Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PDX z miasta Gorzów Wielkopolski. Mam przejechane 12294.62 kilometrów. Jeżdżę z prędkością średnią 20.24 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie. Opencaching PL - Statystyka dla PDX
symbole na metkachStatystyki zbiorcze na stronę


baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PDX.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2012

Dystans całkowity:443.02 km (w terenie 65.00 km; 14.67%)
Czas w ruchu:21:33
Średnia prędkość:20.56 km/h
Maksymalna prędkość:48.87 km/h
Liczba aktywności:7
Średnio na aktywność:63.29 km i 3h 04m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
71.02 km 1.00 km teren
03:25 h 20.79 km/h:
Maks. pr.:48.87 km/h
Temperatura:7.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Ruiny zamku myśliwskiego w Karsku

Niedziela, 28 października 2012 · dodano: 28.10.2012 | Komentarze 3

Jakoś nie za bardzo mi się chciało jechać w trasę, ale mocno świecące słońce mnie zachęciło. Troszeczkę cieplej niż podczas ostatniej wycieczki, ale nadal zimno. Ilość chmur średnia. Celem wycieczki były ruiny zamku myśliwskiego w Karsku. Byłem już w Karsku kilka razy, ale o ruinach w ogóle nie wiedziałem. Dowiedziałem się dopiero o nich z tego artykułu. Postanowiłem to sprawdzić, w sumie nie sprawdzałem jeszcze Karska pod względem zabytkowym.
Niechętnie mi się jechało na początku, nogi trochę bolały, ale po rozgrzewce przestały boleć. Latem więcej formy było... Dojeżdżam do Kłodawy, potem szosą do Łubianki i odbijam na zachód w kierunku Karska. Wmordęwiatr, ale znośny.
Dojeżdżam do Karska. Przejeżdżam przez jakąś bramę i docieram do starego dworu z XVII wieku.
Dwór z XVIII wieku w Karsku © PDX

Dalej przedzieram się przez jakieś zarośla, w tym pokrzywy. Na szczęście nie zrobiły nic nogom dzięki długim spodniom.
Docieram do ruin. Dość spore, robią wrażenie. Tuż przy ruinach dojrzałem jednak drogę do Karska. Niepotrzebnie przedzierałem się przez zarośla, wystarczyło skorzystać z drogi...
Ruiny zamku w Karsku © PDX

Ruiny zamku w Karsku © PDX

Pozwiedzałem też trochę wnętrza. Ogólnie ruiny mocno zdewastowane, pełno luźno leżących cegieł, śmieci i potężnych zarośli.
Karsko - ruiny zamku © PDX

Ruiny zamku w Karsku © PDX

Ruiny zamku w Karsku © PDX

Ruiny zamku w Karsku © PDX

Ruiny zamku w Karsku © PDX

Przy ruinach zamku widać pozostałości po jakimś małym budynku. Zachowały się fundamenty oraz kilka charakterystycznych słupków.
Ruiny w Karsku © PDX

Ruiny zamku w Karsku © PDX

Ruiny zamku w Karsku © PDX

Ruiny zamku w Karsku © PDX

Zrobiłem sobie krótki postój na batona przy ruinach i zacząłem się wracać. Jeszcze sfociłem kościół w Karsku.
Kościół w Karsku © PDX

Tym razem nie miałem ochoty wracać przez Nowogródek Pomorski. Wybrałem inną drogę, którą już kiedyś jechałem. Pojechałem przez Golin.
Przed Golinem mijałem liczne wykopaliska i zalewy, więc krajobrazy nie były monotonne.
Zalew - okolice Golina © PDX

Zalew - okolice Golina © PDX

Minąłem Golin, mostem przejechałem nad S3 i wbiłem na starą trójkę. Jazda z wiatrem, więc nie narzekałem.
Jadąc tędy w maju i w lipcu mijałem charakterystyczny, wielki krzyż. Niedawno go ulepszyli. Dodali głaz z informacją o setnej rocznicy koronacji Matki Bożej Kochawińskiej - Matki Dobrej Drogi. Wygląda na to, że głaz umieśili w idealnym miejscu, bo tuż przy drodze - co nawiązuje do wymienionej wcześniej postaci.
Krzyż i głaz przy drodze krajowej nr 3 © PDX

Dalszy powrót starą trójką. Mimo, że dość zimno było, to dało się zauważyć kilka ssaków leśnych.
Mały postój jeszcze przy ławeczce w lesie i dalszy powrót standardowy. Trochę się chmurzyło i chłodno się robiło.
Szkoda tylko, że przez ten czas zimowy będzie mniej czasu na rower w dni robocze :(


