Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi PDX z miasta Gorzów Wielkopolski. Mam przejechane 12294.62 kilometrów. Jeżdżę z prędkością średnią 20.24 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie. Opencaching PL - Statystyka dla PDX
symbole na metkachStatystyki zbiorcze na stronę


baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy PDX.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

Zwiedzanie nowych wiosek

Dystans całkowity:3137.60 km (w terenie 397.50 km; 12.67%)
Czas w ruchu:147:46
Średnia prędkość:21.23 km/h
Maksymalna prędkość:52.74 km/h
Liczba aktywności:40
Średnio na aktywność:78.44 km i 3h 41m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
100.17 km 2.00 km teren
04:00 h 25.04 km/h:
Maks. pr.:35.50 km/h
Temperatura:21.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Trzebicz Nowy - zawody Europa Strongman i 90-lecie Lasów Państwowych

Sobota, 12 lipca 2014 · dodano: 12.07.2014 | Komentarze 5

Około tydzień temu w komentarzach do jednego z moich wpisów pojawił się pomysł na wspólną wycieczkę z osobami z bikestats. Wypadło na Trzebicz Nowy, gdzie dzisiaj odbył się festyn, gdzie świętowano 90-lecie Lasów Państwowych oraz zorganizowano zawody Strongman Europa dla siłaczy z Polski i innych europejskich krajów. Trzebicz Nowy to mała wieś w pobliżu Drezdenka. Jest tu prywatne lądowisko, na którym odbywają się różne imprezy.  
Na pogodę nie można było narzekać. Temperatura akurat, dla niektórych jednak było trochę chłodno. Wiatr raczej słaby.
Z bikestatsowiczami umówiłem się o 11:30 pod Statoilem przy Rondzie Santockim. Dotarłem tam jednak około 5 minut wcześniej. Myślałem, że nie zastanę tu nikogo albo pojedyncze osoby, ale wszyscy byli w komplecie. Rowerzyści odpoczywali tuż przy budynku pizzerii niedaleko stacji. Poznaliśmy się więc. Obecny był Robak88(Adrian) z Jenina, p1t3r(Piotrek) z Gorzowa oraz tomekoko(Tomek) i Michał z Witnicy. Michał i Tomek mieli szosówki, a Adrian i Piotrek jechali na góralach. Tomek dokończył jedzenie i ruszyliśmy w drogę.
Tempo dość mocne jak dla mnie - około 30 km/h. Z przodu byli szosowcy, za nimi Robak, potem ja i na końcu p1t3r.  Michał miał przy sobie małą, bardzo poręczną kamerkę, którą robił zdjęcia podczas jazdy.
Tak sobie jedziemy przez Czechów, Santok. Od czasu do czasu jakieś pogaduszki. Michał pożegnał się z nami w Starym Polichnie. Zostało więc nas czterech.
Kawałek dalej trochę zwolniliśmy tempo do 25 km/h. Chwila na odpoczynek więc była. Adrian mimo terenowych opon w rowerze dobrze sprawował się na szosie.
Praktycznie brak postojów w drodze dojazdowej. Były tylko 2 króciutkie przerwy na załatwienie potrzeb fizjologicznych. Podczas jednej z nich przekąsiłem rogala, by mieć siłę na dalszą drogę.
Przez dość szybką jazdę nie było czasu na fotorelację wioch po drodze. Ale i tak nic ciekawego nie było. Tylko jeden kościół przykuł moją uwagę.
Za Gościmiem zaczynają się miejscowości, w których jeszcze nigdy nie byłem rowerem. Bagniewo, Trzebicz-Młyn, Trzebicz. Zaczyna mi brakować powoli sił. Ale tempo mimo wszystko trzymam. Dalej Osów i z tego co wyczytałem na necie, to jest tu zjazd w kierunku lądowiska. Zjechaliśmy więc w bok i wąską drogą przez wieś trafiliśmy na teren lotniska. 
Rowery zaparkowaliśmy przy jednym ze stolików, posiedzieliśmy, odpoczęliśmy i zaczęliśmy podziwiać różne atrakcje imprezy. Do zawodów strongmanów pozostały niecałe 2 godziny.
Na sam początek focimy z Adrianem dwa zabytkowe samochody.
Adler Trumpf Junior z 1938 roku
  • Adler Trumpf Junior z 1938 roku © PDX
Zabytkowy samochód Rolls-Royce
  • Zabytkowy samochód Rolls-Royce © PDX
Następnie obczajam lądowisko.
Lądowisko w Trzebiczu Nowym
  • Lądowisko w Trzebiczu Nowym © PDX
Dalej chodzimy sprawdzać różne stoiska. Dostrzegam bardzo ciekawe repliki leśnych zwierząt.
Replika wilka - Trzebicz Nowy
  • Replika wilka - Trzebicz Nowy © PDX
Repliki leśnych zwierząt - Trzebicz Nowy
  • Repliki leśnych zwierząt - Trzebicz Nowy © PDX
Moją uwagę bardzo przykuwa stoisko z odznakami leśniczego oraz mundur.

