Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PDX z miasta Gorzów Wielkopolski. Mam przejechane 12294.62 kilometrów. Jeżdżę z prędkością średnią 20.24 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie. Opencaching PL - Statystyka dla PDX
symbole na metkachStatystyki zbiorcze na stronę


baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PDX.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2012

Dystans całkowity:312.77 km (w terenie 31.50 km; 10.07%)
Czas w ruchu:15:03
Średnia prędkość:20.78 km/h
Maksymalna prędkość:47.99 km/h
Liczba aktywności:6
Średnio na aktywność:52.13 km i 2h 30m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
37.19 km 4.00 km teren
01:45 h 21.25 km/h:
Maks. pr.:38.05 km/h
Temperatura:16.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Założenie geocache - jezioro Glinik

Piątek, 23 marca 2012 · dodano: 23.03.2012 | Komentarze 5

Celem wycieczki było założenie skrzynki geocaching.
Geocaching to gra terenowa polegająca na szukaniu i chowaniu pojemników w ciekawych miejscach. Więcej info tutaj
Skrzynkę postanowiłem schować na półwyspie nad jeziorem Glinik.
W Maszewie trwa budowa nowego odcinka drogi S3(do Międzyrzecza). Budowa im nieźle idzie.
Dojeżdżam nad jezioro leśnymi drogami.
Jezioro Glinik - plaża © PDX

Teren monitorowany w lesie? Chyba drzewa obserwują wszystko.
Teren monitorowany © PDX

Jezioro Glinik © PDX

Jezioro Glinik - Łabędź © PDX

Na koniec półwyspu łatwo nie było się dostać. Mały odcinek ścieżki został lekko zalany wodą. Ja jednak przejechałem przez płytką kałużę, mocząc sobie przy tym buty i koła roweru. No ale są też zalety tego. Rodzinka spacerowiczów, gdy zobaczyła ''powódź'', od razu zmieniła kierunek. Dzięki temu mogłem schować kesza bez żadnych podejrzeń.
Jezioro Glinik - widok z cypla © PDX

Widok na plażę z półwyspu © PDX

Znowu musiałem przedrzeć się przez błoto i wodę, po czym wyjechałem z lasu i wróciłem inną drogą, przez Bolemin i okolice.
Skrzynka jest gotowa do szukania.


Dane wyjazdu:
53.08 km 5.00 km teren
02:33 h 20.82 km/h:
Maks. pr.:45.21 km/h
Temperatura:14.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Łośno i okolice

Środa, 21 marca 2012 · dodano: 21.03.2012 | Komentarze 3

Dzisiejszy Dzień Wagarowicza i pierwszy dzień kalendarzowej wiosny postanowiłem spędzić tak jak lubię, czyli na rowerze :) W szkole byłem tylko, by napisać próbny egzamin. Potem uciekłem z lekcji, tak jak większość szkoły i wsiadłem na rower.
Niedawno czytałem całkiem ciekawą stronę, Polska niezwykła. Jest tam opis wielu ciekawych miejsc w Polsce, współrzędne GPS, zdjęcia. Polecam. Dzięki niej dowiedziałem się, że w okolicy Łośna znajduje się hubertówka dla myśliwych. To było moim głównym celem.
Gdy szukałem więcej informacji o hubertówce na google, przy okazji dowiedziałem się, że w Mszańcu całkiem niedawno(sierpień 2011) zrobiono miejsce poświęcone Włodzimierzowi Korsakowi, gorzowskiemu myśliwemu.
Docieram do Mszańca i znajduję ten cały kącik. Gdy ostatnio tu byłem, to tego jeszcze nie było. Znajduje się tam tablica informacyjna, głaz poświęcony Korsakowi oraz ławeczka i drewniany stojak na rowery. Ciekawe miejsce na postój.
Tablica w Mszańcu © PDX

Głaz poświęcony Korsakowi w Mszańcu © PDX

Potem zaczynam szukać hubertówki. Trochę błądzę po lesie, ale w końcu ją znajduję.
Przy budowli znajduje się głaz poświęcony Fryderykowi Chopinowi.
Głaz o Fryderyku Chopinie © PDX