Dane wyjazdu:
39.82 km 3.00 km teren
01:53 h 21.14 km/h:
Maks. pr.:41.89 km/h
Temperatura:6.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Kręcenie po okolicy

Piątek, 26 października 2012 · dodano: 26.10.2012 | Komentarze 1

Taka tam przejażdżka po Kłodawie, Santocku, Marwicach i innych okolicznych wioskach.
Zimno się zrobiło - temperatura poniżej 10 st. Jakoś pomiędzy 4 a 7 stopni było. Ale przynajmniej wiatr słaby. Dość sporo chmur, ale czasami słońce wyglądało.
Do Santocka przez Kłodawę i Mironice. Odwiedziłem okolice kościoła. Przypomniałem sobie, że gdzieś wpadłem na informację o lapidarium w tejże miejscowości. Przy kościele akurat nie było, później doczytałem, że powinienem szukać cmentarzyka gdzieś przy wjeździe od strony Mironic.
Kościół w Santocku © PDX

Dalej do Marwic. Przecinam S3 i wspinam się na lekki podjazd. Z daleka zobaczyłem kilka starych nagrobków. Byłem już sporo razy w Marwicach, ale wcześniej ich nie zauważyłem. Tak więc zahaczyłem o okolice kościoła. Tam wiele atrakcji - głaz o pamięci ofiar zamordowanych przez UPA, stare nagrobki oraz nawet grobowiec.
Pamięci ofiar zamordowanych przez UPA - marwice © PDX

Tuż przy kościele jakiś grobowiec. Robi trochę wrażenie, choć nie zachowały się żadne napisy na nim.
Marwice - grobowiec © PDX

No i też cmentarzyk zbadałem. Niektóre nagrobki czytelne.
Marwice - poniemiecki nagrobek © PDX

Marwice - poniemiecki nagrobek © PDX

Marwice - lapidarium © PDX

Marwice - lapidarium © PDX

Kościół w Marwicach © PDX

Ciekawe rzeczy znalazłem w tych Marwicach zupełnie przez przypadek. Wcześniej myślałem, że przy kościele absolutnie nic nie ma.
Dalej wracam na drogę, po czym ścieżką rowerową dojeżdżam do Baczyny. Stąd drogą polną dojeżdżam do Chróścika, dzielnicy Gorzowa. Jest to mało znana dzielnica, przypomina wieś, cisza i spokój. Nie wiedziałem wcześniej o niej, dopóki nie zajrzałem na Wikipedię.
Dalej przez Małyszyn, Wieprzyce, po czym standardowy powrót do domu.


Dane wyjazdu:
85.01 km 16.00 km teren
04:14 h 20.08 km/h:
Maks. pr.:41.51 km/h
Temperatura:17.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Goruńsko - poszukiwanie grobowca i Chycina

Sobota, 20 października 2012 · dodano: 20.10.2012 | Komentarze 2

Ładna pogoda, wyraźne ocieplenie mocno poprawiły moją chęć do jazdy. Dzisiejszym celem było mauzoleum w Goruńsku koło Bledzewa. W internecie widziałem zdjęcia tego obiektu - grobowiec wygląda znakomicie. Kolumny, nagłówek z nazwiskiem pochowanej rodziny... musiałem to sprawdzić.
Na początku było chłodno, ale z biegiem dnia mocno się ociepliło - z 14 do 20 stopni. Czyste niebo i żółte liście na drzewach - piękna złota jesień.
Zaczynam od tradycyjnego dojazdu do Bledzewa przez Deszczno, Stary Dworek i Zemsko.
Stąd prosto asfaltem do Goruńska. Szukałem wiele zarośli w poszukiwaniu mauzoleum. Trafiłem nawet na kolczaste gałęzie. Widząc fundamenty jakiegoś starego domu i porozrzucane kilka cegieł, myślałem, że jestem blisko. Szukałem głównie w południowo-zachodnich okolicach wsi, ale nic nie udało mi się niestety znaleźć. Nie mogłem nigdzie znaleźć w necie współrzędnych obiektu lub chociaż jego lokalizacji na mapie. No trudno... Spędziłem trochę czasu na szukaniu grobowca, przy okazji trafiłem na park otoczony starym ogrodzeniem i jakiś brzydki kościół. Ale jeszcze tu wrócę... może uda się innym razem.
Zajechałem też do Chyciny. W tej wiosce jest jezioro Chycina, byłem tu na wakacjach kilka razy. Przy wjeździe stromy zjazd, a już w głębi wsi ładny kościółek na wzgórzu.
Kościół w Chycinie © PDX

Oczywiście zajrzałem też nad jezioro.
Jezioro Chycina © PDX

Jezioro Chycina © PDX

Przy jeziorze znalazłem też mały bunkier. Nic specjalnego, wnętrze bardzo ciasne.
Bunkier koło jeziora Chycina © PDX

No to zacząłem się wracać. W Bledzewie wjechałem w las i wracałem trochę inną drogą. Jechałem ładnie oznaczonym szlakiem rowerowym aż do Starego Dworka. Na drodze leśnej postój. Dalsza droga powrotna już taka sama jak dojazd.
Czytałem też o grobowcu w Gliśnie, może go odwiedzę niedługo.