Ubiór leśniczego i odznaki - Trzebicz Nowy
  • Ubiór leśniczego i odznaki - Trzebicz Nowy © PDX
Za darmo dostępne były cukierki z logiem nadleśnictwa Karwin. Wzięliśmy kilka na drogę. Były to krówki i michałki(najlepsze cuksy!).
Chodzimy dalej po stoiskach.
Trzebicz Nowy - rogi
  • Trzebicz Nowy - rogi © PDX
Trzebicz Nowy - leśne stanowisko handlowe
  • Trzebicz Nowy - leśne stanowisko handlowe © PDX
Spotkaliśmy również turystów rowerowych z Drezdenka. Była długa dyskusja na temat m.in. EuroVelo czy Lecha Piaseckiego.
W tym czasie na scenie jakaś wokalistka śpiewała jakieś piosenki.
Dużą atrakcją było darmowe mięso z dzika. Kolejki były długie w cholerę. Nie chcieliśmy tam z Adrianem stać, ale Tomek i Piotrek poszli po prowiant.
Jak wrócili i zobaczyłem jedzonko, to zgłodniałem i skoro jest okazja, to trzeba korzystać. Więc poszedłem też po dzika.
Trochę sobie poczekałem... W pewnym momencie kolejka się zatrzymała, bo nie było już mięsa. Jednak doszła dostawa, więc nie trzeba było się przejmować. Wziąłem więc mięso z dzika, chleb i ananas gratis. Nawet dobre danie.
Nagle zaczął lądować jeden z samolotów - Dromader. Było to widowiskowe lądowanie, bo pojawiło się sporo dymu. Jednak nie udało mi się zdążyć na uchwycenie tego momentu. Zrobiłem mu jednak trochę później zdjęcie w locie.
Trzebicz Nowy - lot Dromadera
  • Trzebicz Nowy - lot Dromadera © PDX
No i zaczęły się zawody strongmanów. Początkowo były problemy z nagłośnieniem, ale szybko jakoś sobie z tym poradzono.
Ludzie oblegiwali bariery przy polu, jednak później udostępniono kawałek pola dla publiczności.
Na początek dźwiganie ciężarów. Z tego co pamiętam, to jeden miał problem z uniesieniem 95 kg, a najlepiej poradził sobie z tym zadaniem najmłodszy siłacz.
Trzebicz Nowy - zawody Europa Strongman
  • Trzebicz Nowy - zawody Europa Strongman © PDX
Trzebicz Nowy - zawody Europa Strongman
  • Trzebicz Nowy - zawody Europa Strongman © PDX
Trzebicz Nowy - zawody Europa Strongman
  • Trzebicz Nowy - zawody Europa Strongman © PDX
Był też udostępniony telebim, na którym wszystko co ważne było widać.
Następnie było ciągnięcie Dromadera. Tu straszna lipa. Nikt z siłaczy wyraźnie nie przesunął samolotu. Wielu nawet go nie ruszyło, chyba jeden czy dwóch siłaczy przesunęło go o kilka centymetrów. Była też jakaś konkurencja dla ochotników.
Trzebicz Nowy - zawody Europa Strongman
  • Trzebicz Nowy - zawody Europa Strongman © PDX
Znudzony tymi zawodami, poszedłem po coś do jedzenia - nie najadłem się za bardzo tym dzikiem. Cena kiełbasy to przesada - aż 8 zł! No ale przynajmniej duża była, więc się nasyciłem.
Następnie zauważyłem lot helikoptera.
Trzebicz Nowy - lot helikoptera
  • Trzebicz Nowy - lot helikoptera © PDX
Wróciłem zobaczyć trzecią konkurencję. Nie jestem pewien, co to było, ale siłacz rozprawiał się z jakimś niebieskim czymś.
Trzebicz Nowy - zawody Europa Strongman
  • Trzebicz Nowy - zawody Europa Strongman © PDX
Nie tylko ja byłem znudzony tą imprezą. O 16 zaczęliśmy się zbierać na drogą powrotną. Była taka sama co dojazd.
Tak sobie jechaliśmy, gadaliśmy i spożywaliśmy lizaki i cukierki zabrane z festynu.
Szosa koło Trzebicz-Młyn - Tomek i Piotrek prowadzą
  • Szosa koło Trzebicz-Młyn - Tomek i Piotrek prowadzą © PDX
Miałem już mniej mocy, więc dość często byłem z tyłu. Jednak każdy miał szansę być i z tyłu, i z przodu.
W Santoku zrobiliśmy postój, bo p1t3r musiał iść do sklepu. Obgadaliśmy plany na następne wypady.
Bardzo dobrze na trasie spisał się nowy plecaczek kolarski Author Turbo. Lekki, oddychający, dobrze przylega do ciała, może nie jest pojemny, ale jest w sam raz na jednodniowe wypady.
Za Santokiem wszyscy nagle zatrzymali się na środku drogi, by porobić foty krajobrazów.
Adrian i Tomek focą okolice Santoka
  • Adrian i Tomek focą okolice Santoka © PDX
Dojeżdżamy do Gorzowa. Piotrek żegna się z nami i skręca w ul. Sybiraków.
Przy Moście Lubuskim żegnam się z Tomkiem i Adrianem i dziękuję za fajny wypad.
Teraz został tylko most, rondo Grobla, ul. Mazowiecka i wał. Musiałem jeszcze postarać się, by wyszły na liczniku w miarę okrągłe liczby. Niewiele brakowało do średniej 25 km/h i dystansu 100 km. Wkurzył bym się, gdyby było coś w stylu 99,99 km oraz 24,99 km/h. Udało się jednak dopilnować liczby na liczniku. Średnia bardzo dobra i jest to nawet mój rekord. Wyszło równo 25 (bikestats nieco zawyża, chyba nie liczy sekund). Zwykle popylam niezbyt szybko - 20-21 km/h, czasem zdarzy się 22-23, 24 ledwie kilka razy, a 25 to chyba pierwszy raz osiągnąłem. 
Dzięki wielkie chłopakom z bikestats za fajną i wesołą jazdę!