Sama hubertówka nieźle wygląda. Wewnątrz niej znajdują się ławki, stoły, a nawet miejsce na grilla. Do tego podłoga wykonana z drewna. Tak powinny wyglądać wszystkie miejsca na postój.
Hubertówka w okolicy Łośna © PDX

Hubertówka w okolicy Łośna © PDX

Wnętrze hubertówki © PDX

Hubertówka w okolicy Łośna © PDX

Zajeżdżam jeszcze do Lip, by zajrzeć do ośrodka. Przejeżdżałem przez Lipy wiele razy, ale jakoś nigdy nigdy nie odwiedziłem go.
Jezioro Lubie - Lipy © PDX

Jezioro Lubie - Lipy © PDX

Jezioro Lubie - Lipy © PDX

Ośrodek wypoczynkowy w Lipach © PDX

Potem wracam przez Łośno. Zdałem sobie sprawę, że jeszcze ani razu przez 2 lata porządnego kręcenia nie jechałem drogą Kłodawa-Łośno w drugą stronę. Zawsze tylko od Kłodawy w stronę Łośna. Dzisiaj to się zmieniło.


Dane wyjazdu:
69.09 km 10.00 km teren
03:19 h 20.83 km/h:
Maks. pr.:47.99 km/h
Temperatura:16.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Po lubuskich lasach

Niedziela, 18 marca 2012 · dodano: 18.03.2012 | Komentarze 1

Pokręciłem trochę po lasach w moim województwie. Troszeczkę chłodniej, niż wczoraj, ale temperatura wydawała mi się bardziej przyjemna, niż ta wczorajsza. Przed jazdą lekko podwyższyłem sobie siodełko. Gdy noga bardziej się prostuje, to jedzie się dużo wygodniej. Miał padać niby deszcz, ale słonecznie było prawie cały czas.
Już na początku zaczepił mnie jakiś rowerzysta. Chciał jechać ze mną w trasę, ale gdy powiedziałem mu o jej długości, to zrezygnował.
Najpierw ścieżka i asfalt, potem wjeżdżam trochę w teren w kierunku Santoczna. Trochę za dużo piachu było...
Potem jechałem drogą brukowaną. Koszmar. Na szczęście produkt zawierał śladowe ilości asfaltu.
Skręciłem w drogę, którą wcześniej nie jechałem. Spokojna, asfaltowa, przyjemna, bez dużego ruchu. Prowadzi do Przyłęgu.
Droga leśna prowadząca do Przyłęgu © PDX

Po chwili zauważyłem rezerwat przyrody ''Rzeka Przyłężek''. Płynie tam cieniutka rzeczka Przyłężek.
Rezerwat przyrody ''Rzeka Przyłężek'' - tablica © PDX

Rzeka Przyłężek © PDX

Rzeka Przyłężek © PDX

Dostrzegam też miejsce postoju z tablicą o dbaniu o lasy.
Dlaczego las jest taki ważny? © PDX

Rezerwat szybko się kończy, a ja dożjeżdżam do Pieńkowic, miejscowości, w której jeszcze nie byłem. To malutka osada leśna. Droga kończy się w Przyłęgu, jadę kawałek szosą i skręcam na Górki Noteckie.
Wmordęwiatr troszeczkę dokuczał.
W Górkach, jakiś pies chciał mnie zaatakować. Trochę mnie zaskoczył, po to pierwszy burek w tym sezonie :D Jakoś nie chciał odejść.
Lasowość kończy się w Płomykowie. Traciłem coraz więcej mocy, głód mnie atakował. Nie wziąłem nic do jedzenia, żałuję. Jakiś batonik na pewno dodałby powera.
Zrobiłem sobie krótki postój w Czechowie i jakoś udało mi się dotrzeć do bazy.