Dane wyjazdu:
36.87 km 5.00 km teren
01:43 h 21.48 km/h:
Maks. pr.:31.71 km/h
Temperatura:13.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Jezioro Glinik i okolice

Środa, 17 października 2012 · dodano: 17.10.2012 | Komentarze 1

Taka tam krótka przejażdżka nad jezioro Glinik, lubię kręcić po tych okolicach. Pogoda sprzyjała.
Skorzystałem też z kilku skrótów. Do Maszewa dojechałem polną drogą przez Karnin. Potem na Glinik. W lesie mocny zapach grzybów.
Jezioro Glinik © PDX

Jeszcze miałem zamiar zajechać na półwysep, ale droga wciąż zalana, pełno błota... nie chciało mi się przez to przedzierać i moczyć. W sumie to wilgotny okres teraz. Być może podczas upałów sucho tu było.
Skorzystałem jeszcze z drogi, którą wcześniej nie jechałem. W dość dobrym stanie jest, wróciłem do Glinika. Stąd wbiłem na zielony szlak rowerowy i lasami do Brzozowca. Przeciąłem budowę S3.
Dalszy powrót standardowy. Jechałem z wiatrem, więc gładko szło.


Dane wyjazdu:
74.81 km 10.00 km teren
03:42 h 20.22 km/h:
Maks. pr.:43.48 km/h
Temperatura:13.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Leśniczówka ''Przyłęsko''

Sobota, 13 października 2012 · dodano: 13.10.2012 | Komentarze 0

Ostatnio na drogowskazach widziałem informację o pewnym ośrodku: leśniczówka ''Przyłęsko''. Natrafiłem też na to dzięki kilku gorzowskim gazetom. Ośrodek znajduje się niedaleko drogi z Lip do Dankowa. Postanowiłem sprawdzić to miejsce.
Pogoda słoneczna, dość chłodno, wiatr czasami lekko dokuczał. Ubrałem się w miarę dobrze, żeby się nie spocić i żeby nie zmarznąć.
Najpierw do Płomykowa przez Czechów, Santok, potem lasami do Górek Noteckich i dalej do Przyłęgu. Kawałek jazdy szosą i odbijam w leśną drogę. Po drodze mijam rezerwat ''Rzeka Przyłężek'', byłem tu ostatnio w marcu. Przecinam drogę Santoczno-Wilanów i już prosto do leśniczówki. Zbyt dużego wrażenia nie robi. Jest niewielki, dużo mniejszy, niż myślałem. Kilka domków o takim samym wyglądzie, jakaś knajpa, mały basenik i to wszystko. Ale dla wypoczywających najbardziej powinien liczyć się spokój i cisza wokół.
Niestety okazało się, że mam wyczerpaną baterię w aparacie. No to zdjęcia z komórki.
Leśniczówka ''Przyłęsko'' - wjazd © PDX

Leśniczówka ''Przyłęsko'' © PDX

Poczytałem sobie jeszcze kilka tablic turystycznych przy parkingu i ruszyłem dalej. Po drodze jeszcze odwiedzam jezioro Przyłęg.
Jezioro Przyłęg © PDX

Powrót przez Lipy, Łośno i Kłodawę. Po drodze znajduję dość ciekawe miejsce postoju z wieloma ławkami i zadaszonym stolikiem. Trochę mi było słabo podczas powrotu - wziąłem za mało prowiantu. Ale wycieczka ogólnie udana.

Dane wyjazdu:
90.46 km 10.00 km teren
04:30 h 20.10 km/h:
Maks. pr.:48.42 km/h
Temperatura:12.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

''Leżący słoń'', czyli największy głaz narzutowy w woj. lubuskim

Niedziela, 7 października 2012 · dodano: 07.10.2012 | Komentarze 1

Celem dzisiejszej wycieczki był głaz narzutowy koło Bobrówka - ''Leżący słoń'', który jest największym głazem w Lubuskiem. Ma w obwodzie ok. 22m. W dodatku ukryty jest koło niego geocache.
Ostatnie dni nie sprzyjały wycieczkom rowerowym, było bardzo dużo deszczu. Dziś jednak wyszło słońce. Niestety dużo chłodniej niż ostatnio - 12 stopni i do tego dość silny wiatr.
Zaczynam od Kłodawy, Łośna, Lip... i docieram do Dankowa. Wyjeżdżam z wioski, jadę kawałek drogą wojewódzką i skręcam w leśną drogę. Po drodze mijam osadę Śródlesie. Słonko świeci, na niebie niegroźne chmury, a tu nagle... deszcz. Nie było żadnych ciemnych, czy szarych chmur, a pół nieba było czyste, więc trochę mnie ten deszcz zaskoczył.
Docieram do szukanego miejsca. Niedaleko głazu umieszczony jest nawet drogowskaz.
Głaz ''Leżący słoń'' - drogowskaz © PDX