Dane wyjazdu:
100.69 km 0.50 km teren
04:43 h 21.35 km/h:
Maks. pr.:41.51 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Dębno

Piątek, 16 sierpnia 2013 · dodano: 16.08.2013 | Komentarze 2

Cel dzisiejszej wycieczki to Dębno. Wycieczkę tą planowałem już 2 lata temu, ale jakoś nie miałem ochoty jej zrealizować.
Pogoda przyjemna, ciepło, słaby wiatr, dużo słońca. Idealnie.
Najpierw dojeżdżam do Witnicy standardową drogą. Potem odbijam na północ w kierunku Mosiny. Znajduję jakiś głaz, napis jest słabo czytelny, ale można wywnioskować, że jest poniemiecki.
Głaz w Mosinie © PDX

Jest też tablica informacyjna przedstawiająca mapę wsi.
Mosina - tablica informacyjna © PDX

Jest tu też kościół, ale mało ciekawy - to pewnie dlatego, że nie posiada wieży.
Kościół w Mosinie © PDX

Dalej dość długa jazda drogą asfaltową przez las. Dojeżdżam do Mostna, ale nic ciekawego tu nie ma. Za Mostnem droga z kostki. Jazda po tej drodze nie była zbyt komfortowa. Ale dałem radę i jakoś dojechałem do Dębna.
Przy wjeździe do miasta dość ciekawy obiekt - stadion sportowy im. Henryka Witkowskiego.
Dość szybko docieram do centrum Dębna. Znajduję sporo atrakcji, więc fotorelacja z dzisiejszej wycieczki będzie duża.
Moją uwagę przykuł pewien budynek z wieżą.
Budynek w Dębnie © PDX

Kawałek dalej ciekawe ozdobienie ściany budynku.
Dębno - stolica polskiego maratonu © PDX

Znalazłem też kalendarz kwietny, pokazujący aktualną datę za pomocą roślin. Bardzo ciekawy pomysł.
Kalendarz kwietny w Dębnie - informacja © PDX

Kalendarz kwietny w Dębnie © PDX

Kawałek dalej głaz poświęcony byłemu burmistrzowi Dębna.
Dębno - głaz poświęcony byłemu burmistrzowi Dębna © PDX

Znajduję też bibliotekę - bardzo ładny budynek z umieszczonym herbem miasta.
Biblioteka w Dębnie © PDX

Znajduję jakąś ścieżkę rowerową prowadzącą przez park i dostrzegam rzekę Kosę.
Dębno - rzeka Kosa © PDX

Kawałek dalej kapliczka.
Kapliczka Matki Boskiej w Dębnie - informacja © PDX

Kapliczka Matki Boskiej w Dębnie © PDX

Dalej dostrzegam dość ciekawy pomnik z trzema twarzami. Z tablicy obok dowiaduje się, że jest to Kurhan Żołnierzy Radzieckich.
Dębno - Kurhan Żołnierzy Radzieckich © PDX

Dębno - Kurhan Żołnierzy Radzieckich © PDX

Dębno - Kurhan Żołnierzy Radzieckich - informacja © PDX

Architektura miasteczka również przykuła moją uwagę.
Poczta w Dębnie © PDX

Następnie znajduję Pomnik Orła Białego, który umieszczony jest na pustym placu.
Dębno - Pomnik Orła Białego © PDX

Na tablicy obok pomnika umieszczone są daty wydarzeń z historii Polski.
Dębno - Pomnik Orła Białego - informacja © PDX

Na końcu placu dostrzegam kościół. Robi wrażenie. Bardzo podobają mi się kolumny na wieży.
Kościół w Dębnie © PDX

Przy ścianie obok kościoła umieszczone są różne tablice informacyjne.
Dębno - trasa turystyczna © PDX

Dębno - informacja o zabytkowych dzwonach © PDX

Jest też pomnik przedstawiający Maryję.
Dębno - pomnik Maryi © PDX

Na jeden z ławek robię postój. Jem batona i napełniam bidon. Sprawdzam jeszcze mapę przy kościele, by dowiedzieć się jak dojechać do jeziora w Dębnie, po czym ruszam dalej.
Wracam na główną drogę i odbijam w kierunku jeziora Lipowo.
Dębno - jezioro Lipowo © PDX

Mostek przy jeziorze Lipowo - Dębno © PDX

Zaczynam drogę powrotną. Po drodze znajduję czerwoną tarczę z lwem przypominającego tego z herbu Dębna.
Lew z herbu Dębna © PDX

Znajduję kolejny park, a w centrum jakiś głaz. Zbliżam się do niego.
Głaz w Dębnie © PDX

Tuż przy głazie znajduje się bardzo ciekawy poniemiecki pomnik. Niemieckie napisy są rozmieszczone na każdej ze stron pomnika, dlatego zrobiłem obiektowi kilka zdjęć.
Poniemiecki pomnik w Dębnie © PDX

Poniemiecki pomnik w Dębnie © PDX

Poniemiecki pomnik w Dębnie © PDX

Wracam na główną drogę i wyjeżdżam z Dębna.
Miasto Dębno © PDX

Droga powrotna inna niż dojazd. Drogą krajową nr 23 dojeżdżam do Barnówka. Po stawie pływa jakiś dziwny statek z głową zwierzęcia.
Staw w Barnówku © PDX

Nogi zaczynają boleć, przed Tarnowem robię postój, po którym trochę spada mój poziom zmęczenia. Drogą wojewódzką jadę dalej przez Tarnów, Wysoką i Baczynę i pojawiam się w końcu w Gorzowie. I wyszła kolejna setka. Stówka trzasła na liczniku przy kiosku obok stadionu żużlowego. No i super.
Wycieczka bardzo ciekawa, Dębno miało dużo więcej miejsc do fotografowania niż się spodziewałem.


