeżdżam do Mostna, ale nic ciekawego tu nie ma. Za Mostnem droga z kostki. Jazda po tej drodze nie była zbyt komfortowa. Ale dałem radę i jakoś dojechałem do Dębna.
Przy wjeździe do miasta dość ciekawy obiekt - stadion sportowy im. Henryka Witkowskiego.
Dość szybko docieram do centrum Dębna. Znajduję sporo atrakcji, więc fotorelacja z dzisiejszej wycieczki będzie duża.
Moją uwagę przykuł pewien budynek z wieżą.
Budynek w Dębnie © PDX

Kawałek dalej ciekawe ozdobienie ściany budynku.
Dębno - stolica polskiego maratonu © PDX

Znalazłem też kalendarz kwietny, pokazujący aktualną datę za pomocą roślin. Bardzo ciekawy pomysł.
Kalendarz kwietny w Dębnie - informacja © PDX

Kalendarz kwietny w Dębnie © PDX

Kawałek dalej głaz poświęcony byłemu burmistrzowi Dębna.
Dębno - głaz poświęcony byłemu burmistrzowi Dębna © PDX

Znajduję też bibliotekę - bardzo ładny budynek z umieszczonym herbem miasta.
Biblioteka w Dębnie © PDX

Znajduję jakąś ścieżkę rowerową prowadzącą przez park i dostrzegam rzekę Kosę.
Dębno - rzeka Kosa © PDX

Kawałek dalej kapliczka.
Kapliczka Matki Boskiej w Dębnie - informacja © PDX

Kapliczka Matki Boskiej w Dębnie © PDX

Dalej dostrzegam dość ciekawy pomnik z trzema twarzami. Z tablicy obok dowiaduje się, że jest to Kurhan Żołnierzy Radzieckich.
Dębno - Kurhan Żołnierzy Radzieckich © PDX

Dębno - Kurhan Żołnierzy Radzieckich © PDX

Dębno - Kurhan Żołnierzy Radzieckich - informacja © PDX

Architektura miasteczka również przykuła moją uwagę.
Poczta w Dębnie © PDX

Następnie znajduję Pomnik Orła Białego, który umieszczony jest na pustym placu.
Dębno - Pomnik Orła Białego © PDX

Na tablicy obok pomnika umieszczone są daty wydarzeń z historii Polski.
Dębno - Pomnik Orła Białego - informacja © PDX

Na końcu placu dostrzegam kościół. Robi wrażenie. Bardzo podobają mi się kolumny na wieży.
Kościół w Dębnie © PDX

Przy ścianie obok kościoła umieszczone są różne tablice informacyjne.
Dębno - trasa turystyczna © PDX

Dębno - informacja o zabytkowych dzwonach © PDX

Jest też pomnik przedstawiający Maryję.
Dębno - pomnik Maryi © PDX

Na jeden z ławek robię postój. Jem batona i napełniam bidon. Sprawdzam jeszcze mapę przy kościele, by dowiedzieć się jak dojechać do jeziora w Dębnie, po czym ruszam dalej.
Wracam na główną drogę i odbijam w kierunku jeziora Lipowo.
Dębno - jezioro Lipowo © PDX

Mostek przy jeziorze Lipowo - Dębno © PDX

Zaczynam drogę powrotną. Po drodze znajduję czerwoną tarczę z lwem przypominającego tego z herbu Dębna.
Lew z herbu Dębna © PDX

Znajduję kolejny park, a w centrum jakiś głaz. Zbliżam się do niego.
Głaz w Dębnie © PDX

Tuż przy głazie znajduje się bardzo ciekawy poniemiecki pomnik. Niemieckie napisy są rozmieszczone na każdej ze stron pomnika, dlatego zrobiłem obiektowi kilka zdjęć.
Poniemiecki pomnik w Dębnie © PDX