Dane wyjazdu:
63.52 km 0.50 km teren
02:52 h 22.16 km/h:
Maks. pr.:41.13 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Park Drogowskazów w Witnicy

Sobota, 17 marca 2012 · dodano: 17.03.2012 | Komentarze 4

Dzisiaj pojechałem do Witnicy, żeby zwiedzić Park Drogowskazów. Byłem tam w zeszłym roku, ale zwiedziłem tylko jego niewielką część, więc postanowiłem ponownie odwiedzić to wspaniałe miejsce.
Dużo cieplej niż ostatnio, słonecznie, tylko umiarkowany wiatr lekko przeszkadzał na początku.
Pierwszy raz pojechałem w ciuchach rowerowych. Kupiłem je w LIDLu. Koszulka,spodenki i cieniutka kurtka przeciwdeszczowa. Ogólnie jeździ się w nich dużo lepiej, niż w zwykłych ciuchach.
Do Witnicy dotarłem tradycyjnie ścieżką rowerową obok drogi nr 132.
Po chwili pojawiłem się w Parku Drogowskazów. Znajduje się tam wiele ciekawych rzeczy.
Daty ważne dla Witnicy © PDX

Park Drogowskazów - kotwica © PDX

Województwo gorzowskie © PDX

Park Drogowskazów - Witnica © PDX

Park Drogowskazów - Witnica © PDX

Znalazłem też niemiecki drogowskaz. Podobny widziałam, gdy w zeszłym roku błądziłem po okolicach Ściechowa.
Niemiecki drogowskaz © PDX

Kierunki życia © PDX

Droga do nikąd © PDX

Jedynym minusem miejsca jest częściowo wyschnięty staw. Jeszcze jakiś czas temu był wypełniony wodą.
Witnica - wyschnięty staw © PDX

Park Drogowskazów - twierdza © PDX

Ptasie drogowskazy © PDX

Drogowskaz - stolice,państwa,miasta © PDX

Park Drogowskazów w Witnicy © PDX

Słup Koniński © PDX

Udało mi się znaleźć wielki pomnik roweru. Chciałem go dosiąść, jednak nie mogłem przełożyć nogi przez ramę :(
Father and son © PDX

Historia roweru © PDX

Koła. Dużo kół. © PDX

Park Drogowskazów - Witnica © PDX

Pojechałem na południe, przejechałem pod obwodnicą miasta i wyjechałem z Witnicy. Potem skręciłem w boczną drogę, na której nieco odpocząłem od blachosmrodów. Dojechałem nią do Świerkocina przez Białczyk i Pyrzany. W Nowinach Wielkich skręcam w kierunku Parku Dinozaurów. Chciałem zobaczyć ten grobowiec, o którym pisał donremigio. Po paru metrach znajduję drewniane ogrodzenie, które otacza całkiem zniszczony stary niemiecki cmentarz i spory grobowiec w jego centrum. Wywarł na mnie ogromne wrażenie.
Nowiny Wielkie - grobowiec © PDX

Poniemiecki grobowiec - Nowiny Wielkie © PDX

Nowiny Wielkie - poniemiecki grobowiec © PDX

Następnie dojechałem do krzyżówki dwóch dróg wojewódzkich i wróciłem tą samą drogą, którą przyjechałem.


Dane wyjazdu:
29.05 km 2.00 km teren
01:15 h 23.24 km/h:
Maks. pr.:33.08 km/h
Temperatura:8.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Bunkry w okolicach Santoka

Środa, 14 marca 2012 · dodano: 14.03.2012 | Komentarze 1

Dziś pojechałem jedną z moich ulubionych dróg, do Santoka. Wiatr dużo słabszy niż w niedzielę, ale lekko przeszkadzał w drodze powrotnej. Jechało się bardzo przyjemnie, ale to głownie dlatego, że jechałem przeważnie po asfalcie.
W Santoku zrobiłem kilka fotek:
Ścieżka rowerowa i santockie krajobrazy © PDX

Santok - most © PDX

Głównym celem wycieczki było zobaczenie bunkrów na drodze Czechów-Santok. Jechałem tą trasą wiele razy, ale jakoś nigdy ich nie zobaczyłem ich z bliska. Dopiero internet mnie zachęcił. Te bunkry to fortyfikacje Wału Pomorskiego.
Bunkier przy drodze Czechów-Santok © PDX

Wszedłem kawałeczek do środka, ale tam dużo lepkiego błota...
Wnętrze bunkra © PDX

Wnętrze bunkra © PDX

Kilka metrów dalej dostrzegam kolejny bunkier, również wysadzony i pełen śmieci...
Kolejny bunkier przy drodze Czechów-Santok © PDX

Wnętrze kolejnego bunkra © PDX

Potem wracam troszeczkę inną drogą niż zwykle. W Czechowie przekroczyłem tory i wjechałem w drogę gruntową, którą jechało się w miarę komfortowo. Dróżka szybko się skończyła, więc skręciłem i pojawiłem się na granicy Gorzowa i Czechowa. Potem już spokojny powrót do domu.