Dane wyjazdu:
71.90 km 12.00 km teren
03:31 h 20.45 km/h:
Maks. pr.:47.14 km/h
Temperatura:24.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Kryń i Rychnów

Środa, 31 lipca 2013 · dodano: 31.07.2013 | Komentarze 2

Ostatnio była fala bardzo intensywnych upałów, więc nie wybierałem się wtedy na wycieczki rowerowe. Teraz już się ochłodziło i zrobiło się przyjemnie, więc postanowiłem pojechać w trasę
Ogólnie wycieczka bardzo podobna do ostatniej. Jazda po lasach województwa zachodniopomorskiego i zaliczanie nowych miejscowości. Tym razem nowe miejscowości znajdują się w gminie Barlinek. Głównym celem był Kryń, o którym artykuł przeczytałem na stronie Polska Niezwykła.
Pogoda pozytywna, tylko wiatr trochę przeszkadzał.
Wyruszam w kierunku północnym, mijam Kłodawę i dojeżdżam do Łubianki.
Tam wbijam w teren i pojawiam się w lesie. Ostatnio przez 2 noce były burze, przez co drogi leśne stały się bardzo mokre, pełne ogromnych kałuż. Masakra. Kałuże były czasem niemożliwe do ominięcia.
Bardzo mokra droga leśna © PDX

I tak się męczę aż w końcu trafiam do pierwszej miejscowości - osada Słowicze. Nic tu ciekawego, 3 domy obok siebie po jednej stronie drogi.
Dalej trochę mniej wilgoci, ale nadal kałuże występowały.
Kolejna miejscowość to osada Więcław. 2 domy, w tym jeden w remoncie. O dziwo w tym samym powiecie istnieje miejscowość o tej samej nazwie - kolejny Więcław znajduje się obok Dębna.
Dojeżdżam do drogi asfaltowej prowadzącej do Karska. Znajduję drogowskaz, który ukazuje mi drogę do celu.
Drogowskazy © PDX

Tym razem droga w bardzo dobrym stanie, zero kałuż! Super.
Po pewnym czasie pojawiam się w Kryniu, przy leśniczówce Śródborów. Tam znajduję głaz poświęcony ludziom, którzy poświęcili życie lasom i ojczyźnie. Bardzo ciekawe wykonanie z orzełkiem nad napisem.
Głaz w Kryniu © PDX

Ku mojemu zdziwieniu, po drugiej stronie głazu jest umieszczona kolejna informacja i z której dowiedziałem się, że głaz został postawiony w 80. rocznicę Lasów Państwowych.
Głaz w Kryniu © PDX

W pobliżu głazu znalazłem drzewo o dość sporym obwodzie, który przykuło moją uwagę.
Kryń - drzewo o sporym obwodzie © PDX

Jadę dalej przez las, gdzie czeka na mnie droga z dużo większą ilością kałuż niż poprzednio oraz pokrzywy, na które bardzo łatwo można się nadziać. Jednak przeżyłem jakoś tą podróz przez wilgoć i krzaki i pojawiłem się na asfaltowej drodze, przy krzyżu. Po lewo miejscowość Rychnów, dość spora wieś. Pojechałem tam na chwilę by sprawdzić, czy znajdę tu coś ciekawego.
Jest i kościół. Robi wrażenie. Posiada tarczę zegarową, co bardzo podoba mi się w kościołach, a mało kościołów wiejskich posiadających taką tarczę znam.
Kościół w Rychnowie © PDX

Wracam się i jadę dalej asfaltem. Znów skręcam w las i czeka mnie przeprawa przez drogę brukową w miejscowości Brunki. Pojawiam się już w Moczkowie, na szosie Gorzów-Barlinek.
Jeszcze postój przy skręcie do Mszańca i droga powrotna taka sama.


Dane wyjazdu:
61.61 km 8.00 km teren
03:01 h 20.42 km/h:
Maks. pr.:52.74 km/h
Temperatura:25.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Sołacz - pomniki przyrody

Wtorek, 23 lipca 2013 · dodano: 24.07.2013 | Komentarze 1

Celem wycieczki było zaliczenie kilku miejscowości (kolonii) w pobliżu Trzcinnej w województwie zachodniopomorskiej. Chciałem sprawdzić, czy znajdę tam coś ciekawego.
Ostatnio było bardzo gorąco, dlatego niezbyt chętnie wychodziłem na rower, a zwłaszcza po tym, co przeżyłem podczas męczącej wycieczki do Krześniczki. Jednak dziś zrobiło się mniej duszno, troszeczkę chłodniej (dalej gorąco, ale nie aż tak jak wcześniej), a słońce grzało. Wyruszyłem więc w trasę.
Zaczynam od jazdy starą trójką. Było dość gorąco, ale jechałem pod wiatr, co trochę chłodziło.
Droga do Jastrzębca pod S3 © PDX

Za Smolarami skręcam w kierunku pierwszej miejscowości - Smólska. Mijałem tablicę miejscowości przy bocznej drodze wiele razy, ale nigdy nie wjechałem na teren tej miejscowości. Jednak gdy postanowiłem odwiedzić tą miejscowość, to tablica miejscowości niespodziewanie znikła.
Wioska to jakieś 3 domki wśród pól. Dojeżdżam do Trzcinnej.
Smólsko - pola © PDX

Jadę mostem nad S3 i pojawiam się w kolejnej kolonii - Rataje. Trochę większa miejscowość od Smólska. Tam znalazłem krzyż z miejscami odpoczynku - ławeczkami. To mnie zainteresowało, bo rzadko kiedy widuję ławeczki przy krzyżach.
Krzyż z ławeczkami w Ratajach © PDX

Dziś o dziwo miałem jakąś fazę na temat fotografowania tablic nowo odwiedzonych miejscowości.
Rataje © PDX