Rower opieram przy drzewie i idę obejrzeć głaz. Tylko niewielka jego część znajduje się nad ziemią, więc nie wydaje się wcale wielki. Ale i tak robi trochę wrażenie.
Głaz ''Leżący słoń'' - okolice Bobrówka © PDX

Głaz ''Leżący słoń'' - okolice Bobrówka © PDX

Geocache ukryty był pod drzewem, przy którym oparłem rower. Wcześniej czytałem podpowiedź, że kesz związany jest z Pepsi. Wskazówka ta wydawała mi się bezsensem... Patrzę pod drzewem, i widzę nakrętkę od Pepsi. Pomyślałem więc, że butelka po Pepsi to maskowanie skrzynki. A tu wyciągam, i... nakrętka od Pepsi jest nakrętką od kesza, a żadnej butelki nie było. Ciekawy pomysł. W środku tylko ołówek i logbook, więc wpisałem się i ruszyłem w drogę powrotną.
Przez Bobrówko i Buszów wróciłem do Dankowa. Po drodze jeszcze kilka przelotnych deszczy, bardzo zmienna pogoda. W Zdroisku dopadła mnie porządna ulewa. Jechałem akurat szosą. Tak mocna ulewa, że ledwo co było widać. Chwilę później deszcz zanikł i wyszło słońce, które raziło prosto w twarz. Promienie słoneczne jeszcze się odbijały od świeżych, wielkich kałuż, więc widoczność też okropna.
To był na szczęście ostatni deszcz. Dalszy powrót przez Różanki i Wawrów. Tak jakoś mało dziś miałem mocy w nogach. Mało czasu teraz mam na długie wycieczki, w wakacje było całkiem inaczej :(


Dane wyjazdu:
45.03 km 20.00 km teren
02:06 h 21.44 km/h:
Maks. pr.:30.44 km/h
Temperatura:18.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Geocaching Kołczyn

Środa, 3 października 2012 · dodano: 03.10.2012 | Komentarze 1

Tak sobie z ciekawości przeglądałem oficjalną, anglojęzyczną stronę geocachingu, Geocaching.com i znalazłem kilka skrzynek ukrytych w okolicy Gorzowa. Wcześniejszych skrzynek korzystając z polskiego serwisu, Opencaching.com, ale na oficjalną stronę nawet nie zajrzałem. A jest tam kilka skrzynek w lubuskim, które poukrywane są w innych miejscach niż te na polskiej stronie. Na cel dzisiejszej wycieczki wybrałem skrzynkę Storks Nest(ang. gniazdo bociana). Ukryta jest przy drodze Rudnica-Kołczyn. Lubię kręcić po tych terenach, więc z chęcią wyruszyłem w trasę.
Pogoda nawet ok, dużo słońca, ale trochę silniejszego wiatru. Temperatura dość przyjemna, okolice 20 stopni.
Dojazd obok drogi nr 22, potem przez Kiełpin do Rudnicy i stamtąd do Kołczyna. Nawigacja doprowadza mnie do szukanego drzewa, które znajduje się tuż przy samej drodze. Od razu włożyłem rękę do dziury w drzewie i wyciągnąłem skrzynkę. Bardzo łatwa do zdobycia. Oczywiście w środku jakieś fanty, zabaweczki, ja wybrałem odświeżacz powietrza, a wrzuciłem kostkę do gry. Logbook trochę się różnił od tych w skrzynkach z opencaching, bo można było zobaczyć wpisy w różnych językach oraz czasem pieczątki przy wpisach. Ciekawe... Po wpisaniu się włożyłem kesza w miejsce ukrycia i jeszcze je troszeczkę zamaskowałem.
Już tyle skrzynek znalazłem i opisałem je na blogu, ale żadnej nie zrobiłem zdjęcia. No to sfotografowałem tą dzisiejszą.
Geocache - Storks Nest © PDX

Droga Kołczyn-Rudnica © PDX

Po krótkim keszowaniu dojechałem do Kołczyna i stamtąd wbiłem na wał. Potem drogą polną prosto na Gorzów. Droga powrotna bez przygód.