Dane wyjazdu:
60.84 km 10.00 km teren
03:19 h 18.34 km/h:
Maks. pr.:43.90 km/h
Temperatura:10.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Parzeńsko - jezioro i poniemiecki cmentarz

Niedziela, 11 marca 2012 · dodano: 11.03.2012 | Komentarze 3

Dziś oficjalnie rozpoczynam sezon rowerowy. Chciałem już go rozpocząć tydzień wcześniej, ale niestety się rozchorowałem akurat na początek marca :( Zachciało mi się dziś trochę dłuższej trasy niż zimowe 20km. Postanowiłem pojechać do Parzeńska. Jest tam odrestaurowany poniemiecki cmentarz. Do wycieczki zachęcił mnie wpis donremigio.
Wiał dziś silny wiatr. Utrudniał on znacznie dojazd do Parzeńska. Ale radowałem się tym, że wrócę z wiatrem. Poza tym pogoda to jakieś 9-11 stopni i słonecznie. Najpierw dojeżdżam do Kłodawy ścieżką rowerową. Potem wbijam na szosę, gdzie od razu zaczynam czuć pełną rowerową wolność. Tuż przed Łubianką skręcam w leśną drogę. Ta droga to był wielki mix bruku, piachu i błota... Droga do Parzeńska była dobrze oznakowana, na prawie każdej leśnej krzyżówce można było znaleźć drogowskazy. Gdy dojeżdżam do Parzeńska, dostrzegam ciekawą kapliczkę i głaz o Janie Pawle II.
Parzeńsko - kapliczka © PDX

Parzeńsko - głaz przy kapliczce © PDX

Jadę dalej przez wieś i dostrzegam piękne jezioro Parzeńskie.
Jezioro Parzeńskie © PDX

Jezioro Parzeńskie © PDX

Po zrobieniu tych zdjęć, zaczynam szukać cmentarza. Było ciężko. Na szczęście ściągnąłem wcześniej ślad GPS z wycieczki donremigio. To mi bardzo pomogło. Cmentarz znalazłem dopiero wtedy, gdy miałem już sobie odpuścić jego szukanie. Nagle znajduje malutką tabliczkę, która pokazuje drogę do cmentarza. Gdy zobaczyłem go, wywarł na mnie ogromne wrażenie. Informacje o odrestaurowaniu cmentarza i jego historii znajdują się na niewielkiej tablicy:
Cmentarz Ewangelicki w Parzeńsku - tablica © PDX

Cmentarz w Parzeńsku © PDX

Bardzo spodobało mi się to coś, co jest na zdjęciu poniżej:
Cmentarz w Parzeńsku © PDX

Cmentarz poniemiecki w Parzeńsku © PDX

Cmentarz ewangelicki w Parzeńsku © PDX

Cmentarz w Parzeńsku © PDX

Cmentarz ewangelicki w Parzeńsku © PDX

Po niektórych nagrobkach widać, że zostały odrestaurowane.
Parzeńsko - jeden z nagrobków © PDX

Parzeńsko - jeden z odrestaurowanych nagrobków © PDX

''Cywilnym ofiarom wojny'' © PDX

Cmentarz poniemiecki - Parzeńsko © PDX

Parzeńsko - krzyż © PDX

Ten cmentarz zachował się lepiej niż większość poniemieckich, które widziałem.
Nadszedł czas na drogę powrotną. Była prawie taka sama jak dojazd. Po szosie z wiatrem jechało się dużo lepiej. Niestety szybko łapało mnie zmęczenie. Latem taka trasa wydaje się niczym, ale wczesną wiosną, gdy formy po zimie brak, to wtedy jest znacznie ciężej. Ale po kilku dłuższych wycieczkach mam nadzieję, że forma wróci.
Aha, od teraz wprowadzam we wpisach ślad GPS. Gdy ktoś podróżuje w nieznane, to polecam aplikację Trekbuddy na telefon komórkowy.