Dalej wjeżdżam w las i polnymi drogami dojeżdżam do Sołacza. Drogowskaz do tej miejscowości widziałem wielokrotnie przy starej trójce i nareszcie udało mi się tu dotrzeć.
Sołacz - widoczne pomniki przyrody © PDX

A teraz czas na fotorelację drzew. Zwykle nie robię zdjęć drzewom, ale w Sołaczu jest dużo pomników przyrody, które mnie zainteresowały. Co mnie zdziwiło jest tu aż 5 pomników przyrody - drzew pod rząd w jednej linii! A kawałek dalej jeszcze jeden pomnik przyrody.
Sołacz - pomnik przyrody © PDX

Sołacz - drzewo - pomnik przyrody © PDX

3 drzewa posiadają tabliczkę z informacją o nazwie drzewa, jego wieku, obwodzie i wysokości. Pierwsze drzewo to 400-letni dąb szypułkowy.
Sołacz - dąb szypułkowy © PDX

Następnie klon pospolity.
Sołacz - klon pospolity © PDX

Sołacz - klon pospolity © PDX

Jest też jesion wyniosły.
Sołacz - jesion wyniosły © PDX

Przy drzewach znajduje się leśniczówka. Wyjeżdżam z Sołacza i jadę dalej w las. Według map i Wikipedii miałem trafić do osady Trzciniec, ale okazało się, że w tym miejscu absolutnie nic nie ma... no ale kolejna miejscowość zaliczona.
Dalej jazda po bruku. Trafiłem do łowiska Rybakówka, przed którym znajdują się 2 stawy.
Staw - okolice łowiska Rybakówka © PDX

Staw - okolice łowiska Rybakówka © PDX

Za łowiskiem jest jeszcze jezioro Gołębie (nazwę jeziora wywnioskowałem na podstawie mapy na stronie gminy Kłodawa). Zrobiłem mu również zdjęcie.
Jezioro Gołębie © PDX

Następnie podjazd, który dał w kość. Potrójne połączenie podjazdu, upału i brukowanej drogi mocno wymęczyło.
Dalej jazda przez las i trafiłem do znajomego skrzyżowania. Skręciłem i pojechałem w kierunku Mironic.
W Mironicach postój przy ruinach kościoła. Batonik z guaraną dał mi kopa energii na drogę powrotną.
Dalszy powrót standardowy przez Kłodawę. Ogólnie bardzo przyjemnie się jechało, a wycieczka wyszła nawet ciekawa.


Dane wyjazdu:
72.00 km 14.00 km teren
03:46 h 19.12 km/h:
Maks. pr.:46.32 km/h
Temperatura:29.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Jezioro Ciche

Sobota, 8 czerwca 2013 · dodano: 08.06.2013 | Komentarze 0

Ostatnie 2 weekendy nie jeździłem ze względu na fatalną pogodę. Dziś natomiast pogoda słoneczna i ciepło, więc można było się wybrać na dłuższą trasę.
Miałem zamiar pokręcić trochę po lasach w okolicach Parzeńska i Karska.
Na ''Polsce niezwykłej'' akurat w tej okolicy był krótki artykuł o jeziorze w tej okolicy - jezioro Ciche. Postanowiłem je odwiedzić.
Wpierw przez Gorzów w kierunku Kłodawy, potem jazda szosą. Doczepiła się do mnie jakaś osa i latała za mną jakiś kilometr. Dość gorąco i duszno, co obniżało mi komfort jazdy.
Skręcam w las. Dojeżdżam do Stawna i jadę dalej w głąb lasu. W lesie niestety również gorąco. Przez ten skwar czułem, że mam niej siły na jazdę. Drogi leśne w takim sobie stanie, znajdowałem czasem rozległe kałuże i błoto nie do ominięcia, przez co nogi po wycieczce miałem bardzo brudne.
Gdzieś w lesie © PDX

Skwar i duchota mocno dawały się we znaki, więc nie jechało się zbyt przyjemnie.
Nie widziałem żadnych oznaczeń do jeziora, ale na szczęście miałem jego lokalizację zapisaną na mapie. Skręcam w lewo i dojeżdżam do ścieżki wokół jeziora.
Zobaczyłem pomost i wszedłem na jego koniec. Z końca pomostu bardzo ładny widok na jezioro.
Jezioro Ciche © PDX

Jezioro Ciche © PDX

Przy brzegu jeziora można dostrzec kilka innych drewnianych pomostów. Jezioro ogólnie małe, ale przez dużą ilość pomostów dobre do wędkarstwa.
Schłodziłem się trochę wodą (nie kąpałem się, tylko się trochę ochlapałem), przez co od razu poczułem się lepiej. Pozwoliłem też sobie na chwilkę relaksu w tym spokojnym miejscu i położyłem się na chwilę na pomoście.
Jadąc dalej wzdłuż brzegu jeziora zauważam tablicę informacyjną.
Jezioro Ciche - tablica informacyjna © PDX

Znowu miałem potrzebę schłodzenia się, tym razem ochlapałem się wodą trochę bardziej.
Jezioro Ciche - pomost © PDX

Wracam na drogę leśną i dojeżdżam do małej miejscowości Ławin, w której wcześniej nie byłem. Miejscowość to kilka domków jednorodzinnych i leśniczówka.
Ławin © PDX

Dalej jeszcze kawałek jazdy w terenie po lesie i w końcu dostrzegam drogę asfaltową. Słońce praży niemiłosiernie, a chłodząca wilgoć przestała już działać. Przez Golin dojechałem do Trzcinnej. W Trzcinnej postój, a przy stacji benzynowej jakiś kierowca chwalił się swoimi driftami.
Dalszy powrót starą trójką. Ta wycieczka trochę mnie zmęczyła, głównie przez zbyt wysoką temperaturę.