Poniemiecki pomnik w Dębnie © PDX

Poniemiecki pomnik w Dębnie © PDX

Wracam na główną drogę i wyjeżdżam z Dębna.
Miasto Dębno © PDX

Droga powrotna inna niż dojazd. Drogą krajową nr 23 dojeżdżam do Barnówka. Po stawie pływa jakiś dziwny statek z głową zwierzęcia.
Staw w Barnówku © PDX

Nogi zaczynają boleć, przed Tarnowem robię postój, po którym trochę spada mój poziom zmęczenia. Drogą wojewódzką jadę dalej przez Tarnów, Wysoką i Baczynę i pojawiam się w końcu w Gorzowie. I wyszła kolejna setka. Stówka trzasła na liczniku przy kiosku obok stadionu żużlowego. No i super.
Wycieczka bardzo ciekawa, Dębno miało dużo więcej miejsc do fotografowania niż się spodziewałem.


Dane wyjazdu:
96.49 km 20.00 km teren
04:20 h 22.27 km/h:
Maks. pr.:40.77 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Zamek w Międzyrzeczu

Niedziela, 16 września 2012 · dodano: 16.09.2012 | Komentarze 1

Celem dzisiejszego wyjazdu był Międzyrzecz. Najbardziej zainteresował mnie tutejszy zamek, który został wzniesiony w 1350 r. Do tego ukryta jest tutaj skrzynka geocache.
Pogoda super, widać, że lato wróciło. Temperatura ok. 20 stopni i dużo słońca. Z biegiem dnia coraz mniej chmur.
Najpierw tradycyjnie do Skwierzyny. Omijam centrum bocznymi drogami, obok dworca i torów. Później wbijam na drogę krajową nr 3. Ruch dość duży, ale nie było źle, myślałem, że będzie gorzej.
Ze względu na budowę S3 niektóre odcinki drogi zostały rozkopane i wyznaczono drogi objazdowe. Drogi zrobione z asfaltu, w bardzo dobrym stanie.
Po jakimś czasie kręcenia wzdłuż szosy wjeżdżam do gminy Międzyrzecz.
Gmina Międzyrzecz - tablica informacyjna © PDX

Po jakimś czasie z daleka widzę Jezioro Głębokie. Pomyślałem, że zrobię sobie postój przy jeziorze w drodze powrotnej.
W miejscowości Głębokie zaczyna się asfaltowa ścieżka rowerowa. Super. Od razu przyjemniej się jedzie.
Dalej kolejna droga objazdowa związana z budową S3. Myślałem, że niestety będę musiał na chwilę opuścić ścieżkę. A tu niespodzianka. Ścieżkę zrobili też obok drogi objazdowej. Nie spodziewałem się tego.
Droga dla rowerów ciągnie się dość długo. Przejechałem przez tunel pod szosą i zobaczyłem pierwsze zabudowania Międzyrzecza. Ścieżka też jest tu poprowadzona.
Wjeżdżając do miasta były jakieś remonty drogowe, trzeba było jakoś objechać drogę. Na szczęście roboty drogowe nie były rozległe i szybko wyjechałem z tego obszaru.
Skręcam w ulicę Ogrodową i dostrzegam kościół.
Kościół w Międzyrzeczu © PDX

W końcu znajduję zamek. Robi wrażenie. Zamek postawiony na małej wysepce, otoczonej ze wszystkich stron wodą. Na wprost mostek na wyspę, ale brama wejściowa do zamku była niestety zamknięta.
Kieruję się według wskazówek niezbędnych do znalezienia skrzynki. Wszystko opisane w formie wiersza, przyjemnie się szukało. Kesz ukryty pod mostkiem, bardzo szybko znaleziony - już po pierwszym sięgnięciu ręką. Szybki wpis i wymiana fantów.
Zamek w Międzyrzeczu © PDX

Zamek w Międzyrzeczu © PDX

Zamek w Międzyrzeczu © PDX

Zamek w Międzyrzeczu © PDX

Niedaleko zamku zauważyłem kilka drewnianych figur męczenników polskich.
Figury pierwszych męczenników polskich - Międzyrzecz © PDX