Dane wyjazdu:
63.64 km 12.00 km teren
03:09 h 20.20 km/h:
Maks. pr.:50.73 km/h
Temperatura:28.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Jezioro Duże Wełmino

Piątek, 17 maja 2013 · dodano: 17.05.2013 | Komentarze 0

Cel wycieczki to jezioro Duże Wełmino w pobliżu Zdroiska. Plan wpadł podczas zwykłego przeglądania map i szukania jezior, których jeszcze nie odwiedziłem.
Na dworze gorąco, ale wiał też silny wiatr, który trochę chłodził. Początek wycieczki nawet szybki dzięki jeździe z wiatrem.
Dojeżdżam do Kłodawy, a stąd do Santoczna. Na drodze leśnej zauważyłem naturalne ''rondo'' co przykuło moją uwagę. Niestety zauważyłem, że w moim aparacie nie ma baterii (wyjąłem ją by naładować i widocznie zapomniałem wsadzić ją z powrotem w aparat), więc zdjęcia robione komórką.
Leśne ''rondo'' © PDX

Dalej jazda przez Santoczno, potem kawałek brukiem i dojazd do Przyłęgu. Dalej jadę drogą krajową nr 22. Mijam wieś Wełmin, której jeszcze nigdy nie odwiedziłem rowerem. Nic ciekawego w tej miejscowości - zajazd, kilka domków i koniec wsi.
Kawałek dalej odbijam w lewo i zauważam ośrodek wypoczynkowy. Jest obecnie zamknięty. Doszedłem do brzegu jeziora Wełmino Duże.
Jezioro Duże Wełmino © PDX

Dalej do Zdroiska. Za miejscowością odbijam w lewo w teren. Mijam jezioro Przycięte.
Jezioro Przycięte (Grzybno) © PDX

Leśnymi, trochę piaszczystymi drogami dojeżdżam do Janczewa. Tam zauważyłem nowość - obszar, gdzie znajdowała się mała scena z rozmieszczonymi wokół ławkami - jakaś inwestycja UE. Zrobiłem sobie tutaj postój.
Scena w Janczewie © PDX

Dalszy powrót przez Wawrów.
Znów trasa podzielona na 2 części, bowiem w pewnym momencie przypadkowo wyłączyłem aplikację GPS.



Dane wyjazdu:
85.01 km 16.00 km teren
04:14 h 20.08 km/h:
Maks. pr.:41.51 km/h
Temperatura:17.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Goruńsko - poszukiwanie grobowca i Chycina

Sobota, 20 października 2012 · dodano: 20.10.2012 | Komentarze 2

Ładna pogoda, wyraźne ocieplenie mocno poprawiły moją chęć do jazdy. Dzisiejszym celem było mauzoleum w Goruńsku koło Bledzewa. W internecie widziałem zdjęcia tego obiektu - grobowiec wygląda znakomicie. Kolumny, nagłówek z nazwiskiem pochowanej rodziny... musiałem to sprawdzić.
Na początku było chłodno, ale z biegiem dnia mocno się ociepliło - z 14 do 20 stopni. Czyste niebo i żółte liście na drzewach - piękna złota jesień.
Zaczynam od tradycyjnego dojazdu do Bledzewa przez Deszczno, Stary Dworek i Zemsko.
Stąd prosto asfaltem do Goruńska. Szukałem wiele zarośli w poszukiwaniu mauzoleum. Trafiłem nawet na kolczaste gałęzie. Widząc fundamenty jakiegoś starego domu i porozrzucane kilka cegieł, myślałem, że jestem blisko. Szukałem głównie w południowo-zachodnich okolicach wsi, ale nic nie udało mi się niestety znaleźć. Nie mogłem nigdzie znaleźć w necie współrzędnych obiektu lub chociaż jego lokalizacji na mapie. No trudno... Spędziłem trochę czasu na szukaniu grobowca, przy okazji trafiłem na park otoczony starym ogrodzeniem i jakiś brzydki kościół. Ale jeszcze tu wrócę... może uda się innym razem.
Zajechałem też do Chyciny. W tej wiosce jest jezioro Chycina, byłem tu na wakacjach kilka razy. Przy wjeździe stromy zjazd, a już w głębi wsi ładny kościółek na wzgórzu.
Kościół w Chycinie © PDX

Oczywiście zajrzałem też nad jezioro.
Jezioro Chycina © PDX

Jezioro Chycina © PDX

Przy jeziorze znalazłem też mały bunkier. Nic specjalnego, wnętrze bardzo ciasne.
Bunkier koło jeziora Chycina © PDX

No to zacząłem się wracać. W Bledzewie wjechałem w las i wracałem trochę inną drogą. Jechałem ładnie oznaczonym szlakiem rowerowym aż do Starego Dworka. Na drodze leśnej postój. Dalsza droga powrotna już taka sama jak dojazd.
Czytałem też o grobowcu w Gliśnie, może go odwiedzę niedługo.


Dane wyjazdu:
90.46 km 10.00 km teren
04:30 h 20.10 km/h:
Maks. pr.:48.42 km/h
Temperatura:12.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

''Leżący słoń'', czyli największy głaz narzutowy w woj. lubuskim

Niedziela, 7 października 2012 · dodano: 07.10.2012 | Komentarze 1

Celem dzisiejszej wycieczki był głaz narzutowy koło Bobrówka - ''Leżący słoń'', który jest największym głazem w Lubuskiem. Ma w obwodzie ok. 22m. W dodatku ukryty jest koło niego geocache.
Ostatnie dni nie sprzyjały wycieczkom rowerowym, było bardzo dużo deszczu. Dziś jednak wyszło słońce. Niestety dużo chłodniej niż ostatnio - 12 stopni i do tego dość silny wiatr.
Zaczynam od Kłodawy, Łośna, Lip... i docieram do Dankowa. Wyjeżdżam z wioski, jadę kawałek drogą wojewódzką i skręcam w leśną drogę. Po drodze mijam osadę Śródlesie. Słonko świeci, na niebie niegroźne chmury, a tu nagle... deszcz. Nie było żadnych ciemnych, czy szarych chmur, a pół nieba było czyste, więc trochę mnie ten deszcz zaskoczył.
Docieram do szukanego miejsca. Niedaleko głazu umieszczony jest nawet drogowskaz.
Głaz ''Leżący słoń'' - drogowskaz © PDX

Rower opieram przy drzewie i idę obejrzeć głaz. Tylko niewielka jego część znajduje się nad ziemią, więc nie wydaje się wcale wielki. Ale i tak robi trochę wrażenie.
Głaz ''Leżący słoń'' - okolice Bobrówka © PDX

Głaz ''Leżący słoń'' - okolice Bobrówka © PDX

Geocache ukryty był pod drzewem, przy którym oparłem rower. Wcześniej czytałem podpowiedź, że kesz związany jest z Pepsi. Wskazówka ta wydawała mi się bezsensem... Patrzę pod drzewem, i widzę nakrętkę od Pepsi. Pomyślałem więc, że butelka po Pepsi to maskowanie skrzynki. A tu wyciągam, i... nakrętka od Pepsi jest nakrętką od kesza, a żadnej butelki nie było. Ciekawy pomysł. W środku tylko ołówek i logbook, więc wpisałem się i ruszyłem w drogę powrotną.
Przez Bobrówko i Buszów wróciłem do Dankowa. Po drodze jeszcze kilka przelotnych deszczy, bardzo zmienna pogoda. W Zdroisku dopadła mnie porządna ulewa. Jechałem akurat szosą. Tak mocna ulewa, że ledwo co było widać. Chwilę później deszcz zanikł i wyszło słońce, które raziło prosto w twarz. Promienie słoneczne jeszcze się odbijały od świeżych, wielkich kałuż, więc widoczność też okropna.
To był na szczęście ostatni deszcz. Dalszy powrót przez Różanki i Wawrów. Tak jakoś mało dziś miałem mocy w nogach. Mało czasu teraz mam na długie wycieczki, w wakacje było całkiem inaczej :(


Dane wyjazdu:
96.49 km 20.00 km teren
04:20 h 22.27 km/h:
Maks. pr.:40.77 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Zamek w Międzyrzeczu

Niedziela, 16 września 2012 · dodano: 16.09.2012 | Komentarze 1

Celem dzisiejszego wyjazdu był Międzyrzecz. Najbardziej zainteresował mnie tutejszy zamek, który został wzniesiony w 1350 r. Do tego ukryta jest tutaj skrzynka geocache.
Pogoda super, widać, że lato wróciło. Temperatura ok. 20 stopni i dużo słońca. Z biegiem dnia coraz mniej chmur.
Najpierw tradycyjnie do Skwierzyny. Omijam centrum bocznymi drogami, obok dworca i torów. Później wbijam na drogę krajową nr 3. Ruch dość duży, ale nie było źle, myślałem, że będzie gorzej.
Ze względu na budowę S3 niektóre odcinki drogi zostały rozkopane i wyznaczono drogi objazdowe. Drogi zrobione z asfaltu, w bardzo dobrym stanie.
Po jakimś czasie kręcenia wzdłuż szosy wjeżdżam do gminy Międzyrzecz.
Gmina Międzyrzecz - tablica informacyjna © PDX

Po jakimś czasie z daleka widzę Jezioro Głębokie. Pomyślałem, że zrobię sobie postój przy jeziorze w drodze powrotnej.
W miejscowości Głębokie zaczyna się asfaltowa ścieżka rowerowa. Super. Od razu przyjemniej się jedzie.
Dalej kolejna droga objazdowa związana z budową S3. Myślałem, że niestety będę musiał na chwilę opuścić ścieżkę. A tu niespodzianka. Ścieżkę zrobili też obok drogi objazdowej. Nie spodziewałem się tego.
Droga dla rowerów ciągnie się dość długo. Przejechałem przez tunel pod szosą i zobaczyłem pierwsze zabudowania Międzyrzecza. Ścieżka też jest tu poprowadzona.
Wjeżdżając do miasta były jakieś remonty drogowe, trzeba było jakoś objechać drogę. Na szczęście roboty drogowe nie były rozległe i szybko wyjechałem z tego obszaru.
Skręcam w ulicę Ogrodową i dostrzegam kościół.
Kościół w Międzyrzeczu © PDX

W końcu znajduję zamek. Robi wrażenie. Zamek postawiony na małej wysepce, otoczonej ze wszystkich stron wodą. Na wprost mostek na wyspę, ale brama wejściowa do zamku była niestety zamknięta.
Kieruję się według wskazówek niezbędnych do znalezienia skrzynki. Wszystko opisane w formie wiersza, przyjemnie się szukało. Kesz ukryty pod mostkiem, bardzo szybko znaleziony - już po pierwszym sięgnięciu ręką. Szybki wpis i wymiana fantów.
Zamek w Międzyrzeczu © PDX

Zamek w Międzyrzeczu © PDX

Zamek w Międzyrzeczu © PDX

Zamek w Międzyrzeczu © PDX

Niedaleko zamku zauważyłem kilka drewnianych figur męczenników polskich.
Figury pierwszych męczenników polskich - Międzyrzecz © PDX

Wyjeżdżając z okolic zamku wpadłem na pomnik pamięci weteranów II Wojny Światowej.
Pomnik pamięci weteranów - Międzyrzecz © PDX