Wyjeżdżając z okolic zamku wpadłem na pomnik pamięci weteranów II Wojny Światowej.
Pomnik pamięci weteranów - Międzyrzecz © PDX

Pomnik weteranów w Międzyrzeczu - opis © PDX

Po zwiedzeniu zamka i okolic, ruszyłem w drogę powrotną. Na jednym z drogowskazów zauważyłem informację o wojennym cmentarzu radzieckim, który położony jest przy drodze, którą przyjechałem.
No i go znalazłem. Podczas dojazdu w ogóle nie zwróciłem na niego uwagi, myślałem, że to jakiś zwykły park.
Cmentarz radziecki w Międzyrzeczu © PDX

W centrum cmentarza charakterystyczny pomnik.
Pomnik radziecki w Międzyrzeczu © PDX

Informacja na pomniku w Międzyrzeczu © PDX

Cmentarz wojenny składał się z wielu płyt na ziemi z symbolem gwiazdy. Bardzo podobny cmentarz do tego w Myśliborzu. Przy niektórych płytach można było znaleźć informacje o zmarłych żołnierzach.
Cmentarz wojenny w Międzyrzeczu © PDX

Cmentarz wojenny w Międzyrzeczu © PDX

Po wyjechaniu z cmentarza zacząłem drogę powrotną. Taka sama jak dojazd, tylko zahaczyłem o miejscowość Głębokie. Byłem już tam samochodem kilka razy, więc znajomy widok. Usiałem na ławce przy brzegu jeziora i spożyłem batona musli.
Jezioro Głębokie - plaża © PDX

Jezioro Głębokie © PDX

Po odpoczynku dalszy ciąg drogi powrotnej. Bez problemów wróciłem do domu.


Dane wyjazdu:
80.69 km 34.00 km teren
03:41 h 21.91 km/h:
Maks. pr.:42.67 km/h
Temperatura:24.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Sulęcin

Środa, 4 lipca 2012 · dodano: 04.07.2012 | Komentarze 1

Wcześniej pisałem o skrócie do Kołczyna przez wał. Dzięki temu mam bliższy dostęp do wielu miejscowości. Dzisiejszym celem był Sulęcin. Jeszcze nigdy wcześniej nie byłem tam rowerem. Według wcześniejszych obliczeń wychodziły mi okolice setki. Ale dzięki skrótowi to wystarczy zrobić 80 km.
Pogoda trochę ponura, pochmurna. Ogromna duchota wywoływała u mnie mocną senność. Ale deszczu nie było.
Najpierw przez wał do Kołczyna, potem asfalt i docieram do wioski Żubrów. Tam znajduje się dość oryginalny kościół o nietypowym kształcie.
Kościół w Żubrowie © PDX

Tablica informacyjna w Żubrowie © PDX

Koło kościoła znajduje się też głaz z wybitymi dwoma datami - 1813 i 1913.
Głaz w Żubrowie © PDX

Dalej już bezpośrednio do Sulęcina. Dość szybko wjechałem do tego miasta. Pierwszą charakterystyczną cechą jest spora ilość ścieżek rowerowych.
Jadę w kierunku centrum i znajduję kościół.
Kościół w Sulęcinie © PDX

Znajduję też głaz poświęcony 750-leciu miasteczka.
Sulęcin - 750-lecie miasta © PDX

Dostrzegam też charakterystyczną fontannę.
Fontanna w Sulęcinie © PDX

Współpraca Sulęcina i miast partnerskich © PDX

Na rynku w Sulęcinie sporo różnych opisów szlaków rowerowych, dużo map i drogowskazów. W sumie idealne miejsce do planowania ciekawych wycieczek rowerowych.
Pokręciłem się trochę po mieście, porobiłem kilka fotek i zacząłem wracać.
Mur i domek w Sulęcinie © PDX

Urząd miejski w Sulęcinie © PDX

Plan Sulęcina © PDX

Ogólnie ciekawe miasto, spodobała mi się spora ilość ścieżek rowerowych i opisy nieznanych przeze mnie szlaków.
Droga powrotna taka sama.