Pomnik weteranów w Międzyrzeczu - opis © PDX

Po zwiedzeniu zamka i okolic, ruszyłem w drogę powrotną. Na jednym z drogowskazów zauważyłem informację o wojennym cmentarzu radzieckim, który położony jest przy drodze, którą przyjechałem.
No i go znalazłem. Podczas dojazdu w ogóle nie zwróciłem na niego uwagi, myślałem, że to jakiś zwykły park.
Cmentarz radziecki w Międzyrzeczu © PDX

W centrum cmentarza charakterystyczny pomnik.
Pomnik radziecki w Międzyrzeczu © PDX

Informacja na pomniku w Międzyrzeczu © PDX

Cmentarz wojenny składał się z wielu płyt na ziemi z symbolem gwiazdy. Bardzo podobny cmentarz do tego w Myśliborzu. Przy niektórych płytach można było znaleźć informacje o zmarłych żołnierzach.
Cmentarz wojenny w Międzyrzeczu © PDX

Cmentarz wojenny w Międzyrzeczu © PDX

Po wyjechaniu z cmentarza zacząłem drogę powrotną. Taka sama jak dojazd, tylko zahaczyłem o miejscowość Głębokie. Byłem już tam samochodem kilka razy, więc znajomy widok. Usiałem na ławce przy brzegu jeziora i spożyłem batona musli.
Jezioro Głębokie - plaża © PDX

Jezioro Głębokie © PDX

Po odpoczynku dalszy ciąg drogi powrotnej. Bez problemów wróciłem do domu.


Dane wyjazdu:
82.38 km 34.00 km teren
03:58 h 20.77 km/h:
Maks. pr.:44.33 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Rokitno - miejsce pielgrzymek

Sobota, 1 września 2012 · dodano: 01.09.2012 | Komentarze 3

Dzisiejszy cel to Rokitno niedaleko Przytocznej. Znajduje się tam Sanktuarium Matki Bożej Cierpliwie Słuchającej będące celem licznych pielgrzymek. Byłem tu nawet kiedyś na wycieczce szkolnej w czasach wczesnej podstawówki, ale jedyne co pamiętam, to piknik na trawie i wiejski smród. Nie jestem jakiś bardzo religijny, ale chętnie bym zobaczył piękną bazylikę i pomniki postaci religijnych.
Pogoda idealna. Przyzwoita temperatura, słaby wiatr i słonecznie. Oby taka była najczęściej.
Najpierw do Skwierzyny standardowo i wbijam na czerwony szlak rowerowy. Prowadzi polnymi drogami do Chełmska. Jechało się w miarę ok, ale tuż przed wioską czekał na mnie spory podjazd pełny piachu i wertepów. Ale jakoś dałem radę.
Jadę przez Chełmsko i znów skręcam w polną drogę. Dalszy ciąg czerwonego szlaku. Tym razem prosto do Rokitna. Jechało się wygodniej niż na poprzedniej polnej drodze. Tu przeciąłem budowę S3. Dalej lasy, kręcę i zbliżam się do celu.
Wjeżdżam do Rokitna. Na pierwszy rzut oka nic ciekawego, zwykła wieś. Po krótkim czasie zauważam w tle bazylikę.
Wieś Rokitno - w tle bazylika Matki Bożej Rokitniańskiej © PDX

Dalej mijam spory parking, prawie pusty, tylko kilka samochodów. Wjeżdżam pewną charakterystyczną bramą, która okazuje się być kaplicą.
Rokitno - kaplica © PDX

Z lewej strony widzę bramę, która prowadzi do niewielkiego parku. Na niej znajduję dwie figury.
Rokitno - figura © PDX

Rokitno - figura © PDX

Powoli kręcę się po okolicy i znajduję ciekawe obiekty.
Rokitno - figury © PDX

W centrum religijnego parku znajduje się staw z łódką przy brzegu.
Rokitno - staw © PDX

Rokitno - ukoronowanie © PDX

Rokitno - pomnik na wzgórzu © PDX

Rokitno - św. Franciszek z Asyżu © PDX

Przy ścieżce zauważyłem też płyty opisujące tekstem i obrazkiem stacje drogi krzyżowej.
Rokitno - VI stacja drogi krzyżowej © PDX

Rokitno - rodzina Bogiem silna © PDX

Rokitno - brama © PDX

Wyjeżdżam z parku i powoli zmierzam w kierunku bazyliki, zwiedzając przy okazji atrakcje sanktuarium.
Rokitno - obrazek © PDX

Rokitno - Maryja i dzieci © PDX

Rokitno - troska o trzeźwość © PDX

Rokitno - ściana krzyży © PDX

Rokitno - informacja na głazie © PDX

No i pojawiam się przy szukanym kościele. Naprawdę piękny. Jeden z najlepszych, jakie widziałem.
Rokitno - bazylika Matki Bożej Rokitniańskiej © PDX

Rokitno - bazylika Matki Bożej Rokitniańskiej © PDX

Rokitno - wejście do bazyliki © PDX

Rokitno - pomnik Jana Pawła II © PDX

Ogólnie cały ten obszar spory. Bardzo dużo figur, pomników, głazów i płyt informacyjnych.
Rokitno - Jezus © PDX

Rokitno - drewniane figury © PDX

Wyjechałem stąd tak, jak tu przyjechałem. Jeszcze raz zwróciłem uwagę na parking, gdzie znajduje się parę kapliczek i duży krzyż.
Rokitno - parking przy sanktuarium © PDX

Miejsce naprawdę ciekawe. Nie jestem miłośnikiem religii, ale wszystkie figury zrobiły na mnie wrażenie. Sporo do zwiedzania. Bardzo fajna miejscówka.
Droga powrotna taka sama.